Wydawnicze bajery i inne chwyty marketingowe

Wszystkie tematy traktujące o literaturze w bardziej ogólnym rozumieniu

Moderatorzy: Vampdey, Tigana, Shadowmage, Achmed

Wydawnicze bajery i inne chwyty marketingowe

Postautor: Shadowmage » pt 11.05.2007 17:12

Do założenia tego wątku zainspirowało mnie wydanie przez Fabrykę Słów "Czerwonej gorączki" Andrzeja Pilipiuka. Czemu? - zapewne spytacie. Już tłumaczę. Mianowicie książka ta ma lekko podkoloryzowane na czerwono brzegi stron, przez co wygląda dosyć interesująco, a zarazem nawiązuje do tytułu.

Kiedyś wydawca przyciągał czytelnika nazwiskiem autora, później doszła do tego oprawa (twarda, miękka, ze skrzydełkami, obwolutą - jak się chce) i atrakcyjna okładka. Następnym krokiem są wytłoczenia, pokrycie różnych elementów okładki błyszczącą folią etc. Książki dawno temu przestały być jedynie zadrukowanym papierem, a stają się produktem samym swoim wyglądem zachęcającym do kupna.

I teraz pytanie: Czy reagujecie na takie rodzaje bajerów, czy oryginalniejsze wydanie książki jest was w stanie skłonić do lektury?
Awatar użytkownika
Shadowmage
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 20742
Rejestracja: ndz 06.10.2002 15:34
Lokalizacja: Wawa/Piaseczno

Postautor: RaF » pt 11.05.2007 19:29

Cóż, opakowanie to jak najbardziej element marketingu (stąd fenomenalny slogan z telewizji: 'ten sam sok w nowym opakowaniu', przy którym się ze śmiechu kładłem). Często zdarza mi się sugerować okładką, i choć nie kupię książki tylko dla ładnej okładki, to jednak jest ona czynnikiem, który w razie wahania może przeważyć szalę.

Poza tym lubię, kiedy na półce ładnie coś wygląda (inna sprawa, że półek mi już nie starcza) ;)
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks
Awatar użytkownika
RaF
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3498
Rejestracja: pt 04.10.2002 22:24
Lokalizacja: Warszawa

Re: Wydawnicze bajery i inne chwyty marketingowe

Postautor: Achmed » pt 11.05.2007 20:10

Shadowmage pisze:I teraz pytanie: Czy reagujecie na takie rodzaje bajerów, czy oryginalniejsze wydanie książki jest was w stanie skłonić do lektury?

Czasem, w wyjątkowych sytuacjach, reaguję (podoba mi się lub nie), ale to pozostaje bez wpływu na decyzję o kupnie książki.
Obrazek
Achmed
Lord
Lord
 
Posty: 1659
Rejestracja: wt 21.01.2003 16:09
Lokalizacja: Niederzahden/Warschau

Postautor: Shadowmage » sob 12.05.2007 12:23

Podobnie jak u mnie - ładne wydanie książki nie jest w stanie mnie przekonać do kupna, jeśli nie miałem wcześniej zamiaru jej kupić. No może z wyjątkiem nowego wydania "Diuny", choć nad nią się zastanawiałem, bo w posiadaniu do tej pory miałem tylko wersję tłumaczoną przez Łozińskiego...
Niemniej podobnie jak RaF przy wyborze z dwóch książek, co do których nie mogę się zdecydować, sposób wydania może przeważyć szalę. Zdarza się to co prawda rzadko, bo od pewnego czasu wchodzę do księgarni z góry wiedząc z czym wyjdę - ale kiedyś, owszem, wygląd miał pewne znaczenie.
Awatar użytkownika
Shadowmage
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 20742
Rejestracja: ndz 06.10.2002 15:34
Lokalizacja: Wawa/Piaseczno

Postautor: Shadowmage » śr 07.11.2007 18:24

Tak z bajerów to ostatnio widziałem "Piramidy Napoleona" z podwójną okładką - w pierwszej była wycięta dziura, przez którą widać było grafikę z drugiej. Smieszne :P
Awatar użytkownika
Shadowmage
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 20742
Rejestracja: ndz 06.10.2002 15:34
Lokalizacja: Wawa/Piaseczno

Postautor: Gavein » śr 21.11.2007 14:45

Dla mnie te wszystkie bajerki są nieco infantylne - żeby tylko wydawcy nie przekroczyli tu cienkiej czerwonej linii :)
Awatar użytkownika
Gavein
Lord
Lord
 
