No więc tak (tak, wiem, nie zaczyna się zdania od "no więc"
): Z większością typów się zgadzam (Borcana i Wojnarowskiego nie czytałem, więc się nie wypowiadam) jeśli chodzi o sam pomysł, łamanie pewnych schematów, eksperymenty fabularne. Jednakże w wypowiedzi toto były poruszone jeszcze inne elementy, a przede wszystkim piękny język, eksperyment z nim. A z tym już jest znacznie gorzej. Nie chcę nikogo wymieniać z nazwisk (w negatywnym kontekście), więc powiem ogólnie. Nasi pisarze w dużej mierze są wyrobnikami pióra, zwykle piszą poprawnie, ale bez nuty wirtuozerii. Prościej jest chyba wpaść na dobry pomysł niż później pięknie o tym napisać. I to jest moim zdaniem bolączka polskiej fantastyki. Brak jest odpowiedniego narzędzia do opowiadania historii. Dukaj, Orbitowski (toto - najnowsze teksty są znacznie lepsze, warto po niego sięgnąć), Sobota (no nie lubię go, ale doceniam
), a także (a może przede wszystkim?) pominięty przez Rhegeda Szostak potrafią dostosowywać język do opowieści, bawić się nim, nadawać mu indywidualne cechy. I to jest moim zdaniem równie ważne jak tworzenie oryginalnych wizji.
Wymienieni tu autorzy są ciekawi, nie przeczę. Ale moim zdaniem przed częścią z nich daleka droga, póki będą mogli rywalizować np. z Dukajem. Ale nie odbieram im szans, bo mimo pewnych wad lubię czytać ich teksty.