Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Wszystkie tematy traktujące o literaturze w bardziej ogólnym rozumieniu

Moderatorzy: Vampdey, Tigana, Shadowmage, Achmed

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Fidel-F2 » pn 29.03.2021 10:21

Genezis - Bernard Beckett

Świat ulega biologicznemu kataklizmowi, w zamkniętej, wyspiarskiej enklawie, powstaje utopijny (nie można się oprzeć wrażeniu, że w dużej mierze jednak antyutopijny) organizm społeczny. Nie jest oczywiście niezmienny. Te przemiany i postacie będące ich katalizatorami/motorami są przedmiotem pracy głównej bohaterki tej nowelki. Fabuła zamyka się w trzech godzinach egzaminacyjnych pytań i odpowiedzi, przetykanych historycznymi retrospekcjami.

Utwór jest oryginalny formalnie - krzyżówka stenogramu, dramatu i naukowego eseju, przyprószona delikatną beletryzacją. Język przy tym suchy, niezbyt giętki, w tonacji przedramatyzowany. Rzecz jest krótka, więc dajemy radę, na dłuższą metę byłoby to silnie męczące.

Sednem utworu są rozważania filozoficzne na temat ewolucji, cywilizacji, człowieka, sztucznej inteligencji, świadomości, etyki, itp. Nic wyjątkowego, koncepcje raczej szablonowe, dialogi podczas których one wypływają przypominają rozmowy istot o uproszczonym pojmowaniu rzeczywistości. Jednak w kontekście fabularnym wybrzmiewa to wszystko całkiem zgrabnie, im bliżej końca tym lepiej. Niestety czasem zdarza się, że logika idzie się paść na odległe pastwiska (np. dla przeprowadzenia wywodu, autor używa koncepcji "chińskiego pokoju" w całkowicie błędny sposób). Wydaje się, że czasem autor nie rozumie, czemu zaproponowany argument nie pasuje do jego koncepcji. Nie przeszkadza mu to jednak i rozwija myśl w zaplanowanym kierunku. Ogólnie rzecz biorąc, warstwa rozważań filozoficznych stosowna dla osób młodych, niespecjalnie wyrobionych.

Sumując, dostajemy rzecz niezbyt obszerną, dość zgrabną i niegłupią, acz nieszczególnie oryginalną i w ogólnym rozrachunku niewybitną. Zaklasyfikowałbym Genezis do kategorii ambitnego young adult.

6/10
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Fidel-F2 » wt 30.03.2021 9:42

Front burzowy - Jim Butcher

Pierwszy tom Akt Dresdena. Pierwszy i ostatni.

Rzecz ewidentnie oparta jest na stylu wypracowanym przez Chandlera. Tyle, że to nie ta klasa. W sumie to żadna klasa, bo sytuuje się gdzieś w strefach typowych dla maszynowo trzepanego paranormal romance. Naiwne, płaskie zabili go i uciekł, gdzie z założenia nie przejmujemy się durnymi fanaberiami typu logika, jakaś składność, zborność, czy choćby odrobinę sensowna konstrukcja bohaterów. O czymś takim jak fabuła, w zasadzie w ogóle nie ma sensu rozmawiać. W sam raz dla fanów rozmaitych batmanów, spajdermanów czy innego płaskostopia.

Czasem trafia się sympatyczne zdanie typu "Skorpion wielkości niektórych francuskich samochodów". Dla równowagi wpadają niezamierzone śmieszności, np. gdy potężni, groźni, potworni, męscy, posępni, niosący śmierć i zniszczenie, krwiożerczy, neurotyczni, bezlitośni i bezpardonowi, i srodzy, nie można zapomnieć o tym, że srodzy, magowie wzorem przedszkolaków straszą się okropnymi wyzwiskami i obietnicami typu "Wezmę moją laskę i wepchnę Ci do gardła" (czytelnik natychmiast zaczyna się zastanawiać czy to gardło jest aby wystarczająco głębokie).

Rzecz jest tak szablonowa, popowa i intelektualnie niedorozwinięta, jak to tylko możliwe, z humorem smętnym jak kot wyciągnięty z gnojówki. Kalka z kalki.

Odsłuchałem w niezłej interpretacji Macieja Kowalika. Dzięki ci borze zielny, że to krótka popierdółka i że ktoś to czytał dla mnie. Kończyłem z obowiązku, bo już gdzieś od połowy miałem całkiem dość.

2/10 (+1 za to głębokie gardło i francuskie auto)
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Shadowmage » wt 30.03.2021 18:19

Ja tam lubię, choć fakt, pierwszy tom (i po części drugi) słabe. Przy pierwszym podejściu, jeszcze z Amberu, chyba nawet nie skoczyłem.
Każdy czytelnik ma takiego diabła, na jakiego zasłużył.
Arturo Perez-Reverte, "Klub Dumas"
Awatar użytkownika
Shadowmage
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 20742
Rejestracja: ndz 06.10.2002 15:34
Lokalizacja: Wawa/Piaseczno

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Tigana » wt 30.03.2021 20:15

Też się w swoim czasie odbiłem od pierwszego tomu. Teraz wciągam.
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Awatar użytkownika
Tigana
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 10354
Rejestracja: pn 19.06.2006 13:09
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: nosiwoda » śr 31.03.2021 8:01

A powiedzcie mi, to jest lepsze/gorsze/podobne w jakości do cyklu Mike'a Careya? Bo brzmi bardzo podobnie.
This space-time continuum is ruled by Pa Gorg, Ma Gorg and Junior Gorg.
Awatar użytkownika
nosiwoda
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 4975
Rejestracja: śr 18.10.2006 12:57
Lokalizacja: zewsząd

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Shadowmage » śr 31.03.2021 8:08

Podobne. Carey na pewno na początku jest bardziej wyrazisty i konkretny. Z czasem jednak Butcher znacznie rozbudowuje świat, mitologię, etc.
Ale wiesz, takich urban fantasy z magiem-detektywem, to na pęczki. To IMO jedna z najlepszych takich serii.
Każdy czytelnik ma takiego diabła, na jakiego zasłużył.
Arturo Perez-Reverte, "Klub Dumas"
Awatar użytkownika
Shadowmage
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 20742
Rejestracja: ndz 06.10.2002 15:34
Lokalizacja: Wawa/Piaseczno

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Tigana » śr 31.03.2021 8:47

U Butchera autor wciąż dokłada nowe cegiełki, Carey ma bardziej zamkniętą historię prowadzącą w jednym kierunku. No i Carey sprawia wrażenie niedokończonego;
gdzieś tam między słowami można wyczytać, ze coś większego się kroi, ale co to jest już się nie dowiemy.
"Z gustami literackimi jest po trosze jak z miłością: zdumiewa nas, co też to inni wybierają"
Andre Maurois
Awatar użytkownika
Tigana
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 10354
Rejestracja: pn 19.06.2006 13:09
Lokalizacja: Sosnowiec

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Fidel-F2 » śr 31.03.2021 11:26

Przesłuchalem dwa pierwsze tomy Careya. Też żadna literatura, ale słuchałem do końca bez bólu. Mniej infantylny od Butchera.
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Fidel-F2 » pn 05.04.2021 11:34

Wszystkie te światy - Dennis E. Taylor

Taylor trzyma poziom i niemal wszystko co tyczy się poprzednich tomów, można powiedzieć i o tym. Ten sam styl, ta sama lekkość narracji, to samo lekkie traktowanie praw fizyki czy logiki, płytkość przy konstruowaniu fabuł, postaci, podejściu do technologii, itp., ale też dość bogata wyobraźnia.

