hops pisze:That's it. Obejrzałem Saikano
A ja rok temu. I nie za dużo pamiętam, więc jak gdzieś minę się z prawdą to daj znać
hops pisze:Nie jest to anime, które wskoczy do mojego TOP10, nie jest to też anime, którego chwyci czerwoną laternię w moim BOTTOM10. Saishuu-Heiki Kanojo to taki psychodeliczny średniaczek z absurdalnymi, nawet jak na anime science-fiction, motywami.
Absurd czyni te anime ciekawym. Bo poza tym to tam niewiele jest sensu i rozrywki (pomijam rozszyfrowywanie przesłania, które dla niektóych może być rozrywką
)
hops pisze:Po powalającym początku tak mniej więcej do odcinka 8-9 oglądałem z zaciekawieniem. Potem zaczął mnie nużyć ciągły płacz, nieustanna zagłada, ale zakończenie troche nadrobiło mego straconego czasu.
Ja początek z komiksu znałem, więc to było tylko oglądanie "jak to wyszło im w anime". Początek ostro skrócili, nie ma wielu motywów między Chise a Shujim zanim ta została UW. Stąd może w anime nie ma tak wyraźnie pokazanego związku między nimi. Potem oczywiście oglądałem z zaciekawieniem, potem zaczęło mnie troche wkurzać, bo miałem wrażenie że twórcy porwali się na świetny pomysł, a im dalej, tym mniej wiedzieli co z nim zrobić. Więc trochę bez składu i ładu cała akcja się toczy, aż do zakońćzenia, które podobało mi się. Ot, takie w stylu "i tak lepszego by się nie dało zrobić". Do tej pory ciekaw jestem jak to wszystko wygląda w komiksie.
hops pisze: Najciekawsze jest to, że mam problemy ze zrozumieniem jego symboliki. Czy te kamienne [?] stalaktyty dyndające z nieba to była zmieniona Chise?
To chyba te wrogie państwo, które wojna doprowadziła do takiego rozwoju technologicznego. Że nie liczy się już nic oprócz totalnej masakry. Jeśli oczywiście chodzi ci o to z czym Chise walczy zanim następuje "koniec świata", bo potem to ja już sam nie wiem co jest co.
hops pisze:Czy to co baraszkowało z Shuujim na zimnej posadzce punktu obserwacyjnego bazy wojskowej było chociaż po części człowiekiem?
Może w końcu ją naprawili - czyli całkiem pozbawili człowieczeństwa? Musiałbym to obejrzeć jeszcze raz, bo końca prawie zupełnie nie kapuję.
hops pisze:Zastanawia mnie też, dlaczego właśnie Chise stała się UW. Dlaczego zgodziła się na coś takiego? Dlaczego jej rodzice nie reagowali? Nic z tego nie zostało poruszone, a o wyjaśnieniach mogę tylko pomarzyć. Te braki najbardziej mnie bodą.
Hmmm a mnie odwrotnie. O dziwo zupełnie nie wnikam w co, jak i po co (weź pod uwagę że jestem człowiekiem który NGE czy hacka rozpracowywał maksymalnie). Dzięki temu Saikano więcej zyskuje. Bo traktuję je jak poezję, jak wiersz - który jeśli rozumiany dosłownie, staje sie bezsensem wyrwanym z kontekstu. A jeśli popatrzeć na Saikano jako na poezje, spróbować bardziej "czuć" te anime, niż "rozumieć", to wtedy wychodzi z tego całkiem porządna produkcja.
Poezja o wojnie. O tym co robi z człowiekiem, ze światem, z uczuciami. To że Chise została UW (oprócz zabiegów czysto komercyjnych - fajnie, biedna dziewczynka zostaje super bronią) to tylko symbol ludzkiego dążenia do osiągniecia jak największej potęgi. Stąd kontrast - że w tym dążeniu ludzie nie zwracją na nic uwagi - liczy się efektywnośc w walce, a nie kim ta osoba jest czy co nią zrobią. Tak samo nie jest powiedziane kto atakuje, dlaczego, nie znasz przyczyn wojny, - bo to nie ma znaczenia. I nie ma co się zastanawiać, dlaczego tak a nie inaczej, tylko popatrzeć na to z perspektywy poezji i symboli. Może dlatego te anime ma tyle absurdalnych motywów, niewyjaśnionych spraw - to tylko słowa w wierszu, które rozumiane dosłownie są tylko dziwnymi słowami, ale za razem coś znaczą. Cała zabawa to odnalezienie tych znaczeń. Dlatego Saikano uważam za wyjątkowe. Nie ma innego anime w którym to co widać na ekranie, a to co powinno do nas dotrzeć, jest tak różne.
