: czw 11.11.2004 14:07
Boży bojownicy Andrzeja Sapkowskiego. Narrenturm mi się nie podobało. Denerwowały mnie ciągłe wpadki Reynevana, przygody miłosne, ucieczki i wpadanie w zasadzki. Do Bożych bojowników podchodziłem więc ostrożnie i bez większego przekonania. W zasadzie to z obowiązku. Całe szczęście nie było tak źle jak się spodziewałem, a nawet przez większość powieści całkiem nieźle. Stało się tak głównie za sprawą dwóch rzeczy – po pierwsze Reynevan się uspokoił, ustatkował. Można powiedzieć, ze wydoroślał. Co prawda zdarzają mu się jeszcze wyskoki, głównie w zetknięciu się z bohaterami poprzedniej części. Gdyby nie znowu seria nieprawdopodobnych ucieczek i żałosny wątek miłosny, to byłbym usatysfakcjonowany. Odpowiada mi taka mieszanina realiów historycznych z odrobiną elementów fantastycznych. A do tego dochodzi świetny język, jakim powieść jest napisana. Stylizacja, humor, umiejętne wstawki w innych językach. Buduje to świetnie klimat.