Skrobnę sobie, bo nie mam co robić a mnie jakoś na pisanie naszło. Mam nadzieję że nikt się nie obrazi.
Dorwałem ostatnio idealną płytę. Według mojej skali mierzenia jakości to jest 200% (przypominam że oba osty do .hack//SIGNa jako jedyne mają 100%). Dlaczego 200%?
100% jest wtedy kiedy na płycie każdy z utworów jest perfekcyjny. Wadą jednak soundtracków do .hacka (a jest ich trochę oprócz tych dwóch o któych wcześniej wspoinałem) jest to że wszystkie są świetne (niezła wada, hehe), ale te supernajlepsze kawałki są rozrzucone po kilku płytach. Oczywiście to że są supernajlepsze to moje osobiste zdanie, ktoś może mieć inne
A tutaj będę pisał o płycie gdzie te kawałki zostały zebrane do kupy (czyli do całości, a nie do kupy. Jak można piosenkę wsadzić w gó**o za przeproszeniem Ah ten polski język).
Jest taki "zespół" o dziwnej nazwie
See-Saw. W jego skład wchodzą panie, sztuk dwie. Jedną z nich zna każdy fan .hacka, ba, każdy fan muzyki anime. Bo jak ktoś nie wie kim jest Yuki Kajiura ten chyba jeszcze na mamuty poluje i w jaskini mieszka (no ja też w jaskini mieszkam, szczególnie jak nie sprzątane było od miesiąca). Ta pani stworzyła muzykę właśnie do .hacka (SIGNa, Liminality, plus trochę DUSKa), opening i ending do Gundam SEEDa, perfekcyjny soundtrack do Noira, Aquarian Age, i dawno dawno temu do Shin Kimagure Orange Road, plus kilka gier, filmów live, i jeden album inspirowany muzyką z Boogiepop Phantom. Nie ma co się rozpisywać, powiem tylko że to jest mój numero uno wśród kompozytorów muzyki do anime. Kenji Kawaii może jej naskoczyć a Joe Hisaishi jej buty czyści. Druga z pań w tym zespole jest mniej znana, z tej przyczyny że Yuki stworzyła wiele utworów, ale Chiaki Ishikawa (bo ta druga tak się zowie) tylko do kilku z nich użyczyła głosu. Bo Chiaki jest wokalistką w See-Saw.
No to skoro wiemy już co i jak, to pora przejść do rzeczy. See-Saw wydało już miesiąc temu (ja to jestem na czasie, nie ma co) nowy album. Żeby było weselej jest to dopiero ich drugi album, a poprzedni wyszedł prawie 10 lat temu. Przez te 10 lat własnie Yuki tworzyła te wszystkie soundtracki o których wspominałem, a Chiaki w nich śpiewała. Dlatego nie dziwi wcale że ta nowa płyta zawiera najlepsze utwory wykonane przez obie panie od czasu poprzedniej płyty. Płyta nosi tytuł
"Dream Field" i nad nią tu się będę pastwił.
W skład albumu wchodzi 13 utworów, całość trwa nieco ponad godzinę czyli zapowiada się nieźle. Ale po kolei:
1.
Kimi ga ita Monogatari (The Story Where You Are) - jest to remix openingu z Liminality 03. Oryginalna wersja jest dostępna na Singlu wraz z endingiem do DUSKa. Początek mnie zraził. Bo ten remix jest ciut gorszy od oryginału. Pierwotna wersja jest porażająca (numer 2 na mojej liście utworów pani Kajiury), a tu niestety warstwa instrumentalna jest bardziej drętwa i jakby niepasująca. Może wynika to z tego że pierwowzór skatowałem już na maksa i się przyzwyczaiłem. Ogólnie nadal jest to ten sam kawałek, ale wolałbym żeby dali oryginalną wersję.
2.
Tasogare no Umi (Sea of Twilight) - drugi kawałek, a za razem pierwszy i najlepszy z tego co dotychczas See-Saw zrobiło. Jest boski po prostu, głos Chiaki jest fantastyczny, idealny i lepiej się nie da, szczególnie lubię partię pod koniec, kiedy zamiast słów mamy "la la la", i człowiek odpływa. Nie potrafię wyrazić słowami jak lubię ten utwór, jak mogę go słuchać bez końca, jak na mnie działa
3.
