historyk pisze:Czytałeś Amerykańskich bogów? Cień w powieści nie był Murzynem, ale nie był też biały - był ciemnoskóry, można było go wziąć za Mulata.
- I kim jesteś? Latino? Cyganem?
- Nic mi o tym nie wiadomo. Może.
- Może częściowo czarnuchem? Masz w sobie czarną krew, Cień?
- Możliwe, proszę pana. - Cień szedł naprzód, patrząc wprost przed siebie.
W szpitalnym łóżku umierała jego matka, tak jak wtedy, gdy miał szesnaście lat. I owszem, był tutaj - wielki, niezgrabny szesnastolatek o policzkach barwy kawy ze śmietanką,
Richard Whittle wygląda jak Mulat, a nie jak Murzyn. Moim zdaniem, pasuje do tej roli.
Czytałem, ale byłem przekonany, że jednak był biały. Mój błąd. Ale to szczegół, bo mnie w ogóle kolor skóry nie interesuje.
nosiwoda pisze:Ach, cieszy Cię McShane. To bardzo ciekawe, bo taki jesteś przywiązany do wyglądu postaci.His hair was a reddish gray; his beard, little more than stubble, was grayish red. A craggy, square face with pale gray eyes. (...) The man in the pale suit was bigger standing than he had seemed sitting on the plane beside Shadow. He was almost Shadow's height, and Shadow was a big man
No paczpan, Wednesday jak żywy, nieprawdaż. To świetnie, że nic Ci nie przeszkadza w wyglądzie Iana McShane'a jako Wednesdaya i jego wzrostu przy Cieniu.
Ale nie wiem, co Ty się spinasz. Czy ja gdzieś napisałem, że Shane jest taki, jakim opisuje Gaiman swoją postać? Ja napisałem, że bardzo mi odpowiada zaangażowanie tego autora w tym filmie, bo pasuje mi tam. Tyle.