Końcówka tomu drugiego raczej nie pozwalała spodziewać się w kolejnym jakiegoś sprytnego pozbierania licznych fabularnych nitek w jeden sensowny i jędrny splot. Tak też się stało. Mnożące się wątki konsekwentnie mają ze sobą coraz mniej wspólnego, i równie konsekwentnie zmierzają donikąd. Nieuchronnie przybierają narrację typową dla tasiemcowych produkcji serialowego typu reprezentowanego przez takie tytuły jak Klan czy inna Moda na sukces. Kontynuowanie tej recepty zaprowadziłoby autora na pola bagnistych badziewi, więc należy docenić, że miał jaja i rzecz zakończył. Definitywne rozwiązanie problemu największych zagrożeń (Medeiros, Inni), uczyniło galaktykę spokojną i bezpieczną dla rozwoju bezliku rozmaitych cywilizacji, ludzkich i nieludzkich, jakimi Taylor obsiał przestrzeń. Pod opieką setek Bobów, z pewnością wszystko będzie dobrze (choć większości Bobów znudziło się już odgrywanie roli nianiek), ale nas to już specjalnie nie interesuje, bo co ciekawego w obsiewaniu pól, odkrywaniu koła na nowo? W podatkach i bataliach sądowych?

Seria Bobiverse to nieskomplikowana, lekka fantastyka rozrywkowa, przygodówka napisana akceptowalnie (choć przekład z pewnością nie jest najwyższych lotów), która dzięki dość sympatycznym bohaterom potrafi zainteresować mniej wymagającego czytelnika. Dla mnie to klasyczne guilty pleasure, choć trzeci tom, poza kilkoma momentami, już mnie wyraźnie nudził. Takiego Taylora wystarczy mi na parę lat. Jeśli na naszym rynku pojawią się kolejne jego pozycje, to z lekturą poczekam na ukonstytuowanie się powszechnej opinii, że jest w nich jakiś konkret. No i zdecydowanie nie może się tam ani razu pojawić Star Trek czy inna tego typu tandeta.

6/10
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Fidel-F2 » wt 06.04.2021 10:35

Podarować niebo - Romuald Pawlak

Przypadek unieruchamia jednostkę kolonizacyjną w zupełnie nieznanym układzie, w którym, na dodatek, istnieje planeta z początkującą cywilizacją. Rodzi to sporo dylematów, a w konsekwencji rozmaitych wyborów prowadzi do różnopłaszczyznowych konfliktów. Trzeba decydować nie tylko o sobie, ale też o losie zahibernowanych kolonistów czy relacjach z, inteligentnymi przecież, tubylcami.

Rzecz skonstruowana klasycznie, z dawnym sznytem, ale nowoczesnym "silnikiem" napędzającym narrację. Czyli mamy typowe motywy - misja kolonizacyjna, awaria, kontakt, tradycyjne funkcje załogantów: Lekarz, Żołnierz, Inżynier, Astronom, ale jednocześnie współcześnie ujęte konfiguracje partnersko-seksualne, żołnierzem jest kobieta, w ogóle kobiety nie są "blondynkami" do ratowania lecz pełnoprawnymi postaciami, rozmemłany łańcuch dowodzenia/system decyzyjny, nacisk na relacje międzyludzkie, psychologię, itp.

W powieści można odnaleźć mnóstwo inspiracji. Dialog ze Strugackimi jest aż nazbyt oczywisty, ale znajdziemy tu też nawiązania do Lema, Funky Kovala, Dänikena czy też polskiej reprezentacji tego nurtu, komiksowej serii Ekspedycja. Ktoś inny z pewnością dorzuciłby tu pewnie jeszcze inne tytuły czy nazwiska. Osobiście odnalazłem tam również Shakespeare'a. :)

Autor snuje opowieść zgrabnie, raczej lekko, choć z pewną dozą patosu, równoważonego jednak przyjemnym, nienachalnym humorem. Akcja, w przeważającej mierze bardzo logicznie skonstruowana, nie rwie co prawda z kopyta, jednak prowadzona umiejętnie, pozostawia czytelnika w nieustannym zainteresowaniu.

Niestety nie udało się uniknąć różnej klasy wpadek:
- przede wszystkim przydałoby się poddać tekst rzetelniejszej pracy korektorsko-redakcyjnej. Zdarzało się, że niektóre zdania czytałem kilka razy by odnaleźć w nich sens. Bywa, że podmiot jest niepewny, interpunkcja lekko zgrzyta, czasem nie od rzeczy byłoby przekonstruować jakiś drobny fragment. Np. nie mam pewności czy Mira to planeta czy słońce układu. Raz bywa tak, raz tak.
- zdarzają się kiksy dotyczące fizyki, biologii.
- do najcięższej kategorii zaliczam dwie sprawy, które mi mocno zazgrzytały, choć moja opinia może być dyskusyjna. Po pierwsze nieporozumienie z "kijem astronoma". Zachowanie Gandhiego jest tak oczywiste a Fostera tak nieprawdopodobnie idiotyczne, że w ogóle nie kupuję tak poprowadzonego wątku. Druga rzecz to ogólnospołeczna niechęć do zakładania kolonii. Rozumiem rok, dwa, dziesięć, gdy są jeszcze widoki na wyjście z kałabani, ale po z górą stu latach, gdy jest już niemal pewne, że na ratunek nie ma żadnych szans? Nikt nie ma chęci żyć normalnym życiem? Wszyscy wolą położyć się w hibernatorach i umrzeć? No way. Po pierwsze byłaby spora grupa, która zdecydowałby się stworzyć osadę i tam żyć, oczywiście z pomocą urządzeń macierzystej jednostki, a po drugie, w czasie gdy ma miejsce główna akcja powieści, pojawiłby się "ruch wyzwolenia sardynek" i dania im szansy do decydowania o sobie. Zatrzymanie ich w hibernatorach równa się właściwie masowemu ludobójstwu. Mnóstwo ludzi by to oprotestowało. Ten aspekt, w mojej ocenie, umknął autorowi.

Całkowicie zrezygnowałbym z epilogu. To najsłabsza część całego dzieła, psuje wszystko. Przez chwilę rozważałem wyrwanie strony z epilogiem, by przyszłemu czytelnikowi oszczędzić tych kilku zdań.