Love (no bez jaj chyba nie muszę nikomu tłumaczyć tytułu) - piosenka z Noir'a, z albumu "Blanc dans Noir". A co, nie tylko do hacka tworzyły. Love jest jedną z niewielu piosenek z Noira które śpiewa Chiaki (resztę spiewa kto inny). Spokojna ballada, z gitarą i skrzypcami, i pięknym, pięknym wokalem. Taka mała odmiana, bo przeważnie każdy zwraca uwagę na muzykę Yuki, a nie na głos jej koleżanki, a tutaj możemy skupić się praktycznie tylko na podziwianiu umiejętności Ishikawy. Czy już mówiłem że się zakochałem w tym głosie?
4.
Emerald Green (Szmaragdowa zieleń, heh)- ending z DUSKa. Gdybym był wrednym chamem (a jestem) to bym powiedział, że jest to jedyna dobra rzecz w całym DUSKu. I nie czekałem byle szybciej na koniec odcinka bo mnie Oniiii-chaaaan wpieniało, tylko po to żeby posłuchać Emerald Green. Numer trzy na mojej liście. Również spokojny utwór, ale posiada w sobie jakieś niewymowne piękno, moc. Kołyszący, uspokajający, a jednocześnie przyprawiający o dreszcze utwór. To trzeba usłyszeć, o tym się nie da pisać.
5.
Anna Ni Issho Datta no Ni (durny tytuł, nawet nikt go nie przetłumaczył) - ending z Gundam SEED. Nie wiem, filmu nie widziałem, więc powiem tylko że ten kawałek znałem wcześniej. Początek jest o tyle ciekawy że wybitnie zalatuje klimatami z Gundam Winga i zespołu Two-Mix. Nie jest to oczywiście tak "chamskie" techno jak w Wingu (kto słyszał Just Communication ten wie o co chodzi), ale Yuki zabawiła się nawiązując melodią i motywami, tak że wszystko nie razi (bo nie lubię Two-Mix), za to nadal posiada te same piękno co reszta piosenek na albumie. I gdyby ktoś nie znał muzyki Two-Mix, to pewnie nawet by tego nie zauważył, a wtedy jest to kolejna świetna piosenka z boskim wokalem Ishikawy.
6.
Senya Ichiya (Thousand Night One Night) - utwór podwójnie występujący. Po pierwsze jako opening do drugiego Liminality, i można też go usłyszeć pod koniec SIGNa w tle, kiedy wszyscy czekają na Tsukasę przed wejściem w portal Helby. Ups, spoilerek
No nic, utwór zaczyna się dziwnym rytmem na pianinie, jakby marsz, potem Chiaki zaczyna śpiewać (poezja!) a potem całość pomimo luzackiego początku rozkręca się na maksa. Marszowy utwór, rytmiczny, i co najwarzniejsze świetny.
7.
Tsuki Hitotsu (Single Moon) - kawałek z Gundam SEEDa, bodajrze ending, ale nie jestem pewien. No co, przecierz nie widziałem tej serii
Znów utwór bardziej wokalny, spokojny, ale nieco żywszy od "Love". Znów Chiaki powala swym głosem. Perfekcja, czysta perfekcja.
8.
Natsu no Tegami (nie wiem co to znaczy,a translatora mi sie odpalać nie chciało) - utwór napisany specjalnie na potrzeby albumu, czyli rzecz całkiem nowa. Dla tych co mają jeszcze mało wokalu Chiaki (to ja, to ja!) kolejny popis jej umiejętności. Chiaki ma o tyle ciekawy wokal że potrafi bardzo różnie śpiewać (nie chodzi o jakość, ale o brzmienie, barwę), raz głosem młodej piosenkarki, jak te japońskie idolki, a raz naprawdę dorosłym, "poważnym" głosem. To jedna z wielu rzeczy za którą lubię jej głos. Bo jej głos nie nudzi, za każdym razem jest inny i za każdym razem piękny.
9.
