Filmy SF

Tutaj podyskutujesz o filmach, ludziach i wszystkim, co dotyczy X muzy.

Moderator: Wotan

Filmy SF

Postautor: Lilly » pt 05.11.2004 0:10

Jakub Cieślak pisze: Dla przykładu podam Ci, że bawiły mnie filmy w stylu Dnia Niepodległości, Armageddonu, Pojutrza- pełne efektów, pełne mielizn scenariuszowych. Zawsze jednak tkwiła w nich pewna lekkość narracji, sprawność reżyserii (tam, gdzie mieliśmy się denerwować, się denerwowaliśmy, śmialiśmy się wtedy, kiedy trzeba) i jako taka atrakcyjność scenariusza (choć na pewno nie w kwestii prawdopodobności i czasem logiki). AvP już nie zalicza się do tej grupy.


Bardzo chcialam kontynuowac ta dyskusje, jednak z takiego powodu, iz zaczyna sie ona robic bardziej ogolna nalezy jej sie chyba osobny topik.

Wiec jak to jest z tymi filmami SF :?:

Dzien Niepodleglosci owszem byl niezly. Jednak stal sie to juz swego rodzaju schemat:
- poznajemu grupke ludzi pozornie ze soba nie zwiazanych
- zaczynamy w jakis tam sposob z nimi sympatyzowac
- pojawia sie wielkie zagrozenie skadstam
- nasi bohaterowie znajduja sie w jego centrum
- w miedzyczasie wplataja sie w to wszystko jakies ich osobiste dylematy czy problemy
- jakas grupka osob probuje walczyc z kataklizmem (z takim czy innym skutkiem)

Schemat byl fajny, jak go widzialam raz (po raz pierwszy wlasnie w Dniu Niepodleglosci). Za kazdym kolejnym razem zaczyna byc drazniacy i przewidywalny.

Odniose sie jeszcze do tego smiania czy denerwowania sie kiedy trzeba. Troche mi sie to kojarzy z "co autor mial na mysli". Jak sie smieje to fajnie... adrenalinka przy filmie rosnie... tez fajnie. Ale nie dorabiajmy do tego reguly. To jest indywidualna sprawa. Ja osobiscie jako natura przekorna i tak reaguje inaczej niz inni. I wcale nie uwazam tego za wyznacznik filmu.

I tak jeszcze mowiac o tych scenariuszach. To jakie w koncu sa TE dobre scenariusze SF :?: Przyklady mile widziane... wrecz wskazane ;-)
Obrazek
Awatar użytkownika
Lilly
Lady
Lady
 
Posty: 941
Rejestracja: wt 09.09.2003 10:13
Lokalizacja: Wrocław/Częstochowa (Moonglade)

Postautor: Alganothorn » pt 05.11.2004 9:31

ja mam może niewłaściwe podejście do kinematografii (ok - może do wielu innych rzeczy też, ale to inna bajka ;-) ), ale nie rozbijam sobie oczekiwań względem filmu w zależności od gatunku;
rzecz jasna są jakieś ogólne prawidła, które sprawiają, że horror winien straszyć, thriller niepokoić, komedia śmieszyć a melodramat smucić, ale to ma się nijak do kwestii scenerii, czyli rozbicia gatunkowego na filmy historyczne, westerny, fantasy wojenne czy sf - w nich doszukuję się tego samego w nieco innej scenerii;
oczywiście dochodzi jeszcze kino stricte rozrywkowe w typie sensacyjnego, któe na ogół łączy i miesza wszelkie 'chwyty';
jakie są dobre filmy w scenerii sf? nie będę szalałz pojęciem 'dobry', ale cenię serię Obcych za nowatorstwo w początkach, przetarcie szlaków (choćby stereotyp space marines), ciekawe różnice w podejściu do tematu kolejnych reżyserów, lubię 'SW' za cukierkowy świat i niezłe teksty (przynajmniej niektóre; mówimy raczej o IV - VI... ;-) ), 'Odyseja kosmiczna' dała do myślenia, właściwie obie dały (rzecz jasna pierwsza bardziej, a ogólnie wyżej cenię papierową wersję), 'Solaris' Tarkowskiego odkrył dla mnie na nowo tę książkę, 'Blade runner' to jeden z ulubionych filmów...
lubię 'Mars attacks' za poczucie humoru Burtona, 'Space balls' za Brooksa i szereg filmów z lat 50 - 60 bo to, zupełnie wbrew intencjom autorów, świetne komedie;
na deser w kwestii 'śmiać się i bać się kiedy reżyser chce' - rozumiem Lilly, że indywidualna wrażliwość sprawia, że inaczej można odebrać te same obrazy, niemniej jednak, jeśli horror miast straszyć wywołuje spazmy śmiechu (u mnie tka było np. z 'Doktorem Chichotem' - miał być straszny horror, a dawno się tak nie uśmiałem...) to chyba nie o to chodzi, prawda?
co innego odmienne odbieranie dzieła artystycznego, co innego kompletny brak umiejętności w zwykłym filmowym rzemiośle - gros produkcji to nie dzieła sztuki z wielkimi ambicjami, tylko doskonale zaplanowane rzemieślnicze przedsięwzięcia finansowe, śmieję się z nieudolności, a nie poczucia humoru autora
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Jakub Cieślak » pt 05.11.2004 10:21

