Chyba byleś w tej recenzji trochę zbyt uprzejmy, Shadow. Dodałbym, że książka nie tylko jest sztampowa, ale też napisana bez krztyny emocji. W całym okresie szkolenia nie ma ani jednego konfliktu, żadnej rywalizacji, niczego osobistego. Wszyscy od ręki się przyjaźnią i są dla siebie milutcy. Tak nie bywa nawet w przedszkolach. Poza tym główny bohater, Andrzejek, zachowuje się pod względem emocjonalnym jak klocek. Wysadza pomyłkowo pół bloku wraz z mieszkańcami i nawet nie zwraca na to uwagi a przełożeni dają mu odznaczenia. To już nawet w komiksach roboty bywają bardziej ludzkie niż Andrew-cyborg.
PS. Chciałbym wierzyć, ze w drugim tomie autor nie pójdzie w stronę "Żołnierzy kosmosu".