temat tak aktualny, że bardziej być nie może
pytanie jest proste: jak widzicie przyszłość Bliskiego Wschodu po śmierci Arafata? zmienia to cokolwiek, czy wszystko pozostaje po staremu?
moim zdaniem zmienia i to dużo; Arafat to postać niesamowicie kontrowersyjna: z jednej strony laureat pokojowego Nobla - z drugiej przywódca organizacji, która dokonała ataku w Monachium (Fatah)...te dwa skrajne faktu z jego biografii pokazują jak trudno oceniać go jednoznacznie i równocześnie jak trudno się dziwić, że Żydzi jego terrorystycznej przeszłości wybaczyć mu w większości nie umieli;
Autonomia Palestyńska to organizm wybitnie autokratyczny - jego spoiwem była postać Arafata, teraz tej osoby nie ma i powstał wielki znak zapytania co dalej...
kłopotów jest cała masa: Autonomia nie ma ekonomicznej racji bytu, coś takiego jak jej gospodarka nie istnieje i budowa muru przez Izrael pozbawi mieszkańców Autonomii resztek dochodu; finanse to w dużej mierze prywatne konta Arafata, na których łapę położy/ła małżonka, skądinąd mało popularna w Palestynie; do głosu, zwłaszcza w strefie Gazy, dochodzą ekstremiści spod znaku Hamasu i Jihadu...
to wszystko sprawia, że sytuacja jest gigantyczną niewiadomą;
Autonomia Palestyńska bardziej niż kiedykolwiek wcześniej ma szanse na dialog z Izraelem - co więcej, nie tylko ma szanse, ale ma też niejako nóż na gardle, gdyż bez Izraela ekonomicznie nie ma racji bytu; jakkolwiek byśmy nie operowali w świecie idei i haseł, gospodarka dość brutalnie potrafi sprowadzić na ziemię
w momencie odejścia Arafata, każdy nowy przywódca palestyński (z pominięciem ekstremistów) będzie wielokroć lepszym partnerem do rozmów z punktu widzenia Izraela i izraelskiej opinii publicznej, pytanie tylko kto pokieruje Autonomią i w którą stronę...
...no właśnie, jak myślicie, co teraz będzie się tam działo?
pozdrawiam