Cascad pisze:Chyba jedynym filmem któremu taki zabieg udał się na 6 z plusem, jest Fight Club
Równie dobrze można tutaj przytoczyć Lśnienie Kubricka, które bardzo mocno okroiło książkę, co nie znaczy, że film był słaby. Książka mi się podobała i film, pomimo że zmieniony, również mi się podobał (jak i wielu osobom). Wydaje się, że jedyną niezadowoloną osobą był sam King
EDIT: Aha, zapomniałem dodać - często są momenty, które trudno przenieść na ekran, lub są po prostu niemożliwe. Ileż to razy czytaliśmy, że "obecne efekty komputerowe pozwalają w końcu zekranizować xxx". Inne rzeczy, to np. świetna scena z "Lotu nad kukułczym gniazdem", gdzie Nicholson stara się podnieść ciężką...obudowę od kranu? Można to tak nazwać, nie wiem dokładnie co to było. W filmie to Nicholson był tym, któremu zależało. Wiedział, że to niemożliwe, ale "coś zrobił". W książce, to pacjenci pomyśleli, że jest to niemożliwe, ale przez ułamek sekundy mieli nadzieję, że jednak podniesie (choć i tak wiedzieli, że się nie uda). To, że w filmie było to odwrócone, nie znaczy, że jest zły (czy nawet dana scena). Często też w książce są momenty przydługie, które w filmie by nudziły, więc autorzy idą na skróty. Zdarza się też, że książka była pisana ileś tam lat wcześniej i dziś różne elementy w niej zawarte wydawałyby się śmieszne czy naiwne. Dlatego też temat wyjściowy może być ciekawy, ale trzeba go skroić na miarę dzisiejszego widza.