Strona 2 z 5

Post: czw 12.12.2002 21:02
autor: RaF
Gakh Nazgi
Udu takob-ishiz gund-ob Gazat-shakh-uuri,
Krith Shara-uuri matuurz matat duumpuga,
Ash tug Shakhbuurz-uur Uliima-tab-ishi za,
Uzg-Mordor-ishi amal fauthut burguuli.
Ash nazg durbatuluuk, ash nazg gimbatul,
Ash nazg thrakatuluuk, agh burzum-ishi krimpatul
Uzg-Mordor-ishi amal fauthut burguuli.

:mrgreen::mrgreen::mrgreen:

Post: czw 12.12.2002 21:11
autor: Vampdey
Władca pierścieni.... Książka świetna, trzeba pamiętać że Tolkien był, można powiedzieć pionierem. On ułozył wszelkie standardy, na których wzorowali się wszyscy późniejsi autorzy, polscy także. Nie jest to tylko książka przygodowa czy jak nazywaja to niektórzy "bajka". Jest to poważne dzieło, które solidnie namieszało w literaturze światowej.
A wady? Tolkien napisał je trudnym językiem, jest monotonna i nudna momentami. DIalogi sztywne, brak wyrazistych charakterów. Aragorn nawija jak chodząca encyklopedia. Można mieć wrażenie że postacie noszą kieszonkowe śpiewniki, ponieważ pieśni jest aż za.
Niektórzy "pierścień mroku", kontynuację Wp rosyjskiego autora. Nie wątpiwie książka jest światna, dobrze napisana i klimatyczna, ale wiele osób bez czytania mówi że to "bluźnierstwo". Posłuchajcie i zastanówcie się, Śródziemie to nie jakaś świętość żeby próbe jego odnowienia nazwać "bluźnierstwem".

Post: pt 13.12.2002 12:39
autor: EmpE Lathspell
W wielu rzeczach mogę się z tobą zgodzić Vampdey, ale co do tych śpiewników i Aragorna encyklopedi to nie. Wtedy z wykształeceniem nie było najlepiej, a cołą wiedze stanowiła historia zazwyczaj przekazywana w pieśniach, kóre śpiewane wielokrotnie wciąż się utrwalały w pamięci. Aragorn był królem i uzdrowicielkem, tak więc jak Gandalf mógł dużo wiedzieć o historii. Był również strażnikiem Północy - "Obieżyświatem", a to wyjaśnia jego wiedzę geograiczną i kultarową. Płynęła w nim czysta krew Elfów - najmądrzejszego z ludów, był Kamieniem Elfów...

Tak więc te argumenty chyba przemawiają same za siebie.

Re RaF:
Według mnie jednym z ładniejszych kawałków jest ten oto tekst zmieniony trochę przez Froda, zanucony pod koniec Powrotu Króla.

Kto wie, co zakręt bliski kryje,
Drzwi tajemnicy, dziwną ścieżkę.
Tylem ją razy w życiu mijał,
Aż przyjdzie chwila, gdy nareszcie
Otworzy mi się droga nowa
Tam, dokąd księżyc nam się chowa
I zaprowadzi mnie najdalej
Tam, skąd nad ziemią słońce wstaje.

Ale ogólnie dużo piesni jest pięknych.

Post: pt 13.12.2002 18:40
autor: ynst
Klarkash-ton pisze:4 ?
od kiedy trylogia ma 4 czesci... :?:



Sorry pomylilem sie. Mialo byc 6. 2x3.

Post: pt 13.12.2002 20:49
autor: RaF
Wtedy z wykształeceniem nie było najlepiej, a cołą wiedze stanowiła historia zazwyczaj przekazywana w pieśniach, kóre śpiewane wielokrotnie wciąż się utrwalały w pamięci.

W jakich czasach? Chodzi o średniowiecze, czy czasy wymyślone przez Tolkiena? Jeśli o to pierwsze, to muszę się sprzeciwić, jakoby całą wiedzę stanowiła historia, i że była ona przekazywana głównie za pomocą pieśni. Pieśni stanowiły raczej pewnego rodzaju nośnik "propagandowy" i medium, za pomocą którego przekazywano raczej tezy filozoficzne i ideowe, niż stricte naukowe. Jeśli zaś chodzi o czasy wykreowane przez Tolkiena to radzę pomyśleć trochę nad pojęciem zawieszenia niewiary :).

Aragorn był królem i uzdrowicielkem, tak więc jak Gandalf mógł dużo wiedzieć o historii.