Podsumowując, Podarować niebo to całkiem przyzwoita propozycja sama w sobie, a na tle produkowanego dziś masowo prymitywu sf, to wręcz rewelacja. Lektura przyniosła mi sporo frajdy.

7,5/10
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Fidel-F2 » ndz 11.04.2021 16:03

Tarnowskie Góry Kryminalnie - Antologia

Poprzednie tomy musiały się nieźle sprzedać bo wydawca nie ustaje w wysiłkach i kontynuuje serię. Po dwóch tomach fantastycznych, przyszła pora na kryminał, choć i tu nie brakło (a po prawdzie to sporo tego jest) elementów fantastycznych. Nie powinno to jednak być dla nas zaskoczeniem, gdy spojrzymy na spis treści od razu zauważymy spora grupę autorów o proweniencji silnie fantastycznej.

Zbrodnia doskonała - Bożena Mazalik
Jako pierwsze, dostajemy jednak opowiadanie klasycznie kryminalne, bez domieszek nijakich. Solidna rzecz, mogąca spokojnie uchodzić za nieślubne dziecko Agathy Christie i Joanny Chmielewskiej. Zgrabnie, z humorem, choć być może do kompozycji narracyjno-fabularnej, można by się przyczepić. Wynika to głównie z pewnych skrótów myślowych. Gdyby autorka popuściła odrobinę wodze talentu i nie ograniczała się w ilości znaków, było by świetnie, a tak jest po prostu dobrze z plusem.

Srebrne szpony chciwości - Rafał Dębski
A tu już mamy klimat silnie fantastyczny. Autor odkurzył bohatera znanego z Gwiazdozbioru kata i wysłał go Tarnowskich Gór, gdzie polecił rozwiązać zagadkę zaginionego srebra. Choć tom ów niespecjalnie przypadł mi do gustu, to jednak cechował się niezłym pomysłem na specyficzną postać bohatera zanurzonego w pewnym pesymistycznym fatalizmie. W nadmiarze nużył, jako pojedyncze opowiadanie ustrzegł się tej wady i otrzymaliśmy porządnie mroczny kryminał fantasy. Dobra rzecz.

Afera z deszczem w tle - Dariusz Barczewski & Kazimierz Kyrcz Jr.
Świetnie napisany pastisz czarnego kryminału typu chandlerowskiego, w parodystycznym stylu charakterystycznym dla humoresek Henry'ego Kuttnera. Podobało się, choć nie narzekałbym gdyby rzecz była obszerniejsza.

Gwoździe - Dawid Kain
Tym razem historia całkiem na poważnie, psychopata w pełnej krasie. Dobrze napisany thriller, z solidnym pomysłem (choć im bliżej końca, tym rozwiązanie zagadki staje się coraz bardziej oczywiste, w postępie wykładniczym). Co prawda, na aspekt kryminalny autor kładzie nacisk niewielki, ale nie znikomy. Rzekłbym nawet, że jest tu pewna oryginalność warta raczej pochwały niż zganienia. Zdecydowanie mocny punkt.

Dziewczyna - Robert Ziębiński
Rzecz oparta na schemacie filmów sensacyjno-kryminalnych. Świetnie napisany, budzący sympatię bohater kontra światek przestępczy, a wszystkiemu winna oczywiście kobieta. Trochę tu klimatu spod znaku Guy'a Ritchiego, trochę Casablanki i mnóstwo świetnej muzyki. Czyta się z dużą przyjemnością.

Chmara - Piotr Rogoża
Autor skupia się na społecznym aspekcie związanym z coraz większą chmarą blogerów, influencerów, youtuberów i innych blablaberów. Cóż, taka rzeczywistość i trudno żądać jej ignorowania. Tym razem jednak rzecz wydał mi się odrobinę nadmiernie wydumana i choć to wciąż zupełnie przyzwoite opowiadanie to jakoś niespecjalnie mnie ujęło. Prawdopodobnie to po prostu subiektywny degustibus.

Hotel na skraju miasta - Agnieszka Chodkowska (powinno być Agnieszka Chodkowska-Gyurics)
No i w końcu klasyczny kryminał spełniający wszelkie normy. Przemyślana zagadka, sympatyczny bohater, rzetelny warsztat. W zasadzie bez słabych stron.

Srebrna Góra - Arkady Saulski
Jedyna wpadka w tym tomie. Mamy rzeczywistość gdzieś z pogranicza Sędziego Dredda i Bladerunnera i tyle w tym dobrego. Warsztat pisarski, koncepcja i narracja, konstrukcja świata, budowa postaci, pomysł na intrygę i w końcu dialogi są dziecinnie nieporadne. Opowiadanie razi niedojrzałością. Jedyne opowiadanie, które bez zastanowienia usunąłbym z tomu.

Wieczór kawalerski - Iwona Banach
Żarcik w stylu Kac Vegas, ma kilka mocnych punktów i jeden wyraźnie słaby. Rozwiązanie zagadki pojawia się tak trochę jak królik z kapelusza. Rzecz może niewybitna, ale w sumie napisana zgrabnie i z jakim humorem.

Rozmyta zbrodnia - Piotr Górski
Bliski zasięg, lekki cyberpunk, postępowe, z żaluzjami społeczno-politycznymi. Napisane bez zarzutu, z bardzo rzetelnym pomysłem. Choć cyberpunk nie jest moją ulubioną niszą i raczej unikam, to w tym wypadku muszę stwierdzić, że Rozmyta zbrodnia jest jednym z najmocniejszych punktów antologii. Świetne.

Dociekania leminga. Pamiętnik znaleziony w wannie - Jacek Sobota
Kafkowski eco-kryminał z nutą fantastyki spod znaku opowieści niesamowitych. Jakieś pytania? Brak? I dobrze. Bardzo mi się.

Doktor Plagi - Andrzej W. Sawicki
Kryminał historyczny, choć przedmiot dochodzenia i zbrodniarz odbiegają od schematów. Napisane językiem eleganckim, z narracją budzącą zainteresowanie, solidnie skonstruowanymi postaciami. Bardzo dobre opowiadanie.

Tarnowskie Góry Kryminalnie to tom naprawdę świetny w swojej kategorii. Redaktorowi udało się zabrać zestaw doskonałych opowieści. Z pewnością do moich ulubionych należą opowiadania, które wypłynęły spod piór Sawickiego, Soboty i Górskiego, ale w zasadzie, swobodnie mógłbym dopisać tu jeszcze kilka nazwisk. Zdecydowanie polecam.

9/10
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Fidel-F2 » ndz 18.04.2021 10:27

Trudno być bogiem - Arkadij Strugacki, Borys Strugacki

Ze Strugackimi jest jak z pudełkiem czekoladek, nigdy nie wiesz na co trafisz. Mogą być rzeczy świetne, mogą i gnioty niemożebne. Najczęściej jednak są to mimo wszystko rzeczy z pomysłem ale jakoś niedorobione. I tak jest z Trudno być bogiem.

