Strona 3 z 3

Post: pn 28.06.2010 17:17
autor: Galvar
Shadowmage pisze:To on coś dobrego napisał? Co prawda nie czytałem jego największych hitów, ale inne jego książki polegają głównie na laniu wody.
"Historię Lisey". Zajebista, poruszająca, dająca do myślenia książka. Wystarczy, że wspomnę, iż wzbudziła ona pewne kontrowersje przy mojej recenzji. ;)

Post: wt 29.06.2010 10:31
autor: Azirafal
Oj weź przestań Shadow. Stephen King to chyba mój ulubiony pisarz (ostatnimi czasy wypierany przez Pratchetta, Martina, ale mimo wszystko). Cenię go przede wszystkim za niesamowitą głębię tworzonych postaci, za ich duży realizm i prawdopodobieństwo psychologiczną. Tworzy ludzi, którzy zdają sierzeczywiści - ze swoimi wadami, przytykami, ale też potrafiący zrobić coś heroicznego. Tu polecam zwłaszcza "Miasteczko Salem" czy "Mroczną wieżę", choć z tym drugim to lepiej uważać - pierwszy tom nudzi niemiłosiernie (bo pisany był przez bardzo młodego Kinga, i mu nie za bardzo wychodziło wtedy IMO).

Ogólnie - ciekawe pomysły, świetne budowanie świata, bardzo rzeczywiści bohaterowie.

Z ekranizacji chyba najlepiej wyszły Zielona Mila i Mgła (która kończy się zupełnie inaczej niż książka, ale chyba nawet lepiej - choć może to tylko kwestia "Host of Seraphim" autorstwa Dead Can Dance przy końcowych scenach...).

Post: sob 24.07.2010 12:02
autor: Lilly
Lilly pisze:No wiec zaczelam nadrabiac zaleglosci i nie zaluje. Naprawde super mi sie czyta ksiazki Kinga - nie mam na koncie moze jakiejs powalajacej ilosci, ale na pewno siegne po wiecej.

Zaczelam od Bezsennosci. Z tego jak sie orientowalam po opiniach o tej ksiazce nie jest moze uwazana za najwieksze osiagniecie Kinga, ale mnie sie czytalo bardzo dobrze. Taka przyjemna historyjka, ktora wciaga i zaskakuje.

Natomiast aktualnie jestem na etapie pochlaniania "Mrocznej Wiezy" :lol:
Przez pierwsze 3 tomy przeszlam jak burza. Teraz troche zwolnilam na opowiadaniu o Susan - troche senne mi sie wydaje... szczegolnie w porownaniu do konczonej jeszcze na poczatku tej samej czesci jazdy pociagiem ;-) Chociaz juz docieram do momentu, gdzie akcja troche przyspiesza.

Żeby nikogo nie dziwiło dlaczego cytuje samą siebie, ale wydaje mi się to konieczne, żeby zamknął się krąg.

Skończyłam "Mroczną Wieżę"! Po prawie 5 latach od rozpoczęcia. Po przerwie na opowieści o Mejis, zrobiłam sobie jeszcze kilka. Nota bene jedna z dłuższych była w trakcie czytania ostatniego tomu. Dlaczego? Wydaje mi się, że chyba nie chciałam się z tą serią rozstać. Szczerze, nadal czuję brak czegoś ... Nie potrafię się teraz wziąć za żadną książkę, bo Mroczna Wieża nadal króluje w moich myślach.


Nieodkryte stało się odkryte


Szczególnie cieszę się, że przeczytałam Bezsenność przed Mroczną Wieżą - ci, co skończyli cykl powinni wiedzieć dlaczego :) Miasteczko Salem by się przydało teraz zdobyć...

Post: sob 24.07.2010 12:07
autor: Lilly
Wybaczcie post pod postem, ale to jednak dwa odmienne zagadnienia :)

Azirafal pisze:Z ekranizacji chyba najlepiej wyszły Zielona Mila i Mgła (która kończy się zupełnie inaczej niż książka, ale chyba nawet lepiej - choć może to tylko kwestia "Host of Seraphim" autorstwa Dead Can Dance przy końcowych scenach...).

Mnie się zakończenie filmowe Mgły zupełnie nie podobało. To znaczy, pomysł sam w sobie nie jest był zły. Ja po prostu po obejrzeniu filmu nie lubię mieć doła. I nie, to nie tak, że lubię tylko szczęśliwe zakończenia ... jak to sam King twierdzi, nie ma szczęśliwych zakończeń. Ale po tym, jak skończył się film Mgła po prostu źle się czułam. To zakończenie po prostu strasznie jedzie po emocjach (to tak samo jak nie lubię Requiem dla snu, mimo iż wartość filmu doceniam).

Dopiero niedawno dowiedziałam się, że książka kończy się zupełnie inaczej i ta wersja dużo bardziej mi odpowiada.

Post: pn 03.01.2011 14:19
autor: Azirafal
Niedawno, jak mi z "shuffle" w WinAmpie wyskoczył "Host of Seraphim", to aż na YT znalazłem to zakończenie Młgy, coby ponownie obejrzeć. Moim zdaniem jest lepsze niż w książce, bardziej oddaje dramat pojedynczej jednostki, niż dramat grupy i całego świata (jak w książce).

I nie, Requiem dla Snu to zupełnie inna półka. To jest film, który zdrowy psychicznie człowiek może obejrzeć najwyżej raz, bo niszczy psychikę, jedzie po humorze, plącze mysli i potem widzi się tylko szalejące obrazy. Ten film jest mocny, jest bardzo mocny. Jest też po prostu świetny, ale nigdy więcej go nie chcę oglądać. A Mgła to taki horrorek z niezłym klimatem i świetnym zakończeniem.

Re: Stephen King

Post: pt 09.05.2014 21:50
autor: igra
znacie coś o podobnej tematyce co Komórka ?