Magic The Gathering - Cykl artefaktów

Wszystko o literaturze zagranicznej

Moderatorzy: Vampdey, Tigana, Shadowmage, Achmed

Magic The Gathering - Cykl artefaktów

Postautor: Angbandrider » pt 01.08.2003 18:06

Topic postanowiłem napisać ponieważ pewien pan imieniem Shadowmage napisał w innym dziale że cykl artefaktów, wyłączając pierwszy tom, to podpałka do kominka.
Mimo tego że krew się we mnie burzy i głowice termojądrowe w szafie zaczynają się same zbroić, postanowiłem łagodnie odpowiedzieć na wyzwanie.
Musze się przyznać że już dawno nie czytałem tak dobrej książki jak Bratobujcza Wojna. Pośród książek cenionych przeze mnie ponad miarę, takich jak chociażby saga Diablo, nie znajdzie się druga taka która by dorównała pierwszej księdze z cyklu artefaktów (nie wliczając oczywiście arcydzieł typu „Władca Pierścieni”, do których nie staram się robić porównań bo są po prostu bezpretensjonalne). Mówię szczerze wiele książek po prostu blednie przy tej jednej, ich fabuła staje się prostolinijna i mało zróżnicowana a co gorsze nie zaskakująca, w porównaniu z tym dziełem autorstwa Jeffa Grubba – autora wielu książek fantasy jak i Sience Fiction - takich jak chociażby cykl Dragon Lance czy Starkraft.
Pomimo tego że książka została wydana pięć lat temu, sięgnąłem po nią dopiero teraz a to za sprawą nowej pasji jaką się stała dla mnie gra karciana „Magic: The Gathering”, po pewnym czasie idąc za ciosem zaczęło mnie interesować to jakże popularne zjawisko, jakim jest ta genialna gra, i aby lepiej wczuć się w klimat postanowiłem odbyć podróż od źródeł; do czego zachęcam również i was. Grubb ma świetną technikę podtrzymywania napięcia, mianowicie najpierw stawia nas przed faktem dokonanym, a później opowiada całą historię jak do owego faktu doszło, nie zaśniecie póki nie dokończycie wątka, gwarantuję . W pozostałych tomach ta technika również jest stosowana tylko na większą skalę, zjawisko iloczasu występuje bowiem przedzielane poszczególnymi działami
Co do dgugiego tomu, to fakt nie jest on lepszy, aczkolwiek z pewnością jest godną kontynuacją. Co do dwóch ostatnich mam podobne zdanie. Poznajemy coraz to nowe światy ponieważ Urza, główny bohater cylku jest wędrowcem, i przemierza całe multiwersum, kolejnym aspektem jest orginalność jeśli chodzi o bestiariusz, poza zwyczajowymi już krasnoludami czy elfami, napotkamy również centaury, anioły i demony. Ciekawe jest połączenie świata fantasy z technologią budowania artefaktów. Moim zdaniem bomba.

Na cykl artefaktów składają się:
- Bratobójcza Wojna (The Brothers' War) – Jeff Grubb
- Wędrowiec (Planeswalker) – Lynn Abbey
- Strumienie Czasu (Time Streams) – J. Robert King
- Linie Krwi (Bloodlines) – Loren L. Coleman

No to właściwie możemy rozpocząć bój, czekam na wasze posty :D.
I am the fallen angel who will punish you for all your sins
Awatar użytkownika
Angbandrider
Rycerz
Rycerz
 
Posty: 252
Rejestracja: pn 30.06.2003 20:11
Lokalizacja: prosto z piekła

Postautor: Vampdey » pt 01.08.2003 18:31

Przeczytałem tego kiedyś trcohe jakieś części "burza nad rath" czy jakoś tak. Jest to najgorsza książka jaką miałem okazję czytać (przebija nawet Krainy Głębin :evil: ). Jeszcze kilka pobierznie przejrzałem w Empiku. Shit jakch mało. Baznadziejny styl małolata, szczyt grafomaństwa. :evil:
Obrazek
Awatar użytkownika
Vampdey
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3946
Rejestracja: sob 16.11.2002 20:34
Lokalizacja: Bełchatów/Łódź