Mamy tu pozycję, która w swej warstwie problemowej próbuje analizować relacje na osi społeczeństwo-jednostka, mechanizmy działania i rozwoju społeczeństw, miejsca i roli jednostki. Można tu odczytywać różne myśli o fatalizmie, inercji zapisanej w konstrukcji społeczeństw, kształtującej roli warunków środowiskowych, roli jednostki czy grup społecznych, itp, itd. Można by tu snuć mnóstwo rozważań, wykorzystując drobne punkty krystalizacji, których sporo można w tekście odnaleźć. Naturalnie są to pozytywne, mocne strony powieści.

Osobną stroną jest krytyka systemu polityczno-społecznego Rosji Radzieckiej, poprzez przesadne panegiryzowanie. Ten aspekt to bezdyskusyjny majstersztyk. Nie będę się nad tym rozwodził, bo rzecz powstaje poprzez połączenie mnóstwa elementów o rozmaitej proweniencji i trzeba to zobaczyć samemu.

Niestety po drugiej stronie mamy szalkę z bogactwem cech negatywnych. Linia fabularna jest mocno nijaka, zaczyna się nigdzie, mamy trochę szwendania się po dziurach i kończy się w sumie również nigdzie. Konstrukcja rzeczywistości pełna jest rozmaitych niekonsekwencji, sprzeczności nawet w fundamentalnych założeniach (nie mam bladego pojęcia po co ta ziemska delegacja tak naprawdę tam jest, co powinni robić, co im wolno a czego nie i dlaczego to wszystko tak a nie inaczej). Narracja która początkowo wydaje się typowa dla klasycznego sf, częsta skręca w rejony niemal teatralnie skonstruowanego absurdu i groteski, by momentami sprawiać wrażenie humoreski o niemal komiksowych ramach.

Rozważam też tezę, że ów chaos narracyjno-fabularno-konstrukcyjny to w całości zamierzona szydera z wartości niesionych światu robotniczymi rękami Związku Radzieckiego. Napisać złą powieść by skrytykować system? Mistrzostwo niebywałe. Tylko czy ja nie nadinterpretuję?

W kategorii powieści przygodowej 4/10
W kategorii powieści problemowej 7/10
W kategorii potencjalnej szydery politycznej 10/10

I bądź tu mądry i oceń.
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: El Lagarto » ndz 18.04.2021 11:38

Fidel-F2 pisze:Trudno być bogiem - Arkadij Strugacki, Borys Strugacki

W kategorii powieści przygodowej 4/10
W kategorii powieści problemowej 7/10
W kategorii potencjalnej szydery politycznej 10/10

I bądź tu mądry i oceń.


Zbyt dawno to czytałem, by skrytykować recenzję, ale na pewno mylisz się prawie we wszystkim.

Tak czy siak 10+7+4=21 Podzielone na 3 daje całkiem mocne 7.
El Lagarto
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 923
Rejestracja: sob 20.03.2021 21:17

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Fidel-F2 » ndz 18.04.2021 11:46

zapomniałeś o wagach
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: El Lagarto » ndz 18.04.2021 11:54

Fidel-F2 pisze:zapomniałeś o wagach

Jestem spod "Koziorożca Jeden"
El Lagarto
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 923
Rejestracja: sob 20.03.2021 21:17

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Fidel-F2 » ndz 18.04.2021 14:14

Przesadnie skupiasz się na sobie i na siłę próbujesz zainteresować tym innych.
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: El Lagarto » ndz 18.04.2021 14:41

Fidel-F2 pisze:Przesadnie skupiasz się na sobie i na siłę próbujesz zainteresować tym innych.


Wiem. To moja wielka wada, ale i zaleta jednocześnie. Mam zamiar w ciągu kilku tygodni dobić do liczby 10 tysięcy postów. Kiedy już osiągnę status Półboga przejmę władzę na tym forum. Kolejnym krokiem będzie przejęcie władzy nad Galaktyką. Polubiłem Cię. Jeśli mi w tym pomożesz, możesz liczyć na frukta. Odpalę Ci jakiś spokojny układ z gwiazdą neutronową tuż przed fazą kolapsu grawitacyjnego.

Bez urazy... To tylko rozmowy o fantastyce, nie ring bokserski. Koegzystencja jest możliwa. :angel:
El Lagarto
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 923
Rejestracja: sob 20.03.2021 21:17

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Fidel-F2 » ndz 18.04.2021 14:44

Moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze albo że nie dobrze. Gdybym miał powiedzieć, co cenię w życiu najbardziej, powiedziałbym, że ludzi. Ekhm... Ludzi, którzy podali mi pomocną dłoń, kiedy sobie nie radziłem, kiedy byłem sam. I co ciekawe, to właśnie przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie. Chodzi o to, że kiedy wyznaje się pewne wartości, nawet pozornie uniwersalne, bywa, że nie znajduje się zrozumienia, które by tak rzec, które pomaga się nam rozwijać. Ja miałem szczęście, by tak rzec, ponieważ je znalazłem. I dziękuję życiu. Dziękuję mu, życie to śpiew, życie to taniec, życie to miłość. Wielu ludzi pyta mnie o to samo, ale jak ty to robisz?, skąd czerpiesz tę radość? A ja odpowiadam, że to proste, to umiłowanie życia, to właśnie ono sprawia, że dzisiaj na przykład buduję maszyny, a jutro... kto wie, dlaczego by nie, oddam się pracy społecznej i będę ot, choćby sadzić... znaczy... marchew.
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Shedao Shai » śr 21.04.2021 13:48

Peter F. Hamilton - Great North Road

„Great North Road” to powieść monumentalna. 1085 stron i takie bogactwo świata, tak potężna intryga, że inny autor rozbiłby to na trylogię i sprzedawał jako trzy 300+ stronicowe książki. Nawet są mniej więcej w odpowiednich miejscach punkty, w których jest dość spora zmiana kierunku fabularnego. Dałoby się. Jeden prosty trick dzięki któremu wydawcy go uwielbiają! [ZOBACZ JAK]
Swoją drogą, wydawca egzemplarza który zakupiłem (Pan Books, imprint Pan Macmillan) chyba rzeczywiście nienawidził Hamiltona za cegłę, którą mu podrzucił do wydania, bo poległ w całej linii. Tak słabo wydanej książki jeszcze nie widziałem – Polskie wydawnictwa można krytykować za to czy tamto, ale nawet zintegrowane wydania Fabryki Słów odsadzają jakościowo tę książkę na kilometry. Miękka okładka, papier tak cienki że właściwie giął się pod samym dotykiem, grzbiet tak badziewny, że pomnik temu, kto to przeczytał bez wielokrotnego powyginania grzbietu.Prawdziwy „mass market paperback”. Przeczytać i wyrzucić. Jestem ostrożnym, uważnym czytelnikiem, ale ta książka po jednokrotnej lekturze wygląda jakbym dał ją psu do zabawy. No nic, pójdzie na gratis dla kogoś (np. pana śmietnika); zamówilem już sobie hardcovera który będzie wyglądał reprezentatywniej. Trochę pomarudziłem, ale ta książka mi dała nową perspektywę na to, jak źle może być.

