Polskie wydawnictwa fantastyczne - stan faktyczny.

Dyskusje o rynku wydawniczym

Moderatorzy: Vampdey, Tigana, Shadowmage, Achmed

Polskie wydawnictwa fantastyczne - stan faktyczny.

Postautor: Galvar » czw 28.09.2006 11:14

Chciałbym abyśmy w niniejszym wątku podyskutowali o polskich wydawcach fantastyki. Mamy całkiem sporo wydawnictw, dla których ta literatura jest bądź główną, bądź częściową domeną.

Skutkiem tego mamy na rynku sporo interesujących tytułów, dobrych autorów ale i problemów (urywanie serii, opóźnianie wydawań, zmiany planów wydawniczych). Jak sądzicie, czy kondycja polskiego wydawcy, w związku z, nie oszukujmy się, niskim poziomem czytelnictwa, jest dobra, przynajmniej stabilna czy chociaż się poprawia? A może wszystko idzie ku gorszemu (w to na szczęście należy wątpić).

Jakie są Wasze doświadczenia z wydawcami? Jedni, np. Mag, stawiają na ciągły, w miarę dobry kontakt z czytelnikami a zarazem klientami, inni zaś zdają się zapominać dla kogo pracują i dzięki komu zarabiają. :roll:

Czy w Waszym odczuciu jesteśmy my, czytelnicy i klienci traktowani dobrze czy źle? Co można i należy zmienić w relacjach klient-wydawnictwo i jak to najlepiej zrobić?

Zasygnalizowałem tylko kilka spraw, ale z doświadczenia wiem, że to temat-rzeka. Myślę, że jest interesujący także z tego względu, że jest okazja podzielić się swoimi doświadczeniami także osobom mającym troszkę większy kontakt z wydawcami (chodzi mi o redaktorów Katedry czy też Alei Komiksu).

No to jak, podyskutujemy? ;)

Pozdrawiam i zapraszam do wypowiadania się! :)
Galvar, mag z charakterem. ;)
Galvar
Książę
Książę
 
Posty: 2718
Rejestracja: wt 07.06.2005 17:43
Lokalizacja: Gdańsk

Postautor: Shadowmage » czw 28.09.2006 12:11

Jutro napiszę pewnie więcej (m.in. subiektywny przegląd wydawnictw), teraz tylko odpowiem na jedną poruszoną przez Ciebie kwestię.

Jaka jest kondycja polskich wydawców? Najróżniejsza. Ogólnie to w dużych wydawnictwach, zajmującyc sie różną literatura, to fantastyka jest jakby na doczepkę, często jest traktowana jak piąte koło do wozu - czyli priorytetem nie jest, ale od jej wydawania nie zależy powodzenie firmy, więc mogą sobie na to pozwolić. Stąd także ich kontakty z czytelnikami są raczej sporadyczne.
Natomiast stricte fantastyczne wydawnictwa muszą walczyć o każdego czytelnika, bo nakłady duże nie są. Stąd zwykle (ale nie zawsze) mają lepsze kontakty z czytelnikami. Niektórym powodzi się nieźle, inne przezywają kryzys. Tyle, że sytuacja się szybko potrafi zmienić, od powodzenia do niemal bankructwa droga wcale nie jest daleka.
Awatar użytkownika
Shadowmage
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 20729
Rejestracja: ndz 06.10.2002 15:34
Lokalizacja: Wawa/Piaseczno

Postautor: Shadowmage » pt 29.09.2006 12:04

Zgodnie z obietnicą mój subietywny przegląd wydawnictw w Polsce - mam nadzieję, że nikt się nie obrazi :)

Kategoria pierwsza: Duże wydawnictwa, w których fantastyka jest tylko jedną z ofert, nie najważniejszą.

Amber - wysokie ceny, mało nowości, mnóstwo wznowień (i to takich po roku-dwóch). No i Star Warsy. W sumie gdyby nie Simmons, to od długiego czasu nie miałbym żadnej książki, która by mnie w ich ofercie zainteresowała. Gdzie te czasy, gdzie wydawali sporo niezłych pozycji?

Prószyński - czyli Pratchett i King. Oprócz tego kilku innych autorów, ogólnie pozycje gwarantujące raczej niezłą sprzedaż, choć może jakościowo nie wybitne. Też wydają znacznie mniej niż kiedyś, szkoda.

