Sztuka tak ładnie brzmi, ale z czym ją kojarzyć ?

Miejsce na refleksje, rozmyślenia i rozważania natury filozoficznej.

Moderatorzy: Alganothorn, Avathar

Postautor: Tyhagara » sob 02.04.2005 20:38

<Powiedziałem- grzecznie proszę>AdminGdyby ktoś narobił na mnie kupę, w przypływie artystycznego grymasu, lub jakiegokolwiek innego spazmu, to wytłumaczył bym mu ręcznie, że to nie jest sztuka, gdyby nawet tak nie uważał, to i tak bym mu to wytłumaczył.

Rozumiem, że koledzy dochodzili by swoich praw poprzez inteligentną wymianę poglądów i spostrzeżeń, argumentację znaczy się.

Wracając do tematu, podobnie uważam, że ludzie którzy znają się na sztuce, znają się na niej umownie. To znaczy - fajnie że się znają i fajnie jest posłuchać co mają do powiedzenia, ale należy mieć też swoje zdanie, całkowicie subiektywne. Sztuka nie podlega żadnym rygorom, to znaczy może, ale nie musi. Nie da się sztuki zamknąć w sztywne ramy, bo są one wciaż poszerzane i to co kiedyś szokowało, było niezrozumiałe, dziś jest sztuką.

EDIT: Koniec z pyskówką, bo będę ciął. Znajdź umiar!
Tyhagara
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 704
Rejestracja: ndz 11.01.2004 15:30

Postautor: Jakub Cieślak » sob 02.04.2005 20:39

Zaraz, bo mi się wydaje, że mówimy o tym, co w naszych oczach jest sztuką. A nie, co jest sztuką z definicji. Mówimy tu o naszym odbiorze. Oczywiście, że zaistnienie zjawiska jako sztuka nie obejdzie się bez odbiorców, ale to już nie musi być kwestia istotna dla stwórcy. Autor może mieć to w głębokim poważaniu. On nie nakleja na tym informacji: O to dzieło! Autor nie musi krzyczeć- uprawiam sztukę, tworzę dzieła!
Ale tak naprawdę największym wydarzeniem, które ja bym określił jako zjawisko powstawania sztuki to właśnie wspomniany moment tworzenia dzieła. To jest to niezwykłe zjawisko, to są te uczucia, których echo potem możemy czasem odebrać z oglądanego "dzieła".
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Tyhagara » sob 02.04.2005 20:56

I tu zgodzę się z JC, który to zgadza się w pewnym sensie ze mną.
Sztuka powstaje podczas tworzenia. Artysta nie tworzy dla ludzi, nie wierzcie w to, to jest bujda. Artysta tworzy, bo czuje taką potrzebę, potrzebuje tego. I tu pewnie ktoś powie, że przecież jeden z drugim robili to dla kasy. No pewnie, bo przy okazji będąc artystą można zarobić, ale jaki artysta zrezygnuje ze swojej sztuki, na rzecz dostatniego życia? Ja wam mówię – żaden. Żaden prawdziwy artysta nie porzuci aktu twórczego dla mamony. Dlatego wielu artystów umierało w biedzie, ale do końca tworzyli, bo to jest silniejsze od nich, to jest sens ich życia, jeśli nie wyrzucą tego z siebie to eksplodują, zwariują, oszaleją, itd. (niepotrzebne skreślić). Dlatego Sztuka powstaje w momencie aktu twórczego, stwórczego można rzec. Odbiorca nie jest tu do niczego potrzebny, tak nam mówiono, ale to propaganda i komercjalizm.
Tyhagara
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 704
Rejestracja: ndz 11.01.2004 15:30

Postautor: bejzkik » sob 02.04.2005 21:01

Tyhagara pisze:to wytłumaczył bym mu ręcznie, że to nie jest sztuka, gdyby nawet tak nie uważał, to i tak bym mu to wytłumaczył.


no i gdzie to zrozumienie sztuki? gdzie artysta ktory stworzyl dzielo?


