Jak drodzy Państwo znajdują te filmy i twórczość Stephena Chowa?
Sam przyznam, że oba filmy wymykają się konwencjom i mnie samemu sprawiają nie lada kłopot w ocenie. Surrealistyczne, kiczowate, czasem dość niskolotnym humorem potraktowane, ale jednak momentami wręcz arcygenialne w inscenizacji, piękne wizualnie i okropnie zabawne. Widać, że Chow lubi wyśmiewać wszystko. Niesamowicie mi przypadło do gustu dobieranie postaci. Oba filmy pełne znakomitych mistrzów walk, lejących się i wszystkich w sposób wręcz niezwykły, ale jak na nich popatrzymy, to aż nam ich szkoda. Stare, przegrane dziadki z brzuszkami, łysiejące, palące papierochy. Chow typowo chińskim zwyczajem jest egocentrykiem, zawsze ma ważną rolę w filmie (przepraszam za to "zawsze" trochę na wyrost, mówię o dwóch filmach i o przeglądzie filmów wymienionych na www.imdb.com), ale jego bohaterowie też nie są krystaliczni, to dziwaki, cwaniaki, nieraz palną jakieś głupstwo i wpadną w tarapaty.
Kung-Fu Hustle zrobiło na mnie niemałe wrażenie- dawno nie widziałem tak pięknie sfilmowanych bitek (nie jestem jakimś fanem tego gatunku, tutaj dodam dla podkreślenia, że wszystkie Matrixy mogą się schować i nawet Przyczajonemu Tygrysowi miękną lekko pazurki, Herosowi bieleje oko, a z Domu wylatują wszystkie sztylety... ) z tak ciekawymi zdjęciami i bardzo ładnie dobraną muzyką. Tradycyjna opera chińska w bardzo nowoczesnym ujęciu.