Intencje autora są bardzo istotną sprawą w przypadku filmu. Jeżeli autor osiąga swój cel, wywołując odpowiednie reakcje u widzów, znaczy, że umie przekazywać to, o co mu chodzi. W przypadku Emmericha, który popełnił dwa filmy z wymienianej listy- Dzień Niepodległości i Pojutrze, mogę śmiało powiedzieć, że ten człowiek zna się na fachu. Jego filmy dostarczają rozrywki solidnej iskrząc energią, lekkością i magnetyczną iluzją. Jak najbardziej masz erację, Lilly, że łatwo jest opisać je na jednym schemacie. Jednak tak samo dopisać do tego schematu można AvP. Też niewielka grupka ludzi walczy przeciwko jakiemuśtam zagrożeniu w poczuciu odpowiedzialności za cały świat ("nie pozwólmy tym jaszczurom się wydostać", itp, itd.), mają swoje problemy jakoś tam naszkicowane. Jednak AvP brakuje lekkości, pewnej finezji kuglarskiej, którą mają pozostałe filmy.
Tego gatunku filmy to oczywiście prosta rozrywka i dość efekciarska, jednak można z tego zrobić sztukę a'la Copperfield. Z jajem, z charakterem i odrobiną fantazji.
AvP ma wielu ojców. Scenariusz przesiąka tekstami z Aliens, fabułą z komiksu AvP i schematycznością, o której mówiłem. Jedyne pole do popisu zostaje więc reżyserowi. Czy uda mu się mimo tego zrobić zaskakujący film? Zaproponować jakąś adrenalinę, jakieś emocje u widza? W przypadku AvP niestety się mu nie udaje. Sceny niby smutne (zabijanie przystojnego archeologa) raczej bawią, w filmie brak napięcia, brak strachu.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Durendal Waldergrave » czw 11.11.2004 10:13

Co do Star Wars, to nie wiem czy jest wam wiodome, ze mozna zobaczyc trailer Episode III na

http://www.aol.com/starwars/trailer/index.adp?type=lrg

Lubie SW i czekam z niecierpliwoscia. Yoda master Jedi is hmmm ...... :twisted:
Fear is a part of the Dark Side,
fear is an angry,
angry is a hate,
hate is a suffering
- Yoda
Awatar użytkownika
Durendal Waldergrave
Wojownik
Wojownik
 
Posty: 123
Rejestracja: pt 02.01.2004 20:30
Lokalizacja: Krotoszyn ( Wlkp. )

Postautor: Jakub Cieślak » czw 11.11.2004 16:10

Tak, tak widzieliśmy. Ja ze szwagrem regularnie siadamy i się podniecamy. Łoooo pan Hejden z długimi herami i demonicznym spojrzeniem, łooooo pan Earl Jones podkładający pod Vadera, łoooo pan Imperator... łooooo
ale i tak pewnie będzie kupka.... na dobrym trejlerze się skończy. :D
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Gvynbleid » pt 19.11.2004 21:50

Kino SF z założenia miało być poligonem doświadczalnym dla najnowszych FX, efektowności nie sposób tu uniknąć, a stąd już tylko krok do efekciarstwa. Dlatego przy takim balansowaniu na krawędzi wiele filmów "odpada".
Faktem jest jednak teza że nic tylko czarne lub tylko białe nie jest. Oprócz filmów wybitnych przedewszystkim reżysersko i pod względem scenariusza jak już wyżej wymieniony ruski Solaris czy Blade Runner (tu dorzuciłbym jeszcze pare pozycji stricte antyutopijnych Clockwork Orange i Fahrenheit 451 - chociaż książki mi się bardziej podobały); mamy również filmy w których równowaga 'dobrości' filmu i efektów sie utrzymuje. Chodzi mi o to że taki film jest zrobiony porządnie, jest jak dobrze zmasterowana płyta, łączy wszystkie elementy w spójną całość i widać rękę stonowanego profesjonalisty. Wielokrotnie nie jest to coś maksymalnie głębokiego, ambitnego etc. ale reprezentuje poziom godny wydania 15 zł na bilet.
AvsP to szczeniak spuszczony z łańcucha po długiej niewoli, głośno szczeka ale za dużo z tego nie wynika. Ponadto wydaje mi się że mamy do czynienia z 'syndromem zatoki świń' - jeżeli większa ilość tęgich głów pracuje nad czymś to możemy się spodziewać efektu na poziomie podobnym jak wizja siedmiolatka.

Co do propozycji to warto zobaczyć: "Bliskie spotkania trzeciego stopnia" i "ET" jako przykłady filmów 'niewybitnych ale dobrych (jak powyżej)', reszta właściwie już została zasygnalizowana. Sam poluję na "Podróż na księżyc" i "Metropolis ale są prawie niemożliwe do znalezienia (pierwszy z 1902, drugi z 1927); ponadto polecam jeszcze "Tron" i "Barbarellę" - klasyka którą trzeba zobaczyć.
Obrazek
Awatar użytkownika
Gvynbleid
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 808
Rejestracja: pn 16.02.2004 10:59
Lokalizacja: Silesia sweet Silesia

Postautor: Durendal Waldergrave » pt 19.11.2004 22:57

Kupujac bilet na film science-fiction jestem nastawiony rozrywkowo. Nie chce niczego na myslenie, zadnego domyslania sie tylko czyste nacieszenie oka efektami specjalnymi i jakies oryginalne sceny,pomysly. Cos czego jeszcze nie bylo. Tak zeby caly ten drogi system Dolby Digital Soround wreszcie pokazal na co go stac ! :wink: Dlatego kocham George'a Lucas'a za to, ze serwuje mi wyscigami scigaczy, pojedynakami Jedi, a prz tym potrafi wprowadzic wspanialy klimat, tak ze po wyjsciu z kina tez sie chce miec taki mieczyk swietlny.....( oj dzialo by sie ) 8)

Co do jakis dobrych filmow SF to ostatnio bylem w kinie na Kronikach Riddick'a. Podobalo mi sie! Ostra Jazda ! Bez chwili wdechu, napiecie, mnostwo efektow, motywy ze sloncem, podziemiami, sceny walk. Bawilem sie swietnie, wyszedlem z kina w dobrym humorze, wspominajac przez najblizsza godzinke sceny z filmu. Ja ten film polecam. Jest to druga czesc Riddick'a. Pierwsza byla pt. 'Pitch Black' , ale druga jest mym zdaniem lepsza o wiele.
'Jak mozna miec takie oczy jak ty ? Trzeba zabic paru ludzi :twisted:
Fear is a part of the Dark Side,
fear is an angry,
angry is a hate,
hate is a suffering
- Yoda
Awatar użytkownika
Durendal Waldergrave
Wojownik
Wojownik
 
Posty: 123
Rejestracja: pt 02.01.2004 20:30
Lokalizacja: Krotoszyn ( Wlkp. )

Postautor: Wotan » ndz 21.11.2004 11:02

Gvyn -> Metropolis Langa i to wersje reżyserską z 1927 mam;-) więc takie trudne do znalezienia nie jest. jakbys byl zainteresowany pisz pm
http://www.allsecrets.co.uk
moj film...
http://www.well-known-artist.com
Moja nowa odkurzona www, zapraszam!
http://www.vimeo.com/1271372 - moj showreel
Wotan
Pretorianin
Pretorianin
 
Posty: 1160
Rejestracja: pt 04.10.2002 23:52
Lokalizacja: Varsovia

Postautor: Kazawar Wurdsten » pn 17.10.2005 13:24

Dobre sajensfikszyny robią japończycy w swoich mangach. Gost in the shell to juz klasyka. Tak samo Metropolis. GITS dwójka jest jeszcze lepsza, chociaż zdecydowanie spokojniejsza i ciężka w odbiorze. Dla równowagi mamy całkiem nowego Appleseed'a, z bardzo dobrymi scenami walk. Dynamika godna podziwu. Fantastyki są dobre jak mają cel głębszy niż pokazywanie efektów przy jakiejkolwiek fabule. Japońskie rozkminy nad tożsamością maszyny osiągającej poziom intelektualny człowieka i nad istotą duszy, to temat już oklepany, ale właśnie tytuły które wymieniłem go oklepały.
Jak dotychczas nie trafiłem na fantastyka, który miałby tyle do powiedzenia co dwójka GITS. Polecam filozofom i fanom dobrego rysunku.
Awatar użytkownika
Kazawar Wurdsten
Pustelnik
Pustelnik
 
Posty: 16
Rejestracja: czw 25.03.2004 8:55
Lokalizacja: Stargard Szczeciński

Postautor: Hifidelic » pn 17.10.2005 22:40

Żeby nie powtarzać Algiego, wspomnę tylko, że podpisuję się pod tym, co napisał.
Co do dnia niepodległości, nazwałbym go dniem klęski kina sf.
Żadnych plusów. Katastrofa. Podobnie jak piąte elementy, armagedony... itp szitex.
Od kina sf oczekuję przede wszystkim dwóch rzeczy (nie muszą występowac jednocześnie):
1) wciągnięcia mnie w absolutnie fantastyczny świat, w którym człowiek pogrąża się i nie chce wracać do rzeczywistości
2) zmuszenia do swego rodzaju gimnastyki intelektualnej
___
Co do Gitsa, to klimat dołu androida pojawił się wcześniej w Łowcy.
___
Z nowych filmów fantastycznych podobał mi się 28 dni później; zwłaszcza na początku.
Obrazek
Debian Sid i jest git!
Awatar użytkownika
Hifidelic
Spammer!!!
Spammer!!!
 
Posty: 1137
Rejestracja: ndz 13.07.2003 18:27
Lokalizacja: Uroczysko

Postautor: Jakub Cieślak » wt 18.10.2005 8:51

"Zmuszenia do swego rodzaju gimnastyki intelektualnej?"
Ohoho.... te słowa brzmią baaaardzo poważnie. Chyba aż nadto poważnie jak na tak w sumie niepoważny gatunek, jakim jest filmowe S-F (jeżeli patrzeć na rodowód gatunku, to już w ogóle...). Tłumacz się lepiej gęsto. :D
Oczywistym jest, że filmy pokroju Dnia Niepodległości cierpią jak połowa filmów tej dekady- cierpią z powodu braku dobrych scenariuszy. Są niezłe pomysły wyjściowe, czasem dobre rozwiązania fabularne, ale naprawdę hollywood cierpi na brak dobrych scenariuszy.
Już całkiem nieźle się dzieje w Wyspie. Nie jest to może kino wysokich lotów, ale nie obraża nas nad to plastikowością zarysowanych osobowości i idiotyzmem rozwiązań fabularnych. Trafia w dobre okno zestawem atrakcji przygotowanych przez realizatorów. Wielu zarzuca temu filmowi, że próbuje ubierać się w fatałaszki kina ambitnego- nic bardziej mylnego. Od początku widać, że idzie o solidną porcję rozrywki. To dobry przykład rozrywki S-F, jaką lubię sobie serwować.
Swoją drogą, ciekawym, co szykuje nasz rodak Bartkowiak swoim "Doomem"... :D
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Wotan » wt 18.10.2005 9:57

