Wodny świat z Costnerem, to rowiez kawalek dobrego kina,chociaz... No wlasnie.Jak sadze WaterWorld prezentuje soba juz kino typowo Nowo-Hollywoodzkie, z koleii Mad Max robiony byl w Australii bodajze.Przynajmniej pierwsza czesc.Co ztego-spytacie.Coz,po prostu Mad Max (I i czesciowo II) prezentuje filmy raczej nisko budzetowe gdzie wazniejsza jest fabula, a nie efekciarstwo.W Wodnym jest to gdzies posrodku.Niby sa efekty,film z HollyWood,leczdzieki bogu przynajmniej ratuje sie fabula.I tak jak Mad Max mial pustynie (Falloutowy Wasteland?),tak Water ma...wode
In God I Trust... Others Pay Cash