Ooo, pierwszy tom cyklu i Zysk - lepiej nie kupować, bo kontynuacja może wyjdzie za lat 10, a może nigdy...
_______________________
http://seczytam.blogspot.com
Moderatorzy: Vampdey, Tigana, Shadowmage, Achmed
Shedao Shai pisze:historyk: To ciekawe, bo akurat w przypadku Sandersona wyraźnie wydać rozwój literacki i jego nowsze książki stoją na lepszym poziomie niż Elantris czy Mistborn
Ogólnie Sanderson jest jednym z ciekawszych autorów, ale rażą mnie czasami dwie sprawy:
- Przedstawienie "dobrych" - cud, miód, malina. Są dobrzy do zrzygania, współpracują bez zgrzytów, do tego wszyscy inteligentni, odpowiedzialni, z zasadami i obdarzeni poczuciem humoru. Znacznie lepiej mu wychodzą "źli".
- Niewiarygodne elementy fabuły.
Dla przykładu - Studnia Wstąpienia, 3 armie oblegają miasto, ich dowódcy ani nie współpracują, ani nie wojują, ani nawet za bardzo nie negocjują. Dla mnie to mało prawdopodobne.
Ta sama książka - obleganemu miastu grozi rzeź (kolossy), obrońców niewielu, a mieszczan masa. I nikt nie wpada na pomysł wykorzystania mieszkańców miasta w obronie. Przecież w czasach miecza i łuku powszechnie obrona opierała się właśnie na mieszczanach - zrzucać kamienie, czy wylać wiadro ze smołą, to nie jest tak wielka sztuka, żeby potrzebni byli komandosi.
Siewca Wojny - księżniczka przybywa do wrogiego miasta, prowadzi działalność dywersyjną niemal jawnie, a nikogo to nie interesuje. Chodzi na spotkania, werbuje stronników, jej ludzie niszczą zapasy, które mogą być wykorzystane w wojnie, a miejscowi strażnicy nie widzą, albo mają to w nosie.
Czasami mi to przypomina dawniejsze strzelanki, w których "wrogowie" łazili bez sensu, by w końcu utknąć w jakimś narożniku.
Użytkownicy przeglądający to forum: Shedao Shai i 72 gości