Pamiętam, co sprawiło, że ja zakochałem się w tym systemie: Nastrój.
Od drugiej sesji traktowaliśmy ten system bardzo poważnie. Na sesje przychodziliśmy przebrani; najpierw były to garnitury, potem już każdy modyfikował to pod klimat swojej postaci.
(Pozdrowienia dla Kamyka - fantastycznie wyglądałeś w tej skórzanej pilotce

). Obowiązkowo graliśmy przy świecach, czasem przy lampach naftowych. Z trunków - czerwone wino lub koniak (ew. whiskey)) - oczywiście z umiarem.
Skala i barwa uczuć, które pojawiają się przy Cthulu jest również odmienna od Cyberpunka (który to system bardzo sobie cenię) czy systemów fantasy one i dark fantasy.
Daleki byłbym od twierdzenia, że jest to system lepszy od pozostałych, ale mogę z całą pewnością stwierdzić, że ten kto nie zagra u dobrego Strażnika w ZC, będzie uboższy o naprawdę fantastyczne przeżycia...
Jak można zachęcić nowych? Ja myślę, że tych, którzy lubią myśleć, a nie tylko nap*$*$ potwory ściągnie do tego systemu siła grawitacji. To raczej kwestia czasu.
Tym bardziej, że jest to system bardzo elastyczny, jeśli chodzi o setting. Każdy może sobie dobrać czas i lokację tak, aby bawić się najlepiej. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zagrać na Florydzie w latach '70 tych.
No i ostatni element - ten system sprawia, że dowiaduję się masy ciekawych rzeczy, zarówno grając, jak i tworząc przygody.