Posty: 1132
Rejestracja: pn 19.11.2007 12:41
Lokalizacja: Anamasobia

Postautor: kurp » pn 10.03.2008 13:26

Shadowmage pisze:Tak z bajerów to ostatnio widziałem "Piramidy Napoleona" z podwójną okładką - w pierwszej była wycięta dziura, przez którą widać było grafikę z drugiej. Smieszne :P

Akurat ta okładka jest - mimo tego fajerwerku - po prostu brzydka :?
Osobiście przedkładam jednak po-prostu-ładną-grafikę i tradycyjną konstrukcję okładki nad eksperymenty z błyszczeniami, dziurami, wystającymi elementami etc :)
kurp
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 4476
Rejestracja: ndz 04.02.2007 1:54
Lokalizacja: Wawa

Postautor: romulus » pn 10.03.2008 15:07

Nie pamiętam, aby okładka skusiła mnie do kupna w ciemno jakiejś książki. Zarzekać się nie mogę, że tak nigdy nie było. Ale nie pamiętam.

Z pewnością jednak beznadziejne okładki są w stanie mnie odstraszyć od kupna jakiejś książki. Tak jest właśnie z nowym Barclayem. Wystarczy że spojrzę na okładkę i mnie skręca. Aż głupio się z tym przy kasie pokazać :) Nie mogę przeto powiedzieć, że okładka, czy generalnie szata graficzna w ogóle, nie ma dla mnie znaczenia. Ma, jak najbardziej, ale nigdy nie przesądza o kupnie "w ciemno". Jest to znaczenie raczej czysto estetyczne.
Don't blink. Don't even blink. Blink and you're dead.
romulus
Książę
Książę
 
Posty: 2054
Rejestracja: śr 29.11.2006 20:11

Postautor: kurp » pn 10.03.2008 18:17

Żeby nie szukać przykładów daleko:
:arrow: "Galeony wojny" złapały mnie właśnie na okładkę, bo pewnie do dziś polowałbym na jakąś okazję na Allegro :)
:arrow: A z "Ptakiem śmierci" wstydziłem się jeździć autobusem :oops:
kurp
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 4476
Rejestracja: ndz 04.02.2007 1:54
Lokalizacja: Wawa

Postautor: toto » pn 10.03.2008 19:10

Mnie zniechęcają do kupna tzw. wersje autorskie, jak u Gaimana. Niedługo się okaże, że każda jego książka miała wersji kilka - autorska, autorska poprawiona, wersja wydawcy, wersja żony, wersja czytelników, wersja filmowa i wersja dla zarobienia kasy. Mnie to już po prostu męczy. Kupuję produkt i liczę, że jest w wersji finalnej a nie beta.

A książka, którą kupiłem ze względu na okładkę? "Amerykańscy bogowie", wtedy pan G był mi nieznany, ale okładka mnie urzekła i kupiłem. W drugą stronę było z "Krainą baśni". Chyba z rok się czaiłem i gryzłem sam z sobą; słyszałem pozytywne opinie, że niezłe sf, ale jak mogłem uwierzyć w takie słowa, skoro na okładce są smok i rycerz? A jak już się przemogłem to kolejne pół roku książki szukałem, żeby zakupić. W końcu się udało. Książka świetna, ale na okładkę wciąż patrzyć nie mogę.
Zauważyłem też, że od jakiegoś czasu dokonuję wstępnej selekcji książek po okładkach właśnie. Okładka brzydka i nic o książce nie słyszałem - minimalne szanse, że kupię.
Obecnie okładkami kuszą mnie Dukaj, "Mistrz Pu Pu", "Retrospektywa 2", "Dom burz". I chyba skuszą...
Well, I hava a cunning plan, sir.
toto
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3849
Rejestracja: wt 01.01.2008 17:02

Postautor: Fraa » pn 10.03.2008 20:26

Hmm. Lubię ładne okładki. Jeśli się waham, okładka (a właściwie ogólnie: wydanie) potrafi być jednym z elementów przekonujących w jedną albo drugą stronę.

Nie podobają mi się koszmarnie ilustracje na okładkach do Pratchetta - no ale książek jestem pewna, więc nie zwracam takiej uwagi. :)

Natomiast na przykład chciałam kupić nowe wydanie "Władcy Pierścieni" (stare się trochę rozpada :P ), a tu cóż: sensowne tłumaczenie ma brzydaśną okładkę (mimo że twardą i błyszczącą). Ładna, stonowana, czarna okładka = Łoziński. :roll:
Zdecydowałam, że kupię oryginał. Też ładna, czarna okładka z jakimś tylko delikatnym obrazkiem. A odpada problem tłumaczenia. :P
Ale na taki luksus przebierania w okładkach pozwalam sobie, kiedy mam wybór i wiem, czego szukam. :)