Rebis - Dużo nie wydają i nie są to tytuły, o których głośno. Może poza Rice - no ale ja opinię o niej mam ugruntowaną. W planach Diuna - więc mogą namieszać. Ogólnie to mogliby wydawać więcej i lepiej...

Wydawnictwo Literackie - w ofercie zaledwie kilka tytułów, ale za to niemal każdy gwarantuje sukces. Dukaj, Huberath, Clarke - o nich jest głośno. Do tego młodzieżowy Nix. Ogólnie kupując ich książkę ma się gwarancje jakości.

Zysk i S-ka - opóźnienia, opóźnienia i jeszcze opóźnienia. Do tego dochodzi nędzna polityka wydawnicza. Mają świetnych i/lub ciekawych autorów - Martina, Mieville'a, Petera Hamiltona, Gentle. Niestety na każdą książkę czeka się wieki, a do tego pojawia się w ich ofercie wiele książek o poziomie co najwyżej miernym - jakieś "Anity Blake" czy "Simony i Hawki" nie są warte papieru, na którym zostały wydrukowane. No i jeszcze Dragonlance - przeciętny, ale sporo osób darzy go sentymentem.

Kategoria druga: wydawnictwa nakierowane na fantastykę zagraniczną.

ISA - wydają karcianki, D&D itp, więc o finanse raczej się martwić nie muszą. Do tego cieszące się ogromną popularnością książki z FR, które poziomem nie zachwycają łagodnie mówiąc, ale pieniądze przynoszą. Zresztą ISA wydaj głównie pozycje rozrywkowe, fantastykę batalistyczną, służącą przed wszystkim zabawie, a niekoniecznie dostarczających jakiś bardziej wyrafinowanych przeżyć. No i opóźnienia i brak informacji u nich to norma. Może trochę zmienią profil, bo szykują (od dłuuugiego czasu) Simmonsa i Zelaznego. Niemniej to raczej będzie pojedynczy wyskok - choć chiałbym się mylić.

Mag - Mieli jakiś czas temu problemy finansowe, bo wydawali dużo książek ambitnych, ale cieszących się duzą popularnością. Romans z erpegami także w końcowym rozrachnku się raczej nie udał. Obecnie prowadzą chyba najlepszą politykę wydawniczą - co książka, to hit - a przynajmniej można być pewnym wysokiego poziomu. Wyjątkiem są książki, które wydają dla pieniędzy - czyli Paolini, Gerber. Sprzedają się świetnie, dzięki nim są finansowane pozycje, które sprzedazy wysokiej nie gwarantują, ale cieszą nieliczną rzeszę wyrafinowanych czytelników :P

Solaris - do niedawna wydawali regularnie książkę co dwa tygodnie, ale ostatnio ograniczają działaność książkową. Przeliczyli się z mozliwościami? Księgarnia to pewniejsze źródło dochodu? NIe wiem. Maja zamiar za to pismo na licencji wydawać u nas. W ofercie sporo dobrych pozycji - często klasyki. A do tego książki autorów niekoniecznie anglojęzycznych, co jest dużym plusem. Wadą niestety często fatalna korekta.

Kategoria trzecia: wydawnictwa skoncetrowane na polskiej fantastyce

Fabryka Słów - co tu dużo mówić, to niemal monopolista. Wydaje dużo, a do tego dosyć głośnych (co nie zawsze przekłada się na dobrych jakościowo) autorów, do tego spora liczba debiutów. Z poziomem jest niestety różnie. Niemniej skutecznie "podkupują" pisarzy z innych wydawnictw.

Runa - wydaje mało, ale stawia na udane debiuty. Oprócz nielicznych przypadków, zwykle można być pewnym poziomu. I w zasadzie tyle można powiedzieć - wydawnictwo rzetelne, ale jakby trochę bez siły przebicia...

SuperNowa - dawny monopolista, obecnie jakby w odwrocie. Wydaje trochę, ale większość książek przechodzi bez echa. Mają jeden plus - Sapkowskiego. Już on jeden jest pewnie w stanie utrzymać wydawnictwo :)


Poza tym jest trochę wydawnictw malutkich, jak na przykład Powergraph Rafała Kosika, które wydają jednego-dwóch autorów.
Oprócz tego coraz więcej wydawnictw rozważa wydawanie fantastyki, choć pod przykrywką książek dla dzieci i młodzieży (Książnica, Nasza Księgarnia) lub nie mówiąc otwarcie, że to fantastyka (W.A.B., Muza).