Postautor: Shadowmage » sob 02.08.2003 11:50

Hehehe, ale burzę(bynajmniej nie nad Rath) wywołałem. Ale do rzeczy:

Ksiazki z M:TG prezentuja najsłabszy poziom z wszelkiej literatury firmowanej przez TSR a później wizardsów - czyli m.in. jeszcze Forgotten realms, Dragolnace, ravenolft itp. itd. A nie jest to literatura wysokich lotów - jedynie najlepsze pozycje wybijają się troche ponad srednią światowej literatury fantastycznej. W zasadzie wszystko co napisał Vampdey jest prawdą, ackolwiek pewnie użylbym innych słow.

Jedyną książką z M:TG, która wywarła na mnie pozytywne wrażenie jest Arena Williama Forstchena. Napisana niezłym językiem, fabuła też dosyć ciekawa, ale niezbyt porywajaca. Niemniej czyta się przyjemnie.

Z reszta ksiazki z MTG można podzielic na dwie kategorie - Pierwsza to książki powiedzmy autorskie, od pocżatku do końca oparte w całości na pomysłach autorów i tylko wykorzystujące świat karcianki. Te przynajmniej mają jakąś fabułę, bo styl i warsztat zalezą wyłacznie od umiejętnosci autora - które zwykle są mierne i nigdzie indizej by swojej ksiazki nie wydał. No ale to temat na zupełnie inną dyskusję.
Druga kategoria to ksiaązki opart na fabule kolejnych setów karcianki. A to juz jest tragedia. Jak można napisac 300 stronnicową (jesli nie wiecej, ale taka jest średnia) książkę na podstawie kilkustornicowej ksiazeczki załączonej do decków, która całkowicie wyczerpuje fabułę setu??? Dla mnie to niepojęte i dlatego też ksiazki te są w niepojęty spoób wręcz denne. Pomijajac brak umiejetnosci pisarskich autorów... Czego najlepszym przykłądem jest wspomniana juz Burza nad Rath gdzie mamy przegląd tych "wspaniałych literatów". Inne pozycje nie są o wiele lepsze, tak ja pisałem, oprócz Bratobójczej wojny nie są warte paiperu na którym zostały wydrukowane.

Po wstepie ogólnym przechodzimy do szczegółów czyli odpowiedzi na ochy i achy Angbandridera.
Bratobójcza wojna - jedyna pozycja wzorowana na setach karcianki nadajaca sie do czytanie. Główni za sprawą autora, który rzeczywiście jest plamką szarosci w czerni pacanów pisujacych pod znakiem wizardsów. Z reszta takich plamek moze jest jeszcze z 2-3 sztuki. Na ocenę wpływa fakt, ze autor nie trzymał sie ściśle linni wyznaczonej przez grę, dodał sporo od siebie. Tak wiec fabuła jest prosta jak konstrukcja cepa i ogranicza sie do wymyślania coraz to lepszych przyrządów(i nie tylko) do mordowania bliźnich (a w szczególności rodzeństwa) oraz od czasu do czasu ich wykorzystania. Gdzieś w tle mamy spisek, ale marnie przedstawiony i mogłoby go w zasadzie wcale ne być gdyby nie dalse tomy. Nie wiem gdzie tu ktoś widzi zaskakujace zwroty akcji, skomplikowana fabułę i techniki podtrzymywania napięcia...
Następne tomy z cyklu artefaktów to juz marnośc nad marnościami i tylko marność. Fabała tragiczna, warsztat autorów nie istnieje, kaleczą jezyk w sposób niespotykany (w czym im z resztą dopomógł tłumacz, ale to zupełnie inna sprawa).

