Ot, ekipa rozbitków. Tylko że twórcy postanowili chyba wpakować na tę wyspę każdą możliwą religię, każdy możliwy charakter, każdą możliwą rase/narodowość/kulturę a wszystko po to, żeby coś się wogóle działo. Bo zakładam że fabuły głównej to mają ciut za mało na 25 odcinków, więc muszą dać coś, co sprawi że serial nie skończy się po 3 odcinkach. No i będzie widza trzymało w napięciu, bo ten będzie specjalnie oglądał każdy odcinek, żeby nie przegapić najmniejszego szczególiku dotyczącego zagadki wyspy. Szczególnie, jeśli ten widz nie wykaże kompletnie żadnego zaciekawienia bandą charakterów. Czyli może źle się spodziewam, ale każdy odcinek będzie na zasadzie poglądy/morale/charakter pana X versus poglądy/morale/charakter pani Y i tak na zmianę.
Niestety, jak narazie nikt z ekipy nie wydał mi się na tyle ciekawy, żebym chciał oglądać jego rozterki i dylematy. Big Brother w naszym kraju miał już swoje chwile ch(w)ały.
A to moim zdaniem BARDZO uwypukla "telewizyjność" i "serialowość" LOSTa. Jeśli to się zmienia w następnych odcinkach, a ja się mylę, to proszę, powiedzcie mi o tym już teraz. Wolę przetrawić to na spokojnie niż mieć jakiekolwiek niespodzianki (nawet te przyjemne też)

I nie chodziło mi tu bynajmniej o efekty i budżet. Wcale. Niedźwiedź był też "serialowaty"