Poza tym że mi się polski przypomina i analizy wierszy. ARGH.
Zamotałem pewnie jak zwykle
hops pisze:Ulubiona scena? Kilka ich było. Jak Shuuji podbiega i obejmuje Chise po tym, gdy zestrzeliła ona samolot nad Sapporo. Polowanie na pilota tego samolotu i konfrontacja między nim a Tanaką [bodajże]. Gdy Chise mówi do sierżanta Tetsu: "It doesn't matter. You're going to die anyway." Śmierć tegoż samego Tetsu właśnie. No i nalot na rybacką wioskę [?] pod koniec, tekst mechanika od motoru "Widziałem to na jakimś filmie" i bomby spadające z nieba...
No to praktycznie większość tych najmocniejszych scen
Kiedy człowiek siedzi z rozdziawioną gębą i w głowie ma tylko: "O ku**a".
hops pisze:Ulubiona postać? Tetsu i Akemi. Na razie nie napiszę czemu, zbyt długo bym się musiał rozwodzić, a późno już.
Yhy, jakoś nie mogłem się przekonać do Shujiego i Chise. Chise wogóle mało realna była, a Shuji jakiś taki.... niekonkretny. Za to drugoplanowe postacie bardziej docierają do mnie. Może to specjalnie? Może w wypadku Chise widz ma się czuć jak Shuji? Czyli nie być pewnym na ile to jest człowiek a na ile maszyna, i czy lubić ją jako bohaterkę, czy nie. Bo gdyby była to standardowa superbohaterka rozwalająca wszystko w imię sprawiedliwości, to nie byłoby problemu z przywiązaniem się do takiego bohatera, a już na pewno z dokonaniem wyboru - jest fajna/nie lubię jej.
A poza tym podobała mi się ta dziwna zależność Chise/Fuyumi i Shuji/Tetsu. Fuyumi była tym, czym Shuji chciał żeby była Chise, a Testu zachowywał się tak, jak Shuji powinien (teoretycznie) wobec Chise. Ciekawy kwadracik
No i dwie sceny które mnie złamały - śmierć Akemi i jak wspomniałeś spotkanie Tanaki (ja tam jej imienia nie pamiętam
) i tego pilota. Plus świetne klimatycznie sceny Chise niszczącej miasta z Hoshi no Hate w tle.
hops pisze:Czym jest dla mnie to anime? Na pewno nie love story. Bardziej zaciekawiła mnie sama wojna niż dzieje dwójki głównych bohaterów. Tło całości było fenomenalne.
Tak jak pisałem - nie wiem na ile komiks odbiega od anime. Możliwe że anime właśnie bardziej skupia się na wojnie i Chise jako broni, a komiks na związku między nią a Shujim (w sumie tak najczęściej bywa w różnicach między anime a mangą z tego co zauważyłem).
hops pisze:Jak można w kilku słowach opisać tę serię? BOOM! Wszyscy nie żyją.
Czytamy, a potem zajmiemy się analizą
hops pisze:Dzięki za cynk Lechu, raz jeszcze. Może teraz sięgnę po Tsukihime
No prob. Z ostatnio obejrzanych polecam także Scrapped Princess. Studio Bones i postacie do których człowiek przywiązuje się jak w żadnym innym anime. No i porządna fabuła, znośne zakończenie i połączenie fantasy z matrixem (ale bez bullet time'a
). Gdybym wiedział wcześniej, to bym ściągał to, zamiast LastExile'a. Jakoś poza grafiką lepsze mi się wydało.
Chociaż może jak się to ogląda z dużymi przerwami to nie jest tak wesoło, ale ja to oglądałem metodą "wszystko na raz" (10 godzin bite gapienia sie w monitor) więc inaczej oceniam te anime
Tsukihime warto zobaczyć dla klimatu i kolorystyki w tym anime. To jest to co trzyma mnie przy tym anime najbardziej. Plus zagadkowa całkiem fabuła, którą jednak chce się poznać do końca. W sumie najlepsze anime z aktualnie wypuszczanych. To tyle