Obsession (no co, no TE Obsession) - hehe tego to chyba wyjaśniać nie muszę. Opening z SIGNa który chyba każdy zna, kto choć trochę się w muzyce animowej orientuje. Jest jednak mała różnica. Większość ludzi zna Obsession bezpośrednio z filmu, gdzie dana jest wersja krótsza (co jest chyba oczywiste, trudno żeby opening trwał 5 minut), i większość ludzi tej krótszej wersji nie lubi po prostu, a to bo odstaje i nie pasuje do reszty muzyki z SIGNa, a to bo jest za ostra jak na te anime itp. To ja wam mówię ludzie posłuchajcie pełnej wersji. Jest albo na tym albumie właśnie, albo na singlu z SIGNa (notabene pierwszy album wogóle z tej serii). To jest dopiero prawdziwa, potężna, perfekcyjna wersja Obsession, i tak ten utwór powinien brzmieć. Jest bardziej pełny, stonowany, ale nadal posiada ten kopiący w łeb kilmat. Fakt, utwór męczy, ale męczy bo został stworzony z takim zamiarem. Słuchając go trzeba się poddać, dać się ogarnąć obsesji. A przy okazji słuchać go w nocy, w ciemnym pokoju, po kilku godzinach grania. KLIMAT!
10
Kioku (Memory) - i tu siedzi perła tego albumu. CUDO. Jest to (uwaga dla fanów) opening do Liminality 04. Tak, anime dopiero wychodzi za tydzień, a my mamy okazję poczuć power. Muszę powiedzieć że po raz pierwszy w życiu odpaleniu utworu w Winampie towarzyszyły mi takie emocje. Ostatni utwór skomponowany do .hacka przez Yuki. Więcej już myślę że nie będzie nic nowego. Ostatni z ostatnich. Po dennym DUSKu, ten utwór jest jak manna z nieba. Ok, dość smutów. Kiedy odpaliłem mptrójke, zamarłem. Skąd ja to znam? - pierwsza myśl. Dopiero po chwili zajarzyłem że już to słyszałem. Oczywiście nie było to rozczarowanie. O nie! Bo wcześniej słyszałem ten kawałek na singlu z Emerald Green. Nazywał się "Memory 90sec - Liminality version" i to był rzeźnicki utwór. 90 sekund, i żeby nie to, to byłby to utwór wszechczasów na mojej liście. To ma takiego kopa, taką moc, jest tak piękne, potężne, że tylko Yuki mogła coś takiego stworzyć. Masakra, jednym słowem. Ucieszyłem się więc, że te cudo rozwinięto w pełną wersję. Ale potem przyszły rozterki. Bo rozwinięto, ale tylko do 3 minut z hakiem, czyli dwa razy dłuższy. Syf, tak się nie robi, mogli go rozciągnąć tak żeby zapchać te 10 minut do pełnej płyty
Druga sprawa, ale było to tylko początkowe wrażenie. Utwór jest o wiele spokojniejszy niż wersja 90 sek. Szkoda trochę, bo właśnie jedną z zalet tej krótkiej wersji było jej tempo. Ale ale, to że jest wolniejszy to nie jest wada. Żeby jednak to zrozumieć spróbujmy przyjrzeć się poprzednim openingom do Liminality. Z każdym odcinkiem utwór staje się cięższy, mroczniejszy, głebszy. Na początku było "Edge", szybkie, energiczne. głośne. Potem "Senya Ichiya", już nieco bardziej stonowane, klimatyczne. Dalej "Kimi ga Ita...", które już jest całkiem kopiące, jakby pogrążające w tajemnicy Liminality. Aż dochodzimy do 04 odcinka. I ten utwór właśnie idzie za pozostałymi. Jest już maksymalnie mroczny, ponury, tajemniczy, psychodeliczny nawet (oczywiście w skali tych czterech utworów). Bębny, dudniące o wiele wolniej niż w wersji z Singla, cięższe, a potem wchodzi wokal Chiaki. Jakby recytowała wiersz, modlitwę, powoli, przeciągle, monotonnie prawie. W pewnym momencie utwór dostaje kopa, śpiew przyspiesza, ale nadal jest recytacją, rytm jest dalej jednostajny. I znów spokojniej, ale bardziej ponuro, głeboko, a jednak czuć że atmosfera robi się coraz mroczniejsza. Potem instrumentalny brigde, cięzki i klimatyczny, a na koniec znów włącza się Chiaki, tym razem już szybko, energicznie, ale nadal w tym samym nastroju. I nagły koniec. Ja wam mówię, Liminality 04 będzie kopać dupsko. I to mocno
....a przynajmiej opening
11.