"Doomem" szykuje sobie zapewne wystawienie na pośmiewisko ;-)
ja się czasami zastanawiam czy ci w wiekszości dorośli ludzie z hollyłóda co tworzą wieczorynki w stylu dnia niepodległości, dooma, czy spidermana 8, czy oni to robią wyłącznie dla kasy czy są po prostu głupi i myślą że stworzyli coś wartościowego...

nie tylko brak scenariuszy to problem hollywódzia, głupota to ich główny problem. Mam wrażenie, że w sztuce filmowej niektórzy zatrzymują się na poziomie 11 latka podniecającego się na widok latającego pajaca w kolorowym stroju, spuszczającego łomot złemu bandziorowi co właśnie babie na ulicy torebkę ukradł...

Co do kina SF - filmy na które ja lubie patrzeć - to np Gattaca, 12 Małp, 13 Piętro, nawet niskobudżetowe Mroczne Miasto miało swoje duże plusy.

Bajki w stylu Armageddona i Dnia N (gdzie przede wszystkim jest problem obecności Willa Smitha ) to naprawdę strata czasu. Oczywiście to moja opinia i wiem, że mimo wszystko miliony ludzi lubi oglądać filmy których scenariusz może uwłaczać inteligencji wioskowego głupka w stadzie szympansów...
http://www.allsecrets.co.uk
moj film...
http://www.well-known-artist.com
Moja nowa odkurzona www, zapraszam!
http://www.vimeo.com/1271372 - moj showreel
Wotan
Pretorianin
Pretorianin
 
Posty: 1160
Rejestracja: pt 04.10.2002 23:52
Lokalizacja: Varsovia

Postautor: Kazawar Wurdsten » wt 18.10.2005 10:12

Jakub Cieślak pisze:... niepoważny gatunek, jakim jest filmowe S-F ...

No teraz przegiąłeś.
Łowca Androidów. Tak problem rozterek sztuczniaka tu był wcześniej. I to zresztą jest przykład poważnego s-f.
Solaris - według mnie poważny film s-f. Nawet ten amerykanski.
Pokłon dla zawodnika - poważny film s-f.
Saturn 3 to dopiero film. Jak on jest niepoważny to nie wiem co jest poważne.
Jakubie bardzo proszę o odwołanie pochopnych słów. To że sam niepoważnie odebrałeś jakieś obrazy, lub wogóle nie widziałeś tych poważnych, nie znaczy, że wolno Ci serwować takie określenia.
Awatar użytkownika
Kazawar Wurdsten
Pustelnik
Pustelnik
 
Posty: 16
Rejestracja: czw 25.03.2004 8:55
Lokalizacja: Stargard Szczeciński

Postautor: Jakub Cieślak » wt 18.10.2005 10:30

Troszę źle zrozumiałeś moje intencje- jak widać po moich wypowiedziach, lubię S-F i nic nie mogę zarzucić temu gatunkowi jako gatunkowi kina. Bynajmniej nie próbuję tu szukać dziury w całym i jak najbardziej nie ukrywam, że gatunek ów niejednokrotnie był reprezentowany przez arcyartystyczne perełki. Tu nie idzie o moje zdanie, ale o zdanie krytyki, środowiska filmoznawców (i jednego takiego Wotana ;))- gatunek ten nie jest reprezentantem najwyższych wartości, jakie ma nieść za sobą kinematografia.

Przyznaj sam, że filmy, które wymieniasz, w zasadzie są wyjątkami potwierdzającymi regułę, a nie "mainstream'em" całego gatunku.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Hifidelic » wt 18.10.2005 12:29

Przez "zmuszenie mnie do gimnastyki intelektualnej" rozumiem nie tylko zadawanie sobie pytań "skąd, dokąd i dlaczego" ale raczej rozbudowanie świata który widzę na podstawie tak wyrywkowej informacji, jaką przekazuje film. Ciężko to opisać, ale czasem nawet jedna scena potrafi wywołać taki efekt - dzięki czemu np. we wcześniej wspomnianym 28 dni później miałem kilka różnych filmów postapokaliptycznych... Myślę, że to wykrzywienie roleplejowca.

Gattaca - zapomniałem zupełnie o tym filmie... Chciałem go obejrzeć, kiedyś czytałem recenzję w fantastyce (albo w nowej fantastyce).

Dooma nie przekreślam... Obejrzymy zobaczymy...
Obrazek
Debian Sid i jest git!
Awatar użytkownika
Hifidelic
Spammer!!!
Spammer!!!
 