Tyhagara pisze:Wracając do tematu, podobnie uważam, że ludzie którzy znają się na sztuce, znają się na niej umownie. To znaczy - fajnie że się znają i fajnie jest posłuchać co mają do powiedzenia, ale należy mieć też swoje zdanie, całkowicie subiektywne. Sztuka nie podlega żadnym rygorom, to znaczy może, ale nie musi. Nie da się sztuki zamknąć w sztywne ramy, bo są one wciaż poszerzane i to co kiedyś szokowało, było niezrozumiałe, dziś jest sztuką.


a moze nie ma wogole kwestii "ram" sztuki? to kwestia otwartosci umyslu

Jakub Cieślak pisze:Zaraz, bo mi się wydaje, że mówimy o tym, co w naszych oczach jest sztuką. A nie, co jest sztuką z definicji.


polecam lekture porzedniego mojego poprzedniego posta. twoja definicja pozwala na zupelna dowolnosc vide kupa na klacie
bejzkik
Lord
Lord
 
Posty: 1581
Rejestracja: sob 10.05.2003 11:27
Lokalizacja: sosnowiec/krakow

Postautor: Jakub Cieślak » sob 02.04.2005 21:07

Wiesz, z tymi artystami to różnie bywa. W końcu to też ludzie. Niektórzy wręcz potwornie lecieli na kasę. To, że byli tacy a nie inni, nie oznacza, że nie mieli wielkiego talentu.

Tu kończę posta, bo stała się rzecz, której wszyscy wyczekiwaliśmy. Choć się z tym nie godzimy, to jednak obawialiśmy się nadejścia tej chwili. To jest trudna chwila...
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Alganothorn » pn 04.04.2005 9:17

właściwie to, co miałem do powiedzenia, już napisałem i odniosłem się tam do większości pojawiających się znowu kwestii...
...więc napiszę tylko jako mod:
zróbcie to dla mnie i nie prztykajcie się
;-)
jeśli dyskusja o sztuce jest dla Was rozmową o sadzeniu kloców na klatę, to nie ma sprawy, ale nie wyjeżdżajcie sobie z osobistymi docinkami, dobrze?
nie musicie pisać kto zaczął i od czego, bo to widać w zapisie dyskusji, po prostu dyskutujcie sobie do woli, ale o temacie, a nie o sobie i swoich preferencjach, oki?
z góry dziękuję
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Wykopaliska w starych topicach...

Postautor: Leuś » pt 19.08.2005 18:11

Witam. Znalazłam się tu po trochu przypadkiem. Mam jednak potrzebę wypowiedzenia się na porzucony już temat...
Bo dla mnie sztuka to ...dialog.
Sztuka jest wtedy, kiedy nawiązuje się pewnego rodzaju rozmowa między mną a potencjalnym dziełem. Kiedy to jest obustronne. To zapatrzenie.

Sa przypadki, kiedy jest jednostronne - ktoś namalował kwadrat i uważa, że coś mi przekazuje. Ale ja bym nie potrafiła z takim "dziełem" wymienić żadnej myśli. Obraz jednostronny, czyli monolog... czyli to nie jest dla mnie dzieło sztuki. Tak jak Mona Lisa, żeby nie było, że jestem cięta na nowoczesnych - Mony Lisy też nie uważam za nic wybitnego. Jest brzydka. I szara. Spuchnięta. I ma głupią minę. A horyzont jest nienaturalny.

Owszem, dla mnie również sztuka jest czymś subiektywnym. Zaraz wyjaśnię dlaczego...
Twórca powiedzmy maluje dzieło. To, czy jest wybitne czy nie, zauważone czy nie, zależy od... odbiorców.
Zauważcie jedną rzecz - że sztuka nie może istnieć bez odbiorców. Bez twórcy istnieć może. Weźmy malowniczy zachód słońca. Ktoś wrażliwy, oglądając go, stwierdzi wzruszony, że to prawdziwe dzieło sztuki. Poczuje się poruszony, jest w sytuacji, w której nawiązał jakąś formę dialogu z oglądaną sceną. A twórcy nie ma...