Jako król - i owszem, chociaż królowie (mówię o tych rzeczywistych) zwykle mieli taką wiedzę, że nie daj Boże. A cała historia, którą znali, to wielcy wodzowie, wielkie bitwy i własny ród.
I nie bardzo rozumiem, co uzrowicielstwo ma mieć wspólnego z historią ;)

Płynęła w nim czysta krew Elfów - najmądrzejszego z ludów, był Kamieniem Elfów...

I to niby daje mu wiedzę? Wiedzę się zdobywa samemu, a nie z nią rodzi :P

Tak więc te argumenty chyba przemawiają same za siebie.

Moje chyba też :P

4/6

Post: pn 16.12.2002 17:38
autor: Zuhar
Co do czterch/sześciu części Władcy, to może się okazać, że ktoś wpadnie na pomysł sequela, bo to przeciez są pieniążki. Skoro polacy wpadli na pomysł zfilmowania wiedźmina, to dlaczego amerykanie, czy inny naród nie miałby wpaść na nakręcenie kontynuacji Władcy?

Tak, ja też uważam, że to smutne. Ale pieniądze żadzą tym światem...

Post: czw 19.12.2002 8:41
autor: EmpE Lathspell
Re: RaF

Powiem jedno: aleś mnie "zcytacił" :lol: . A tak w ogóle to chciałem wyjaśnić również dlaczego Aragorn tak wspaniale walczy itp. nie tylko dlaczego jest taki mondry. Przyznaję więc Ci rację w tej sprawie, ale mówiłem o czasach przedstawionych przez Tolkiena, a nie o średnowieczu.

Tak to smutne, że następuje taka komercjalizacja :(

Post: sob 21.12.2002 19:30
autor: Milten
Władca Pierścieni to moja ulubiona ksiażka, która pokazuje ogromny geniusz Tolkiena.

Post: ndz 22.12.2002 3:45
autor: Ahaggar
Władca Pierścieni to bez wątpienia wielkie dzieło - ale przede wszystkim znaczące dla rozwoju fantasy (głównie fantasy epickiej, choć oczywiście nie tylko) takiej, jaką widzimy dzisiaj. Osobiście szanuję bardzo Tolkiena właśnie za to, co zrobił dla tego gatunku, choć Władca Pierścieni na pewno nie jest dla mnie rzeczą najlepszą (w mojej prywatnej klasyfikacji znajduję się dość daleko, ale ma za to pewne miejsce). Współcześni fantaści stylowo bardziej mi odpowiadają, ale szacunek dla Tolkiena mieć należy bez względu na to, czy Władca komu się podoba, czy też nie. Bez Tolkiena bowiem nie było by tak wspaniałych pisarzy jak Jack Vance, Robert Jordan, Patricia McKillip, czy też nasz AS (wymienieni w kolejności przypadkowej - dla przykładu) - lecz trzeba też pamiętać, że tym, kim Tolkien był dla nich - dla niego z kolei byli inni - choćby Lord Dunsany, H. Ridder Haggard, E.R. Eddison, czy wreszcie William Morris.

Post: pn 23.12.2002 20:31
autor: Avathar
Ja Wam powiem że LotR to bardzo ciężka książka. Pare lat temu (jaki człowiek był młody :) ) nie mogłem jej przeczytać bo mnie ,po prostu nudziła. Cóż, przeczytałem za drugim podejściem :P

Post: pn 23.12.2002 20:37
autor: Klarkash-ton
Avathar pisze:Ja Wam powiem że LotR to bardzo ciężka książka. Pare lat temu (jaki człowiek był młody :) ) nie mogłem jej przeczytać bo mnie ,po prostu nudziła. Cóż, przeczytałem za drugim podejściem :P


Zalezy dla kogo ciezka. Ja ja przecztalem w tydzien w podstawowce w okresie kiedy jeszcze zadko ksiazka goscila w moich rekach.

Post: pn 23.12.2002 20:38
autor: Avathar
Klarkash-ton pisze:Zalezy dla kogo ciezka. Ja ja przecztalem w tydzien w podstawowce w okresie kiedy jeszcze zadko ksiazka goscila w moich rekach.



Teraz to już nie wiem co napisać ;)

Post: pn 23.12.2002 20:49
autor: ynst
Ja ja przecztalem w tydzien w podstawowce w okresie kiedy jeszcze zadko ksiazka goscila w moich rekach.


