i oto, zrządzeniem losu zwanym powszechnie Mikołajem Świętym, powróciłem do krain Dickowych opowiadań;
opowiadanie, jako forma literacka, jest potwornie trudne: w niewielkiej formie należy zawrzeć nie tylko akcję, ale też jakąś charakterystykę universum w którym się bohaterowie poruszają...co w tym trudnego? ano to, że powieści mają na to samo znacznie więcej makulatury do dyspozycji
w dużej mierze wyznacznikiem rzemieślniczej biegłości pisarza są dla mnie jego opowiadania - tak samo jak w przypadku poety będzie to jakaś trudniejsza forma literacka, np. sonet czy haiku;
po co taki nudny wstęp?
po to, żeby w końcu napisać, że opowiadania Dicka są znakomite
jeśli do niezłego rzemiosła doda się inwencję, pomysłowość i talent powstana właśnie takie niezwykłe zbiorki: Dukaj, Sapkowski, King czy Dick są dla mnie mistrzami właśnie takiego pisarstwa - owszem, jedni piszą wiele opowiadań osadzonych w jednym świecie (King czy Sapkowski), inni dokładają do tego niezwykłą wyobraźnie i tworzą światy niemal raz za razem (Dick i Dukaj), ale ich opowiadania mają tę najważniejszą cechę literatury: dają do myślenia; to nie jest tak, że kończysz czytać i zapominasz, lektura Dickowych opowiadań ryję bruzdę w mózgownicy i potrzeba trochę czasu, żeby tę bruzdę zasypać
aktualnie czytam zbiorek pod tytułem 'Opowiadania najlepsze' - nie ejstem przekonany, czy to akurat rzeczywiście zbiór najlepszych opowiadań, ale z całą pewnością każde z nich jest na przyzwoitym, wysokim Dickowym poziomie; przy okazji daje też do myślenia niezwykła mnogość pomysłów autora - nie każdy potrafi szesnastostronicowym opowiadaniem zainspirować powstanie filmu ('mistyfikator', czyli filmowy 'impostor'; 'wypłata' to już ponad 40 stron, nie robi takiego wrażenia
), ale tutaj dochodzimy do jednego nieszczęścia Dickowego pisarstwa: jest on dla mnie przede wszystkim twórcą wizji, a nie znakomitym pisarzem; jakie to ma konsekwencje? otóż jego opowiadania to genialne pomysły, przekonujące budowanie akcji i jej zrębów, ale nieco kuleje, przynajmniej moim zdaniem, tło: postacie drugiego planu, obraz świata, ogólnie pojęty background...
to z kolei sprawia, że oowiadania te są stosunkowo ciężkie w ekranizacji - o ile możemy mówić o wielkim sukcesie 'Blade runnera', to już o 'Wypłacie' tego nie powie chyba nikt...te opowiadania wymagają nie czytania dosłownego, ale naprawdę dobrego scenarzysty, który wykorzysta pomysł, skorzysta z niesamowitej wyobraźi Dicka, która płodziła tysiące obrazów, ale rzadko kiedy pozwalała mu namalować coś więcej niż szkic;
powieści Dickowe są niezłe, na pewno wypada je znać i na pewno warto je przeczytać, ale dla mnie solą jego pisarstwa są znakomite opowiadania
pozdrawiam
ps. to może być zboczenie - w malarstwie uwielbiam oglądać szkice, czasem bardziej, niż końcowe efekty (np. szkice Delacroix są o niebo ciekawsze, niż same obrazy...
)