Zazwyczaj jednak, jeśli chcę nabyć jakiś konkretny tytuł, to nie szukam wszystkich wydań i biorę to, co znajdę. :)

Poza tym lubię serie wydawnicze - to ładnie wygląda na półce, jeśli mam rządek zbliżonych okładek, różniących się jedynie nazwiskiem i tytułem. :) I owszem, zdarza mi się polować na takie a nie inne wydanie pod warunkiem, że z tej serii już coś mam. :)
Orodlin
Belele!
Awatar użytkownika
Fraa
Wędrowiec
Wędrowiec
 
Posty: 35
Rejestracja: ndz 25.11.2007 12:40

Postautor: Alganothorn » wt 11.03.2008 9:06

U mnie wydanie ma znaczenie, kiedy jestem już zdecydowany na zakup jakiejś książki - teraz tak mam z 'Ubikiem' Dicka, którego namierzyłem śliczne wydanie jakieś pół roku temu, nie kupiłem od razu (bo kupowałem już 5 innych książek) i teraz nigdzie nie mogę znaleźć (anglojęzyczne wydanie z zaokrąglonymi rogami utrzymane w lekkich beżach - jeśli ktoś widział... ;-) )
Spora część książek w znacznie większym stopniu mnie odpycha, niż przyciąga - niedaleko szukając gdyby Wiedźmin był wydany z bohaterem gry komputerowej na okładce, pewnie nie sięgnąłbym po ten cykl za szybko (z resztą jakieś niedawne wydanie sagi też było mocno nieciekawe) i pod tym względem mam podobne reakcje jak romulus;
Jak RaF zauważył, forma książki, czyli opakowanie, jest elementem marketingu (nawet istotnym 'P' z marketing mixu) i mój problem polega na tym, że czasami najwyraźniej nie jestem targetem, w który wycelowano ów produkt - dla mnie taka okładka, takie kolory, takie obrazki to festyn, a dla kogoś innego estetyczny ideał...
...ale koniec końców i tak liczy się treść, a na półce widać tylko grzbiet książki
;-)
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: AdamB » wt 11.03.2008 11:24

Wydanie ma ogromne znaczenie, zwłaszcza ekonomiczne. :D
Dlaczego? Właśnie jestem w trakcie wymiany sporej części swojej kolekcji ze starych klejonych, byle jakich wydań na nowe twardookładkowe (z mozołem sprzedając stare na Allegro i ze sporym trudem kupując niektóre nowe). Z pełną świadomością stwierdzam, że czynnik ekonomiczny ma ogromne znaczenie. :lol: :lol:
AdamB
Rycerz
Rycerz
 
Posty: 290
Rejestracja: śr 16.01.2008 11:28

Postautor: Lord Turkey » czw 13.03.2008 13:56

W księgarni pojawiam się z gotową listą interesujących mnie pozycji. Wizyta poprzedzona lekturą recenzji czy forumowych opinii sprawia, że szperam po regałach w poszukiwaniu konkretnych tytułów i nie zwracam uwagi na ich okładki czy tytułowe "wydawnicze bajery".

Jednak każde książkowe zakupy to także chwila relaksu, więc po zapełnieniu koszyka lubię pochodzić, podotykać, pooglądać...
I to jest moment, w którym poza uznanym nazwiskiem nic nie potrafi przyciągnąć tak, jak niesamowita okładka. Wtedy ma ona dla mnie znaczenie, bo dzięki niej być może zainteresuję się pozycją i w przyszłości ją kupię. Z drugiej strony nie zrobię tego z marszu - najpierw trzeba przeprowadzić rekonesans, wysłać zwiad i gońców :wink:

Więc czy okładka ma dla mnie znaczenie przy zakupie? Nie do końca, ponieważ może zwrócić uwagę na daną pozycję, ale następnym krokiem musi być interesująca mnie treść. Dla samego wydania nic nie kupię.
Obrazek
Krzysztof Kozłowski
Lord Turkey
Książę
Książę
 
Posty: 2549
Rejestracja: sob 15.02.2003 12:41
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Tigana » ndz 19.10.2008 12:06

Aktualnie najbardziej aktywni w "gadżetomanii" i innych tego typu rzeczach jest FS i Runa. FS - postawiła na formę graficzną książek - dużą liczbę zdobień, podkolorowane strony i ... nieśmiertelniki do trylogii o Vesperze.
Runa stawia na internet i prawie każda ich nowość jest "zaopatrzona" we własną strona internetową. Ciekawe jak to się przekłada na ilosc sprzedanych egzemplarzy.
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Awatar użytkownika
Tigana
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 10354
Rejestracja: pn 19.06.2006 13:09
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Wydawnicze bajery i inne chwyty marketingowe

