Caroll pisze nieźle. I tyle. Nie jest to dla mnie taki super autor na jakiego kreują go media, stawiam go na jednej półce z Coelho i Whartonem... Kraina Chichów podobała mi się bardzo, inne książki już nie były takie świetne. Ale poczytać można.
A ja nie stawiam. Mam więcej szacunku do twórczości Carrolla, niż Coelho.
Ten drugi przepełnia książki po brzegi w uduchowionymi sentencjami, a uniesienie i patos bije z każdego zdania. Ot, opium dla ludu, który znajduje w jego słowach ukojenie.
Carroll to zupełnie inna bajka, mimo, że też ma skłonności do 'złotych myśli'. Ale nie ma u niego patosu, uniesień. Jest fabuła, niekiedy ciekawe rozwiązania wydarzeń. Carroll nie jest tak inwazyjny jak Coelho.
Na pewno dużo lepszym pisarzem jest np. Neil Gaiman, po którego sięgnięcie polecam fanom Carolla i Whartona.
A są tu tacy?
Typ o którym rozprawiacie nazywa się
Jonathan Carroll, nie Caroll.
I
Paulo Coelho, nie Coehlio.
Jak się krytykuje to warto wiedzieć kogo.