Strona 1 z 1

Lawrence, Mark - "Czerwona siostra"

Post: wt 24.10.2017 9:11
autor: nosiwoda
Biere. Tylko na razie nie widzę, co mógłbym do tego dobrać, żeby koszty wysyłki zaczęły się opłacać. Chyba trzeba będzie poczekać na Bardugo.

Lawrence, Mark - "Czerwona siostra"

Post: pt 11.09.2020 7:18
autor: Shedao Shai
Uważam, że mam naprawdę dobrego nosa do wyboru swoich lektur. Innymi słowy, bardzo rzadko zdarza się, żebym wynalazł sobie coś, zabrał się za to i był rozczarowany.
Niestety, z drugiej strony, jak zapewne wielu tutaj, jako książkoholikowi w krańcowych stadiach nałogu, zdarzają mi się zakupy impulsywne i nieprzemyślane, gdzie nie zrobiłem prawidłowego rozeznania, tylko przy robieniu zamówienia w księgarni "poniósł mnie melanż" i wrzuciłem do koszyka coś pod wpływem impulsu. Tak było właśnie z trylogią Marka Lawrence'a. Próbuję teraz odtworzyć swój tok myślowy, który skłonił mnie do inwestycji w tę serię, ale nie do końca mi wychodzi. Doszedłem co najwyżej do tego, że musiało mi wystarczyć, że to MAG, że okładki całkiem ładne, a przecena była naprawdę spora. Tyle słowem wstępu.

Parę dni temu zabrałem się za "Czerwoną siostrę" i od pierwszych stron było to jak cios w twarz. Takiego natężenia grafomanii, jak w prologu tej powieści, nie widziałem dawno. Kwieciste porównania i metafory, usilne i nieudolne budowanie epickości sceny, sprawiające wrażenie, że pisał to trzynastolatek, który bardzo chciał, żeby czytelnik miał wrażenie, że jest epicko i ogólnie czadowo. Rozważałem w tym momencie porzucenie książki, no ale przecież kupiłem całą trylogię, może dalej będzie lepiej (musi być!), i tak dalej, i tak dalej. Cóż, faktycznie było lepiej, bo ciężko, żeby było jeszcze gorzej, niż w prologu. Ale niewiele.

Zabrakło mi w przypadku tej trylogii jakiegoś wyraźnego ostrzeżenia, że jest to YA. Teraz, wiedząc już to, patrzę na okładkę i sobie myślę, że w sumie mogłem się tego domyśleć. Ale tak nie było. Tu chyba sam jestem sobie winien; tak to jest, gdy się kupuje pod wpływem impulsu. W końcu Janusz przestrzegał przed twórczością tego pana pod recenzją, a Januszowi się wierzy. Mam nauczkę.

Jak już napisałem, jest to YA, ze wszystkimi cechami tego gatunku. Jest naiwnie, jest prosto, jest sztampowo i jest brutalnie. Nastolatki muszą szaleć z podniety, czytając "Czerwoną siostrę". Ja tu nie znalazłem NIC dla siebie. Mamy tu przesadną ekspozycję głównej bohaterki, przez co drugi plan jest praktycznie nieistotny, a trzeci plan to tylko jakieś imiona pętające się w tle. Mamy tu zwroty akcji wybudzające czytelnika z letargu znudzenia i podtrzymujące jego (moje) zainteresowanie na kolejne ~3 strony. Większa część powieści to taki pierwszy tom Harry'ego Pottera plus brutalność, minus talent który sprawia że nawet będąc dorosłym, Harry'ego czyta się całkiem miło. Mała dziewczynka ma trudne dzieciństwo, ale po szeregu ciężkich przeżyć trafia do klasztoru gdzie zaczynają ją szkolić na turbo przekoksa, co nie jest trudne, bo oczywiście ma ukryte pokłady potencjału. Zdobywa przyjaciół i robi sobie wrogów. Koniec. Książka nie wnosi nic nowego dla nikogo, kto przeczytał w życiu więcej niż 3 książki fantasy. Momentami już kartkowałem, żeby szybciej dojść do końca i pominąć nadzwyczaj nużące opisy walk. Do tego jest okropnie rozwleczona - ma ok. 600 stron, podczas gdy treści jest tu tak na 200. Nie polecam nikomu tutaj.

1,5/6

(k***a, a ja kupiłem całą trylogię...)

Re: Lawrence, Mark - "Czerwona siostra"

Post: pt 11.09.2020 8:57
autor: Fidel-F2
Próbowałam coś o cierniach tegoż autora, porzuciłem chyba w 1/3. Było dokładnie tak jak opisujesz. Wydaje się, że każdą pozycję Lawrence'a można zrecenzować w ten sam sposób.