Moim zdaniem odbiorca stanowi o tym, czy coś jest sztuką, czy też nią nie jest... Czyli można by powiedzieć, że to odbiorca jest tak naprawdę artystą. To taka moja prywatna filozofia tylko, że wszyscy jesteśmy artystami :wink:... Więc jeśli ktoś uważa, że żółty kwadrat na burym tle to nie jest dzieło sztuki, to tylko świadczy o tym jakim jest artystą.
A jeśli ktoś stworzył coś skandalicznego i odrażającego przy tym, i uważa patrząc na to, że jest to piękne i głębokie, to znaczy , że jako odbiorca własnego dzieła jest mało wymagający wobec sztuki i artyzmu.
Tak to widzę...
adieu.
Awatar użytkownika
Leuś
Lady
Lady
 
Posty: 31
Rejestracja: pt 03.09.2004 12:42
Lokalizacja: Stąd

Re: Wykopaliska w starych topicach...

Postautor: Tyhagara » sob 20.08.2005 14:26

Leuś pisze:jako odbiorca własnego dzieła

Czyli twórca może być jednocześnie odbiorcą?
Masz odpowiedź na pytanie, sztuka jest w momencie tworzenia, bo artysta jest jednocześnie odbiorcą.
Chciało by się rzec - artysta też człowiek.
Tyhagara
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 704
Rejestracja: ndz 11.01.2004 15:30

Postautor: Jakub Cieślak » ndz 21.08.2005 0:37

A twórca równa się automatycznie artysta? Co czyni twórcę artystą? He?
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Shizm » ndz 21.08.2005 12:21

Odbiorca :P , ale skoro odbiorca jest twórcą, to twórca może stać się artystą tylko i wyłącznie na podstawie subiektywnych własnych odczuć.
I to właśnie stąd biorą się ci domorośli "artyści", których puźniej trzeba tolerować.

Pozdrawiam!!!!!!!!
A dream that will come true is not a real dream
Obrazek
Awatar użytkownika
Shizm
Pretorianin
Pretorianin
 
Posty: 939
Rejestracja: wt 12.11.2002 11:09
Lokalizacja: Guild Wars [MARS]

Re: Wykopaliska w starych topicach...

Postautor: Leuś » ndz 21.08.2005 12:59

Tyhagara pisze:Masz odpowiedź na pytanie, sztuka jest


Nie zadałam żadnego pytania...

Jakub Cieślak pisze:A twórca równa się automatycznie artysta? Co czyni twórcę artystą? He?


Nie jestem pewna, Jakubie... Myślę, że umiejętność wydobycia ze zwykłej sytuacji/przedmiotu... estetycznych uczuć odbiorcy. Ale to się dokonuje i przesądza dopiero wtedy gdy odbiorca staje wobec "dzieła"... :wink: . Więc nie uważam, żeby przy tworzeniu. Ktoś mógłby bowiem ułożyć sobie w głowie utwór, zapisać go na pięciolinii i włożyć do szuflady, a po roku myszy by mu go zjadły. Czegoś takiego za sztukę nie uważam, bo nie ma w tym tego, co nazywam dialogiem.
Eh... miałam stąd zniknąć. Planowałam zniknąć. Cóż... Do trzech razy Sztuka :wink: .
Awatar użytkownika
Leuś
Lady
Lady
 
Posty: 31
Rejestracja: pt 03.09.2004 12:42
Lokalizacja: Stąd

Postautor: Lilly » ndz 21.08.2005 16:30

Pojecie sztuki to sprawa bardzo subiektywna. Sztuka to jest cos, co jest zwiazane z emocjami. A emocje to sprawa indywidualna. Cos, co dla jednego moze byc sztuka, dla kogos inne nia nie bedzie. Dlatego, nie da sie jednoznacznie powiedziec, ze cos jest sztuka a cos nie jest. Jest tez cos takiego, jak sztuka dla sztuki - w sumie niezbyt pozytywne zjawisko, ale moze niektorych zadowala samo tworzenie... No i to w koncu tez bedzie sztuka. Bo wlasnie zgodze sie z twierdzeniem, ze artysta jest rowniez odbiorca. Sztuka tez nie musi sie podobac, zeby byla sztuka.
Sztuka to sfera emocji i tak samo jak emocje sa czyms, co trudno jednoznacznie zdefiniowac, tak samo zdefiniowac nie mozna sztuki...
Obrazek
Awatar użytkownika
Lilly
Lady
Lady
 
