autor: Janusz » sob 14.05.2022 9:03
Do cna zardzewiała historia.
Napisanie czegoś podobnego jest zupełnym szaleństwem, a wydanie w tym szaleństwie uczestnictwem. Podjąć się takiego ryzyka może tylko mocarz , człowiek niezwykły, odważny bo lubujący się w wydawniczym ryzyku. Uwielbiam tego gościa. .
Powieść właściwie ze mnie -dosłownie —-spłynęła na papier automatycznie. Napisałem ją w stanie głębokiej depresji, a proces tworzenia miał być leczniczym antidotum na czarne myśli. Opisałem w niej obrzydliwy, wielowarstwowy , tkwiący wręcz w narkotycznym amoku świat wielowymiarowej Ziemi. Mogę tę przygodę wam przedstawić - z wyrozumiałym dla siebie uśmiechem.
Wiecie - mam do siebie dystans. Pisanie to hobby a nie moje wszystko. W sumie jest to do życia dodatek. Chcecie poczytać, jak do powieści odniósł się redaktor? Zbeształ mnie z wielkim humorem- nigdy więcej - rzekł na koniec
List do wydawcy
Wielce mój Szanowny i Oddany Przyjacielu
Tekst owen, któren czas jakiś temu do przejrzenia mi przesłałeś, teraz ci ja odsyłam. Lecz rzec ci muszę, że ambarasu co niemiara z nim miałem. Gdym czytać go zaczął w mej alkowie, błyski jakoweś po ścianach pomieszczenia owego przemieszczać się zaczęły a ze zwierciadła co i rusz cienie kreatur jakowychś się wychylać (byłyżby to azaliż owe przenikliwe przenikliwości przenikliwie do świata naszego z wrażego wymiaru przenikające?) tak żem na stryszek z obawy o swe życie musiałm się przenieść gdzie ściany drewniane i kreatury owe dostęp do mnie utrudniony miały, jednakowoż przez komin kamieniem obudowany na umysł mój wpływ próbowały nieczysty wywrzeć, fale jakoweś niezdrowe wysyłając. Szczęściem o technice wstrzelnej głębokocielesnej sobiem wspomniał, tak udatnie opracowanej i do perfekcji doprowadzonej przez przyjaciół naszych z Podlassii, do której pociski wysokoenergetyczne, com je lata zeszłego dzięki łaskawości Twojej od Ciebie nabył, a których zapas niewielki jeszcze mi pozostał, użyłem sprawiając że spokój całkowity na mnie spłynął a umysł przed mocami piekielnymi ochronić zdołałem. Tak to i dotarłem szczęśliwie do końca manuskryptu owego, lecz zaklinam Cię przyjacielu mój - jeśli jeszcze jakowyś manuskrypt z onej Broili pochodzący wpadnie ci w ręce i chcieć będziesz mi go przesłać, dołącz do niego porcję onych pocisków wstrzelnych wysokoenergetycznych, gdyż zapas mój na ukończeniu a bez niego przy lekturze obronić się przed utratą zmysłów nie zdołam, w smutku nieutulonym małżonkę mą ukochaną pogrążając, która główkę swą na memłonie delikatnie wsparłszy cichutko nad losem mem podłem zaszlocha.
Wielce Ci oddany
Boguslavus Laurentius