Posty: 1137
Rejestracja: ndz 13.07.2003 18:27
Lokalizacja: Uroczysko

Postautor: Kazawar Wurdsten » śr 19.10.2005 7:12

Gattaca to jest jeden z filmów, który mówi ważne rzeczy.
Problemem sajensfikszynów jest to, że nawet jak mówią coś mądrego, to ta fantastyczna oprawa sprawia, że część ludzi wogóle ignoruje taki film, część krytykuje efekty specjalne, część zachwyca się tymi efektami, część nakręca się nowym światem, który można zaadoptować na sesje rpg, a ta garstka co czerpie z filmu wartość intelektualno-moralną to pomijalnie statystycznie próbka.
Jednak nie zgadzam się że większość filmów sf to nizina pod względem przekazu wartości. Poprostu treść najlepiej jest podawać w surowej formie, np. w postaci dramatu psychologicznego. Bez efektów, bez obcych, bez międzygalaktycznego tła. Bez rzeczy, które odwracają uwagę. Wiele "zwykłych" obyczajowców, sensacyjniaków czy romansów uznawanych za treściwe niesie ze sobą banalne przesłania w stylu "miłość jako jedyny sens", "po coś żyjemy ale po co?", "śmierć nie jest ostateczna gdy żyjesz w pamięci innych", ...
Przecież WIĘKSZOŚĆ fantastyków ma ten sam przekaz ale tu akurat wydaje się on kiczowaty bo jakoś jest sztucznie przylepiony do efektów, jest jeddynie pretekstem do pokazania paru strzelanin laserami i obcych.
Ale to nie znaczy że "gatunek ten nie jest reprezentantem najwyższych wartości, jakie ma nieść za sobą kinematografia". Poprostu są filmy sf lepsze i gorsze. Ale to nie jest żadna druga liga!
Awatar użytkownika
Kazawar Wurdsten
Pustelnik
Pustelnik
 
Posty: 16
Rejestracja: czw 25.03.2004 8:55
Lokalizacja: Stargard Szczeciński

Postautor: Jakub Cieślak » śr 19.10.2005 19:55

Oj chyba troszkę za dużo tych szczytnych idei przymierzanych do S-F :D. U podstaw popularności tego gatunku leżą jego walory rozrywkowe, możliwości wizualne i ogromna wolność kreatywności. S-F to wspaniała piaskownica dla ludzi z bogatą wyobraźnią.
Z Twojej wypowiedzi wynika, że S-F ma naprawdę na celu uczyć, zadawać trudne pytania, kreować opinie na różne problemy społeczne, a cała masa rozrywkowych zjawisk (których wartości intelektualnej wcale nie chcę umniejszać) to tylko drugorzędna odnoga. Byłoby genialnie gdyby wszystkie filmy bawiąc uczyły i ucząc bawiły. Jednak znakomita większość zjawisk science-fiction ma przede wszystkim bawić. W sposób często wyszukany i mądry, ale przede wszystkim bawić.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Hifidelic » śr 19.10.2005 22:51

Moim zdaniem głęboko tkwisz w błędzie, drogi JC.
SCIENCE FICTION jak sama nazwa wskazuje to FANTASTYKA NAUKOWA.
Nie bez przyczyny ogromna większość fantastów była znanymi naukowcami z różnych dziedzin. Fantastyka głęboko odmóżdżona, to wytwór lat 90tych.
Obrazek
Debian Sid i jest git!
Awatar użytkownika
Hifidelic
Spammer!!!
Spammer!!!
 
Posty: 1137
Rejestracja: ndz 13.07.2003 18:27
Lokalizacja: Uroczysko

Postautor: Jakub Cieślak » czw 20.10.2005 8:58

Aj waj, naprawdę stanęliście okoniem, pomimo, że mówię wyraźnie, że nie odwołuję się do "odmóżdżonej fantastyki lat 90tych" i innych.
A co ci znani naukowcy z różnych dziedzin robią w fantastyce? Puszczają wodze fantazji (ta twoja cała FANTASTYKA, jak to ją wytłuszczasz), ta kreatywność nie ma charakteru poznawczego, ani poglądowego. To niczym nieskrępowana gra wyobraźni. To, że wiele z tych utworów oprócz gry wyobraźni proponuje dodatkowe problemy, stawia pytania, nie wynika z charakteru gatunku! Tworzycie kompletnie nową misję tego gatunku.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Lilly » czw 20.10.2005 9:21

Film SF potrafi byc gleboki, jesli ilosc efektow specjalnych nie przysloni tego, co jest w nim najwazniejsze. Rozterki egzystencjonalne to tak naprawde wartosc tego gatunku. Z filmow, ktore ja znam to chociazby Kontakt, Odyseja Kosmiczna (chociaz wole ksiazki - przeczytalam cala serie i po prostu sie w niej zakochalam). Wydaje mi sie jednak, ze SF to tak naprawde 2 drogi w tym momencie - jedna bliska tej ksiazkowej wizji druga zas majaca dostarczac tylko rozrywki (obecnie troche wiecej tego mamy).
Mysle, ze takie rozroznienie warto zrobic, zeby uniknac niepotrzebnych nieporozumien, bo kazda z tych drog ma w sobie cos ciekawego. Dlatego nie doszukujmy sie super efektow w SF z przeslaniem i tak samo nie szukajmy przeslania w SF efekciarskim. Ta dwa gatunki - jak juz sobie pozwole je nazwac - mimo, ze wywodza sie z tego samego zrodla sa obecnie bardzo rozne od siebie, jednak oba sa potrzebne i maja swoja wartosc - tylko miara jest inna.
Obrazek
Awatar użytkownika
Lilly
Lady
Lady
 
Posty: 941
Rejestracja: wt 09.09.2003 10:13
Lokalizacja: Wrocław/Częstochowa (Moonglade)

Postautor: Jakub Cieślak » czw 20.10.2005 9:53

SF nie tylko może być z przesłaniem, z efektami, może też być zabawne, jajcarskie wręcz, może też być bardzo dramatyczne, albo bardziej przygodowe. To wszystko MOŻE, ale NIE MUSI. Staram się sprecyzować jedną sprawę- s-f jest gatunkiem opartym na pewnych konkretnych założeniach inscenizacyjnych i to te właśnie założenia stanowią o S-F. Nie żadne filozoficzne przemyślenia, stawiane pytania, itp, itd.