Mnie w każdym razie ta powieść wymęczyła. W bardzo pozytywny sposób, ale jednak wymęczyła. Tak muszą czuć się ludzie, którzy uprawiają sport, po intensywnym treningu :D Po dwustu stronach czułem się już, jakbym był na czwartym tomie epickiej serii książkowej. Gdzieś za siedemsetną odkryłem, że nie chcę, żeby ta podróż z bohaterami po świecie wykreowanym przez Hamiltona się kończyła . Teraz czuję pustkę i żal, że już się skończyło. Rzadko tak mam, więc tym bardziej ukłony dla autora. To była przygoda. Kosztowała mnie sporo czasu, ale było warto.

„Great North Road” dzieje się w roku 2143, a podstawą jego fabuły jest zagadka detektywistyczna. Został zamordowany mężczyzna. Szybko okazuje się, że sprawa jest bardzo delikatna i zawiła. Zamordowany mężczyzna jest z rodu Northów – bogatej i wpływowej dynastii, której korzenie sięgają początku XXI wieku. Rod Northów jest o tyle specyficzny, że jego członkowie to klony. Wprawdzie założyciel dynastii już nie żyje, ale dwa z trzech klonów będących pierwszą linią udanych prototypów – już tak. I są patriarchami swoich części dynastii o ogromnych wpływach i osiągnięciach. Trzeci z tej linii został zamordowany dwadzieścia lat wcześniej, dokładnie w ten sam, specyficzny sposób, co niezidentyfikowany klon Northów, którego to zabójstwo rozpoczyna fabułę książki. Jest to dla władz o tyle problematyczne, że o tamto zabójstwo oskarżono jedną z dziewczyn z haremu zamordowanego, i od dwudziestu lat odsiaduje już wyrok w więzieniu. Sama oskarżona – Angela Tramelo – zawsze utrzymywała, że jest niewinna, a za rzeź (w jej wyniku zginął nie tylko klon, ale i kilkanaście innych osób z jego otoczenia) odpowiada potwór – bliżej niezidentyfikowany obcy. Oczywiście nikt jej nie uwierzył, a teraz władze z rozsnącym przerażeniem zmuszone są rozpatrzyć możliwość istnienia kolejnej wrogiej rasy obcych. Kolejnej, bo ludzkość już ma problem z tzw. Zanthswarm, niszczycielską siłą, przed którą w razie inwazji można w zasadzie tylko uciekać. Największym sukcesem w dotychczasowych potyczkach z Zanth było spowolnienie ich/jej inwazji na tyle, że straty w ludności cywilnej były sześciocyfrowe. Resztę udało się ewakuować z planety.
Nie dziwi zatem, że oficjele z HDA (Human Defence Alliance) szybko wchodzą z butami w śledztwo prowadzone w Newcastle przez detektywa Sidneya Hursta, który od teraz musi manewrować między oczekiwaniami HDA, rodu Northów oraz własnych przełożonych. I to jego i jego współpracowników oczami patrzymy głównie na wątek dochodzenia toczącego się na Ziemi, w (w sumie dość lekko) futurystycznej Anglii.
Z drugiej strony mamy wątek ekspedycji mającej odszukać potencjalną rasę nowych obcych, wysłaną przez HDA na planetę St. Libra. To tam właśnie zamordowano przed dwudziestu laty Bartrama Northa i to tam właśnie wydobywa się więcej niż połowę zużywanego bioilu, czyli podstawowego surowca energetycznego tamtych czasów. Członkiem ekspedycji jest również wypuszczona z więzienia Angela Tramelo, jako jedyna osoba która dotychczas rzekomo widziała obcego. Ludzie znów zaczynają ginąć. Wina Angeli, potwora, a może kogoś innego?

Rozpisałem się tak, że wygląda to na streszczenie fabuły, a to tak naprawdę samo wprowadzenie do dwóch głównych wątków: śledztwa w Newcastle i wyprawy na St. Libra. Hamilton zabiera nas na dziką i zaskakującą przygodę, pełną emocji, zaskoczeń i fantazyjnych rozwiązań. Wątki robiły się coraz bardziej intrygujące, tajemnice coraz bardziej wielowarstwowe, aż do finału który... był w stu procentach sastysfakcjonujący. Nic tu nie zostało ani pospieszone, ani przegadane. Niektóre ujawnione fakty i rozwiązane tajemnice nieźle zlasowały mi umysł, pozostawiając go w mieszance szoku i satysfakcji z zapoznania się z tą doskonale przemyślaną fabułą.
Pisałem to i, jak widać, będę pisał dalej: Peter Hamilton pisze idealnie pod mój gust. Co książka, to wspaniała przygoda, która może i wymaga sporo (przede wszystkim czasu), ale i daje wiele. Space opera w najlepszym wydaniu. Choć – co ciekawe – tutaj to może nawet nie do końca space opera; elementów space jest tu jak na lekarstwo. Pół książki to futurystyczna Ziemia (i to nie futurystyczna w sensie transhumanizmu, jak w trylogii Pustki, tylko raczej: ludzie tacy jak my otoczeni lepszą technologią), drugie pół to akcja na obcej, tropikalnej planecie. Gdzieś tam w tle są obcy, kolonizacja kosmosu i tak dalej, ale właśnie: w tle. Nie przeszkadzało mi to, ciekawa odmiana od Sagi Wspólnoty czy Świtu Nocy.
Rzadko kiedy jedna książka wydaje mi się tak kompletna, spełniająca.
6/6
Awatar użytkownika
Shedao Shai
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3686
Rejestracja: sob 06.03.2004 15:20
Lokalizacja: Wrocław

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Kszych » śr 21.04.2021 14:52

Nie wiem, czy dziękować Ci za tak zachęcającą recenzję, czy raczej nienawidzić, bo takiej kobyły po angielsku to na pewno nie zacznę czytać.
Awatar użytkownika
Kszych
Rycerz
Rycerz
 
Posty: 306
Rejestracja: sob 04.07.2020 16:25

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Fidel-F2 » czw 22.04.2021 8:56

Zatopieni. Historia japońskiej floty podwodnej 1941-1945 - Mochitsura Hashimoto

Pozycja napisana przez oficera Floty Cesarskiej, początkowo torpedystę, potem dowódcę okrętu, wsławionego zatopieniem USS Indianapolis.

