tak, tak, nowy rok, nowy film, nowy topic
jak Wam się podobał?
jak już napisałem w 'Filmach', oceniam go stosunkowo wysoko, niezależnie od dość umiarkowanie pochlebnych recenzji prasowych...
dlaczego? najprościej byłoby napisać, że cchę wywołać dyskusję, a sądzę, że większa jest szansa, że go będziecie chcieć atakować, niż bronić...
ale nie w tym rzecz: ten film jest lepszy, niż o nim piszą;
aktorstwo - jest niezłe, jest momentami bardzo przyzwoite (Kilmer, Hopkins, nawet Lara Croft zagrała dobrze) z jednym wyjątkiem, a ten wyjątek to Colin Farrell...dobry Boże, gorszym pomysłem byłoby obsadzenie w tej roli chyba, tylko skądinąd bardzo przeze mnie lubianego, Colina Firtha, albo, zdecydowanie mniej lubianego, Dudikoffa...co za drewno! co za pniak! kolejny aktor wpisujący się w nurt drewnianego aktorstwa im. M. Dudikoffa...może by mniej bolało, gdyby grał kogoś z drugiego planu, ale taki Aleksander zabija film i odejmuje mu przynajmniej jeden punkt;
muzyka - pompatyczny Vangelis; ok, rozumiem, że Vangelis zrobił muzykę, w końcu to film o najsłynniejszym krajanie; dziwić może jednak dlaczego taką...o tym, że Vangelis ma skłonność do pompatycznych źwięków widać w każdym jego utworze, w każdej ścieżce dźwiękowej - najlepiej chyba w '1492' - tam też mamy do czynienia z przytłoczeniem obrazu dźwiękiem; problem w tym, że tutaj takie odwracanie uwagi ma miejsce nieco częściej, żeby nie powedzieć wprost: zbyt często; pocieszać może fakt, że soundtrack bez obrazu ma szansę obronić się znacznie lepiej, niż porażkowa muzyka z 'Troi'...poza kilkoma momentami, gdzie patos dobija, muzyka jest niezła, wbrew temu, co pisze znakomita większość krytyków
zdjęcia - momentami rzucają na kolana (vide Gaugamela), momentami intrygują (sławetna bitwa ze słoniami w jej ostatniej, czerwonej odsłonie), generalnie są całkiem niezłe
scenografia i kostiumy - napiszę krótko: mniam nie spodziewałem się tak drobiazgowego odwzorowania nie tylko wojsk, ale i wnętrz, zwłaszcza tych w najdalszych rejonach Persji; wygląd pałaców, dekoracje, wszystko oparto na najlepszych odstępnych rekonstrukcjach i materiałach archeologicznych i historycznych, pod tym względem 'Aleksander' naprawdę rzucił mnie na kolana...swego czasu uczęszczając na zajęcia poświęcone wyprawie Aleksandra musiałem zakuwać nazwy kolejnych Iskandrii, zapamiętywać plany miast, twierdz, rekonstrukcje pałaców - teraz zobaczyłem to wszystko odwzorowane z najdrobniejszych szczegółach, niesamowite wrażenie wygląd samych armii był bardzo porządnie zrobiony, ale to już stanowiło mniejsze wyzwanie; ciekawym chwytem było ubranie Filipa II w zbroję z Verginy, któa prawdopodobnie właśnie do niego należała - kolejny ukłon w stronę twórców;
Gaugamela - ta bitwa zasługuje na oddzielne omówienie; jest to, moim zdaniem rzecz jasna, najlepiej pokazana bitwa w kinie nie licząc kilku filmów o wojnie secesyjnej (np. 'Gods and Generals); tu nie chodzi o fajerwerki wizualne - tu chodzi o konkretną rekonstrukcję, pokazanie dowodzenia z poziomu pola walki, podkreślenie wagi manewru i szyku...specyfika walki rozmaitych typów wojsk, takie smaczki, jak atak procarzy, to wszystko powoduje, że ta bitwa naprawdę rzuca na kolana; kogoś, kto nie zna jej przebiegu i nie czeka kiedy nastąpi załamanie natarcia na odcinku x, albo przełamanie na odcinku y też może oczarować (jeśli krawawa jatka może oczarowywać), ale jeśli ktoś zna jej przebieg (nie z autopsji, raczej z opracowań ), jeszcze bardziej doceni jej wizualizację; zabieg z orłem trąci nieco przesadą, ale za to widok prezentuje niesamowity
ogólna ocena - czyli element pozornie najtrudniejszy...najtrudniejszy, bo zawsze słychać głosy, że 'to nie tak było'; Grecy są oburzeni biseksualizmem bohatera narodowego (który, nota bene, pokazano w sposób niezwykle zręczny i do mnie przemawiający), inni pomstują na 'dupowaty' charakter wodza; jak było naprawdę nikt nie wie - biografowie na ogół bawili się w gloryfikowanie Aleksandra, ale próba odzierania go na siłę z nawet pozornie niezasłużonych pochwał do niczego nie prowadzi, bo najzwyczajniej w świecie są to nasze jedyne źródła...
to powoduje, że stojąc przed decyzją o kręceniu dowolnego filmu o wydarzeniach sprzed epoki 'rzeczowych historyków' decydujemy się świadomie na konkretną wizję wydarzeń (z resztą nawet mówiąc o wydarzeniach współczesnych dokonujemy takiego wyboru) i nijak nie można za to twórcy winić; nie można więc Stone'owi zarzucać, że przedstawił nieprawdę: on przedstawił jedno ze spojrzeń na dzieje Aleksandra, jeśli ktoś chce poznać inne, winien sięgnąć do książek, albo pogadać z historykami...zarzuty z tej półki są bezzasadne i zupełnie chybione; faktem jest jednak, że do takiej wizji można było zaangażować lepszego aktora, ten najzwyczjaniej w świecie roli nie udźwignął
czekam na polemikę, dyskusje, ale klakierskie przytakiwania
pozdrawiam