Posty: 941
Rejestracja: wt 09.09.2003 10:13
Lokalizacja: Wrocław/Częstochowa (Moonglade)

Postautor: Alganothorn » wt 23.08.2005 8:01

ujęcie sztuki jako dialogu ociera się o paradoks wskazany przez Tyhagarę: o ile bowiem w sytuacji, gdy rzeźbiarz rzeźbi sobie 'do szuflady' i nikt o tym nie wie, jest wg definicji zwykłym człowiekiem, to w momencie, gdy ktoś owe dzieła zobaczy (np. po śmeirci rzeźbiarza) 'nagle' stał by się artystą, to czy będzie on artystą, jeśli sam swoje dzieła oglądałprzez te wszystkie lata i sam się nimi wzruszał?
a może wzruszałoby go nie dzieło, ale wspomnienia z nim związane, emocje, które wiążą się tylko z nim, których nikt inny nie zrozumie?
jeśli ów kwadrat to np. element, jaki artysta będąc dziecięciem oglądał na suficie pokoju, jeśli kojarzy mu się to z bezpieczeństwem dzieciństwa, a nikt inny tego nie zrozumie, to odbierzemy mu miano artysty?
czy artysta musi 'działać' poprzez swoje dzieła na innych, czy wystarczy, że 'działa' na siebie?
tutaj wkraczamy na szalenie grzązki grunt, bo nagle potrzebne by było zdefiniowanie, jaka grupa 'poruszonych' odbiorców determinowałaby fakt bycia artystą, a przecież nie o to chodzi, prawda?
;-)
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Jakub Cieślak » wt 23.08.2005 9:11

Trzeba spróbować to ująć w ramy "uznania ogółu społeczeństwa". Twórca może być mianowany artystą przez ogół społeczny. Oczywiście mogą zachodzić tu różne procesy wypaczające to uwarunkowanie. Społeczeństwo może mianować artystę na podstawie czyichś opinii, które mogą być dawane na wyrost. Tak się dzieje chociażby wokół słowa "kultowe", które teraz często przylepiane jest wszystkiemu, bez ładu i składu. Często przylepiane jest do "dzieła" nim ono zostanie przedstawione ogółowi. Podobne zjawiska mogą zachodzić w przypadku artysty.
Najłatwiej powiedzieć jest, że w tej zabawie nie ma reguł, albo nie są one jasno określone. Już dużo łatwiej jest identyfikować, wykrywać zjawiska komercyjne, którym na siłę próbuje się przypisywać miano dzieła.

A tu w końcu może też powstawać artysta samorodnie, tak samo jakiś twór może zostać określony mianem dzieła sztuki "wbrew jego przeznaczeniu".
No właśnie, czy trzeba kończyć studia, czy potrzebna jest wiedza akademicka, by "bawić się" w sztukę?
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Alganothorn » wt 23.08.2005 10:37

o tym ostatnim już rozmawialiśmy, więc streszczę odpowiedź:
wiedza nie warunkuje bycia artystą, to warunkuje tylko i wyłącznie talent, ale ułatwia (np. dobór środków)
:-)
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Jakub Cieślak » wt 23.08.2005 11:01

Z tego, co przejrzałem cały ten topic, to wątek edukacyjny był poruszony wielce skromnie. Sam napisałem, że sztuka to nie nauka, ale jest nauka o sztuce, która pozwala zrozumieć i szeregować zjawiska sztuki. Tym razem mówię o edukacji artystycznej. Co znaczy artysta z dyplomem, a co znaczy artysta samouk?
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Alganothorn » wt 23.08.2005 11:11

z dyplomem to taki, co skończył jakąś szkołę, albo wygrał konkurs lub turniej (np. w ping ponga i ma dyplom)...
...też pytanie
:D
jaka różnica? po prostu jeden uczył się podstaw w szkole i ją ukończył, a drugi - bardzo różnie, tutaj nie ma definicji, jest tylko definicja wykluczająca tę pierwszą ewentualność
:-)
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Jakub Cieślak » wt 23.08.2005 11:39

