Prawo - czy przestrzegać? OTP

Miejsce na refleksje, rozmyślenia i rozważania natury filozoficznej.

Moderatorzy: Alganothorn, Avathar

Prawo - czy przestrzegać? OTP

Postautor: RaF » wt 18.04.2006 23:39

Korzystając z okazji, że wicepremierem lada chwila zostanie znany i lubiany, znakomicie ożywiający scenę polityczną imć Andrzej Lepper, niniejszym zakładam kolejny z naszych jurystycznych topiców.

Przyznam, że najpierw chciałem dodać posta do tematu 'cechy polityków' i zapytać się was, czy polityk skazany prawomocnym wyrokiem sądowym ma prawo (jakiekolwiek, formalne czy moralne) rządzić krajem - w którym, o dziwo, nadal to samo prawo obowiązuje. Doszedłem jednak do wniosku, że zagadnienie jest wystarczająco dobre do założenia nowego wątku.

Tak więc w świetle powyższego stawiam pytanie: czy przestrzegać prawa należy zawsze, jakie by ono nie było, czy też można omijać/łamać prawo tzw. "złe"? Nie żeby było ono nowe, niemniej na tym forum jeszcze specjalnie nie dyskutowane.
Ostatnio zmieniony śr 19.04.2006 1:12 przez RaF, łącznie zmieniany 1 raz
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks
Awatar użytkownika
RaF
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3498
Rejestracja: pt 04.10.2002 22:24
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Avathar » śr 19.04.2006 0:43

Pytanie trudne, na ktore nie da sie jednoznacznie odpowiedziec.
Dla kazdego innego prawo bedzie 'złe' i każdy bedzie miał argumenty, na których bedzie mógł się oprzeć.

Co do Jędrzeja na stanowisku wicepremiera - PiS da ( ;) ) mu to stanowisko, mimo iż wcześniej (znaczy sie przed wyborami) uprawiali oni wspaniale pierdololo jak to zaostrzą przepisy i 'kryminalisci' nie będą mogli zajmowac wysokich stanowisk.

OT - A co sie stalo z Anitką Błochowiak?? :P

Pozdrawiam
Obrazek
Avathar
Lord
Lord
 
Posty: 1245
Rejestracja: sob 02.11.2002 0:18
Lokalizacja: Gdynia / Poznań

Postautor: Gvynbleid » śr 19.04.2006 8:24

Wydaje mi się że sprawą zajmie się trybunał stanu, tak czy siak i będzie z tego niezły dym.

Prawa należy przestrzegać - jak pokazuje historia nie bezwzględnie, natomiast wydaej mi się że w państwie demokratycznym nie ma przesłanek żeby tego nie robić. Jeżeli jakiś przepis nie jest stosowany przez większość osób (nie wytrzymuje praktycznej próby) staje się zwyczajem negatywnym (desuetudo) i powinien zostać zmieniony.

Możliwości jakie daje prawo są ogromne i od wielu zasad są wyjątki, taka rozciągliwość prawa jest niezbędna do jego sprawiedliwego wypełniania, ale jest to miecz obosieczny i może posłużyć również do złych celów.
Obrazek
Awatar użytkownika
Gvynbleid
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 808
Rejestracja: pn 16.02.2004 10:59
Lokalizacja: Silesia sweet Silesia

Postautor: RaF » śr 19.04.2006 11:23

A widzisz Gvyn, właśnie do tego poniekąd piję. W prawie stanowionym oczywiście odbija się kultura i zwyczaje danego społeczeństwa, natomiast czy owe zwyczaje aby na pewno (w sensie zdroworozsądkowym) powinny zawsze decydować o tym, czy dane prawo (także w sensie przepisu) powinno być przestrzegane, czy nie? W pewnych sprawach - być może (segregacja ze względu na płeć w krajach muzułmańskich, w których obowiązuje szarijat). Ale w przypadku np. przekraczania ulicy w miejscu niedozwolony, bo "przejście jest za daleko" (całe 30 metrów) czy wywalania śmieci w samym środku parku krajobrazowego (przy którym mieszkam), bo "nie stać mnie na śmieciarzy" (a na samochód jak najbardziej).

Poza tym społeczeństwo nie jest zwykle w stanie poprawnie ocenić, co jest dla niego dobre, a co złe (tudzież co jest dobre, a co złe w ogóle - patrz przykład linczu). Pewna mądra głowa zaś wie i ustanawia pewne prawo, które z tej wiedzy wypływa - tyle że nikt nie chce go przestrzegać, bo jest rzekomo nieżyciowe. Powinno tak być? Mi to coś pachnie ochlokracją.

Że wspomnę jeszcze o monsieur Lepperze, który sam daje przykład "usprawiedliwionego" łamania prawa, co rzecz jasna znajduje słuszne zrozumienie wśród jego elektoratu.
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks
Awatar użytkownika
RaF
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3498
Rejestracja: pt 04.10.2002 22:24
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Gvynbleid » śr 19.04.2006 12:28

Oczywiście że pewne przepisy prawa stanowionego wynikające ze zwyczaju z biegiem czasu stają się nieaktualne, natomiast osobiście uważam że nic nie bierze się z niczego. Tradycja i zwyczaje przodków dzisiaj mogą wydawać się bezużyteczne, natomiast kiedyś były ustanawiane z pobudek funkcjonalnych i znaczna część takich właśnie zwyczajów mogłaby posłużyć i dzisiaj (czasami najprostsze rozwiązania są najskuteczniejsze). Moje zdanie jest takie że ignorancja i patrzenie jedynie w przyszłość to poważny błąd (zaznaczam, że mówię ogólnie to nie jest kierowane do nikogo!), budowanie wszystkiego, a w szczególności prawa od nowa - oddzielanie grubą kreską - to przykład ograniczenia umysłowego prowadzący do katastrofy (przykładem może być konstytucja bolszewicka z roku 1917).

Jeżeli chodzi o przepisy typu "przekraczanie jezdni nie na pasach...", mają one na celu wprowadzenie pewnego ładu i dyscypinowanie obywateli, ogólnie rzecz biorąc uważam to za słuszne, nie tylko w duchu politycznym (przymuszanie przez władzę) ale również w kontekście indywidualnym - zluzowanie zwyczajów u każdego powoduje złe skłonności i tu posłuże się cytatem: "zdrowie jednostki - gwarantem zdrowia społeczeństwa".
Nasze państwo jest demokratyczne - tak więc kieruje się pewnymi założeniami filozoficznymi (głównie oświeceniowymi). Demokracja nie jest tożsama z liberalizmem i aby zapobiec wspomnianej wyżej ochlokracji, jakoś trzeba trzymać społeczeństwo w karbach (mocniej lub słabiej). Państwa demokratyczne funkcjonują na podstawie umowy społecznej która działa w dwie strony, zarówno względem rządzących i rządzonych (to nie jest dobry podział aczkolwiek najlepiej obrazuje ideę) - utrzymanie równowagi w tej kwestii jest niezwykle trudnym zadaniem.

Sprawa Leppera jest pogwałceniem demokracji i konstytucjonalizmu i na pewno nie pozostanie bez oddźwięku. Polityka, polityką; ale pion prawny jest niezależny od reszty władz według podziału Monteskiusza, natomiast inwigilacja i utrzymywanie równowagi jest rzeczą naturalną i niezbędną dla funkcjonowania państwa.
Obrazek
Awatar użytkownika
Gvynbleid
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 808
Rejestracja: pn 16.02.2004 10:59
Lokalizacja: Silesia sweet Silesia

Postautor: Shizm » czw 20.04.2006 6:42

Zasady są po to, żeby je łamać!
Nie ma Prawa, bez Bezprawia; nie ma Sądu bez Oskarzonego.
Prawo trzeba łamać, gdyż zaprzestanie tego spowoduje, że duża rzesza sędziów, jeszcze większe adwokatów, ci ludzie, co grzebią się w tych papierach sądowniczych, panie sekretarki w sądach stracą miejsce do picia kawy no i najwazniejsze pan minister Ziobro "tfuuu" psia mać straci prace.

Nie prosze państwa, prawo trzeba łamać.
A dream that will come true is not a real dream
Obrazek
Awatar użytkownika
Shizm
Pretorianin
Pretorianin
 
Posty: 939
Rejestracja: wt 12.11.2002 11:09
Lokalizacja: Guild Wars [MARS]

Postautor: Gvynbleid » czw 20.04.2006 8:50

Shizm pisze:Nie ma Prawa, bez Bezprawia; nie ma Sądu bez Oskarzonego.


Co ma jedno do drugiego, oskarżony jest podsądnym - wymiar sprawiedliwości nie dzieli się na sąd i oskarżonego :?:

Shizm pisze:duża rzesza sędziów, jeszcze większe adwokatów, ci ludzie, co grzebią się w tych papierach sądowniczych, panie sekretarki w sądach stracą miejsce do picia kawy


Krzywdząca opinia, tak jak i większości społeczeństwa. Na ten przykład sędzia na nadanie musi kształcić się około 11-12 lat i dopiero wtedy zaczyna pracę, której w polskim sądownictwie nie brakuje - rozprawy to około 1/3 pracy sędziego (ta najbardziej widoczna).
Obrazek
Awatar użytkownika
Gvynbleid
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 808
Rejestracja: pn 16.02.2004 10:59
Lokalizacja: Silesia sweet Silesia

Postautor: RaF » czw 20.04.2006 18:59

Gvynbleid pisze:Jeżeli chodzi o przepisy typu "przekraczanie jezdni nie na pasach...", mają one na celu wprowadzenie pewnego ładu i dyscypinowanie obywateli

Szczerze powiedziawszy nie wierzę w dyscyplinującą funkcję prawa. Teoretycznie niby taka istnieje, ale to nie prawo przecież dyscyplinuje, tylko instytucje, które owo prawo egzekwują. Prawo pozostanie martwym prawem, jeśli będzie społeczne przyzwolenie na jego naruszanie - tylko co w związku z tym? Niech będzie sobie martwe? Czy może należałoby je zmienić? A może zmienić społeczeństwo?

Gvynbleid pisze:Prawa należy przestrzegać - jak pokazuje historia nie bezwzględnie, natomiast wydaej mi się że w państwie demokratycznym nie ma przesłanek żeby tego nie robić.

Dlaczego? Skoro już dopuściłeś przestrzeganie nie bezwzględne, dlaczego akurat demokracja miałaby być inna?
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks
Awatar użytkownika
RaF
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3498
Rejestracja: pt 04.10.2002 22:24
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Gvynbleid » czw 20.04.2006 20:15

- Samo prawo (w postaci przepisów) bez organów jego ochrony nie może funkcjonować, ale rola obu członów jest tak samo ważna, sam przyznasz że poprawne funkcjonowanie prawa bez jednego z nich nie jest możliwe. Tak więc nie wskazywałbym który element dyscyplinuje, bo dyscyplinują oba równocześnie, gdyby jednego z nich zabrakło ta funkcja byłaby niemożliwa do spełnienia.
Są (przynajmniej) cztery powody istnienia 'martwych przepisów' (występują zarówno osobno jak i równocześnie): na pewnym odcinku czasu jakiś przepis jescze nie został zrewidowany przez ustawodawcę (przy strukturze ekonomiczno-gospodarczej współczesnego państwa znakomita większość ustawodawstwa wymuszana jest przez potrzeby - nie odwrotnie, z tego wynika że to "prawo goni rzeczywistość"), dla zwykłego obywatela brak takich zmian jest prawie niemożliwy do dostrzeżenia; zmiana przepisu ze względu na poczucie sprawiedliwości (zbiorowe poczucie sprawiedliwości obywateli) byłaby niemoralna bądź nieetyczna.
Trzecim determinantem istnienia martwych przepisów jest konieczność zabezpieczenia na wypadek nieprzestrzegania tego przepisu, który w świetle kryteriów słuszności jest jak najbardziej sprawiedliwym (i najlepszym) wyjściem w razie jakiegokolwiek wypadku.
Prawo musi być jednolite i uniwersalne bez względu na poglądy jednostki, byłoby tak że mielibyśmy tyle systemów prawnych ile ludzi.

Tuwim w jednym ze swoich wierszy mówi: "Niech prawo zawsze prawo znaczy, a sprawiedliwość - sprawiedliwość". Nie jest to do końca prawdą gdyż prawo ma na celu strzeżenie właśnie sprawiedliwości. Jak wiemy koncepcji sprawiedliwości jest wiele i wykreślenie tej jedynej najspraiwedliwszej jest niemożliwe, dlatego też czasem trzeba wybrać mniejsze zło.

- Przestrzeganie prawa (można powiedzieć przestrzeganie zasad konstytucji bo z ustawy zasadniczej wychodzą kolejno ustawy zwykłe, rozporządzenia i zarządzenia - czyli cały system prawny) jest jedną z fundamentalnych zasad konstytucjonalizmu bez którego nie ma demokracji. Jeżeli chodzi o przestrzeganie 'wzdlędne' miałem na myśli przede wszystkim poprzedni ustrój (jak i wszelakiej maści systemy autokratyczne czy totalitarne).
Obrazek
Awatar użytkownika
Gvynbleid
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 808
Rejestracja: pn 16.02.2004 10:59
Lokalizacja: Silesia sweet Silesia

Postautor: Shizm » sob 22.04.2006 2:16

Gvynbleid, troche mniej kombinuj, lepiej na tym wyjdziesz
Co ma jedno do drugiego, oskarżony jest podsądnym - wymiar sprawiedliwości nie dzieli się na sąd i oskarżonego
Mniej książek czytaj, mądrzejszy będziesz. Sąd przeprowadza się nad oskarzonym, wiec ...

duża rzesza sędziów, jeszcze większe adwokatów, ci ludzie, co grzebią się w tych papierach sądowniczych, panie sekretarki w sądach stracą miejsce do picia kawy
Krzywdząca opinia, tak jak i większości społeczeństwa. Na ten przykład sędzia na nadanie musi kształcić się około 11-12 lat i dopiero wtedy zaczyna pracę, której w polskim sądownictwie nie brakuje - rozprawy to około 1/3 pracy sędziego (ta najbardziej widoczna).

Jak już coś cytujesz, to rób to tak, żeby po przycieciu wypowiedz nie traciła pierwotnego sensu. Co do krzywdzenia pracowników sądu (budynku, instytucji) to nie poczuwam sie do jakiejkolwiek winu, bo mój post wprost informuje, że tych wszystkich biednych ludzi trzeba wspierać. Uczył sie jeden z drugą po 11-12 lat, a tu nagle ŁUP i nikt już prawa nie łanmie. Przecież ci wszyscy ludzie stracą pracę, trzeba wiec łamać prawo, żeby być dobrym, uczynnym człowiekiem.
A dream that will come true is not a real dream
Obrazek
Awatar użytkownika
Shizm
Pretorianin
Pretorianin
 
Posty: 939
Rejestracja: wt 12.11.2002 11:09
Lokalizacja: Guild Wars [MARS]

Postautor: Gvynbleid » sob 22.04.2006 8:00

Dobra może sie czepiam i kombinuje ale skoro chciałeś napisać o sądzie nad kimś dlaczego napisałeś z dużej litery? Sam przyznasz że miałem prawo potraktować to jako budynek.

Jeżeli ktoś mówi o instytucjach mieszczących organy ochrony prawnej jako o pijalni kawy, nie jestem do końca przekonany czy nie jest to powiedziane z przekąsem.

Uczył sie jeden z drugą po 11-12 lat, a tu nagle ŁUP i nikt już prawa nie łanmie. Przecież ci wszyscy ludzie stracą pracę, trzeba wiec łamać prawo, żeby być dobrym, uczynnym człowiekiem.


Gwoli ścisłości bo nie chce sie jakoś wykłócać o cokolwiek i dla upewnienia - nie mówisz poważnie?
Obrazek
Awatar użytkownika
Gvynbleid
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 808
Rejestracja: pn 16.02.2004 10:59
Lokalizacja: Silesia sweet Silesia

Postautor: RaF » ndz 14.05.2006 13:23

Ech, no dobra, skoro zapostowałem już w Judaszu, zapostuję wreszcie i tutaj ;)

Widzę, że dyskusja okazała się mało kontrowersyjna i moje wysiłki zadawania kolejnych kontrowersyjnych pytań spełzły na niczym. Cóż, wasza strata :P

Podsumuję więc własne stanowisko odnośnie przestrzegania praw. Tak więc pytanie: czy praw przestrzegać należy zawsze? Odpowiedź: to zależy (a jak). Prawo, jak się rzekło, winno opierać się na pewnych podstawach w istniejących już prawach bądź w tradycji (lub Bogu). Jeżeli mamy do czynienia z demokracją, uważam, że prawa należy przestrzegać nawet wtedy, gdy się z nim nie zgadzamy, ponieważ ustrój daje nam możliwość dążenia do zmiany tego prawa - czy to przez podjęcie jakiejś inicjatywy społecznej, podpisanie petycji etc. Inna sprawa, że jeżeli państwo nie wywiązuje się ze swojej roli, może zaistnieć (moralne przynajmniej) usprawiedliwienie do złamania prawa - jak miało to miejsce w przypadku niedawnego głośnego samosądu w jakiejś wsi, nazwy nie pomnę.

Jak jednak ma się z przestrzeganiem prawa rzecz w przypadku despotyzmów, tyranii czy innych podobnych rządów? Despota może ustanowić wtedy prawa tyrańskie, obliczone na jego wyłączny zysk, a bronić się prawem o własnej wyłączności na stanowienie prawa. Wtedy przestrzeganie prawa dlatego, że jest prawem, wydaje mi się złe i żeby zrzucić tyrana z tronu, trzeba jego prawa złamać.
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks
Awatar użytkownika
RaF
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3498
Rejestracja: pt 04.10.2002 22:24
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Gvynbleid » pn 15.05.2006 15:34

W roku 1748 znany i lubiany Charles Louis de Secondat baron de la Brede et de Montesquieu (Monteskiusz) wydał książkę pt. L'esprit de lois (o duchu praw) która jest podstawą konstytucjonalizmu więc pośrednio i demokracji. Około 20 lat później, również znany i lubiany, Jean Jacques Rousseau (swoją drogą przeciwnik Monteskiusza i krytyk trójpodziału władzy) wydał swoją Umowę społeczną. Gdy do tych dwóch dzieł dodać jeszcze traktat o władzy Johna Locka, dowiemy się jak obalić wszelkie postacie dążności do jakiejkolwiek autorytatywnej formy władzy (co z resztą uczyniono prawie na całym świecie), ba dowiemy się nawet jak stan taki utrzymać i 'zakonserwować'. Dzieła oświecenia o których była mowa powyżej nie były jednak czymś wyjątkowo radykalnym jeśli chodzi o założenia teoretyczne, jak wszyscy wiemy demokracja kształtowała się przez stulecia i do pewnych rzeczy dochodzono metodą prób i błędów. Nie da się jednak ukryć że w chwili obecnej demokrację uważa się za (jedyną) najsprawiedliwszą, najbardziej uniwersalną (można wprowadzić nawet w krajach 3 świata bez większych trudności) i najdoskonalszą formę ustroju (możliwą do zastosowania - komunizm prezentuje się zdecydowanie lepiej, ale jak to w praktyce wychodzi wszyscy wiemy), pośrednio i konstrukcję prawną państwa (są to twory bardzo ze sobą związane i uzupełniające się). Podział więc jest zdecydowanie ostry - demokracja jest ta dobra inne ustroje są 'złe' - są czymś nienaturalnym! (W praktyce się to sprawdza, ale jak wiadomo każdy fanatyzm nie prowadzi do niczego dobrego a przeciwnika lepiej jest poznać od podszewki).

W odczuciu obywatela (np. polskiego) łamanie prawa w systemach o których piszesz, jest drogą do praworządności i sprawiedliwości. Polecam książkę Prof. Adama Lityńskiego pt. Historia Prawa Polski Ludowej (wyd. Lexis Nexis), tam jest więcej na ten temat.

Prawo według wybitnego rzymskiego jurysty Celsusa jest czynieniem tego co dobre i słuszne.

Wzorem obywatelskim wg. innego rzymskiego jurysty Ulpiana jest żyć godnie, innych nie krzywdzić i każdemu oddać co mu się należy.

W Deklaracji praw człowieka stoi że zasadą suwerenności narodu jest prawo do życia, do wolności i dążenia do szczęścia.

W przypadku rządów autorytarnych, wszystkie te zasady są łamane - prawo jest bezprawiem w znacznej mierze, IMO nazywanie systemu przepisów w takim ustroju prawem to nieporozumienie.
Obrazek
Awatar użytkownika
Gvynbleid
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 808
Rejestracja: pn 16.02.2004 10:59
Lokalizacja: Silesia sweet Silesia

Postautor: RaF » pn 15.05.2006 17:48

Demokracja jest najdoskonalszym ustrojem jaki dotąd został wymyślony - dla nas, bo naszej kulturze się sprawdza i z naszej kultury się wywodzi (właściwie z kultury greckiej oczywiście, której obecna cywilizacja Zachodu jest spadkobiercą; choć i dawni Słowianie praktykowali parademokratyczne rządy), w dodatku obecna jej forma ukształtowała się w duchu oświeceniowym, co znaczy stanowcze veto dla obecności Boga w polityce. Dla tych jednak miejsc w świecie, gdzie Bóg i polityka są ze sobą nierozerwalnie złączone (islam) demokracja jawi się jako coś niepasującego do społeczności muzułmańskiej (ummy), a w razie prób narzucenia jej siłą (vel obecna sytuacja w Iraku lub Afganistanie) - jako coś wręcz złego. W Afryce demokracja na dzień dzisiejszy jest niemożliwa (z wyjątkiem RPA), zaś w większości krajów wschodnioazjatyckich demokracja jest demokracją tylko z nazwy, bo z tym, jak my ją pojmujemy, ma niewiele wspólnego.

Co do drugiej części posta, to nie chodzi mi o filozofię (ideologię), która stoi za prawem, uzasadniając je i legitymizując. Chodzi mi o prawo jako o zbiór norm i przepisów obowiązujących w danym kraju (czy innej jednostce administracyjnej).
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks
Awatar użytkownika
RaF
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3498
Rejestracja: pt 04.10.2002 22:24
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Alganothorn » pn 15.05.2006 21:07

przestrzeganie prawa jest podstawą funkcjonowania państwa i należy go przestrzegać bezwzględnie;
wyjątek, to władza, która łamie warunki i zasady umowy społecznej na mocy której sprawuje władzę, jednakowoż w takiej sytuacji każdy, który występuje rpzeciwko władzy musi się liczyć z tym, że nie zostanie uznany za bohatera, ale zdrajcę i to niezależnie od konsekwencji swoich czynów...
o co mi chodzi? o to, że łamiąc prawo nie można udawać, że się tego nie zrobiło i uciekać od odpowiedzialności: mogę rozumieć, przynajmniej teoretycznie, idee, jakie przyświecały Lepperowi podczas łamania prawa (mam na myśli te oficjalne, nie chęć zdobycia popularności ;-) ), ale fakt uciekania od odpowiedzialności za nie ejst dla mnie śmieszny, niesmaczny i żenujący;
podobnie np. płk. Kuklińskiego uważam za zdrajcę i żadne intencje tego nie zmienią; mogę szanować jego decyzję, mogę mieć uznanie dla konsekwencji, ale formalnie zdradził swoją ojczyznę i nie widzę pola dla relatywizmu oceny - takie podejście jest bardzo niebezpieczne i prowadzić może do koszmarnych rezultatów ('jeśli zdradzę dla państwa X, a ono będzie w sumie zwycięzcą, to moja zdrada będzie czynem patriotyzmu')
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return


Wróć do Philosophia

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 12 gości