Dla zainteresowanych samą suchą definicją odsyłam choćby do niezawodnej Wikipedii.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Gvynbleid » czw 20.10.2005 12:09

Kuba masz racje. Tylko czy szukasz w sf rozrywki i jajcarstwa? Czy większość forumowiczów tu zgromadzonych szuka rozrywki w sf? Podejżewam że jest to jedynie efekt uboczny, w tym czego się doszukujemy.
SF może być drogowskazem - patrz! Tak może być za 20 lat - czy chcesz żeby tak było? A może napawa cię to obrzydzeniem, więc pomyśl co zrobić dziś by jutro było inaczej i niezgodnie ze scenariuszem tego filmu. SF to w znacznej mierze wizjonerstwo i jak wspominał HiFi wynika to z nazwy - z genezy tego tworu.

Definicja z wikipedii mówi o tym czym to jest w tej chwili, jaką role spełnia w kinie, jak to wygląda dla kogoś kto czyta o tym w gazetach. Wydaje mi się że to już mamy za sobą i na katedrze możemy zawęzić i sprecyzować to pojęcie, każde z nas siedzi w tym od lat.

A tak to wygląda w kategoriach semiotycznych:
Science Fiction => Fantastyka naukowa => Fantastyka fikcja literacka bądź filmowa (po krótce nie będe się zagłębiał); Nauka - zbiór uporządkowanych zdań stanowiących dorobek danej dziedziny ( w tym wypadku fantastyki futurologicznej - bo w takim sensie tutaj jest to traktowane i chyba nie musze tego udowadniać). => od nauki do nauczania już tylko krok (zmiana struktury składniowej).

Wnioski:
Science fiction z założenia ma uczyć (nauczać)
Obrazek
Awatar użytkownika
Gvynbleid
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 808
Rejestracja: pn 16.02.2004 10:59
Lokalizacja: Silesia sweet Silesia

Postautor: Jakub Cieślak » czw 20.10.2005 13:20

Nie, nie, to nie jest, Gvyn, zawężanie, a raczej rozszerzanie. Gatunek S-F z definicji ma dość wąskie ramy, tutaj co najwyżej możemy je rozszerzać. Koledzy starają się rozszerzać jego definicję na inne gatunki i łączyć to z innymi gatunkami. Lilly stara się posegregować i zcharakteryzować zjawiska okołotematyczne.
Tak samo absolutnie błędne wydaje mi się udowadnianie, że S-F ma na celu uczyć. Może to robić- jak najbardziej, ale nie ma takiego celu jako gatunek.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Kazawar Wurdsten » czw 20.10.2005 19:16

Jeżeli już tak ostro poddajemy ocenie gatunek s-f to nie możemy ograniczyć się do filmu, bo ten rzeczywiście bardzo często zbytnio się rozpędza z efektami.
S-f to jednak przede wszystkim literatura i tu wszystkie teorie na temat "wąskich ram s-f z definicji" się wykładaja. Czytałeś "Robota" Jakubie? No efekty tam są opisane ale raczej na poziomie współczesnego przeciętnego sensacyjniaka. Natomiast przekaz jest ciężki. I pytania są cięższe niż niejeden dramat psychologiczny postawił. Ja już nawet o lemie tutaj się nie rozpisuję bo to długo by bajać. Tak czy inaczej definiowanie gatunku s-f nie może być realizowane wyłącznie w odniesieniu do filmu bo to jest to efekciarskie oblicze tematu. Natomiast gatunek jako całość ma do powiedzenia na płaszczyźnie filozoficznej dużo dzięki oderwaniu od stwierdzeń "to niemożliwe".
Awatar użytkownika
Kazawar Wurdsten
Pustelnik
Pustelnik
 
Posty: 16
Rejestracja: czw 25.03.2004 8:55
Lokalizacja: Stargard Szczeciński

Postautor: Jakub Cieślak » czw 20.10.2005 20:07

Nie no zaraz- siedzimy w dziale film, nie rozbiegajmy się po działach, ok?
Pozatym trzymam się swojego. Nie dawajcie mi przykładów mądrych i inteligentnych s-fów, bo dobrze wiem, że są takie i jest ich dużo. Chodzi mi o gatunek jako gatunek, a nie o to, co powstaje w jego ramach.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Alganothorn » czw 20.10.2005 20:41

