Wydawnicze bajery i inne chwyty marketingowe
: pt 11.05.2007 17:12
Do założenia tego wątku zainspirowało mnie wydanie przez Fabrykę Słów "Czerwonej gorączki" Andrzeja Pilipiuka. Czemu? - zapewne spytacie. Już tłumaczę. Mianowicie książka ta ma lekko podkoloryzowane na czerwono brzegi stron, przez co wygląda dosyć interesująco, a zarazem nawiązuje do tytułu.
Kiedyś wydawca przyciągał czytelnika nazwiskiem autora, później doszła do tego oprawa (twarda, miękka, ze skrzydełkami, obwolutą - jak się chce) i atrakcyjna okładka. Następnym krokiem są wytłoczenia, pokrycie różnych elementów okładki błyszczącą folią etc. Książki dawno temu przestały być jedynie zadrukowanym papierem, a stają się produktem samym swoim wyglądem zachęcającym do kupna.
I teraz pytanie: Czy reagujecie na takie rodzaje bajerów, czy oryginalniejsze wydanie książki jest was w stanie skłonić do lektury?
Kiedyś wydawca przyciągał czytelnika nazwiskiem autora, później doszła do tego oprawa (twarda, miękka, ze skrzydełkami, obwolutą - jak się chce) i atrakcyjna okładka. Następnym krokiem są wytłoczenia, pokrycie różnych elementów okładki błyszczącą folią etc. Książki dawno temu przestały być jedynie zadrukowanym papierem, a stają się produktem samym swoim wyglądem zachęcającym do kupna.
I teraz pytanie: Czy reagujecie na takie rodzaje bajerów, czy oryginalniejsze wydanie książki jest was w stanie skłonić do lektury?