Konsul pisze:sam sobie przeczysz, bo piszesz o dużym wyborze, ale jednocześnie przyznajesz że większość to śmieci
To nie jest przeczenie, to jest parafraza. Czyli to samo innymi słowami. Literatury jest za dużo, więc jest duży wybór, a że większość z tego jest marna, to trzeba selekcjonować. (Przy tym ja nie potrafię zrezygnować i to jest mój główny czytelniczy problem).
A wracając do konkretów. Heinlein miał niezłe pomysły (niektóre dobre opowiadania, np. klasyczne
All you zombies, czy motywy w powieściach np.
Luna to surowa pani. Przy okazji - nie do końca nie pisał kontynuacji -
Kot, który przenika ściany to kontynuacja
Luny...). Ale był nieodrodnym produktem swych czasów - gdy dzisiaj czyta się np.
Piętaszka czy
Władców marionetek, a nawet
Obcego w obcym kraju, to ten przaśny seksizm jest nieznośnie widoczny. Pewnie, to anachroniczne patrzenie, ale niestety, potwierdza tezę, że większość klasyków to szrot (BTW postacie kobiece u Dicka to też jest koszmar, widoczny zwłaszcza w tych słabszych pozycjach, jak
Inwazja z Ganimedesa, której całkiem słusznie nie wydano w latach 90. w Polsce).
Obcy w obcym kraju broni się, moim zdaniem, przede wszystkim w zestawieniu z historią scjentologii i książką
Droga do wyzwolenia Wrighta. Dopiero w tym zestawieniu widać, jak bardzo Heinlein wziął pomysły swego kumpla, Hubbarda i przerobił je na powieść, a jednocześnie jak bardzo SFowe pomysły Hubbarda są pożywką dla faktycznego (choć u źródeł ściemowego) kościoła.
This space-time continuum is ruled by Pa Gorg, Ma Gorg and Junior Gorg.