może kogoś to zdziwi, a najbardziej JC, w tym wypadku się z nim zgodzę: S-F w wydaniu filmowym, a o takim tutaj mówimy (czyli jeśli już anime, a nie manga ;-) ), to przede wszystkim rozrywka;
tylko lata 90-te to rozrywka? pewnie, rozmaite wytwory scenarzystów o krabach mutantach, czy amazonkach z księżyca z lat 70-tych to prawdziwa nauka...
;-)
w każdym nurcie znajdziemy filmy znakomite, głębokie, posiadające przesłąnie wykraczające poza standardowe ramy - co więcej, spotkamy prawdziwe arcydzieła, filmy nieśmiertelne;
dla mnie taką produkcją bez dwóch zdań jest i będzie 'Blade Runner', który dzięki znakomitej pracy wszystkich zaangażowanych osób, od Scotta, przez Forda i Hauera po Vangelisa, nadał znacznie głębszego znaczenia opowiadanku Dicka;
tyle tylko, że to wyjątki, a nie reguła - na jeden świetny, można podać 50 kiepskich tytułów, a ich obecność w rankingach najgorszych filmów wszechczasów też nie wzięła się znikąd;
co do literatury, choć to nie miejsce po temu, to sytuacja jest nieco odmienna: mamy naprawdę znakomitych pisarzy, mamy pisarzy gorszych, ale ze świetnymi pomysłami i mamy całą masę rzemieślników o warsztacie na poziomie harlequina - niemal jak wszędzie
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Jakub Cieślak » czw 20.10.2005 21:12

No po prostu czekałem na Twój post, Algu. Dobrze wiedziałem, jakiej odpowiedzi z Twojej strony będę się mógł spodziewać! :D
Wolałem jednak nie przedstawiać przykładów z lat 70tych, czy wcześniejszych, bo nie chodzi tu o dorobek gatunku, ale o jego definicję.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Kazawar Wurdsten » pt 21.10.2005 6:46

Ale wten sposób można ocenić właściwie każdy gatunek. Chodzi o to że s-f nie może być tu postrzegany jako przedstawiciel rozrywkowej i mniej wymagającej części sztuki, podczas gdy inne gatunki to już są jakby o półkę wyżej.
Wszędzie jest piramida jakości. Na dole duża podstawa badziewia, powyżej trochę mniej tworów niezłych, a perełki są wyjątkowe i policzalne.
Jeśli oceniamy jakiś gatunek, nadając mu pewne cechy to siłą rzeczy jest to ocena relatywna. Jeśli natomiast stwierdzimy, że inne gatunki właściwie są tak samo nośne pod względem wartości intelektualnej (dużo badziewia i kilka perełek), to wtedy mamy zupełnie nowy wniosek: film s-f nie jest ani specyficznie rozrywkowy, ani mądry - to kryterium tu zupełnie nie pozwala na wyróżnienie gatunku. Specyficzna jest tu jedynie forma.
Awatar użytkownika
Kazawar Wurdsten
Pustelnik
Pustelnik
 
Posty: 16
Rejestracja: czw 25.03.2004 8:55
Lokalizacja: Stargard Szczeciński

Postautor: LOX » pt 21.10.2005 6:52

Ale zalezy pod jakim kryterium jakosci oceniasz filmy. Nawet efekciarski S-F mozna ocenic jako dobry film gdyz ma dobrze napisany scenariusz, aktorzy dobrze zegrali, jest pozadnie nakrecony ito. Przesłanie to przeciez nie jedyne kryterium. A wlasnie denerwuje mnie czeste dorabianie jakiegos przesłąnia do dobre kina S-F czyjakiego inna kina akcji ktore po prostu powino miec dobre efekty i tyle.
My best hat
LOX
Najemnik
Najemnik
 
Posty: 88
Rejestracja: śr 05.01.2005 23:12
Lokalizacja: Pruszków

Postautor: Kazawar Wurdsten » pt 21.10.2005 7:13

No właśnie to, że dla mnie kryterium jakości filmu s-f jest jego głębia intelektualna, sprawia, że nie zgadzam się z oceną gatunku jako płytkiego intelektualnie.
To, że te "mądrzejsze" filmy s-f są oceniane przez prawie wszystkich jako najlepsze, dowodzi że moje kryterium oceny jakości tych filmów jest dosyć uniwersalne.
Skoro oceniamy filmy s-f pod kątem ich wartości nie tylko efekciarskich i to jest nasze kryterium selekcji gdy idziemy do kina, to twórcy czasem na siłę starają się nas oszukiwać sztucznie dolepioną fabułą, ale to są cieniaki, natomiast niektórzy mają wizję i robią rzeczy dobre. Widzimy to przecież i w zależności od klasy odbiorcy dokonujemy mniej lub bardziej ostrej selekcji. Oczywiście są maniacy, którzy oglądają wszystkie s-f i lubią je za to że to poprostu jest fantastyk, ale nie o takich bezkrytycznych maniakach tu mowa.
Ja ciągle powtarzam, że taka sytuacja jest też w innych gatunkach, które nie są z założenia durne jak np. komedie (gatunek rozrywkowy, który ma za cel zrelaksować i nie kazać myśleć).
Awatar użytkownika
Kazawar Wurdsten
Pustelnik
Pustelnik
 
Posty: 16
Rejestracja: czw 25.03.2004 8:55
Lokalizacja: Stargard Szczeciński

Postautor: Jakub Cieślak » pt 21.10.2005 7:34

To już mówicie o innych aspektach. W definicji gatunku nie ma żadnego relatywizmu- nie ma tam też zapisu: "jak film s-f to ma być rozrywkowy, niezbyt ambitny, a nawet głupi". Chodzi o ramy definicji, które wcale nie ograniczają gatunku pod względem intelektualnym, ani nie narzucają mu żadnych dodatkowych wytycznych.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Lilly » pt 21.10.2005 9:14

Kazawar Wurdsten pisze:No właśnie to, że dla mnie kryterium jakości filmu s-f jest jego głębia intelektualna, sprawia, że nie zgadzam się z oceną gatunku jako płytkiego intelektualnie.
To, że te "mądrzejsze" filmy s-f są oceniane przez prawie wszystkich jako najlepsze, dowodzi że moje kryterium oceny jakości tych filmów jest dosyć uniwersalne.