Taaaa, dziękuję za odpowiedź. :wink:
A uznajesz za artystę takiego "ignoranta, co nawet nie wie kiedy żył Matejko i co to są kolory podstawowe"? Chodzi mi tutaj o postawę środowiska, w których często edukacja traktowana jest jako nobilitacja artystyczna. Artyści bez dyplomów- wyższych szkół plastycznych (a nie zwycięstwa w konkursach i ping-pongach... Widzę, że humor dopisuje :wink: ) nie mają już tak łatwo w życiu i często naprawdę muszą się namęczyć, żeby coś osiągnąć. Oczywiście najłatwiej mają ci, którym nie zależy na uznaniu ich za artystów, a ich pracy za dzieła. Jednak nie wszędzie jest tak różowo, jakby niektórzy chcieli. Tylko, że z czegoś żyć trzeba...
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Alganothorn » wt 23.08.2005 11:56

tak jak pisałem: artystę determinuje talent, a nie jakakolwiek wiedza;jednostka wybitna może skorzystać z wiedzy, ale nie jest ona jej niezbędna, niezależnie od dziedziny (choć fakt faktem, że potrafi taka wiedza bardzo pomóc)
pozdrawiam
ps. prawdziwy artysta tworzy, bo czuje taką potrzebę - nie dla pieniędzy, nie dla poklasku, to są elementy wtórne; dlatego często ambitnie tworzy się do szuflady, a komercyjnie dla wydawców/klientów, dlatego też nie wszystko, co artysta stworzy, musi być sztuką
;-)
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Tyhagara » wt 23.08.2005 17:57

JC ma dylemat, bo szkół artystycznych nie kończył, a chciałby zostać artystą :D
Teraz nie pamiętam, ale byli w historii artyści samouki, a znajomość historii sztuki i innych takich dupereli nie jest do szczęścia potrzebna. Jak kończysz ASP to musisz takie rzeczy wiedzieć, bo tytułujesz się dyplomem. Podobnie, by poetą być, wcale nie trzeba umieć pisać, ale jak masz jaki dyplom, to wypadałoby znać kilku sławnych poetów. Tak pisał Alganothorn, wiedza zawsze pomaga.
Tyhagara
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 704
Rejestracja: ndz 11.01.2004 15:30

Postautor: Jakub Cieślak » wt 23.08.2005 18:39

Taki prosty temat- nie uważam się za utalentowanego rysownika. Zatem nigdy nie miałem ambicji "zostania artystą". bo zwyczajnie wiem, że to nie dla mnie. Lubię rysować, malować, tworzyć, czasem coś mnie do tego natchnie, czasem bazgrolę mimochodem. Zatem niezrealizowanego artysty ze mnie nie zrobisz.
Według mnie, żeby być artystą, trzeba mieć w sobie jakieś pęknięcie, jakieś cechy szaleństwa, buntu, niezgody. Trzeba mieć coś do przekazania. Ja niczego nikomu nie chcę przekazać i chyba za nudny jestem na artystę.
A na ASP miałem "przyjemność" zdawać, raczej ze względu na rodzinę. Nigdy nie czułem się na siłach, by przejść taką przygodę w całości.
Myślę, że w edukacji artystycznej najbardziej może pomóc kontakt i komunikacja z innymi artystami, obcowanie ze sztuką, rozmawianie o niej między sobą. To jest chyba najwartościowsze, co można wynieść ze studiów plastycznych. To jest taka szansa na zrozumienie, o co ci chodzi, kim chcesz być i co chcesz przekazać swoją pracą.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Tyhagara » śr 24.08.2005 22:20

A co myślicie o kopiach znanych dzieł? Mam na myśli "artystę" który tworzy wierną kopię sławnego obrazu. No właśnie, czy kogoś takiego można nazwać artystą i czy to jeszcze jest sztuka?
Tyhagara
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 704
Rejestracja: ndz 11.01.2004 15:30