Jumping Fish (hoho no to jest tytuł poetycki, mam przetłumaczyć? Skacząca ryba?) - po gwałcie na umyśle (mógłbym być tak gwałcony i gwałcony) jakim jest "Kioku", zmiana klimatu i ballada kolejna. Nah, głosu Chiaki nigdy zawiele. Tymbardziej że przy 11 utworze byle tuman zauważy co ona potrafi wyrabiać z głosem. Teraz spokojnie, ciepło, bardzo nastrojowo, prawie jak kołysanka. Ale ja tu nie o tym chciałem. Twórczość Yuki Kajiury dzieli się na dwa "rodzaje". Jednym jest przez wszystkich znany i lubiany "elektroniczny" styl grany na kibordzie, a drugim kompletne przeciwieństwo, choć też instrument klawiszowy, czyli pianino. Yuki albo całe utwory komponuje na pianinie, albo co jest bardzo charakterystyczne dla jej stylu, często dołącza pianino do innych instrumentów. A tu, oprócz skaczącej ryby, wokalu Chiaki, mamy właśnie czysty utwór na pianinie. Posłuchajcie sobie np "Kiss" z OST1 do SIGNa, tam słychać jak Yuki gra na pianinie.
12.
Yasashii Yoake (Gentle Dawn) - ha, było Obsession to jak może nie być tego. Ending z SIGNa. I tu mogę przepisać to co pisałem przy Obsesji. Dokładnie jest tak samo. Znów pełna wersja, i znów o niebo lepsza od tej serialowej. To jest klimat The World, to jest potęga Yuki w całej okazałości. Najpierw spokojne intro, potem nagle niesamowity rytm na bębnach, a potem jazda. Nie ma co się rozpisywać. Trudno nie lubić tego utworu, bo jest to majstersztyk i dzieło sztuki jakich mało. Po raz kolejny Chiaki udowadnia jak niesamowity ma głos, jak różnorodny. I warstwa instrumentalna - cud, po prostu ideał, tylko Yuki tak potrafi komponować! I tyle.
13.
Indio (to wogóle coś znaczy?) - utwór z Noira. Dziwny, nieco odstający od reszty albumu, ale co się dziwić, to są piosenki z różnych anime i trudno żeby były jednakowe. Oczywiście to że jest inny wcale nie znaczy że gorszy. Yuki w jednym z wywiadów opowiedziała historię tej piosenki. Napisała ją jeszcze kiedy miała -naście lat, jako jedną z pierwszych. I jak mówi taki tekst i melodię można stworzyć tylko będąc przed nastolatką. Dopiero kiedy robiła muzkę do Noira, przypomniał jej się ten utwór. Pasował idealnie do anime o młodych dziewczynach, więc został przez autorkę użyty w serii. Posłuchajcie tego. Posłuchajcie jak Yuki potrafi konstruować cały utwór, jak rozwija go stopniowo, nadaje mu siły, wyrazu. Kawałek zaczyna się dziwnie, czymś w stylu dzwonów kościelnych, potem cicha, spokojna częśc instrumentalna i Chiaki zaczyna śpiewać. Stopniowo dołaczają się kolejne instrumenty, utwór nabiera siły. Ideał.
Sorry za te zmulanie, pewnie i tak nikt tego nie przeczytał, a nawet jak to zrobił to pomyślał że przynudzam po prostu. No i dobrze, ja nic nie chciałem tym postem wnieść nowego, po prostu naszło mnie na pisanie. Jeśli kogoś zainteresowałem (w co wątpię) tą płytą, zapraszam na PMa, albo na GG, będzie siurprajs.
Oczywiście nie wszystkim może się podobać ta muzyka, bo to tylko kwestia gustu, ale ja ubóstwiam ją ponad wszystko. Stąd ten post
Więc wybaczcie człowiekowi że tak zamula, ale miłość jest ślepa, szczególnie jak jest pierwsza w nocy, a ja tej muzyki słucham bez przerwy od dwóch dni. Znam każde słowo, każdy dzwięk. I każde słowo, każdy dzwięk uwielbiam.
This post was not sponsored by See-Saw or by anyone related to production of this album. These are just my stupid personal thoughts and feelings. Yeah!
PS Ktos się nudzi tak jak ja, czyli mówiąc inaczej odbija mu szajba, może sobie w tym topiku popisać o tym czego słucha, oczywiście z anime a ja oczywiście z chęcią poznam co słuchają inni. Oczywiście.
.
.
.
Oczywiście jest juz 1:18, może jeszcze coś napiszę? A nieee, co ja będę niewinnych ludzi męczył
Enaf!
Sporo tego wyszło...