Mam nadzieję, że o nikim ważnym nie zapomniałem...
Awatar użytkownika
Shadowmage
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 20729
Rejestracja: ndz 06.10.2002 15:34
Lokalizacja: Wawa/Piaseczno

Postautor: Gvynbleid » ndz 01.10.2006 12:37

Myślę że SuperNOVA już nie jest w odwrocie od dobrego roku - Sapkowski wydaje dobrze acz rzadko (plus wznowienia Wiedźmina), natomiast wydawnictwo w tej chwili ciągną ludzie pokroju Jabłońskiego i Baniewicza (literatura może nie najlepsza ale dobra).
Obrazek
Awatar użytkownika
Gvynbleid
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 808
Rejestracja: pn 16.02.2004 10:59
Lokalizacja: Silesia sweet Silesia

Postautor: Artur Chruściel » ndz 01.10.2006 13:09

Shadowmage pisze:ISA (...) Może trochę zmienią profil, bo szykują (od dłuuugiego czasu) Simmonsa i Zelaznego. Niemniej to raczej będzie pojedynczy wyskok - choć chiałbym się mylić.


Im należy jeszcze na plus policzyć próbę przeszczepienia na nasz rynek hardcoverów.

A.
Artur Chruściel
Pustelnik
Pustelnik
 
Posty: 20
Rejestracja: czw 07.09.2006 6:25

Postautor: Shadowmage » ndz 01.10.2006 15:41

Artur Chruściel-->hardcoverów, harbacków i kilku innych typów okładek :) Tylko to może być zarówno plus, jak i minus - bo cena jest wyższa, a w naszym kraju mało kogo jest stać na zbytki.
Jeśli mowa o Isie, to jeszcze czasem kuleje tłumaczenie i redakcja - szczególnie w starszych pozycjach.

Gvynbleid-->Owszem, to są tacy średniacy, ale w sumie to wcale nie jest o nich tak głośno. Wydawnictwo chyba powinno popracować nad reklamą, bo mam wrażenie, że większość ich książek, poziomem nie odstających od średniego poziomu pozycji Fabryki, przechodzi bez echa.
Awatar użytkownika
Shadowmage
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 20729
Rejestracja: ndz 06.10.2002 15:34
Lokalizacja: Wawa/Piaseczno

Postautor: Artur Chruściel » ndz 01.10.2006 17:37

Shadowmage pisze:Artur Chruściel-->hardcoverów, harbacków i kilku innych typów okładek :) Tylko to może być zarówno plus, jak i minus - bo cena jest wyższa, a w naszym kraju mało kogo jest stać na zbytki.


Dla mnie plus, bo są stosunkowo tanie i je lubię :wink: A jak kogoś nie stać, to tańsze wydania też wychodzą po jakimś czasie. I tak być powinno, bo każdy ma wybór.

A.
Artur Chruściel
Pustelnik
Pustelnik
 
Posty: 20
Rejestracja: czw 07.09.2006 6:25

Postautor: RaF » ndz 01.10.2006 18:40

No cóż, hardcover trzyma się w ręku znacznie lepiej, niż paperback, a w dodatku można go sobie szeeeroko rozłożyć i nie bać się, że się rozpadnie ;) No i jak ładnie na półce wygląda.

Choć na polskim rynku to hardcovery się ukazują raczej później, jako takie gratki dla kolekcjonerów czy maniakalnych fanów, ew. poszerzone o jakieś opowiadanko, jak u Piekary. Sytuacja pomału wprawdzie się zmienia - i dobrze.
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks
Awatar użytkownika
RaF
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3498
Rejestracja: pt 04.10.2002 22:24
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Shadowmage » pn 02.10.2006 10:55

Mnie do kupna hardcoveru może przyciągnąć jedynie to, że jest to jakaś wyjątkowo dobra książka. Zresztą ukazuje się ich naprawdę niewiele - była "Fundacja" Asimova, "Legendy", no i kilka książek z Isy - głównie Morgana.
O wiele popularniejsze są hardbacki - szczególnie ostatnio Fabryka wydaje równocześnie właśnie je i wersję zwykłą. To chyba najlepsze rozwiązanie, ale przy hardcoverach by się nie sprawdziło, stąd konieczność wydawania ich na dobre kilka miesięcy przed paperbackiem.

A poza tym ja jestem wieczny malkontent jak to kiedyś podsumował mnie Grzegorz Szulc z Isy w podobnej dyskusji - mi hardcovery się źle trzyma, nie nadają sie do czytania w komunikacji miejskiej i zajmują za dużo miejsca na półce (a to miejsce niezwykle cenne jest).

Jak jeszcze pociągniemy troche ten wątek, to można będzie założyć wątek o okładkach :P
Awatar użytkownika
Shadowmage
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 20729
Rejestracja: ndz 06.10.2002 15:34
Lokalizacja: Wawa/Piaseczno

Postautor: ASX76 » pn 02.10.2006 11:36

Czy ja dobrze widzę :?: ISA ma w planach Simmonsa :?: Mistrza Dana Simmonsa :?: A co konkretnie :?: :D
ASX76
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 7351
Rejestracja: pn 17.05.2004 9:29
Lokalizacja: z Oriona

Postautor: Artur Chruściel » pn 02.10.2006 12:00

ASX76 pisze:Czy ja dobrze widzę :?: ISA ma w planach Simmonsa :?: Mistrza Dana Simmonsa :?: A co konkretnie :?: :D


Śmiem przypuszczać, że szło jednak o Stephensona...

A.
Artur Chruściel
Pustelnik
Pustelnik
 
Posty: 20
Rejestracja: czw 07.09.2006 6:25

Postautor: ASX76 » pn 02.10.2006 13:09

Artur Chruściel pisze:
ASX76 pisze:Czy ja dobrze widzę :?: ISA ma w planach Simmonsa :?: Mistrza Dana Simmonsa :?: A co konkretnie :?: :D


Śmiem przypuszczać, że szło jednak o Stephensona...

A.


A tak się ucieszyłem... Dzięki za sprowadzenie na twardą ziemię. :P

Shadow :arrow: Twoja pomyłka woła o pomstę do nieba. :wink:
ASX76
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 7351
Rejestracja: pn 17.05.2004 9:29
Lokalizacja: z Oriona

Postautor: Shadowmage » pn 02.10.2006 13:32

Mea culpa, nie mam pojęcia skąd się tam Simmons wziął... Nie zmienia to faktu, że Stephenson to też łakomy kąsek :)
Awatar użytkownika
Shadowmage
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 20729
Rejestracja: ndz 06.10.2002 15:34
Lokalizacja: Wawa/Piaseczno

Postautor: ASX76 » pn 02.10.2006 18:34

A może to sprawka tajemniczego forumowego chochlika... :P :wink:
ASX76
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 7351
Rejestracja: pn 17.05.2004 9:29
Lokalizacja: z Oriona

Postautor: Galvar » śr 04.10.2006 18:41

A co sądzicie o wpływie wydawców na treść utworów? Czytając książki takiej Fabryki Słów nie ma się raczej (powtarzam, raczej ;) ) wrażenia, że wydawca mocno czy też w ogóle ingerował w treść książek. Oczywiście tutaj posiłkuję się li tylko podejrzeniami. W przypadku SuperNOWEJ zaś wiemy, że chociażby przy publikacji sagi o Twardokęsku Brzezińskiej wydawca sporo ingerował w tekst. Skutkiem tego autorka wydaje obecnie swoje książki we własnym (czy też współwłasnym) wydawnictwie i pisze swój cykl na nowo (wkrótce ukażą się "Plewy na wietrze" czyli przeróbka "Zbójeckiego gościńca").

Nie każdy, jak widać, ma taką markę jak Sapkowski, którego nie podejrzewałbym o chodzenie na ustępstwa wydawcy. ;)

Czy zatem wydawca ma prawo dokonywać jakichkolwiek zmian czy je wymuszać? Czy powinien się ograniczać li tylko do redakcji i korekty, jeśli już coś zaakceptuje? A może właśnie ma prawo do decydowania we większym zakresie, bo przecież to on płaci za wydanie a nie odwrotnie?
Galvar, mag z charakterem. ;)
Galvar
Książę
Książę
 