Postautor: Fidel-F2 » pt 16.07.2021 7:44

Właśnie przyszła paczka z książkami. Nie tam, żeby bardzo podniosło mi ciśnienie, bo już się trochę przyzwyczaiłem, ale jednak. Marginesy, interlinia, rozmiar czcionki, grubość papieru to jest skandal. Z ostatniej paczki to przede wszystkim Dzieci nieba i ziemi Kaya z Zysku i Czarny Bałtyk z Liry. Czuję się moralnie zobowiązany, by w odwecie, zajebać coś ze stajni tych wydawców z jakiego Chomika.
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

Re: Wydawnicze bajery i inne chwyty marketingowe

Postautor: Shadowmage » pt 16.07.2021 8:22

Czyli co, Kay wygląda spoko tylko na zewnątrz?
Każdy czytelnik ma takiego diabła, na jakiego zasłużył.
Arturo Perez-Reverte, "Klub Dumas"
Awatar użytkownika
Shadowmage
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 20742
Rejestracja: ndz 06.10.2002 15:34
Lokalizacja: Wawa/Piaseczno

Re: Wydawnicze bajery i inne chwyty marketingowe

Postautor: Fidel-F2 » pt 16.07.2021 8:31

Mam wydanie Miasta pod skałą - 800 stron, które jest szczuplejsze o 1,5 cm od Dzieci ziemi i nieba - 700 stron. Dodatkowo, gdyby zrobić normalny skład, książka miałaby pewnie z 600 stron.
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

Re: Wydawnicze bajery i inne chwyty marketingowe

Postautor: nosiwoda » pt 16.07.2021 10:33

Ach, to pisz tak od razu. Bo jednych oburza mały font, innych wielki, jednych cieniutki papier, innych nadmuchany.
This space-time continuum is ruled by Pa Gorg, Ma Gorg and Junior Gorg.
Awatar użytkownika
nosiwoda
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 4975
Rejestracja: śr 18.10.2006 12:57
Lokalizacja: zewsząd

Re: Wydawnicze bajery i inne chwyty marketingowe

Postautor: Tigana » pt 16.07.2021 12:52

Shadowmage pisze:Czyli co, Kay wygląda spoko tylko na zewnątrz?

Niestety. Sama czcionka czy marginesy średnio mi przeszkadzają, ale jakość i grubość papieru wołają o pomstę do nieba.
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Awatar użytkownika
Tigana
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 10354
Rejestracja: pn 19.06.2006 13:09
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Wydawnicze bajery i inne chwyty marketingowe

Postautor: Shadowmage » pt 16.07.2021 13:17

Zajrzałem. Dla mnie tragedii nie ma (generalnie mało wybrzydzam), ale mogliby to odchudzić, półki nie są z gumy :)
Każdy czytelnik ma takiego diabła, na jakiego zasłużył.
Arturo Perez-Reverte, "Klub Dumas"
Awatar użytkownika
Shadowmage
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 20742
Rejestracja: ndz 06.10.2002 15:34
Lokalizacja: Wawa/Piaseczno

Re: Wydawnicze bajery i inne chwyty marketingowe

Postautor: nosiwoda » pt 16.07.2021 13:29

Fidel-F2 pisze:Dodatkowo, gdyby zrobić normalny skład, książka miałaby pewnie z 600 stron.

Zapewne masz rację - wersja w lengłydżu ma 585 stron.
This space-time continuum is ruled by Pa Gorg, Ma Gorg and Junior Gorg.
Awatar użytkownika
nosiwoda
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 4975
Rejestracja: śr 18.10.2006 12:57
Lokalizacja: zewsząd

Re: Wydawnicze bajery i inne chwyty marketingowe

Postautor: historyk » pt 16.07.2021 13:38

Fidel-F2 pisze:z Liry.

Lira to w ogóle jest jakiś dramat, wczoraj do mnie przyszła książka Sampa "Kazimierz Odnowiciel" - masakra, giga czcionka nawet w przypisach, mnóstwo światła (jedbitne marginesy i interlinie), srajtaśma zamiast papieru, rozwarstwiające się narożniki (bo przecież skrzydełka są za drogie, w przeciwieństwie do stu nadprogramowych stron wyprodukowanych przez dodmuchiwanie książki).

Kay, też wczoraj odebrany, ma penisowy papier (taki sam jak w Magu), ale chociaż jest szyto-klejony, czyli jakość o niebo lepsza od wydań magowych.
_______________________
http://seczytam.blogspot.com
historyk
Książę
Książę
 
Posty: 2636
Rejestracja: pn 29.10.2007 23:35


Wróć do Ogólnie o literaturze

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 13 gości

cron