A ja sie nie zgodze, ze jest uniwersalne przytaczajac stare jak swiat stwierdzenie "punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia". Przyznam sie, ze wrecz irutyje mnie, jak ludzie probuja sie w filmach typowo nastawionych na rozrywke doszukac glebi. Jakby wszystkie filmy byly glebokie to tez by nie bylo dobrze... Ludzie chca czasami bardzo prostej rozrywki - i po to sa filmy efekciarskie... to jest ich wartoscia. To, ze Tobie najbardziej podobaja sie filmy glebokie, to nie znaczy, ze jest kryterium uniwersalne - to jest Twoje kryterium. Ja tam lubie i takie i takie filmy, bo tez nie zawsze mam ochote na glebokie przemyslenia i obie formy filmow oceniam wedlug roznego kryterium, bo wrzucanie ich do jednego worka nie ma najmniejszego sensu.

Faktem jest jednak to, ze ostatnimi czasy jest po prostu troche za duzo filmow efekciarskich, bo o ile Dniem Niepodleglosci bylam zachwycona, to kazdy kolejny TAKI SAM film odbieralam z duzo mniejszym entuzjazmem. Mysle, ze problemem tez nie jest samam tzw. plytkosc tych produkcji, lecz to, ze tworcy filmow spoczeli na laurach i probuje na sile walkowac jeden oklepany temat, ktory sie po prostu zaczyna nudzic. Dlatego ja teraz mimo wszystko bardziej sie nastawiam na seriale sf, bo w nich jednak z racji specyfiki formy, zawsze dzieje sie cos nowego...
Obrazek
Awatar użytkownika
Lilly
Lady
Lady
 
Posty: 941
Rejestracja: wt 09.09.2003 10:13
Lokalizacja: Wrocław/Częstochowa (Moonglade)

Postautor: Kazawar Wurdsten » pt 21.10.2005 10:01

Czy ktoś uważa, że Łowca Androidów to słaby film? Precyzyjnie mówiąc "niskiej jakości"?
Jeśli nie to czemu? Podobne kryteria oceny?
Awatar użytkownika
Kazawar Wurdsten
Pustelnik
Pustelnik
 
Posty: 16
Rejestracja: czw 25.03.2004 8:55
Lokalizacja: Stargard Szczeciński

Postautor: Lilly » pt 21.10.2005 10:20

Kazawar Wurdsten pisze:Czy ktoś uważa, że Łowca Androidów to słaby film? Precyzyjnie mówiąc "niskiej jakości"?
Jeśli nie to czemu? Podobne kryteria oceny?

Niestety ogladalam ten film zbyt dawno, zeby moc sie na jego temat wypowiedziec, ale przewrotnie powiem, ze Dzien Niepodleglosci pamietam caly (a tez minelo pare lat odkad go ogladalam), a z tego filmu tylko jeden motyw (nawet nie pamietam, kto w nim gral). Nie twierdze, ze jest to film slaby, ale najwyrazniej nie byl na tyle rewelacyjny, zeby utkwic w mojej pamieci. Chcialam Ci teraz wskazac na drobny absurd tego porownania, jakiego dokonalam. A dlaczego uwazam, ze porownanie jest absurdalne :?: Bo to sa dwa rozne rodzaje s-f. I do tego caly czas zmierzam, ze ich sie nie da porownywac. Zreszta, kazdy gatunek filmowy mozna podzielic na glebokie i czysto rozrywkowe. Dlaczego jednak ogolnie uznaje sie, ze filmy czysto rozrywkowe sa zle :?: Wydaje mi sie, ze dlatego, ze ludzie na sile probuja je porownywac do filmow z zalozeniach glebszych. Tylko po co :?: Odbior filmu jest rzecza subiektywna w zwiazku z czym cos takiego, jak kryterium uniwersalne klasyfikacji filmow na dobre i zle nie istnieje... Albo Tobie sie film podobal albo nie - to jest jedyne kryterium, jakie moim zdaniem ma sens... Nie mozna go jednak absolutnie przekladac na innych ludzi, bo kazdy mysli i odbiera inaczej.
Obrazek
Awatar użytkownika
Lilly
Lady
Lady
 
Posty: 941
Rejestracja: wt 09.09.2003 10:13
Lokalizacja: Wrocław/Częstochowa (Moonglade)

Postautor: Jakub Cieślak » pt 21.10.2005 10:29

Nie uważam, żeby Łowca Androidów był słaby. To dobry, mroczny film, w którym naprawdę można utonąć. A dokąd zmierzasz ze swoim pytaniem?
Od razu spieszę donieść, że Ridley Scott sam się przedstawia jako wyjątkowo cyniczny facet, któremu w tworzeniu filmów wcale nie chodzi o odkrywanie jakiejś prawdy, czy zadawaniu jakichś pytań.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Następna

Wróć do Film

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 19 gości