Rzecz obejmuje z jednej strony pamiętnikarskie wspomnienia autora i podobne, zasłyszane, innych marynarzy, z drugiej próbuje całościowo przedstawić przebieg wojny z punktu widzenia strony japońskiej oraz dokonuje analizy założeń i strategii obranych przez dowództwo, ze szczególnym skupieniem się na istotnych błędach. Niestety autor przy korzystaniu ze źródeł innych niż własne wspomnienia, nie uznał za stosowne podać jakiejkolwiek bibliografii. W konsekwencji jego informacje zasadniczo są prawdziwe, ale w szczegółach, od czasu do czasu, myli się lub bywa nieścisły. Część z tych błędów jest prostowana w przypisach, ale nie wszystkie. Trudno w tej sytuacji uznawać pozycje za ścisłe źródło historyczne. Niemniej w zakresie bardziej ogólnym, zwłaszcza przy ocenie działań dowództwa, analizy autora wydają się wyjątkowo trafne. Plusem pozycji jest też, częściowe chociaż, wypełnienie luki jaką mamy na polskim rynku literatury dotyczącej wojny na Pacyfiku a obejmującej swym zakresem spojrzenie na wydarzenia ze strony japońskiej.

Do wydania polskiego zastrzeżenia mam przede wszystkim z powodu, robiącej dość przykre wrażenie, niechlujności. Przekład jest bardzo słaby literacko, nierzadko zdarzają się zdania, które wymagają wyjątkowego skupienia, bo nie bardzo wiadomo o co w nich chodzi. Dodatkowo mamy błędy w terminologii wojskowej i morskiej. Jednocześnie tłumacz uznał za stosowne w przypisach wyjaśniać czytelnikowi co to jest kiosk okrętu podwodnego, co jest dość śmieszne biorąc pod uwagę jak niszowa jest to pozycja i do jakiego czytelnika skierowana. Trafiają się też błędy w zamieszczonych na końcu tabelach, a także źle podpisane zdjęcia.

Sumując, jeśli będziemy czytali Zatopionych w celu uzyskania ogólniejszego spojrzenia na rolę jaką odegrała japońska flota podwodna w zmaganiach na Pacyfiku i jakie trapiły ją bolączki, to rzecz jest warta polecenia.
7,5/10
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Fidel-F2 » pn 26.04.2021 10:16

Imperium w płomieniach - John Scalzi

Pierwszy tom był jędrny, zgrabny, z przytupem i humorem. Kontynuacja niestety sporo straciła z tej wyrazistości. Intryga nabiera cech sztampowości, jej rozwinięcia idą w stronę naiwnej kalki z tanich scen z gangsterskich filmów klasy B. Wszystko mamy wyłożone na ławę po trzykroć, absolutnie niczego nie skrywa nawet cień niepewności. Wielcy i szczwani, wg autora, gracze, są tak naiwni i nieporadni, że aż się przykro robi podczas lektury. Na dodatek, nie raz i nie dwa, Scalzi sięga po królika do kapelusza, bo mu się fabuła rozłazi i bez protez nie daje rady zapiąć jej sensownie. A i tak, dziury logiczne są takie, że kosmiczny krążownik przeszedłby przez nie jak kajak przez Kanał Sueski. Momentami osiągamy niemal poziom dowcipów o Stirlitzu. Na dodatek, im bliżej końca, tym narracja staje się coraz bardziej pretensjonalna, osiągając pod koniec klasyczną tonację pensjonarskiej grafomanii czy innego licealnego wypracowania. Rzecz jest spisana po łebkach, bez zanurzania się w jakiekolwiek zawiłości czy szersze konteksty. Bliżej temu do konspektu niż rzetelnej powieści.

Jedyny jasny punkt tej powieści to Kiva Lagos.

Po niewymuszenie harmonijnym pierwszym tomie, dostaliśmy bezbarwnego, niedopracowanego gniota. Duża przykrość, poczułem się zlekceważony. Niemniej, sięgnę jeszcze po tom trzeci z nadzieją, że autor poszedł po rozum do głowy i wróci do początkowego poziomu.
4/10
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: nosiwoda » pn 26.04.2021 10:27

Kiva Lagos jest jak Ruth Langmore z Ozark - "always authentic".
Ale tom trzeci raczej nie wraca do poziomu. Przyznam, że przeczytałem niedawno i nie pamiętam, jak to się w sumie zakończyło...
This space-time continuum is ruled by Pa Gorg, Ma Gorg and Junior Gorg.
Awatar użytkownika
nosiwoda
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 4975
Rejestracja: śr 18.10.2006 12:57
Lokalizacja: zewsząd

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Fidel-F2 » pn 26.04.2021 10:32

Szkoda
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Fidel-F2 » ndz 02.05.2021 14:49

Cieplarnia - Brian W. Aldiss

Powieść, a w zasadzie dziennik z podróży, a w zasadzie, zbiór sztucznie połączonych opowiadań, z rzadkiej kategorii non-sf, fikcji nienaukowej. Choć po chwili refleksji, czy rzeczywiście tak rzadkiej?

Rzecz dzieje się jakieś eony w przód, gdy warunki astrofizyczne zmieniły Ziemię w tytułową cieplarnię (nie mylić, co wielu czyni, z efektem cieplarnianym). Rozbuchał się świat roślinny, branżę zwierzęcą spychając do defensywy. Niestety wyszedł z tego niedopieczony klops. Bo z jednej strony mamy pewne zalety, ale też całą masę wad.

Do zalet zaliczyłbym:
- przede wszystkim wizję, malowniczość, rozbuchaną wyobraźnię, rodzaj psychodelii, która raczej nie zrywa się ze smyczy
- poza tym czasami swoisty, groteskowy humor
- oraz zasługujący na szacunek ruch pod prąd, w czasach gdy ludzkość spodziewała się (przynajmniej w twórczości sf), że dzięki nieustannemu rozwojowi techniki i nauki stworzymy sobie na Ziemi raj