Posty: 2718
Rejestracja: wt 07.06.2005 17:43
Lokalizacja: Gdańsk

Postautor: Gytha Ogg » śr 04.10.2006 20:43

"Ustępstwa"? A może tylko redakcja tekstu?
Sam zauważyłeś, że książki niektóre Fabryki wyglądają tak, jakby redaktora na oczy nie widziały. Osoby, która wyłapie błędy i nieścisłości, wskaże fragmenty, nad którymi trzeba jeszcze popracować, zasugeruje lepsze rozwiązania. Istotne jest to zwłaszcza przy pierwszych książkach. Wielu pisarzy bardzo dobrze wspomina współpracę z wydawnictwem przy swoim debiucie. Np. Małgorzata Musierowicz twierdzi wręcz, że jej pierwsza książka nie nadawałaby się do czytania, gdyby nie panie redaktorki.
Casus Brzezińskiej budzi we mnie, szczerze mówiąc, pewne wątpliwości. Nie sądzę, by nowa wersja była tym, co pisarka złożyła wówczas w wydawnictwie. Być może zarys fabuły, rozłożenie akcentów tak, ale raczej mocno nad tym popracowała.
Nie podoba mi się zresztą, o czym już kiedyś pisałam, praktyka "wersji autorskich" czy (w przypadku filmów) "reżyserskich". Dzieło istnieje w świadomości społecznej w pewnym, określonym kształcie i zbyt daleko idące ingerencje zaburzają odbiór (a kilka przypadków wskazuje, że dobrze takie zmiany nie wychodzą). Śledzenie kolejnych prób i podejść lepiej zostawić specjalistom.
Gytha Ogg
Rycerz
Rycerz
 
Posty: 368
Rejestracja: pt 17.06.2005 8:39
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: RaF » śr 04.10.2006 20:49

Zasadniczo prawo ma - w końcu on wykłada pieniądze na redakcję, druk, dystrybucję, reklamę itd. Szczególnie jeżeli pisarz jest nieznany, czyli ryzyko większe. Że taka praktyka niekoniecznie musi się podobać, to sprawa inna.

Nie wiem jednak, o jak rozległych i głębokich ingerencjach mówimy. Odchudzanie powieści tak rzadkim zjawiskiem wcale nie jest, ale czasem o tyle uzasadnionym np. w przypadku, kiedy pisarz zbytnio odbiega od głównej osi akcji. Natomiast nie mam pojęcia, czy wydawcy ingerują w treść 'na chama', czyli zmieniając fabułę wg. własnego widzimisię, żeby zahaczyć o jak najwięcej grup docelowych.

A takie np. Bloomsbury chciało, żeby nieznana nikomu pani Joanne Rowling podpisała się męskim imieniem. W końcu stanęło na inicjałach. U nas chyba się to (jeszcze) nie zdarza ;)
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks
Awatar użytkownika
RaF
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3498
Rejestracja: pt 04.10.2002 22:24
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Shadowmage » czw 05.10.2006 14:44

Od czasu do czasu dochodzą mnie słuchy, że taka a taka ksiażka została zmieniona, bo był to warunek na puszczenie do druku. Zmiany co prawda kosmetyczne - czyli wyciszenie pewnych poglądów religijnych czy politycznych - allbo też odwrotnie. Choć inne zakończenia też się trafiały (to nawet zdarzało się wśród uznanych pisarzy zachodnich - czyli nie tylko u nas taka praktyka jest). Wydawca zna rynek i chce sprzedac produkt, którego oczeukuje jak największa liczba odbiorców.

Natomiast redakcja i korekta to rzecz konieczna, aczkolwiek często zaniedbywana. Tyle, że w przypadku niektórych książek ingerencja musiałaby się posunąć do tego stopnia, że autor własnej książki by nie poznał. czasem tak jest, a czasem redaktor stara się poprawić tylko największe błędy.
Awatar użytkownika
Shadowmage
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 20729
Rejestracja: ndz 06.10.2002 15:34
Lokalizacja: Wawa/Piaseczno

Postautor: Artur Chruściel » czw 05.10.2006 14:52

RaF pisze:A takie np. Bloomsbury chciało, żeby nieznana nikomu pani Joanne Rowling podpisała się męskim imieniem. W końcu stanęło na inicjałach. U nas chyba się to (jeszcze) nie zdarza ;)


Bo w przypadku sporej części nazwisk po prostu nie ma sensu.

A.
Artur Chruściel
Pustelnik
Pustelnik
 
Posty: 20
Rejestracja: czw 07.09.2006 6:25

Postautor: RaF » czw 05.10.2006 15:18

Artur: zawsze istnieje możliwość przybrania pseudonimu, niekoniecznie zgodnego z własną płcią.
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks
Awatar użytkownika
RaF
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3498
Rejestracja: pt 04.10.2002 22:24
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Artur Chruściel » czw 05.10.2006 15:36

RaF pisze:Artur: zawsze istnieje możliwość przybrania pseudonimu, niekoniecznie zgodnego z własną płcią.