I jest to chyba najlepszy czas na LOTRa.

Post: pn 23.12.2002 21:06
autor: Klarkash-ton
ynst pisze:I jest to chyba najlepszy czas na LOTRa.


Zgadzam sie. Prawda jest taka, ze w tym wieku ta ksiazke jest dla czlowieka czyms cudownym, to najlepszy okres na jej przeczytanie. Z biegiem czasu czlowiek jest coraz bardziej zawalony obowiazkami i rutynom dnia codziennego co pozabwia go pierwiastka dziecka, ktory kazdy w sobie ma. Dlatego wiekszosc doroslych, ktorzy nie czytali tej ksiazki w latach mlodzienczych nie potrafi dostrzec magii i piekna w niej drzemiacej.

Post: pt 03.01.2003 16:41
autor: '//iedzmin
Klarkash-ton pisze:Zgadzam sie. Prawda jest taka, ze w tym wieku ta ksiazke jest dla czlowieka czyms cudownym, to najlepszy okres na jej przeczytanie. Z biegiem czasu czlowiek jest coraz bardziej zawalony obowiazkami i rutynom dnia codziennego co pozabwia go pierwiastka dziecka, ktory kazdy w sobie ma. Dlatego wiekszosc doroslych, ktorzy nie czytali tej ksiazki w latach mlodzienczych nie potrafi dostrzec magii i piekna w niej drzemiacej.


jajks! Co to za teoria spisku :? Nie wiem jak inni uwazaja ale nie zgadzam sie. Moj ojciec przeczytal niedawno sibie LoTra i jest zachwycony... wierzcie mi - kuma czacze. Znam jeszcze pare innych ludzi (starszych) ktorzy przed filmem poczytali ksiazke i naprawde dostrzegaja w niej to co piekne. Powiem inaczej - ta ksiazka przenosi ich w lata mlodosci i daje ona im wiecej satysfakcji.
btw: pierwiastek dziecka kazdy w sobie ma i go nie traci ;) - wierz mi.

Post: pt 03.01.2003 16:51
autor: Vampdey
E tam... Oczywiscie, Wiedźminie, Klarku, ale to są wyjątki :(... Większość dorosłych reaguje na Wp SOSZ (standartowa odpowiedź stereopytowego zgreda) "Co ty mi tu dajesz?! Elfy jakieś, nie jestem jakieś dziecko, mam poważniejsze sprawy".... Taki jest tesh stosunek do reszty fantastyki :(.... Miejmy nadzieje że wraz z kolejnymi pokoleniami będzie się to zmieniać

Post: pt 03.01.2003 16:54
autor: '//iedzmin
Vampdey pisze:E tam... Oczywiscie, Wiedźminie, Klarku, ale to są wyjątki :(... Większość dorosłych reaguje na Wp SOSZ (standartowa odpowiedź stereopytowego zgreda) "Co ty mi tu dajesz?! Elfy jakieś, nie jestem jakieś dziecko, mam poważniejsze sprawy".... Taki jest tesh stosunek do reszty fantastyki :(.... Miejmy nadzieje że wraz z kolejnymi pokoleniami będzie się to zmieniać


A co ty - nie mowmy o doroslych tylko o ogole ludzi. Wiek tu nie ma nic do znaczenia - znam wielu mlodych ludzi ktorzy odpowiadaja dokladnie tak jak napisales wyzej. Tolkien jest uniwersalny - nie liczy sie wiek - liczy sie gust.
(zaraz dostane ripose ze gust sie zmienia z wiekiem, bla bla bla, ale popatrzcie na siebie i zastanowcie sie czy bedzie was latwo z czasem zniechcecic do fantasy)

Post: pt 03.01.2003 18:49
autor: Shizm
No to wlasnie jest potega LOTR-a, ze nie wazny jest wiek czytelnika, tylko jego podejscie do tematyki. Ostatnio kumpla matka,ktora przeczytala trylogie i Hobbita, zaczela czytac Simarillon (jakos tak sie pisze), ktory o dziwo sama kupila w ksiegarni, bo chciala bardzo mocno przeczytac, a kumpel nie mogl sie do niego przekonac i nawet nie chcial z biblioteki porzyczyc.

Post: sob 04.01.2003 0:39
autor: '//iedzmin
Silmarillion :bad-words:

Post: ndz 05.01.2003 1:41
autor: ynst
Szkoda, ze ja nie znam takich "starszych" ludzi :?

Post: ndz 12.01.2003 12:31
autor: Vampdey
Nowa "Viva"... W numerze jest kilka materiałów o TTT... Dodatkowo był artykuł o rasizmie w ksiązce i filmie WP... Skopiowany z brytyjskiej prasy text mówi o tym jakie zagrożenie niesie książka. Że niby orkowie i inni źli są czarno skórzy, co czywiście jest rasizmem, że uruk hai mają skosne oczy, co oczywiście jest rasizmem. Że cywilizowane państwa są na zachodzie, co oczywiscie jest rasizmem, że mordor - ośrodek zła jest na wchodzie co oczywiscie jest rasizmem. Że elfowie, i inni dobrzy maja jasna skóre, co oczywiście jest rasizmem.
Głupota tego artykułu troche mną wstrząsneła :D. Do przeczytania textu zachęcam przynajmniej dla doswiadczenia, jakie brednie są zdolni wypisywac ludzie.
Co sądzice o tym artykule? :D

Post: ndz 12.01.2003 14:46
autor: ynst
Tak to jest jak pseudokrytycy biora sie za to, na czym sie nie znaja. W innym poscie dalem podobny przyklad nieprofesjonalizmu. Najgorsze, ze takie artykuly ksztaltuja opinie publiczna.

Post: ndz 12.01.2003 16:51
autor: RaF
W którymś numerze SF była taka kompilacja fragmentów różnych artykułów o Tolkienie i WP napisanych przez ignorantów. Był tam m.in. kwiatek, gdzie Szanowna Pani "Dziennikarka" z przekonaniem godnym księdza na ambonie demaskowała seksualne zboczenia Tolkiena :mrgreen:.

Tłumaczenie Jerzego Łozińskiego

Post: pt 21.02.2003 20:45
autor: Lord Turkey
RAF napisał kiedyś, że tłumaczenie Łozińskiego uważa za lepsze. Chciałbym otworzyć ten temat ponieważ zmorą tego tłumaczenia jest zła opinia. Wszystkich wkurzają i śmieszą spolszczone nazwy własne.

Ja kupiłem przekład Łozińskiego ponieważ pierwszy pojawił się w księgarniach, a ja nie miałem jeszcze w tedy pojęcia jak go zmieniono.
Zacząłem czytać i ze zdziwieniem przyjąłem fakt, że nazwy własne zmieniły swą formę...ale szczerze mówiąc znacznie bardziej mi się podobają. Gdy czytam polską książkę wolę aby była w całości po Polsku, a nie np. Frodo Baggins z Hobbittonu udał się razem z Gandalfem do Rivendell. Nazwy Łozińskiego bardzo mi pasują i uważam, że są o niebo lepsze od tych Skibniewskiej. Wiersz o pierścieniach też jest znacznie lepszy.

Gdy tylko czytam książkę w miejscu publicznym jakim jest szkoła słyszę "O!!! Bilbo Bagosz z Bagoszna w Hobbitowie we Włości!!!"
albo "Czatownik, Łazik na Świszczowym Wierchu".

A ty RAf co sądzisz o tym przekładzie?

Post: pt 21.02.2003 21:51
autor: Vampdey
Sprawa tłumaczeń to nie tylko nazwy. Tłumaczenia Łozińskiego jest lżejsze, łatwiejsze w odbiorze, a pewen sposób bardziej klimatyczne. Lepiej przeswalajne dla młodego czytelnika.
Tłmaczenie Skibniewskiej robione jest pod dzieło dosłowne. Jest sztywne, bez wpadek, pisane starszym językiem, potrosze nierozumianym przez młodszego czytelnika.
Łoziński jest powszechnie krytykowany, nie wiem czemu. Jego poprawionych wydań wyszło peeełno, trudno sie w nich połapać. Lecz najlepsze, jest to niepoprawiane. W poprawianych zatarto orginalność. I te klimatyczne okladki pierwszego wydania Łozińskiego :>>>>... Pamiętacie te dzieła?...
Które tłumaczenie wybrać to tylko rzecz gustu czytelnika, to jak woli żeby Władca Pierścieni wyglądał...

Klimat

Post: pt 21.02.2003 21:57
autor: Lord Turkey
Ja mam właśnie to pierwsze klimatyczne, niepoprawione wydanie Łozińskiego.

A pisałem o nazwach własnych bo to mnie najbardziej intrygowało, zaś o samej treści to też uważam, że jest lżejszy i barwniej opisany. U Skibniewskiej teksty są strasznie "suche".

A Tobie ,które wydanie się najbardziej podoba i co sądzisz o tłumaczeniu nazw własnych?

Post: sob 22.02.2003 13:01
autor: Vampdey
Nazwy wsłane... Ot, taki "polski" akcent w tej historii, po tym wszystko nabiera takiego wyrazu, nie jak ma to miejsce u Skibniewskiej... "Maślak" "Tajar" "Smaduł (czy jak to było, nie pamiętam, Samduł?)" "Sam Gaduła" "Rady"... Nie przeszkadza mi to z całą piewnością, może być...
Tłumaczenie Łozińskiego czytałem jako pierwsze, pierwsze wydanie wydawnictwa Zysk to moje pierwsze zetknięcie się z Tolkiem. Wtedy nie mialem jakby punktu odniesiania (inne tłumaczenia) i zafascynowany powieścią nie zwracałem uwagi na styl, myślałem, że taki jest Władca.
Wydanie jakie mam w domu to Skibniewskiej Muzy w twardej białej oprawie. Jest suche, taka racja, ale ogromna estetyka pracy Skibniewskiej robi swoje wrażenie :)...
Ja także składam się na Łozińskiego, bardziej mnie wciągnął, może z racji tego, że to ono dla mnie było pierwsze... Nie wiem.

PS. Gadam o treści a nie formie... Wydanie Skibniewskiej jest porządne, ale okładka razi :)... Ciągle pytam się siebie co to jest? :). Może okładki to nieistotny szczegół, ale jestem pewnien, że przy lekturze Łozińskiego barwne rysunki z jego okładek choć w małej części przyczynily się do klimatu :). Minas Tirith, Nazgul przy Minas Morgul (to mój osobisty domysł, nie wiem co naprawde było tym obiektem).... Piękne..

Post: pn 24.02.2003 16:56
autor: RaF
Co ja sądzę o przekładzie Łozińskiego (oczywiście tym oryginalnym)? Sam napisałeś o tym, że niegdyś powiedziałem, iż uważam je za lepsze :) Argumenty te same, co daliście wy - lepszy klimat i sprawniejszy język. Poza tym Skibiniewska wprowadziła do polszczyzny masę neologizmów (krasnoludy etc.), natomiast Łoziński starał się korzystać z dorobku naszego języka (i stąd są właśnie krzatowie czy Włość). To właśnie zaważyło na tym, że jego tłumaczenie uznałem za lepsze - przekłożył z języka na język, a nie z języka na język z dodatkami. I chwała mu za to.

Post: pn 24.02.2003 18:50
autor: QuaD
Tak, tylko gdy czytam fragment:"...Co? Łazik królem?..." pusty smiech mnie ogarnia..

Post: śr 26.02.2003 10:27
autor: Vampdey
Hmmm, na stronie Ziemkiewicza znalazłem jego felieteon o "niedokończonej robocie" Łozińskiego.. Przeczytajcie całość http://ziemkiewicz.fantastyka.art.pl/kwitko.htm ...
Co o tym sądzicie? :D

Post: śr 26.02.2003 16:19
autor: RaF
Felieton dość leciwy, bym powiedział, aczkolwiek dla mnie osobiście jest to bardziej sarkazm na temat co bardziej inteligentnych słów padających na sejmowej sali podczas przygotowywania ustawy o ochronie języka polskiego niż rzeczywista krytyka tłumaczenia Łozińskiego.

Pusto, tu i smutno jakoś....

Post: czw 13.03.2003 11:24
autor: Lord Turkey
Ej, co tu tak pusto!!

Dopiero co zapoczątkowałem temat o tłumaczeniach i znowu muszę jakiś zacząć?

Czyżby skończyły wam się pomysły na dyskusję o książce J.R.R Tolkiena?

Przecież to cały wspaniały świat i zawsze można coś o nim powiedzieć!!

Żwawiej panowie, żwawiej.

Porozmawiajmy np książce Josepha Pierca pt. "Tolkien. Człowiek i mit"- książka porównuje życie Tolkiena do tego co napisał, jednocześnie robiąc to czego Tolkien najbardziej nie znosił.

W tej książce wspaniale pokazane jest życie Tolkiena i yakie sytuacje jak choćby nawrócenie jego przyjaciela C.S. Lewisz dzięki polemice Tolkiena na temat "Czym jest mit?"

Więc zachęcam abyśmy zalali to forum postami i nawiazali żywą konwersację!!

Zapraszam na GG!!

Post: czw 13.03.2003 16:10
autor: Vampdey
Ja tam nie mam żadnych opracowań, przewodników, informarotów, itp... Co nam da więcej informacji o książce niż ona sama? :lol:
Nieee, mam coś... "władca pierścieni, druzyna pierścienia - filmowe postacie i miejsca". Tą pozycje dostałem na jakieś czas przed wejściem na ekrany FOTR ot tak, od starszych. Powiem tak: jak się wyczekuje niecierpiliwie filmu, taki przewodnik jest super. Ten, który posiadam ma wspaniałe zdjęcia, i dużo informacji. Przeczytałem wszystko i nie zauważyłem ani jednego błędy merytorycznego (!). Ładnie wydane w dodatku... Ta pozycja to poprostu taki Big Spoiler dla czekających na film.
Teraz nie zbyt mi to potrzebne, ale zarzutów do pozycji i tak nie mam. Tylko po co mi to, jak film widziałem?

Post: czw 13.03.2003 18:39
autor: Alganothorn
Cóż, nie po kolei, ale generalnie na temat... :-)
no, mam nadzieję przynajmniej...
Tolkiena czytuję już, chwalić Boga, jakieś 10 lat, może więcej; od 'zawsze' był to przekład Skibniewskiej, kontakt z Łozińskim był niejakim szokiem, zwłaszcza w rejonach nazw własnych...;-) efekt taki, że wróciłem i czytam w orginale tylko, a co jakiś czas Skibniewską; nie chodzi o to, że jest zły przekład Łozińskiego, ja po prostu za bardzo się 'zżyłem' z tym Skibniewskiej i tyle; co jak co, ale Łazik to mnie z nóg zwalił, aż się zastanawiałem, czy w kinach nie puszczą dubbingu opartego na Łozińskiej - nie wiem, czy bym zabiłdystrybutora, czy poszedłna to jak na komedię...wybaczcie, jeśli urażam kogoś;
wisja Tolkiena stała się prawie Biblią fantasy, swego rodzaju 'niezbędnikiem', który 'każdy szanujący się miłośnik fantasy' powinien znać; dlaczego tak sie stało? nie wiem, pisali o tym mądrzejsi ode mnie doktoraty, habilitacje, ja po prostu widzę tu ogromny, żywy i doskonale nakreślony świat, wyraziste postacie po obu stronach konfliktu, wielowątkowość i mnogość postaw, przyjaźń, miłość, nienawiść i dążenie do władzy, walkę w imię ideałów i dla własnego dobra...poza tym szczyptę, całkiem pokaźną, heroizmu, bohaterstwa, magii...tak, to wciąga, dlatego dla wielu osób określenie 'trylogia' jest synonimem dzieła Tolkiena :-) i to w wielu krajach...
w tak rozbudowanym świecie każdy znajdzie coś dla siebie - nie tylko miłośnicy fantasy, ale i 'wybitni' krytycy literaccy; gdyby chodziło tylko o 'hobbita', nie mieliby za bardzo czego sie czepiać (ale jak znam tych 'orłów dziennikarstwa', nawet tam znajdą dowody ksenofobii i rasizmu względem krasnoludów, a także polowanie na rzadkie gatunki - smoka ;-) ), ale trylogia to dzieło wielkie, jak i opisywany tam świat; jak ktoś nie umie zaistnieć inaczej, kopieświętości, jak to ładnie kiedyś powiedziano - dla wielu Tolkien i jego dzieło to niemal świętość, pisanie o nim zawsze spotykało i spotyka się z odzewem; moim zdaniem tak będzie jeszcze długo...
mógłbym jeszcze trochę popisać, ale zaczynam nudzić, więc skończę ;-)
pozdrawiam

Post: wt 18.03.2003 11:01
autor: Shizm
Ja rozumiem dazenia Lozinskiego, on po prosty chcial,abysmy sie poczuli jak anglicy, ktorzy czytali trylogie. Dla nich nazwy zwiazane z hobbitami sa bardzo swojskie i prawie tak trafne sa zwroty Lozinskiego. Mowie ta prawdopodobnie dla tego, ze jego tlumaczenie bylo pierwszym jakie czytalem. W kilku miejscach oczywiscie sie przejechal (jak z krasnoludami i jego wspaniale wymyslonym Tajarem) i to wlasnie te miejsca powoduja na niego napascie. Ale to tylko moje takie osobiste zdania.

Pozdrawiam!~!!