Ale ogólnie rzecz biorąc ta dyskusja mija sie z celem, bo skoro autor wątku wychwala pod niebiosa Grubba, Knaaka i i nnych tego typu autorów to nie znajdizemy wspólnego języka. Postawienie ich nad akimi postaciami światowej literatury jak Martin, Feist, Zelazny, Asimov, Erikson, Jordan, Herbert(i mógłbym tak wymieniac bardzo długo) światowej literatury jest dla mnie zbrodnia i oględnie rzwecz biorąc świadectwem nieznajomości tematu lub też choroby psychicznej.
Awatar użytkownika
Shadowmage
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 20761
Rejestracja: ndz 06.10.2002 15:34
Lokalizacja: Wawa/Piaseczno

Postautor: Shadowmage » pt 05.09.2003 14:43

Wymęczyłem i skończyłem ostatnią pozycję M:TG wydana u nas:

Proroctwo Vance'a Moore'a. Ksiazka na podstawie settingu do Magic: The Gathering. Poziom jak zawsze czyli mierny. Początek nawet nie jest zły, przynajmniej literacko. Jest najazd, bohater dostaje się do niewoli i służy przywódczyni tych złych. Do tego momentu jest nieźle, ale potem są w zasadzie tylko kolejne walki opisane w sposób niezwykle nużący. Ludzie kontra ludzie, ludzie kontra roboty, ludzie kontra bestie i tak w kółko aż do końca. Intryga, nić przewodnia – takich rzeczy chyba nie ma w słowniku autora. Niby coś tam się stara wprowadzić, ale są to tylko jakieś urywki, które bez znajomości realiów (czyli przeczytania kilku innych książek) nic nie mówią, a jak ktoś zna to mówią bardzo niewiele.
Awatar użytkownika
Shadowmage
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 20761
Rejestracja: ndz 06.10.2002 15:34
Lokalizacja: Wawa/Piaseczno

Postautor: Gavein » wt 20.11.2007 11:26

Shadowmage pisze: Druga kategoria to ksiązki oparte na fabule kolejnych setów karcianki.


to dopiero musi być literatura :lol:
Awatar użytkownika
Gavein
Lord
Lord
 
Posty: 1132
Rejestracja: pn 19.11.2007 12:41
Lokalizacja: Anamasobia

Postautor: Shadowmage » śr 21.11.2007 18:42

Straszna :D
Swoją drogą zupełnie zapomniałem, że przed laty napisałem taki elaborat na temat książek z M:TG. Czasem dobrze jest odświeżyć stare wątki, choćby ku przestrodze.
Poza tym ISA już tego nie wydaje u nas, przez co wnioskuję, iż sprzedaż musiała być porówywalna z poziomem książek.
Awatar użytkownika
Shadowmage
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 20761
Rejestracja: ndz 06.10.2002 15:34
Lokalizacja: Wawa/Piaseczno

Postautor: RaF » śr 21.11.2007 21:57

Czy to znaczy, że poziom był nawet niższy od tego reprezentowanego przez FR?
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks
Awatar użytkownika
RaF
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3498
Rejestracja: pt 04.10.2002 22:24
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Shadowmage » śr 21.11.2007 22:44

FR przy tym to małe arcydzieła literatury światowej :)
Awatar użytkownika
Shadowmage
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 20761
Rejestracja: ndz 06.10.2002 15:34
Lokalizacja: Wawa/Piaseczno

Postautor: RaF » śr 21.11.2007 22:48

O cholera, muszę poczytać :D

Jakaś szczególnie godna polecenia? Najlepiej w klimatach Athansa ;)
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks
Awatar użytkownika
RaF
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3498
Rejestracja: pt 04.10.2002 22:24
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Shadowmage » pt 23.11.2007 9:26

Athans to oddzielna kategoria, ale takie "Maski Mercadii" czy "Proroctwo" mu dowrównują. "I zaśnie pokój" również. Ogólnie to mógłbym jeszcze trochę powymieniać :)
Awatar użytkownika
Shadowmage
Cesarz
Cesarz
 
Posty: 20761
Rejestracja: ndz 06.10.2002 15:34
Lokalizacja: Wawa/Piaseczno


Wróć do Literatura zagraniczna

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 14 gości