Postautor: Alganothorn » czw 25.08.2005 18:38

nie zgodzę się z JC, że artystę określa 'pęknięcie, jakieś cechy szaleństwa, buntu, niezgody' - moim zdaniem to element wtórny, to przejaw tego, że 'przeciętny' artysta ma potężny talent, ale nienajmocniejszą psychikę i w efekcie nieco mu się życie przestawia...
ale to, jak napisałem, coś wtórnego, a nie podstawowego; wybitnych twórców, którzy byli zdrowo postrzeleni było tyle samo, co najzupełnie normalnych
;-)
co do kopiowania znanych dzieł, to dla mnie ejst to idealne odzwierciedlenie greckiej techne, czyli czegoś nieco więcej niż rzemiosło, ale nie artyzmu; artysta to twórca, nie odtwórca - osoba tworząca kopie naśladuje nie dającnic od siebie, mistrzostwo techniki nie zastąpi braku talentu (choć biegłość techniczna to też talent, mam nadzieję, że wszyscy wiedzą o co mi chodzi...)
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Jakub Cieślak » wt 30.08.2005 20:49

A według mnie to nierozerwalne cechy artysty. W duszy artysty muszą być jakieś mocne emocje, jakaś pasja. Talent może się nie ujawnić, jeżeli artysta nie będzie miał nic do przekazania.
Oczywiście będą i wyjątki, bo coś musi potwierdzać regułę... :D

Co to kopiowania: można być geniuszem, wirtuozem naśladownictwa, ale wciąż to będzie tylko naśladownictwo- bez żadnej treści, bez przekazu od autora kopii.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Durendal Waldergrave » pn 03.10.2005 16:18

Moim zdaniem Leuś ma dużo racji. Co do panów kłócących sie o stolce na klatach to jak dla mnie kazdy z nich ma troche racji.
Jezeli o dziele sztuki mieliby decydowac tylko odbiorcy, to takie super sprzedajace sie dziela sztuki w stylu seriali brazyliskich bylby uwazane za dzielo sztuki, a nie za kicz.
Jezeli natomiast sam artysta bylby jedynie sedzia na temat swojego dokonania to sytuacja jest podobna. Jednakze musi zostac nawiazany "dialog" pomiedzy artysta i odbiorca.. Oczywiscie mozemy powiedziec ze tworca serialu brazysliskiego i jego odbiorca sa zachwyceni tym, co stworzyli i to jest dzielo. Ale czy to jego dzielo ma jakis przekaz ? Dzielo sztuki musi niesc ze soba jakies wartosci, jakies symbole. Jezeli teraz potencjalny odbiorca odnajdzie je i wbudza w nim jakies uczucia (niewazne jakie) to mozemy mowic o dziele sztuki. Chyba teraz wiem dlaczego na wystawach ludzie sie tak dlugo gapia w te obrazy.. :wink:

http://library.thinkquest.org/20868/ang/aaa/text2.htm popatrzmy na ten obraz Malewicza..

Ja nie widze w tym niczego, niektorzy doszukuja sie jakis obrazow w glebi w nicosci, niektorzy nawet widza w tym przerazenie. Ja nie widze NIC! I dla mnie to jest jakis kawalek kwadratu, dla jakiegos wrazliwego ktosia to moze byc dzielo sztuki. Tak wiec teza, ze okreslenie dzielo zalezy od naszej wrazliwosci jest moim zdnaiem jak najbardziej sluszna. Odbiorca cos zawarl w tym obrazie probuje mi cos powiedziec, ale ja za cholere go nie umiem zrozumiec, a skoro go nie rozumiem to z nim nie gadam.. :wink:
Pamietajmy rowniez o iluzji piekna i brzydoty... :twisted:
Fear is a part of the Dark Side,
fear is an angry,
angry is a hate,
hate is a suffering
- Yoda
Awatar użytkownika
Durendal Waldergrave
Wojownik
Wojownik
 
Posty: 123
Rejestracja: pt 02.01.2004 20:30
Lokalizacja: Krotoszyn ( Wlkp. )

Postautor: Tyhagara » pn 03.10.2005 18:24

Durendal Waldergrave pisze: Dzielo sztuki musi niesc ze soba jakies wartosci, jakies symbole. Jezeli teraz potencjalny odbiorca odnajdzie je i wbudza w nim jakies uczucia (niewazne jakie) to mozemy mowic o dziele sztuki. Chyba teraz wiem dlaczego na wystawach ludzie sie tak dlugo gapia w te obrazy.. :wink:

Nie wiem czy wiesz, ale seriale Brazylijskie działają u wielu widzów jak wyciskacze łez, wzruszają, bawią. Najczęstsze tematy poruszane w tych serialach to miłość, zdrada i ukazanie różnicy między bogaczami i wpływami jakie posiadają, a klasą średnią.