Niestety sporo tu też wad:
- przede wszystkim całkowite porzucenie logiki i praw fizycznych.
Mamy nieruchomy Księżyc :D
Mamy niesamowicie opresyjne środowisko zewnętrzne. Z każdej strony coś atakuje i morduje. I w tym musi się odnaleźć ludzkie plemię, składające się z kilkunastu osób, którego członkowie, mocno ograniczeni intelektualnie, są nonszalanccy, beztroscy, poddający się bardzo łatwo emocjom i instynktom, żyjący w nieustannych wewnętrznych starciach i sprzeczkach, co w efekcie prowadzi do tego, że niemal każdego dnia ktoś ginie. Do straty dziecka, towarzysza, podchodzą niemal całkowicie bezrefleksyjnie. Na dodatek w pewnym momencie przywódczyni poczuła się staro więc wszyscy dorośli bez chwili zastanowienia porzucają dzieci ich własnemu losowi, choć te dzieci są mocno nieprzygotowane do samodzielnej egzystencji. Jak w takich warunkach ludzkość przetrwała dłużej niż dwa miesiące, nie mam pojęcia.
Owo opresyjne środowisko w zasadzie niczym nie różni się od dzisiejszej przyrody (każdy zjada każdego jeśli tylko da radę), z tym że dziś wszystko dzieje się dużo wolniej. No bo jednak prawa fizyki. Świat Cieplarni jest widowiskowy, jednak niemożliwy. Taka gwałtowność i szybkość relacji wypaliłby je błyskawicznie. Świat zaproponowany przez Aldissa jest bardzo niestabilny, skoncentrowanie procesów spalania to wybuch. Środowisko wybuchu raczej nie trwa specjalnie długo. Ekosystemy istnieją dzięki równowadze. Ten zaproponowany przez Aldissa błyskawicznie załamałby się, zmieniając w bulgoczące trzęsawisko, z którego wyrosłoby coś z większym sensem.
- fabuła jest liniowa i pretekstowa, wygląda jak świat oglądany przez okno wagonu kolei szybkich prędkości. Albo rozgrywka w Super Mario Bros., biegniemy, skaczemy, biegniemy, skaczemy, koniec. Pojawia się mnóstwo rzeczy które w zasadzie nie są ze sobą powiązane i błyskawicznie znikają. Pomysły ledwie zasygnalizowane, aż proszą się o rozwinięcie, lecz nadaremnie. Już są kolejne, niezbyt przemyślane, wrzucone na szybko do rzeczywistości, bez zwracania uwagi na to, że kolidują z całą masą innych. W tym pędzie, gubią się bohaterowie, wątki urywają się w pustce.
- bohaterowie bardziej przypominają tekturowe figurki przesuwane po planszy do gry. Z czasem postacie pierwszoplanowe delikatnie nabierają wymiarów, ale wydaje się, że bardziej odpowiedzialny jest za to przypadek niż autor. I umówmy się, nie jest to efekt jakoś szczególnie głęboki. Mam świadomość, że te kilkadziesiąt lat temu standardy były trochę inne niż dziś, ale jest jak jest.
- monotonna narracja, będąca konsekwencją nieudanych rozwiązań fabularnych, ramowych postaci i lekceważenia zależności przyczynowo-skutkowych, jest raczej nużąca, nie wzbudza emocji, czytelnik niespecjalnie dba o to co się przytrafi bohaterom. Nieustanne wykrzykniki zmieniają się w szum.
- niekonsekwencje językowe. Rozumiem brzunio-brzuchy, górosłuchy, futroszorstki, itp, ale np. szczudłaki? Jakim cudem bohaterka która nigdy nawet nie słyszała o szczudłach, może nazwać patykowate stworzenie szczudłakiem? Albo skąd znać słowa w rodzaju "elokwentny"? No i oczywiście, przy ogromnej różnorodności quasi-ludzkich i nieludzkich plemion i gatunków, wszyscy w zasadzie mówią jednym językiem.

Doceniam ogrom pracy jaki musiał być wykonany choćby przy tych wszystkich neologizmach, ale przekład Marszała nie brzmi zbyt ładnie po polsku.

Podsumowując, Cieplarnia to interesujący pomysł, wykonany jednak wyjątkowo fatalnie. Im mniej skupimy się na logice, fizyce, itp, tym powieść będzie się podobać bardziej. Najlepiej rzecz potraktować jako wiersz biały. Poezję. Ktoś kto lubi i rozumie poezję, a nie przejmuje takimi pierdołami jak grawitacja czy prawo zachowania energii, będzie zadowolony.

Nie bardzo ogarniam poezję.
4/10
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Fidel-F2 » śr 12.05.2021 7:50

Stara baśń - Józef Ignacy Kraszewski

Nie ma co się rozpisywać, wszak powszechnie wiadomo co to takiego. Subiektywnie rzecz biorąc bardzo mi się. Lubię należycie zastosowane archaizmy, do tego potoczysty język Kraszewskiego, historia IX-wieczna. Z jednej strony legendy, z drugiej próba wtłoczenia ich w realistyczną narrację, w efekcie jednak otrzymujemy pewną dozę daklamatorskiej maniery. No i chciał nie chciał, XIX-wieczną ekspozycję. Merytorycznie nie szukałem dziury w całym. Czasem uśmiech wzbudzają drobiazgi, jak np. plemię Ukraińców z IX wieku. Chociaż, kto wie, może autorowi chodziło po prostu o jakieś plemię z pogranicza. Trochę razi przesadne sympatyzowanie z chrześcijaństwem.


8/10
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: nosiwoda » śr 12.05.2021 9:28

O jeżu kolczasty. Jedyna książka-lektura, przez którą nie przebrnąłem. Nie dałem rady.
This space-time continuum is ruled by Pa Gorg, Ma Gorg and Junior Gorg.
Awatar użytkownika
nosiwoda
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 4975
Rejestracja: śr 18.10.2006 12:57
Lokalizacja: zewsząd

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: historyk » śr 12.05.2021 12:38

nosiwoda pisze:O jeżu kolczasty. Jedyna książka-lektura, przez którą nie przebrnąłem. Nie dałem rady.

Bo Kraszewski jest słaby, XIX wieczny odpowiednik Cherezińskiej i taśma produkcyjna.
_______________________
http://seczytam.blogspot.com
historyk
Książę
Książę
 
Posty: 2636
Rejestracja: pn 29.10.2007 23:35

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Fidel-F2 » śr 12.05.2021 14:09

A widzisz, ja takie rzeczy lubię. U mnie w szkole tego nie było, może dobrze, może szkoda. Teraz przeczytałem z dużą przyjemnością.
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Fidel-F2 » czw 20.05.2021 11:16

Parabellum. Prędkość ucieczki - Remigiusz Mróz

Książkę tę dostałem z przypadku, jeszcze zanim autor stał się rozpoznawalny. Z czasem ta jego rozpoznawalność rosła, a mi ubywało chęci do czytania. Pewnie rzuciłbym w diabły i zapomniał, gdyby nie okładka. Ta w jakiś sposób mnie przyciągała i nie pozwalała się wyprzeć. W końcu powiedziałem, raz kozie śmierć. Może Mróz pisze badziewie, ale ponoć język ma lekki, łyknę raz dwa i będzie z głowy, a nuż się okaże, że to przyjemne czytadło będzie. No i sięgnąłem.

Akcja zaczyna się kilka miesięcy przed wojną, jednak zasadnicze wydarzenia rozgrywają się w czasie kampanii wrześniowej. Rzecz jest równolegle trzywątkowa - nawiewająca do Francji, piechotą na zachód w prostej linii przez front i całe Niemcy, para polsko-żydowska (sic!), niemiecki oficer zdobywający Rawicz oraz niewielka grupka polskich żołnierzy z rozbitego oddziału. Część wątków oczywiście gdzieś tam się splata, nie wiem czy wszystkie, bo nie doczytałem. Porzuciłem lekturę jakoś w 2/3, gdy niemiecki oficer, po usłyszeniu wystrzału, uchyla się przed karabinową kulą zmierzająca w kierunku jego głowy. Ręce mi opadły i dalej nie dałem rady, choć wcześniej mężnie zniosłem kwitnący we wrześniu rzepak. Insza inszość, że do tego czasu nudziłem się niepomiernie, mimo iż nieustannie coś się działo. Co z tego jak bez większej logiki czy sensu. Plany i działania bohaterów są tak durne, że ciągle zastanawiamy się, czemu te głupki żyją tak długo.

Postacie Mroza są skrojone jak z podręcznika kreatywnego pisarstwa. Niby w rozmaity sposób rozbudowane, jednak przez skórę czujemy, że to kukły. Brak tu jakichkolwiek emocji, zakusy autora w tym kierunku są wybitnie żałosne. Reakcje emocjonalne, mocno teatralne, przywodzą na myśl wysiłki sceniczne prowincjonalnych aktorów. Nawet przez chwile nie wierzymy, że to się dzieje na serio. Dylematy moralne jakie dręczą te marionetki, są z gatunku tych najbardziej pensjonarskich. Wszystkiego dopełnia język na poziomie gimnazjalnego wypracowania, będący tak daleko od choćby potocznego wyobrażenia o języku polskim z pierwszej połowy XX w. jak to tylko możliwe. Niby mamy 1939 rok, a w nieustannym napięciu czekamy, kiedy te patafiany wejdą do Starbucksa w Sochaczewie i zamówią sojową latte. Niemcy zaś, są jakby żywcem wyjęci z Czterech Pancernych. Dają się robić w bola pierwszemu lepszemu wsiokowi (oczywiście poza kilkoma, którzy przelatującą kulę potrafią złapać zębami) przy pomocy najbanalniejszych trików. Czytelnik, obserwujący wracającego z oddalenia za potrzebą niemieckiego żołnierza, zastanawia się czemu on nie jest obszczany po kokardę, jakim cudem udało mu się podołać tak skomplikowanemu zadaniu. No i humor..., dobra odpuśćmy, nie ma co kopać leżącego (tak naprawdę to kończą mi się wredne porównania).

Co do wiarygodności historycznej, ogólnie rzecz biorąc, sprawa jest drętwa jak ryba po 14 kV. Autor naczytał się rozmaitych faktów z Wikipedii i zastosował jak leci, większości nie rozumiejąc i nie potrafiąc stosownie umiejscowić.

Podsumowując, dostajemy najtańszą wojenną przygodówkę, z żenująco głupimi przygodami i takimiż bohaterami. Najbardziej discopolowa książka jaka mi się przydarzyła. Rzecz dla wyjątkowo niewymagającego czytelnika.

1,5/10
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Fidel-F2 » śr 26.05.2021 11:07

Głos Pana - Stanisław Lem

To, że to jest powieść, to gruba ściema. Jak zwykle u Lema mamy esej filozoficzny ubrany z jakiegoś powodu w fabułę, a tym razem fabułę tak zdawkową, jak to tylko możliwe. Mamy pseudo-kontakt, przekaz gdzieś z kosmosu o którym tak naprawdę nic nie wiadomo do samego końca. Coś tam niby udaje się dociec, ale po prawdzie to nie wiadomo czy to odczyt przekazu, czy odkrywanie fizycznej konstrukcji rzeczywistości. Na dobrą sprawę to w zasadzie nie wiadomo czy to w ogóle jakiś przekaz jest, być może to przejaw natury. Na tym tle mamy rozważania filozoficzne - ontologia, epistemologia, aksjologia - wszystko tu jest. Plus troszkę socjologicznego gdybania.

Nie jest to rzecz do pośpiesznej lektury, ani też na jeden raz. Z pewnością warto powtórzyć. Nawet trzeba. Nie jesteśmy w stanie (ja przynajmniej), przyswoić i zachować wszystkiego w pamięci po pojedynczym odczytaniu.

"Jesteśmy jak ślimaki przylepione, każdy, do swojego liścia." - Nie ma co się dziwić, że człowiek wymyślił sobie religię, większość nie jest w stanie znieść prawdy.

Jako literatura piękna, nie jest to żadne specjalne osiągnięcie. Ale nie w tę tarczę autor celował. Intelektualnie pozycja wybitna.
10/10
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: jezzo » śr 26.05.2021 13:15

"Głos Pana" to filozoficzna kontynuacja wątków z "Solaris", ich rozwinięcie i bliższe, logiczne spojrzenie. Intelektualnie jest mocno i ciekawie, sam czytałem z wypiekami, choć sam wywód wydawał mi się czasami trochę chaotyczny, albo, zwłaszcza pierwsze rozdziały, trudny w odbiorze. Ciężko powiedzieć, ale może lepiej sprawdziłby się bardziej ustrukturyzowana formuła, zamiast ubierać to w niby powieść. Ja sam osobiście też wolałbym przeczytać drugi raz GP niż Solaris, ale innym poleciłbym zdecydowanie Solaris, jako po prostu lepszą powieść. A Głos Pana następnie, jeśli będzie się miało ochotę na więcej.

Ja też dałem na początku dychę, ale zmieniłem potem na 9tkę, bo jednak arcydzieło literatury to to nie jest.
Awatar użytkownika
jezzo
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 637
Rejestracja: pn 09.12.2019 13:01

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: asymon » czw 27.05.2021 15:38

Fidel-F2 pisze:Głos Pana - Stanisław Lem


Rozumiem, że skoro w tym wątku, to czytane było, nie słuchane?

Ja się niestety męczę z audiobookiem, o ile "Golema XIV" słuchało się doskonale, jak ciekawego wykładu, to "Głos Pana" idzie mi opornie, gubię uwagę, nie wiem na ile to wina lektora (Dariusz Bereski), a ne ile moja ;-) Nic, spróbuję na czytniku, bo nie jesteś pierwszy, który poleca, a przyznam, że nie czytałem, albo z pustej głowy wyleciało (ale nie sądzę).
The square root of three equals two for large values of three.
- found in a bathroom in the Cornell Physics department -
Awatar użytkownika
asymon
Lord
Lord
 
Posty: 1950
Rejestracja: ndz 10.05.2015 8:38

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Shadowmage » czw 27.05.2021 15:48

Dla mnie to jedna z lepszych rzeczy Lema, warto.
Każdy czytelnik ma takiego diabła, na jakiego zasłużył.
Arturo Perez-Reverte, "Klub Dumas"
Awatar użytkownika
Shadowmage
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 20742
Rejestracja: ndz 06.10.2002 15:34
Lokalizacja: Wawa/Piaseczno

Re: Książki, czyli co ostatnio czytaliśmy

Postautor: Fidel-F2 » czw 27.05.2021 15:54

Czytane. Nie słucham Lema, bo jest wart klasycznej lektury. Słuchanie jednak wiąże się z większymi stratami. A coś takiego jak Głos Pana to już całkiem.
jesteśmy z Alp alpakami
i kopyta mamy
nie dorówna nam nikt
Fidel-F2
Wielki Książę
Wielki Książę
 
Posty: 3438
Rejestracja: wt 02.03.2010 23:45

PoprzedniaNastępna

Wróć do Ogólnie o literaturze

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 16 gości

cron