Strona 1 z 1

Chrzest Mieszka I, a sprawa polska...

Post: pt 12.01.2007 14:00
autor: Lord Turkey
Tutaj też nikogo...

Chciałem rozpocząc nowy temat poświęcony jakże istotnej dacie 966 r. Co groziłoby Polsce, gdyby Mieszko I nie przyjął chrztu (skądinąd jest to tłem wydarzeń w Arkonie)? Jakie znaczenie miał fakt przyjęcia go z rąk Czechów, a nie kapłanów Cesarstwa Niemieckiego? Czy Dobrawa naprawdę mogła miec duży wpływ na męża przy podejmowaniu decyzji, jak chcą wierzyc niektórzy historycy i publicyści, a nawet autorzy podręczników?

Każdy ma jakieś zdanie na podane wyżej tematy, lecz w toku dyskusji może otrzymamy coś nowego? :wink:

Na deser - mała zagwozdka, jestem ciekaw Waszych opinii:
We wczesnym średniowieczu istniał zwyczaj, że władca, który przyjmował jako pierwszy chrzest i rozpoczynał chrystianizację państwa stawał się później świętym. Tak było na Rusi - św. Włodzimierz, w Czechach - św. Wacław, na Węgrzech - św. Stefan. Dlaczego Mieszka I to nie spotkało? :roll:

Post: śr 17.01.2007 9:47
autor: Alganothorn
Co groziłoby? To akurat dość proste: każdy miałby pretekst i legitymizację do najeżdżania Polski z pełnym zestawem atrakcji (rzezie, gwałty, rabunki, niewolnicy itp., itd.). Rzecz jasna najchętniej jeździłyby by typki w rodzaju Hodona;
Chrzest był nie tyle aktem wiary, ile rozsądku politycznego i tak raczej należy go traktować;
jeśli chodzi o kwestię skąd woda święcona spłynęła w nasze granice, to wybór też był dość prosty: chrzest ze strony Świętego Cestarstwa Narodu Niemieckiego oznaczałby automatycznie stanie się ich wasalem, państwem podległym i satelickim; hierarchia kościelna i administracja stricte polityczna były ze sobą bardzo blisko związane, więc podleganie innemu ośrodkowi 'władzy religijnej' zwiększało wpływy tego państwa...a że ekipa zza Odry ostrzyła sobie pazurki na Lebensraum na terytoriach mieszkowych wiedzieli wszyscy i wtedy, toteż im mniej ichnich wpływów, tym lepiej, bezpieczniej i rozsądniej...
dodatkowo można dodać, że i Czesi mieli lekko na pieńku z Niemcami, toteż forma sojuszu była na rękę i nam i im;
co do Dobrawy: naprawdę trudno wyczuć i tutaj ciężko mi uwierzyć w jednoznaczne określenie kto, na kogo i w jakim stopniu wpływał, niemniej jednak jestem przekonany, że marionetka nie byłaby w stanie tyle osiągnąć; Mieszko miał silną pozycję w swoim państwie, inaczej nie byłoby mowy o tym, żeby przeforsował dość radykalne pociągnięcie jakim był chrzest - tę pozycję wyrobił sobie zanim pojawiła się Dobrawa i w związku z tym skłaniałbym się raczej ku opinii, że mogła ona być doradcą reprezentującym stanowisko czeskie i mieć wpływ na decyzje męża w ten sposób (ale taka teza też jest lekko karkołomna ;-) )
jeśli zaś idzie o beatyfikacje: nie znam za dobrze historii pozostałych władców, którzy zostawali świętymi, np. taki detal jak fakt, że nie wiem, którzy z nich byli rzeczywistymi królami (wszyscy? część?) - trzeba pamiętać, że Mieszko korony się nie doczekał, splendor rozłożył się na dwóch władców, może gdyby był to jeden, mielibyśmy świętego (a tak musi wystarczyć Św. Wojciech)

pozdrawiam

Re: Chrzest Mieszka I, a sprawa polska...

Post: czw 03.03.2022 18:36
autor: historyk
Lord Turkey pisze:We wczesnym średniowieczu istniał zwyczaj, że władca, który przyjmował jako pierwszy chrzest i rozpoczynał chrystianizację państwa stawał się później świętym. Tak było na Rusi - św. Włodzimierz, w Czechach - św. Wacław, na Węgrzech - św. Stefan. Dlaczego Mieszka I to nie spotkało? :roll:

Ooo, archeologia, ale warto sprostować.

Bo jest nieprawdą, że władca przyjmujący chrzest z automatu zostawał świętym (w chrześcijaństwie zachodnim). Wacław nie był pierwszym chrześcijańskim władcą Czech, Stefan nie był pierwszym chrześcijańskim władcą Węgier. Tu napisałem więcej:
https://seczytam.blogspot.com/2019/06/d ... ietym.html