Co do kwadratu. Kiedyś oglądałem film w klimatach Cthulhu, niemieccy żołnierze podczas IIWS odkryli kamienną ścianę z symbolami krzyży. Symbole były na kamiennych płytach, jedną z nich udało im się wyjąć i kiedy to zrobili stanęli na przeciwko otworu, czarnego ziejącego mrokiem kwadratu. Ciemność była tak gęsta, że żadne źródło światła nie chciało ukazać wnętrza. Kolejne ujęcie to mały jasny punkt, na tle czerni, przez który zaglądał niepewnie żołnierz. Kiedy w następnym ujęciu znów pokazano ziejący otwór w ścianie, nie był on już tylko czarną dziurą, wzbudzała przerażenie.

Chce w ten sposób powiedzieć że czarny kwadrat na jasnym tle może wywołać różne emocje, od strachu po fascynacje, to zależy od tego co zobaczysz po drugiej stronie. Żołnierze widzieli podobnie jak ty NIC i to było dla nich przerażające. Bo spodziewali się ujrzeć cokolwiek.
Tyhagara
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 704
Rejestracja: ndz 11.01.2004 15:30

Postautor: Avathar » wt 13.12.2005 22:19

Sie tu działo...

Dla mnie 'sztuka' jest takim samym pojęciem jak 'życie' czy 'normalność'.
Nie da sie jej jednoznacznie zdefiniowac, a każdy postrzega ją odrobine inaczej.
Każdy za sztuke uznaje co innego.

Z artystą jak dla mnie jest gorzej. Ja artystą nazwe kogoś, kto albo ma naprawde duży dorobek - lub - jego twórczość wpływa na mnie bardzo mocno.

Może niektórzy uznaja 'kloce na klacie' za sztuke, ale dla mnie juz bardziej podchodziło by to pod materiał na stronce typu ShitCity. I w tym rzecz. Dla mnie.

Pozdrawiam
Obrazek
Avathar
Lord
Lord
 
Posty: 1245
Rejestracja: sob 02.11.2002 0:18
Lokalizacja: Gdynia / Poznań

Postautor: RaF » pt 17.02.2006 22:41

Na podstawie obserwacji świata dochodzę nieustannie do wniosku, że sztuką jest co, co krytycy uznają, że nią jest ;) Całe szczęście nie muszę się ich słuchać.

Nie sądzę, żeby udało się podać jedną i uniwersalną definicję sztuki, która jednoznacznie odnosiłaby się do wszystkiego, co ludzie za sztukę uważają - w zasadzie jestem pewien, że się nie da. W tym temacie, jak zresztą przy okazji chyba wszelkich podobnych dyskusji, spór toczy się między subiektywnym a obiektywnym pojmowaniem sztuki. Jeśli chodzi o moje stanowisko, to zdecydowanie odrzucam obiektywizm, bo to by znaczyło, że sztuka, a raczej Sztuka jest jakimś autonomicznym bytem, który istnieje niezależnie od człowieka, a który pozwala z siebie korzystać artyście (a i to niezawsze). Powstaje wtedy coś, co nazywamy "dziełem Sztuki". To mi pachnie grubym nieporozumieniem. Jak na moją ściśniętą (ścisłymi naukami) głowę, sztuka jest niczym więcej, jak tylko potężnie rozmytym określeniem pewnego obszaru ludzkiej działalności. Dzieła sztuki to wynik tejże działalności. I nie ma tu miejsca na żadne "największe dzieła sztuki tworzy Natura"; Natura też nie jest żadnym bytem, żadnej sztuki nie tworzy.

Czym więc w moim przekonaniu sztuka jest? Ludzką zdolnością do tworzenia piękna - po prostu.
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks
Awatar użytkownika
RaF
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3498
Rejestracja: pt 04.10.2002 22:24
Lokalizacja: Warszawa

Poprzednia

Wróć do Philosophia

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości