Sara Śwarno przedstawia "Połamaną" czyli murowany hit o Leli, której fascynująca kariera dowódcy nocnej straży przeciwpotworowej omal nie złamała się z trzaskiem, gdy na czworaka napadł ją przerażająco cuchnący zwierzolud (Mazikinus vulgaris) i prawie posiał w niej swój postrach. Odtąd nieustraszona Lela nocami szukała gniazdka, żeby podłączyć lampkę i wreszcie zobaczyć czym właściwie mażą się te cholerne Mazikiny, że tak od nich okrutnie wali. Szczęśliwie jej nauczyciele, kuratorzy i opiekunowie (musiał z niej być niezły numerek, skoro potrzebowała takiego tłumu nadzorców) byli kompletnymi kretynami i w ogóle nie zwracali uwagi na to, co działo się po zmroku. A wiele się działo, zwłaszcza gdy Lela sprowadziła sobie na wyspę dodatkowy oddział trzech chłopa, żeby jej ukochany Malachi nie orał sam po nocach a okrutne Kiny miały czym się wymazać przed końcem książki. Niebezpieczeństwo i napięcie osiągnęły szczyt w wielkim finale, w którym tłum zwierzoludów na czworaka dobiera się do łydek i kolan co mniej fartownych bliskich Leli a smród i sterty trupów eks-wielbicieli naszej bohaterki o zróżnicowanym stopniu rozkładu psują jej relacje z ukochanym Malachim. Miłość jednak zwycięża i gdy już Lela razem z Malachim wygrzebią się spod zwłok, pobiegną do skąpanego w promieniach wschodzącego słońca prysznica, by opiekunka i kuratorka Leli nie połapały się, że warstwa cuchnących trucheł potworów zalegających okolicę to sprawka jej milusińskiej oraz ekipy jej absztyfikantów.
Po prostu chwyta za serce...