Jasne, ale wtedy wydawca chce pseudonimu, a nie inicjałów :wink:

A.
Artur Chruściel
Pustelnik
Pustelnik
 
Posty: 20
Rejestracja: czw 07.09.2006 6:25

Postautor: Shadowmage » czw 05.10.2006 15:48

Pseudonim to miła sprawa - albo zapewnia prywatność np, w przypadku Kresa, albo też służy do lepszej promocji utworu - Ziemiański też kiedyś jako pisarz anglojęzyczny występował :)
Awatar użytkownika
Shadowmage
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 20729
Rejestracja: ndz 06.10.2002 15:34
Lokalizacja: Wawa/Piaseczno

Postautor: Gytha Ogg » pt 06.10.2006 15:12

RaF pisze:A takie np. Bloomsbury chciało, żeby nieznana nikomu pani Joanne Rowling podpisała się męskim imieniem. W końcu stanęło na inicjałach.

A może chodziło o nawiązanie do tradycji: A. Norton czy U.K. Le Guin? :wink:
Zresztą nie bardzo tu rozumiem powody takiego postępowania wydawnictwa - mam wrażenie, że to jeszcze jedna z legend (IMHO po części będących działaniem marketingowców), w które obrósł HP. Pamiętam na przykład, jak przy pierwszej części HP mówiono, jak to autorka strzeże swojej prywatności, nie ukazywały się nawet jej zdjęcia.
Gytha Ogg
Rycerz
Rycerz
 
Posty: 368
Rejestracja: pt 17.06.2005 8:39
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: RaF » pt 06.10.2006 15:22

Wiesz, marketing jest dziedziną, w którą bawią się ludzie o podejrzanym toku rozumowania. Skoro udało im się zwiększyć sprzedaż szamponu do włosów prawie dwukrotnie w ciągu 10 dni poprzez zamieszczenie na butelce instrukcji: umyj, spłucz, umyj ponownie (teraz jest na każdym), albo zarobić 250 mln dolarów tylko na tym, że pokroili sałatę, zanim ją sprzedali, to nic mnie nie zdziwi.

Logiczne (a w każdym razie powszechnie funkcjonujące) uzasadnienie sprawy J. K. jest takie, że wydawca widział swoją grupę docelową jako młodych chłopców (bohaterem jest chłopiec, bądź co bądź), których kobiece pisanie mogłoby zniechecać.

W marketingu każda głupota dobra, jeśli rokuje szanse na zarobienie paru dolarów więcej.
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks
Awatar użytkownika
RaF
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3498
Rejestracja: pt 04.10.2002 22:24
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Artur Chruściel » pt 06.10.2006 16:01

RaF pisze:W marketingu każda głupota dobra, jeśli rokuje szanse na zarobienie paru dolarów więcej.


Ale źródłem problemu są konsumenci, nie marketingowcy. I nie, nie jestem jednym z nich.

A.
Artur Chruściel
Pustelnik
Pustelnik
 
Posty: 20
Rejestracja: czw 07.09.2006 6:25

Postautor: RaF » pt 06.10.2006 16:42

Artur: znaczy w sensie, że kupują/robią po myśli marketingowców? No oczywiście, przecież po to jest marketing, żeby patrzeć, co ludzie są skłonni kupić (i za ile), a potem to im sprzedawać. Tyle że nie zawsze badania marketingowe rzeczywiście odzwierciedlają postawy konsumenckie. Nikt nie przedstawi zupełnie pewnych dowodów, że, jak w omawianym przypadku, podpisanie książki 'Joanne' zamiast 'J.' czy 'Joe' przyniosłoby mniejszą sprzedaż. Takie działania mogą natomiast utrwalać/tworzyć pewne niepożądane stereotypy.
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks
Awatar użytkownika
RaF
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3498
Rejestracja: pt 04.10.2002 22:24
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Tigana » wt 17.10.2006 21:43

Kwestia pseudonimów była ważna na polskim rynku na przełomie lat 80 i 90-tych. Nasi rodzimi twórcy, w obliczu zalewu rynku literaturą z Zachodu, przybierali wtedy zagraniczne pseudo i wydawali ksiązki jako obcokrajowcy. Najjaskrawszy przykład to Jack Craft czyli Jacek Piekara i jego podróbka "Conana" - bodajże to była "Pani Śmierci"
Awatar użytkownika
Tigana
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 10354
Rejestracja: pn 19.06.2006 13:09
Lokalizacja: Sosnowiec


Wróć do Wydawnictwa

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości