j-pop i inne muzyki anime :)

Dla maniaków tychże dziedzin japońskiego rysunku

Moderator: Lechu

Postautor: Lubek » ndz 22.06.2003 0:03

Lechu z IRC'a ;) pisze:S2 Works sobie daruję, bo niekompletne na tym bocie, a całość to 7 płyt :P A do tego moja współpraca z botem świetnie się układa i muszę ściągnąć parę ważnych rzeczy, np. Noira oba OSTy, plus jak mówiłeś Last Exile, no i pewnie coś jeszcze. A na razie kończę ciągnąć Aquarian Age :)
no i jestem
Awatar użytkownika
Lubek
Wojownik
Wojownik
 
Posty: 209
Rejestracja: czw 13.03.2003 17:17

Postautor: hops » ndz 22.06.2003 8:33

Lechu podobno pisze:S2 Works sobie daruję, bo niekompletne na tym bocie, a całość to 7 płyt :P

Zacznę ściągać limitowanego BeBopa... A potem... Czekałem na ten OST dokładnie rok - Initial D Millennium Box 5 CD! Hahahaha! Nareszcie!

Lechu podobno pisze:A do tego moja współpraca z botem świetnie się układa i muszę ściągnąć parę ważnych rzeczy, np. Noira oba OSTy, plus jak mówiłeś Last Exile, no i pewnie coś jeszcze.

Na bocie leży singielek z openingiem i endingiem LE. OSTa dociągnę dzisiaj - zostało mi 17mb, ale straciłem w nocy kolejkę. A jak się nie uda - za 2 albo 4 dni pojawi się na bocie.

Lechu podobno pisze:A na razie kończę ciągnąć Aquarian Age :)

A ja biblię RahXephona :)
"There is nothing amazing. Just the norm." - Naota, FLCL
http://www.stalin-vs-hitler.w.pl
Awatar użytkownika
hops
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 524
Rejestracja: śr 09.10.2002 19:01
Lokalizacja: Gdańsk

Postautor: Yoghurt » ndz 22.06.2003 10:30

CXóż, podzielę zdanie innych- w Anime nie było, nie ma i nie bedzie lepszego OST niż ten stworzony przez The Seatbelts do Bebopa. Zaraz za nim plasuje się soundtrack do Hellsinga, zaś potem- do Ghosta TV: Stand Alone Complex (szczególnie opening).. No i genialne Komm suser Todd z Evangeliona.

Za to za jeden z gorszych uważam ten do najnowszej serii Wolf's Rain (dlaczego ona jest tak wychwalana, nie jest niczym szczególnym).
Obrazek
Awatar użytkownika
Yoghurt
Pretorianin
Pretorianin
 
Posty: 49
Rejestracja: ndz 01.12.2002 20:25
Lokalizacja: Stolica tego popieprzonego kraju

Postautor: Lechu » pn 23.06.2003 9:10

hejhops pisze:Zacznę ściągać limitowanego BeBopa... A potem... Czekałem na ten OST dokładnie rok - Initial D Millennium Box 5 CD! Hahahaha! Nareszcie!


Cowboy Bebop LE 5CD to ja mam, w sumie nawet lepiej sprawuje się niż 3 OSTy, róznica jest niewielka, w LE są najwyżej dodane dialogi z CB, plus kilka kawałków jest zmienionych nieco.

hejhops pisze:Na bocie leży singielek z openingiem i endingiem LE. OSTa dociągnę dzisiaj - zostało mi 17mb, ale straciłem w nocy kolejkę. A jak się nie uda - za 2 albo 4 dni pojawi się na bocie.

Czytaj niżej :)

hejhops pisze:A ja biblię RahXephona :)

Tę książkę? Dobrze mówię? Czy OSTy. Bo jak OSTy, to szczerze odradzam, a jak ksiązkę, to poproszę o trochę więcej info na gg :P
Ahhh artworki z paniami z Raha :D

Yoghurt pisze:Za to za jeden z gorszych uważam ten do najnowszej serii Wolf's Rain (dlaczego ona jest tak wychwalana, nie jest niczym szczególnym).

Seria czy OST? Jeśli OST to fakt, nie jest najlepszy (a to przecierz wasza kochana Yoko :wink: ), co jednak nie zmienia faktu że zawiera kilka świetnych utworów. "Stray" do tej pory słucham nieustannie i nie mogę przestać :twisted: Dla mnie ten OST to kolejna robota Yoko, u której jak zawsze jedne utwory uwielbiam, inne mnie delikatnie mówiąc wpieniają.
Jeśli seria, to zastosuję klasyczną zagrywkę - kwestia gustu :D Dla mnie WR jest fenomenalne, pod każdym względem (no dobra, może trochę anemiczne jest :P ) i mieści się w pierwszej piatce ulubionych anime (pomijam fakt że ta piątka to chyba pięćdziesiątka już :wink: )

Yoghurt pisze:No i genialne Komm suser Todd z Evangeliona.

Mmmmmmmmmmmmmmmmmmniam :D

Żeby znów nie było offtopik:
Właśnie skończyłem słuchać OSTa o którym głośno ostatnio. Nie dziwię się czemu :D

Last Exile Original Soundtrack
Od razu zaznaczam, że nie mam kompletnie pojęcia o czym jest samo anime (no może poza tym że to coś o samolotach i lataniu), więc słucham tego soundtracku "na surowo", bez powiązania z filmem :)
OST taki, jak każdy powinien być. Utworów jest w sam raz, długość ich jest też odpowiednia. Całość to równo godzina doskonałej muzyki. Zaczyna się świetnym "Cloud Age Symphony", który z początku mnie nieco zraził do OSTa, bo mam dziwną niechęć do męskich wokali, a do tego udziwnionych. Ale za drugim, trzecim razem, kawałek zyskał w moich oczach (znaczy się, uszach), i ogólnie jest naprawdę dobry, może trochę monotonny, ale słucha się bardzo dobrze. Potem muzyka nabiera nieco innego klimatu. Staje się bardziej etniczna, celtycka niemal, mamy skrzypce, gitarki, choć nadal pozostaje nieco elektroniczne brzmienie (mi to nie przeszkadza), a dzięki temu jest żywsza, bardziej zdatna do słuchania (nie ma nic gorszego niż monotonia :twisted: ). Melodie momentami przypominają mi moje kochane Haibane Renmei, momentami jest to coś pod Mitsudę, mimo to OST posiada swój własny, świetny styl.
Jest kilka piosenek - ballada "Skywriting", całkiem przyjemna, śpiewana przez tego samego pana co pierwszy utwór, jest kilka utworów z żeńskim wokalem, ale tych się dość cięzko słucha (jak "Prayer For Love" czy "Requiem In The Air"), no i jest też zgaduję, ending, "Over the Sky", który jest przeciętną piosnką, śpiewaną przez panią o przeciętnym wokalu. Podchodzi stylem pod Heart of Air znany z Haibane czy ZOE, pewnie dla widzów serii bardziej się spodoba, niż mi (wiem przecież, że endingi zawsze większą furrorę robią niż openingi, nawet z własnego doświadczenia).
Są też utwory orkiestrowe, bardziej doniosłe, jak "Naval Affair", "Complicated Decision", czy też orkiestrowe - spokojne, jak "All is Over". Bardzo dobrze, soundtrack staje się bardzo różnorodny przez to (czy wspominałem że nie lubię monotonii?).
Ogólnie, świetny OST, stylowy, doskonały do słuchania poza anime. A właśnie. Teraz to ja muszę go posłuchać wraz z filmem, bo tak dobry OST to dla mnie sygnał, że trzeba anime obejrzeć. Co oczywiście uczynię, jak tylko po zbędę się mego Wyrdża, na którym unfortunately filmów oglądać nie mogę. No i miejsce na dysku potrzebne :P

Następny w kolejce Aquarian Age OST, ale to później.
Aha, i oczywiście witamy Yoghurta :D
My new Home:
Heroes Home
Obrazek
Awatar użytkownika
Lechu
Lord
Lord
 
Posty: 1638
Rejestracja: pt 06.12.2002 12:41
Lokalizacja: Guild Wars / Heroes Home

Postautor: hops » pn 23.06.2003 11:57

Lechu pisze:Cowboy Bebop LE 5CD to ja mam, w sumie nawet lepiej sprawuje się niż 3 OSTy, róznica jest niewielka, w LE są najwyżej dodane dialogi z CB, plus kilka kawałków jest zmienionych nieco.

Mój będzie miał 4 CD + OST z The Movie w 320kbps. Yeah! Ask DNA!

Lechu pisze:Czytaj niżej :)

Też już mam ;) Znaczy, mam od wczorajszego południa :)

Lechu pisze:Tę książkę? Dobrze mówię? Czy OSTy. Bo jak OSTy, to szczerze odradzam, a jak ksiązkę, to poproszę o trochę więcej info na gg :P

Książkę. Niestety, nie przetłumaczona z japońskiego :( Ale Rysunki fajne :)

Lechu pisze:Ahhh artworki z paniami z Raha :D

Też są. Aaah, Megumi ;)

Lechu pisze:Właśnie skończyłem słuchać OSTa o którym głośno ostatnio. Nie dziwię się czemu :D

Nikt się nie dziwi ;)

Lechu pisze:Last Exile Original Soundtrack
Od razu zaznaczam, że nie mam kompletnie pojęcia o czym jest samo anime (no może poza tym że to coś o samolotach i lataniu), więc słucham tego soundtracku "na surowo", bez powiązania z filmem :)

Nie jest to anime tylko o lataniu: historia dwójki doręczycieli, którzy przypadkiem zostają wciągnięci w wir potężnego konfliktu zbrojnego... Niesamowita kreska [kapitalne CG - acz momentami zbyt widoczne], świetna fabuła i doskonała muzyka czynią z LE jedno z najlepszych anime jakie widziałem.

Lechu pisze:Zaczyna się świetnym "Cloud Age Symphony", który z początku mnie nieco zraził do OSTa, bo mam dziwną niechęć do męskich wokali, a do tego udziwnionych.

CAS jako opening jest świetny - gorzej z engingiem, dla mnie - porażka.

Lechu pisze:Są też utwory orkiestrowe, bardziej doniosłe, jak "Naval Affair", "Complicated Decision", czy też orkiestrowe - spokojne, jak "All is Over".

I to zdecydowanie najmocniejszy punkt całego OSTa.

Lechu pisze:Aha, i oczywiście witamy Yoghurta :D

A tak, witamy ;)
"There is nothing amazing. Just the norm." - Naota, FLCL
http://www.stalin-vs-hitler.w.pl
Awatar użytkownika
hops
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 524
Rejestracja: śr 09.10.2002 19:01
Lokalizacja: Gdańsk

Postautor: Lechu » wt 24.06.2003 16:16

Krótko - Last Exile pewnikiem leci, jak tylko miejsce znajde. Powiedz mi tylko mistrzu który fansub najlepszy :)

Aquarian Age - Sign for Evolution OST
W końcu udało się dorwać, praktycznie ostatni z OSTów autorstwa Yuki, którego jeszcze nie słyszałem. Pomijam te starsze, bo na nie trafić nie sposób. Klasycznie - Aquarian Age nie widziałem (i nie mam zamiaru narazie, ale o tym potem), więc oceniam muzykę bez wpływu anime na moją ocenę. Dodać należy, że poprzednie OSTy Kajiury, tj z SIGNa i z Noira również słuchałem zanim obejrzałem anime.
Właśnie. W tym tkwi cały problem. O ile Noir i .hack to są majstersztyki, i to od razu się stwierdza, nawet jeśli nie widziało się anime, i nawet nie trzeba się do nich długo przekonywać, to z AA OST już nie jest tak ładnie. Dla mnie te dzieła Yuki to ideał, teraz coraz bardziej wydaje mi się że niedościgniony. Do Aquarian Age OST podchodziłem właśnie z zupełnie przeciwnym przekonaniem. Kurde, przecież to Kajiura, i na samą myśl o kolejnym tak cudownym jak inne jej autorstwa OST, dostawałem orgazmu niemalże.
Kiedy załączyłem po raz pierwszy, poczułem się jak w domu. Utwór numer 1, "Awake" (wiele ostów zaczyna się od takiego kawałka :P ), to Yuki Kajiura w najczystszej formie. Znów elektroniczne brzmienie, niesamowita melodia, do tego świetny, "niestandardowy" wokal. Skoro jesteśmy przy wokalu, to od razu o nim napiszę. Piosenek śpiewanych normalnie, tj w jakimś sensownym języku (np japońskim), jest tu sztuk TYLKO jeden. Zgroza, i tragedia. Przy takiej ilości piosenek, jakie były w OSTach z Noira i .hacka, jeden utwór śpiewany, to zdecydowanie za mało, jeśli się weźmie również pod uwagę możliwości Yuki, i wokalistek z którymi do tej pory pracowała. Szkoda, wielka szkoda że nie ma na OST Chiaki Ishikawy. Za to mamy coś co się nazywa "Unseen Ties ~ Everlasting Love" i jest chyba endingiem. Typowa piosnka, o miłości, do tego śpiewana denerwującym angielskim. Błe.
Ale to nie znaczy że więcej wokalu nie ma na płycie. Wokal jest, i to niemal w każdym utworze. Yuki tym razem wykorzystała klimaty arabskie, tureckie, sam nie wiem, trudno powiedzieć bo się nie znam na muzyce z tamtych regionów. Ale to jest taki etniczny, żeński, turecko-arabski wokal. Inaczej nie potrafię tego okreslić. Cały OST, oprócz kilku utworów, powtarza ten wokalny motyw, który nie jest zły, przeciwnie, nadaje klimatu całej płycie. Wystarczy posłuchać właśnie "Awake", "WIZ-DOM", "Conflict for Break". Można mieć jedynie zastrzeżenie do jego powtarzalności, bo po kilku utowrach zaczyna nudzić. Więcej inwencji twórczej, goddammit!
Poza wokalem, OST dysponuje tym co zawsze. Melodyjnością, która w wykonaniu Yuki Kajiury powala. Znów są te same skrzypce, są instrumenty znane nam z Noira, są tak samo szybkie, elektroniczne rytmy. Jest też oczywiście, obowiązkowo, mistrzowskie pianino, które jest na każdym z soundtracków Yuki. "Irritation Silence", "Tears", "Sweetest Smile", to właśnie utwory grane na pianinie, bardzo podobne do tych z Noira czy .hacka.
Są też utwory wyłamujące się ze schematów. Mamy kilka żywszych, jazzowo-rockowych kawałków, jak "Hard Struggle" czy "Sight-Read". No i na koniec, żeby kompletnie poczuć się jak w domu, "Newday's News", mieszanka przecudownych "Silent Life" i "Sit Beside Me" z .hack//SIGN OST.1, z nieco inną melodią i bardziej elektronicznym brzmieniem.
Wszystko było by dobrze, gdyby nie to o czym pisałem na początku. Poprzednie OSTy Kajiury to dzieła sztuki. Tu spodziewałem się tego samego. Niestety, właśnie okazało się inaczej. Aquarian Age - Sign for Evolution OST nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak poprzednie albumy. Dlaczego? Brak piosenek. Brak utworów - kolosów, które wynosiły inne albumy ponad wszystko, jak "Key of the Twilight" czy "Canta per Me". Tu czegoś takiego nie ma. Tylko "rzemieślnicza", instrumentalna robota. Ot, standardowe brzmienie Yuki Kajiury, z dodanym akurat turecko-arabskim :wink: brzmieniem, plus motywy znane z innych płyt, melodyjność, pianino, itp.
Dla każdego fana Kajiury - więcej do słuchania, jeśli znudziło się już wszystko z innych jej albumów, a nadal jest jeszcze komuś mało jej twórczości. To nadal ta sama, genialna muzyka.
Dla nieznających tej pani - lepiej posłuchać innych jej płyt. To akurat jest OST dla starych wyjadaczy. A zapewniam, przy jej poprzednich dziełach będziecie się lepiej bawić.


.hack//Tasogare no Udewa Densetsu OST
Aka .hack//Legend Of Twilight's Bracelet OST, aka .hack//DUSK OST, jak kto woli.
Ostatni z OSTów z projektu .hack, który dane mi jest posłuchać. Pomijam Image Album - Character Drama (czy jak to się nazywa) z DUSKa, bo na to nie mam odwagi (Reeeeenaaaaaaa!!!! :wink: ).
Nie jest to niestety robota pani o której pisałem wyżej. Yuki akurat wtedy widocznie tworzyła Aquarian Age, bądź, co bardziej pewne - doszła do wniosku że tak kaszaniasta seria nie jest godna jej muzyki :twisted: Szkoda, bo może chociarz OST by się nadawał do słuchania. A tak mamy dzieło niejakich Yujiego Yoshino i Yoko Ueno (ta pani to zakładam odpowiada za wokal). Co to znaczy? Ano porażkę.
Kto widział DUSKa, i słyszał muzykę w nim, ten może sobie darować. I OSTa, i czytanie tej recenzji :P A dla reszty, niedajboże niedoszłych samobójców, chcących się katować tym albumem, jest to:
Większość albumu (a jest długi, bo ponad 70 minut) utrzymana jest w klimatach anime. Czyli lajtowe, lekkie, skoczne, kawałki. Wesoła muzyczka, nawet utwory nie trwają dłużej jak 2:30 (Bogu dzięki). A żeby było weselej, mamy panią wymienioną wcześniej jako wokalistkę. Słychać ją niemal w każdym utworze. Nie, nie śpiewa nic. Nuci. Lalala, tralalala, srutututu, nanana i inne takie. Przez cały czas, w każdym utworze. Kto słyszał OST do Tonari no Yamada-kun, będzie wiedział o co chodzi. Denerwuje to, Bardzo. Chociarz są momenty, kiedy te tralalala jest fajne. Kto widział DUSKa (i czyta to jeszcze :wink: ) - pamietacie moment w 1 odcinku, kiedy Shugo pojawia się po raz pierwszy w The World? Gra wtedy taki fajny kawałek, właśnie z tym lalala - "Jump To The Blue Sky!". I ten jeden, no może jeszcze jakieś dwa, by wystarczyły. Ale nie tyle!
Nie mam tego za złe - do serii jak najbardziej one pasują - DUSK taki już jest, i OST trzyma klimat serii. Zresztą, taki jest The World przecierz. Wesoły, barwny, radosny, gdzie każdy sobie wesoło gra, nieprawda? Ale, jest też ten drugi The World, tajemniczy, mroczny, cyber-zabójczy (pojechałem.... :P ). Muzyka Kajiury ten klimat oddawała doskonale. A tu owszem mamy kilka utworów w takim klimacie. W anime były przecież sceny dramatyczne, poważne (na które tak kląłem :P ). "Abnormal Gang", "Data Drain", "Torn Net", to właśnie utwory pozbawione tego wokalu, i w klimatach SIGNowych. Słucha ich się całkiem miło.
Pozostaje jeszcze kilka utworów o których należy wspomnieć. "Dawn". Śpiewany utwór! Normalnym, całkiem przyjemnym wokalem pani Mai Takahashi. Dla tych co oglądali - to kawałek z momentu kiedy Rena w jednym z końcowych odcinków wybiega z dungeona i próbuje dogonić Shugo. Bardzo fajny utwór, miła melodia, praktycznie nie pasuje do całego OST. Na szczęscie nie ma tu tragicznego NEW WORLD znanego z openingu. Jest, na sam koniec, w krótkiej wersji acoustic. Ale to nic szczególnego.
A w połowie płyty się poryczałem :wink: Pośród tych tralalala i innych pierdół, pośród tych hepi muzyczek, nagle perła. Szok. Emerald Green. Jak diament wetknięty w kupę hmmm odchodów, tak ten kawałek tkwi sobie w tym nędznym OST. Żeby nie wspomniany wcześniej "Dawn", to uznałbym że ktoś się pomylił, dając ending, w skróconej TV-wersji. Ehhhhh że też musieli tak zbezcześcić cudowne Emerald Green.
Tak więc na 29 utworów, 70 minut płyty, posłuchania wartych jest góra 5 kawałków. "Dawn", "Jump To The Blue Sky!", pasujące tutaj jak pięść do oka "Emerald Green TV-Size" i kilka mroczniejszych gdzieś zaplątanych pośród reszty chłamu.
Tylko dla .hack//Maniaków, do kolekcji. Nic więcej. Albo dla tych co lubią hepi lajtowe kawałeczki, z tralalala i nanana.

A ja idę, bo muszę odreagować tego DUSKa. Noir OST 1 i 2, w 320 kbps CBR. MNIAM :D
My new Home:
Heroes Home
Obrazek
Awatar użytkownika
Lechu
Lord
Lord
 
Posty: 1638
Rejestracja: pt 06.12.2002 12:41
Lokalizacja: Guild Wars / Heroes Home

Postautor: hops » wt 24.06.2003 17:25

Lechu pisze:Krótko - Last Exile pewnikiem leci, jak tylko miejsce znajde. Powiedz mi tylko mistrzu który fansub najlepszy :)

Zdecydowanie Anime-Kraze, chociaż bardzo, ale to bardzo wolno wydają. Za to, gdy już odcinek zsubują, inne grupy mogą się pochować...
"There is nothing amazing. Just the norm." - Naota, FLCL
http://www.stalin-vs-hitler.w.pl
Awatar użytkownika
hops
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 524
Rejestracja: śr 09.10.2002 19:01
Lokalizacja: Gdańsk

Postautor: Kywalker » ndz 13.07.2003 11:21

Hayashibara Megumi, Kanno Yoko.
Poza tym ładna jest muzyka z Onegai Sensei (już umiem grac prawie całe Tsutaetai Koto Ga Arun Da).
Aha, zrobiłem kilka MID-ów na podstawie muzyki z Onegai Sensei. Więcej w fazie produkcji. I ten drugi plik nie jest jeszcze skończony. Brakuje mu zmian tempa.
http://www.if.pw.edu.pl/~kywalker/tsutaetai.mid
http://www.if.pw.edu.pl/~kywalker/backimage.mid
"Ware wo tadashiku isameru mono wa waga shinari;
Ware wo tadashiku homuru mono wa waga tomonari;
Ware ni omoneru mono wa waga tekinari."

- Nihongo no shingen
Awatar użytkownika
Kywalker
Wojownik
Wojownik
 
Posty: 123
Rejestracja: ndz 13.07.2003 10:00
Lokalizacja: ...from the Galaxy far, far away...

Postautor: Lechu » sob 26.07.2003 20:57

Łokej, wygrzebię ten stary topik, bo się nudzę :D

Ostatnio trochę muzy wpadło w moje uszy, więc można conieco napisać, czyli będzie to kolejny post z cyklu Wujek Lechu Poleca (WLP). Tak więc jak ktoś szuka czegoś dobrego do słuchania, to może sobie posłuchać właśnie tego. Aha, tylko potem bez bluzgów mi że WLP a komuś się nie spodobało :D

A więc tym razem WLP:

Yuki Kajiura - Fiction

Jeśli ktoś nie czytał mojego poprzedniego posta na pierwszej stronie, tego najdłuższego, o "Dream Field", to nie ma co czytać dalej :twisted:
"Dream Field" to dla mnie ideał. Wszystkie (prawie) najlepsze piosenki Yuki zebrane na jednej, wspaniałej płycie. Problem był taki, że były to tylko piosenki See-Saw, czyli Yuki Kajiura plus jej wokalistka - Chiaki Ishikawa. Co za tym idzie, album nie zawierał innych, równie świetnych kawałków autorstwa Kajiury. "Fiction" naprawia ten problem.
Ale po kolei. Dzięki OSTom do Noira i .hacka Yuki stała się na tyle sławna, że wystąpiła kilka razy publicznie na konwentach w USA, a na koniec, żeby było jeszcze weselej, wydała pierwszy oficjalny album w ameryce. Czyli lamerykanskie dzieci nie muszą już ściągać mp3 z netu ani zamawiać płyt zza oceanu, tylko mogą wyjść do najbliższego sklepu i sobie kupić.
I kupują sobie "Fiction" właśnie. Album ten jest jakby przeciwieństwem "Dream Field", czyli zawiera to, czego poprzedniej płycie brakowało. Tam mieliśmy wszystko śpiewane przez Chiakę, tu mamy piosenki innych wokalistek śpiewających dla Kajiury. Ktoś kto zna muzykę z hacka i Noira od razu domyśli się o jakie piosenki chodzi. A oto i one:

Key of the Twilight śpiewa Emily Brindiger - ten album musiał się tak zaczynać. Najsłynniejsz utwór w całym dorobku Yuki. Piosenka - legenda.Ideał najlepszy z najlepszych. Klucz (dosłownie) do całego OSTa z hack//SIGNa. Utwór który skupia w sobie wszystko co najlepsze. Najbardziej klimatyczny, najbardziej poruszający, nastrojowy kawałek. Nie będę się więcej rozwodził. "Key of the Twilight" to legenda którą trzeba znać. Bo żadne słowa nie opiszą tej piosenki, nie opiszą jak cudowny jest wokal Emily, co czuje człowiek słuchając tej niebiańskiej melodii. Ale trochę o czym innym. Większość piosenek na tym albumie zostało poprawionych, ztuningowanych, i tak też się stało z "Key of the Twilight". Piosenka została pozbawiona tłumiącego ją dziwnego szumu, który w oryginale sprawiał, że utwór był dziwnie niewyraźny. Nowa wersja jest żywsza, wyraźniejsza, mocniejsza. Czy to dobrze? Pierwowzór przez swoją niewyraźność miał lepszy klimat, tu za to lepiej mozna się wsłuchać w melodię, i w wokal. Czy tak, czy tak jest to dla mnie utwór - ideał.
Cynical World - śpiewa Emily Brindiger - pierwszy z nowych utwórów, nigdzie wcześniej nie publikowanych, i nie pochodzących z żadnych anime. Bardzo dobrze, dzięki temu całe "Fiction" jest o wiele przyjemniejsze do słuchania, bo nie są to tylko stare, oklepane melodie. "Cynical World" zaczyna się doś spokojnie, wyraźny wokal Emily (i jak piekny!) tworzy całą melodię. Gdy kończy się tekst, nagle muzyka wybucha, niesamowitą, instrumentalną partią, która trwa przez cały prawie utwór. Za takie coś kocham Yuki, za to jak potrafi dobrać instrumenty, zharmonizować ze sobą, i jak potrafi z tego stworzyć nieziemską melodię, pełną energii, uczucia, emocji. Uwielbiam zagłebiać się w skomplikowane brzmienie, wsłuchiwać się w każdy instrument. Pod koniec do tej instrumentalnej orgii włącza się znów wokal Emily, ale jest tylko jednym z wielu instrumentów. Poezja.
Fake Wings - śpiewa Emily Brindiger - znany, aż do bólu znany każdemu widzowi SIGNa utwór towarzyszący sielankowemu widokowi miasta Mac Anu i płynącej gondoli z Subaru. Ehhhh akurat ten kawałek już podczas oglądania anime mi się znudził. No ale musieli dać na płycie, bo to też słynne i wogóle. Anyway, "Fake Wings" to bardzo spokojny, kołyszący utwór, o nieco smutnym brzmieniu, nawet można wyczuć w nim odrobinę bólu. Co zmienili w tym wydaniu? Dodano gitarkę, taką włoską, wenecką, każdy chyba wie o co chodzi. W sumie pasuje to do utworu, jeśli skojarzymy sobie piosenkę z tym co pisałem - gondolą, zachodem słońca i miastem przypominającym właśnię Wenecję. Chyba nawet jest nieco dłuższy niż pierwowzór, ale nie jestem pewnien bo aż tak bardzo za nim nie przepadam. Co nie znaczy że jest zły :)
Fiction - spiewa znów Emily - perła tego albumu. IMHO najlepszy z kawałków na płycie - stare już się przejadły, a nowe są wporządku, ale ten wybija się ponad nie. Bardzo przyjemny, dośc nietypowy, ale to akurat u Yuki normalne,Co ciekawe, Emily śpiewa tu nieco innym głosem niż zawsze, jakby takim mocniejszym (wcześniejsze utwóry to raczej delikatny śpiew), tak że czuć w piosence siłę, energię płynącą z wokalu. Melodia jest nieskomplikowana (jak na możliwości Yuki), ale też niesamowita. Piękny, po prostu piekne. Pod koniec utwór się załamuje, wchodzą skrzypce, melodia robi się bardziej skomplikowana, choć nieco chaotyczna, by potem znów przyjąc fantastyczny rytm z początku utwóru. Dla tego jednego kawałka warto posłuchać całej płyty. Widać, że Yuki nadal posiada ogromny potencjał, i jeszcze większy talent, a z każdym nowym utworem moje uwielbienie do tej pani rośnie.
Vanity - i po raz kolejny śpiewa Emily - kolejny nowy utwór z nowych. I kolejny świetny. Chciałbym go usłyszeć w wersji karaoke, bo większośc utworów Yuki jest tak samo dobra z wokalem i bez. Tu jak zwykle wokal Emily jest przecudowny, tym razem brzmi dojrzale, jakby doroślej. Trudno to opisać. Cały utwór jest spokojny, nie wiem czemu, przypomina mi "Liminality - full version" (POLECAM!!!) z Liminality OST. To pewnie przez te "i'll be there by your side" w tekście. Co jednak nie znaczy że te utwóry są podobne - ot moje osobiste skojarzenie. Znów przepiękna melodia, poprostu porywająca, doskonała. Brak słów.
Canta per me - śpiewa, tym razem Deb Lyons - ten utwór w oryginale (na Noir OST 1) słyszałem miliony razy - jedna z dwóch piosenek - kluczy dla Noira. Co dziwne jednak, śpiewa ją ktoś zupełnie inny niż w oryginale. Tak więc tuning w porównaniu z pierwowzorem jest ogromny. Po pierwsze - instrumenty brzmią wyraźniej, żywiej, pełniej. Utwór jest dłuższy, bardziej rozbudowany - i dobrze, tak być powinno, bo wersja oryginalana była krótka i prosta (i przepiękna). Po drugie - właśnie wokal. Nigdy nie słyszałem wcześniej o tej pani, ale muszę powiedzieć że mam mieszane uczucia. Chodzi o to, że: piosenka jest po łacinie (włosku?), i w oryginale śpiewała ją Yuriko Kaida. I wypadła przy tym fenomenalnie. Może nie był to idealny śpiew (japończycy są do dupy jeśli chodzi o inne języki), ale jej głos był wspaniały i pasował idealnie. Deb Lyons z drugiej strony, jest tragiczna. Śpiewa z jakimś dziwnym akcentem, jakby angielskim, przeciąga i wogóle, co odbiera kompletnie urok tej piosence. Do tego ztuningowana gitara, która prowadzi ten utwór, jest bardziej ostra, drażniąca. Ogólnie nie jest źle, ale oryginał jest o niebo lepszy, choć prostszy.
Zodiacal Sign - śpiewa Kaori Nishina - z Aquarian Age OST, o którym niedawno pisałem. Czyli energiczne jak to Azi nazwał DICHO, plus wokal mało sensowny, ale klimatyczny - coś w stylu arabskim, czy tureckim, trudno mi powiedzieć. Yuki Kajiura w całej okazałości, i muszę przyznać że tutaj ten kawałek brzmi lepiej niż na oryginalnym OST. Jest dłuższy, mniej tego dziwnego wokalu i jest bardziej skomplikowany.
Awaking - śpiewa ta sama co wcześniej - kolejny kawałek z Aquarian Age, tym razem skrócony i spowolniony w stosunku do oryginału. Dodana gitara, wokal jest wolniejszy, melodia sobie spokojnie płynie. Znów arabsko-turecko-hinduski (niepotrzebne skreślić) wokal, rytmiczna perkusja, jednostajna. Dzwiny kawałek, trochę nie pasuje do całej, energiocznej płyty - jest monotonny i powolny. Ale skoro dali "Fake Wings" to czemu nie to. Co innego że mogli dać na jego miejsce mnóstwo innych - lepszych.
Open Your Heart - po raz ostatni na płycie - Emily Brindiger - znany z SIGNa utwór. Tam, na drugim OST występował w dwóch (niewiele się różniących wersjach), tu mamy kolejną. Różnice? Niewielkie - zmieniono kolejność śpiewania, dodano zamiast saksofonu z oryginału - dziwne skrzypce (?), dość brutalne i drażniące. A tak to te same DICHO (hej Azi :P ) z powtarzającym się "open your heart...". Co nie zmienia faktu, że muzyka jest wspaniała, niesamowicie skomponowana, i śpiew Emily, znów w nieco innym niż wcześniej wydaniu - perfeklcyjny. Warto posłuchać chociarzby właśnie dla chóru. przypomina się scena z końca SIGNa kiedy ten chór został użyty :D
Winter - śpiewa Deb Lyons - i tu ta pani się jak najbardziej nadaje - nie wiem kto pozwolił jej śpiewać "Canta per me". Ostatni z nowych utworów, spokojna ballada, bardziej wokalna niż instrumentalna. Czy dobrze kojarzę, czy jest to wokalna wersja "Snow" z Noira? Tak mi się jakoś kojarzy. Przyjemna, nastrojowa, i wbrew tytułowi, bardzo ciepła piosenka. No i krótka.
Salva Nos - i znów zonk, Yuri Kasahara - czyli kto inny niż w oryginale. Ale nie o wokalu najpierw. To najbradziej ztuningowany kawałek ze wszystkich, Nie do poznania zupełnie z początku. Zaczyna się niczym "Obsession - full version", wolno, skrzypce, potem zaczyna się delikatny śpiew Yuri, jakby modlitwa, i nagle utwór załamuje się do dziwnego brzmienia gitar. Takie chaotyczne piski. I z tego wyłania się dopiero melodia znana z oryginału (z OST z Noira przypominam). Ale jest spokojniejsza, delikatniejsza niż w oryginale - skrzypce, bardziej symfoniczne brzmienie - nie ma już tego brutalnego rytmu który tak łatwo wpadał w ucho w pierwowzorze. Czy to dobrze? Znów trudno powiedzieć. Oryginalne Salva nos było by zbyt krótkie i proste by umieszczać je na pionierskim w Stanach albumie. Dlatego został jak reszta udoskonalony. Oryginał był dobry, kultowy, tu mamy pelnoprawny Utwór, rozbudowany, zróznicowany. Yuri śpiewa bardzo operowym głosem, który chyba bardziej pasuje do modlitewnego tekstu utworu. Długość - 6:28!!! Czyli 3 razy prawie dłużej niż oryginał. Ciekawe przeróbki wokalu, w pewnym momencie niesamowity chór, śpiewający chyba "chryste eleyson..", dla któego warto usłyszeć ten kawałek. Yuki w całej okazałości - DICHO w najlepszym wydaniu, plus klimatyczny śpiew.

I tym "kolosem" kończy się debiut Kajiury za oceanem. Sprawa jest o tyle ciekawa, że zółtki również dostaną ten album, pomimo że był przeznaczony na rynek USA. Co jeszcze ciekawsze, japońska wersja jest wzbogacona o jeszcze 3!! utwory, zupełnie nowe, których niestety nie słyszałem, a które bym bardzo chciał poznać. Obstawaim że są po japońsku, dlatego nei trafiły na wydanie amerykańskie. A na pewno są cudowne.
Słowo kończące: POLECAM. Fanom Yuki nawet nie muszę tego mówić. Innym - doskonały album by zapoznać się z talentem tej pani. Najlepsze utwory, w najlepszym, ztunigowanym wydaniu. Aha! Najważniejsze - słuchać tylko w tandemie z "Dream Field" - te dwie płyty razem to idealny zbiór best of the best Yuki Kajiury. Doskonale się uzupełniają, i doskonale się ich słucha. Pomimo że to DICHO (tak Azi, muszę sie odegrać :twisted: )
Aha, jeszcze jedno - największą zobrodnią jest dla mnie brak "Aury" na tej płycie. Jak mogli dać słabe "Awaking" a nie dać TEGO? ARGHHHH dobrze że mozna sobie w winampie pozmieniać :P

To jeszcze nie koniec, WLP poleca dalej! :D

Ale tak krótko, bo to tylko single.

Sayonara - Yuria Yato
Singiel z openingiem i endingiem do Saishu Heiki Kanojo (więcej o tym anime w którymś z topików na forum - jakby ktoś chciał wiedzieć więcej).
Dwa utwory. Tylko dwa. Aż dwa. Dwa najwspanialsze utwory jakie w życiu słyszałem. Nie wiem dlaczego. Nie pytajcie. Ot, zwykły j-pop, przeciętne brzmienie, przeciętny wokal. Skąd moje uwielbienie? Nie wiem. Słyszałem je zanim obejrzałem SaiKano - więc nie ma to związku z anime. Anyway, singiel to dwa utwory, plus dwie wersje karaoke tych kawałków.
Sayonara - ending do SaiKano. Nieziemska ballada, nieziemski wokal Yurii (Julii w sumie, po japońsku tak to się piszę). Nie będę nic pisał więcej, bo nie jestem w stanie. Jak pisałem - nic wielkiego, a jednak tak bardzo chwyta za serce, że nie jestem w stanie przestać tego śłuchać. Znam na pamięć każdą doskonałą nutę, każdy doskonały dzwięk, słowo tego utworu. Tu muszę się przyznać, że nieco samo anime podniosło ocenę "Sayonara", bo wcześniej wolałem opening, dopiero obejrzenie SaiKano sprawiło że kocham ten utwór. Bo idealnie pasował do anime, bo jest idealnym endingiem, bo jest idealnym utworem.
Koisuru Kimochi - opening. Kiedy wydaje mi się że Sayonara bije wszystko na głowę właczam ten kawałek. Kiedyś usłyszałem go w wersji tv edit na OST do SaiKano. Zakochałem się od razu. I dostałem świra na punkcie znalezienia pełnej wersji. W końcu dorwałem na nędznej kazie, w nędznym 128 kbps. Dobre i to. Pełna wersja powala, rzuca na glebę, urywa łeb i gra nim w piłkę (TM). Nigdy nie słyszałem i nie usłyszę nic lepszego.
Wiem, moją słabością są piosenki o miłości (o Miłości, nie kojarzyć z enrike tudzież britnej). A głos Julii Yato jest po porstu głosem perfekcyjny do takiej piosenki. Wiem, są lepsze wokale od tej, ale w tym wypadku chodzi o coś więcej niż tylko jakośc głosu i technikę. Ten głos ma w sobie to coś, co sprawia że wymiekam, pęka mi serce przy każdej nucie. Wiem, utwór jest raczej pozytywny, ale jego brzmienie, głos Julii, są tak piekne, że to jest ponad moje słabe serce. Po prostu nie wytrzymuje takiej ilości ideału i piekna w najczystszej formie :D Nie wiem co jeszcze napisać, chciałbym tyle wyrazić ale nie jestem w stanie. Idę posłucham jeszcze raz - wolę słuchać niż pisać.
Na singlu jak wspominałem są wersje karaoke. Ale o nich nie warto dużo pisać. Owszem, melodia jest cudowna, ale bardzo bardzo bardzo wiele traci bez wokalu Julii. Do tego dodali jakiś dziwny chórek, chyba męski, który pierniczy całą imprezę i sprawia, że kompletnie nie chce mi się słuchać wersji instrumentalnych.


Saishu Heiki Kanojo Special Edition - Hoshi no Hate
Kolejny singiel z SaiKano. Tu jednak historia jest znacznie dłuższa niż poprzednio, więc pozwolę ją przytoczyć tutaj. A może jednak ktoś zainteresuje się tym singlem, a wtedy warto wiedzieć co i jak.
Prawie rok temu wyszedł OST z SaiKano. Dobra płyta, ale wadliwa. Po pierwsze, to oczym pisałem wcześniej - brak pełnej wersji "Koisuru Kimochi" i "Sayonara". I właśnie tytułowe "Hoshi no Hate". Reszta utworów jest świetna, doskonale się tego słucha - ot kolejny bardzo dobry OST z anime. Ale właśnie ponad wszystkie utwory na nim wybijają się trzy kawałki - krótkie opening i ending i znów muszę wspomnieć - "Hoshi no Hate" (byłbym wdzięczny za przetłumaczenie mi tego tytułu).
Sprawa z HnH wyglądała tak. Kawałek trwa 3 minuty z hakiem. Świetny, cudowny, pełen emocji utwór grany na gitarze elektrycznej. Zaczyna się spokojną melodią, a potem co jakiś czas jego siła wzrasta. Potem znów staje się mocniejszy, znów, i tak co jakiś czas nabiera mocy. I kiedy wydaje się, że już nie da się więcej emocji wcisnąc w akurat grającą melodię, nagle dochodzi kolejna gitara grająca swoją melodię, potem kolejna. I cały czas utwór rośnie. Nagle, dokładnie w 3:30, utwór się urywa. Dosłownie, cyk, cisza, i następny kawałek. Akurat w wydawałoby się apogeum. Dziwne. Pamietam jak wszyscy się dziwili, że wyszedł chyba zrypany rip, albo że ktoś coś namieszał. Każdy szukał full wersji. Dopiero gdy na sieć trafiło więcej ripów, okazało się że pełen tytuł brzmi - Hoshi no Hate (Incomplete). Dlaczego utwór tak się kończy nagle? Dlaczego autor tak zrobił? Odpowiedzi można szukać w samym anime. Sceny gdy ten kawalek został użyty są jednymi z najpiękniejszych scen SaiKano - widok Chise, tytułowej bohaterki, z lśniącymi skrzydłami, niszczącej jednym ruchem ręki całe miasto, iw tle lecąca ta melodia to coś niezapomnianego. A że przeważnie były to sceny z końca odcinka, to urywały się nagle, i zaczynał się ending. Ciekawa zagrywka, ale kurde, tego się nie robi na oficjalnym OST. Najlepszy utwór, i tak brzydko zepsuty. Ja, osobiście, bardzo cierpiałem z tego powodu - chęć usłyszenia HnH w całości była olbrzymia. Jakiś czas temu, dokładnie 2 lipca, ukazał się właśnie ten singiel, a ja usłyszałem go właśnie dziś.
Trzy utwory wchodzą w jego skład. "Hoshi no Hate - FULL version" - o czym marzył każdy kto usłyszał wersję z OST, "Yume miru tame ni", i tu szok, "Hoshi no Hate - VOCAL !!!! version". Zatkało mnie. Nie dość że full, to jeszcze z wokalem. Po kolei.
Hoshi no Hate - vocal version - - śpiewa Fumiko Orikasa. Trudna sprawa. Wokal jest dziwny, dośc ostry i mocny. Brzęczący, i wbijajacy się w głowę. Ale! To pasuje do HnH, do tych elektrycznych gitar. I lepszego wokalu nie dało się dać tutaj. Fumiko śpiewa w melodię graną przez gitary - czyli instrumenty odeszły na drugi plan, a jej mocny, dzwięczny głos przebija się na wierzch (dlatego też jest taki mocny - musi brzmieć głośniej niż seria gitar elektrycznych). Co za tym idzie, nie da się skupić na konstrukcji utworu - na wczuwaniu się we wzrastające napięcie, moc, o której pisałem. Po porstu wsłuchujemy się w wokal, w melodię którą on tworzy, i dajemy się ponieść. A do tego przed oczyma mamy sceny z SaiKano - idealnie.
Yume miru tame ni - śpiewa Mitsuo Sugiuchi. To facet, i do tego jeden z niewielu męskich wokali które toleruje (po Stevie Conte). Ten sam utwór jest na oficjalnym OST do SaiKano. Tutaj (co nie jest chyba już niczym wyjątkowym w tym poście) został ztuningowany, wydłużony, i polepszony ogólnie. Dodano partię solową na gitarze, Wyostrzono dzwięk, itp. Ogólnie dobry utwór, ale dużo zyskuje kiedy się zna anime i rolę jaką w nim "Yume miru..." ogrywa. A tak to jest typowy, porsty utworek j-popowy śpeiwany przez jakiegoś kolesia.
Hoshi no Hate - full version - gwiazda dzisiejszego wieczoru. Dla mnie - utwór legenda. Tym razem w pełnym rasowym, ztuningowanym (znów hehe) wydaniu. Pisałem o konstrukcji wcześniej, nie będę sie powtarzał. Ale wtedy utwór kończył się na 3:30 (ta liczba będzie mnie do końca życia prześladowywać), a tu mamy aż 4:19! Czyli jak zwykle w tuningu bywa - wyostrzono brzmienie, dodano powera, energii. A koniec? Mija 3:30 a utwór leci dalej....co bedzie za chwile? pierwsza moja mysl gdy sluchałem z niecierpliwością. Dalej utwór jeszcze nabiera mocy, siły, i nagle się urywa!! Przez moment się zamotałem. Nie, nie kończy się jak poprzednia wersja. Cichnie, staje się balladą. Gitara gra powolutku, cicho, dochodzą skrzypce.... aż cichnie wszystko zupełnie. Perfekcyjnie. Wersja wokalna, którą słyszymy wcześniej, kończy się inaczej. Utwór gra tak samo jak wcześniej, nawet po momencie w którym powinna nastąpić cisza, po czym cichnie stopniowo, w klasyczny sposób. A tu, w wersji instrumentaknej taka neispodzianka. Czaicie motyw?
Słuchacz, zazwyczaj osoba która z niecierpliwością czekała na pełną wersję Hoshi no Hate, słyszy na początek wersję wokalną. Czyli nei ma szans wsłuchać się w instrumenty, zwrócić uwagę na zakończenie, którego brakowało. Utwór po prostu się kończu. Myślisz sobie - eeee to tak się to końćzy, a tyle czakania było (dodam, że singiel wyszedł prawie po roku od wydania OSTa). A poetm słuchamy już dobrze znanej wersji instrumentalnej i spodziewamy się takiego zakończenia jak w wokalnej.A tu zonk! W końcu - ten, który nie miał końca, jest pełny i doskonały - tak jak powinien.
Polecam każdemu tego singla - HnH to niesamowity utwór, wyjątkowy, A ci co wcześniej go nei słyszeli, tu mają wersję full, plus wokalną. Czyli FULL wypas :D

No i to tyle. Z tego co ostatnio słyszałem - polecam jeszcze SOUL CALIBUR 2 OST - doskonałe dwie płyty orkiestry w stylu heroic - doskonałe, pełne mocy i energii, doniosłe brzmienie.
Po drugie Silent Hill 3 OST - kolejny świetny OST do trzeciej cześci SH. I równie dobry jak poprzednie, a nawet momentami lepszy.

O i to by było na tyle.

Mam nadzieję, że nastepne co posłucham to będzie Wolf's Rain OST 2 :mrgreen:
My new Home:
Heroes Home
Obrazek
Awatar użytkownika
Lechu
Lord
Lord
 
Posty: 1638
Rejestracja: pt 06.12.2002 12:41
Lokalizacja: Guild Wars / Heroes Home

Postautor: Sorden » śr 12.11.2003 19:30

Hmm...
Tsuneo Imahori- Interesuje mnie jego tworczosc... Czy ktos go zna ?
Lechu... Znalazles ostatnio cos ciekawego do posluchania ??
Jesli tak to dawaj (namiary i recenzje) :P
Love, Trance & Psychedelic !
Awatar użytkownika
Sorden
Pretorianin
Pretorianin
 
Posty: 1238
Rejestracja: wt 05.11.2002 23:34
Lokalizacja: Gliwice

Postautor: Lechu » wt 25.11.2003 19:36

Tsuneo Imahori robił z tego co wiem OSTy do Triguna, słyszałem jeden z nich, ale nie podobał mi się. A więcej nic o tym panu (?) nie wiem :P

Czego słucham teraz?
Skopuję część z topika z Muzyki, żeby był porządek jakotaki:

Ghost in the Shell Stand Alone Complex Tachikoma Album - be human
Za pierwszym razem, gdy się o tym dowiedziałem, byłem pewien, że to drugi OST do GitSa SACa. No niestety, albo i stety, jest to tylko swego rodzaju Tribute dla jednych z najzabawniejszych postaci w historii anime - Tachikom. Ci co widzieli SACa wiedzą, że kilka odcinków było w wiekszej mierze poświęconych tym robotom - a przy tym w tle słychać było odpowiednio dobraną muzykę.
Ten album to właśnie kompilacja tych "tachikomowych" utworów. A więc słyszymy w większości wesołe, lekkie utwory, rózne - elektroniczne, lub "klasyczne", o zabarwieniu nieco "robotowym" (różne robocie odgłosy, głosiki Tachikom, itp), ale mamy też utwory bardziej w klimatach GitSa, czy też wogóle poważnie brzmiące melodie. Całość rozpoczyna kawałek śpiewany przez pana który popełnił wokalnie Ending do SACa. Jest też kilka innych wokalnych utworów - jakiś japoński rap, i kawałek króciutki śpiewany przez Tachikomy. Ogólnie większość jest krótka, niestety.
Na tym albumie zabrakło jednego: Drama Tracka. Fakt, bez tłumaczenia nie byłby wiele wart, ale z chęcią posłuchałbym jako dodatku uroczych głosików Tachikom w zażartej jak zwykle dyskusji :D

Uchuu no Stellvia - The End of the World Single
Singiel zawierający ending i przerobiony opening z anime Stellvia of the Universe (seria o bazie kosmicznej i pilotach myśliwców, takie sajens fikszyn).
Otóż najlepsza muzyka zawsze nadchodzi niespodziewanie. Wiem, brzmi nieco koślawie, ale taka jest prawda. Nawet osobiście wolę, kiedy przez przypadek trafiam na coś naprawdę dobrego, niż kiedy czekam na daną płytę i okazuje się ona tylko przeciętniakiem. Lubię niespodzianki
The End of the World jest właśnie taką niespodzianką. Singiel zawiera jak już pisałem ending, "The End of the World" plus jego wersję instrumentalną, i wersję balladową openingu "Asu e no Brilliant Road", plus karaoke version. Całość wykonana jest przez zespół (chyba jest to zespół) zwący się Angela, ale nie udało mi się nic więcej znaleźć na jego temat.
Oba utwory są bardzo podobne do siebie stylowo. "The End..." jest bardziej żywiołowe, mocniejsze, a "Asu e no..." za to jak na balladę przystało, spokojniejsze. Ale po kolei. Oba trafiają idealnie w moje gusta. Perfekcyjnie, w 100%. Raz - zakochałem się w wokalu pani śpiewającej oba kawałki, dwa - podkład instrumentalny jest fenomenalny. Trudno mi to opisać - składa się z wielu instrumentów - skrzypiec, gitar, i dość mocnej perkusji (nie koniecznie znaczy że jest to naparzanka - po prostu perkusja jest bardzo mocno zaakcentowana). A to właśnie uwielbiam - doskonale zharmonizowane instrumenty, o mocnym, bardzo emocjonalnym brzmieniu. "Asu e no..." ma bardziej orkiestrowe brzmienie, poprzez fantastyczną partię skrzypiec, i jest bardziej wyraziste od pierwszego utworu. O dziwo, oryginalna wersja (przypominam ta na singlu to remix) jest straszna w porównaniu. Jeśli ktoś będzie szukał tej płyty, odradzam słuchania pełnego OSTa, tylko singiel się liczy. Bo OST i wersja oryginalna zawodzi niestety.
W tej chwili oba utwory są numerem jeden na mojej liście. Tak jest od wyjątkowo długiego czasu, i wyjątkowo, z każdym następnym słuchaniem uwielbiam je coraz bardziej. Daruję sobie oczywiście stwierdzenie, że słucham tego w kółko ;)

Dodam tylko, że ten drugi singiel, to w tej chwili najlepsze co do tej pory słyszałem. Przebiło "Kokoro" i "Pain" z Xenosagi, i nawet niepokonane do tej pory "Sayonara" i "Koisuru Kimochi" z Saikano. "End of the World" i "Asu e no..." to są majstersztyki, ideały, a każdy, kto mi da jakieś konkretne namiary na którykolwiek album tej grupy (Angela) do ściągnięcia, ma u mnie dozgonną wdzięczność a nawet więcej :P

Co jeszcze? Ano:
Kolejne dwa single, coś ich dużo ostatnio wychodzi. Ale to dobrze, bo zapowiadają trochę świetnych OSTów.

Gunslinger Girl Op+Ed Single
Zawiera trzy utwory z tegoż anime. Pierwszy i trzeci wykonany przez brytyjską grupę The Delgados, po angielsku. Co do drugiego nie jestem pewien, a to dlatego że jest nieco inny od reszty, i w innym języku.
Pierwszy kawałek, "The Light Before We Land", to opening. Charakterystyczna, jakby trzeszcząca perkusja (myślałem z początku że to mp3 ze skopaną jakością), trochę skrzypiec i gitar, i bardzo przyjemny głos wokalistki, który chyba jest największym plusem singla. Głos melancholijny, i uspokajający - piekny jednym słowem. Dziwny utwór, trochę chaotyczny, ale doskonale pasuje do Gunslinger Girl.
Drugi, "DOPO IL SOGNO ~Yume no Ato Ni~" (oryginalna pisownia z Winampa prosto :P ) to ending, śpiewany po włosku (anime rozgrywa się w Italii). Brzmienie ma nieco kościelne, coś w stylu "Salva nos" z Noira, ale znacznie spokojniejsze, smutniejsze, jakby płaczące, z operowym wokalem. Może być, i przyjemnie się słucha ze względu na swoją nietypowość.
Trzeci utwór to "Woke from Dreaming", znów ta sama pani, tym razem utwór bardziej stonowany niż opening, lepiej można posłuchać wokalu, głównie pianino - potem dochodzi również "trzeszcząca" perkusja. Jakaś dziwna moda na to :P Anyway, przyjemny utwór, nie wiem czy z anime, bo nie widziałem go jeszcze w żadnym z odcinków (widziałem 5 narazie).

"Rinne no Hate ni..." - Shingetsutan tsukihime Ending Single
Czekam na OSTa. Singiel to tylko przedsmak, dosłownie mikrofragment tego, co OST będzie oferował. Sam ending tutaj mamy, w trzech wersjach - full, instrumental, i remix. Instrumental to klasyczne karaoke, a remix to krótkia, elektroniczna przeróbka oryginały. Takie sobie.
Główny utwór, to spokojna ballada, śpiewana przez dobrze mi znaną (i lubianą) panią - Fumiko Orikasę, tą samą co śpiewała w Hoshi no Hate (patrz któryś z poprzednich postów) i ta sama co podkładała głos dla Chise z Saikano. Ma delikatny głos, przyjemny i relaksujący. Utwór to głównie skrzypce, i wyrózniający się wokal, im dalej, tym żywiej się robi, dochodzą nowe instrumenty, itp Lubię ten ending, doskonale pasuje klimatem do serii. Ale jak już mówiłem, czekam na OSTa, albo przynajmniej na singla z instrumentalnym openingiem.

Oba single jeszcze niedawno można było ściągnąć na torrencie, podobnie jak wcześniejsze dwa, z tym że nie gwarantuję że jeszcze są dostępne.
Aha, dzisiaj na anime.mircx.com pojawił się nagrany z TV rip openingu z Tsukihime. Polecam :D

To tyle na dziś. Sezon na OSTy dopiero się w grudniu zacznie (GITS SAC OST 2, FINAL FANTASY 7 Piano Collections, daj Boże OSTy do GGirl i Tsukihime, no i Wolf's Rain OST 2)
My new Home:
Heroes Home
Obrazek
Awatar użytkownika
Lechu
Lord
Lord
 
Posty: 1638
Rejestracja: pt 06.12.2002 12:41
Lokalizacja: Guild Wars / Heroes Home

Postautor: Sorden » wt 25.11.2003 20:02

Jesli chodzi o muzyke Tsuneo Imahori, to OST z Triganow mam, i rzeczywiscie, nie jest to cudo, jednak niektore piosenki (i kompozycje)wymiataja !
np. Scattered Rain; Rakuen; Sound Life; Suna no Hoshi
Dlatego jestem ciekaw co do innych tworow tegoz kompozytora :)
Pzdr!
Love, Trance & Psychedelic !
Awatar użytkownika
Sorden
Pretorianin
Pretorianin
 
Posty: 1238
Rejestracja: wt 05.11.2002 23:34
Lokalizacja: Gliwice

Postautor: Azirafal » śr 26.11.2003 10:35

Ja tam nic do Tsuneo Imahori'ego nie mam! OST'y Triguna są super! :mrgreen: Mógłbym ich słuchać cały dzień - 3/4 utworów jest genialych!!! Kawałki typu: Sound Life, Fool's Paradise, Nerve Rack, Zero Hour, People Everyday, Kaze Wa Mirai Ni Fuku (tak, wiem, że koleś ma nędzny wokal, ale...), HT, Rakuen, Lost Planet... Mógłbym tak bez końca, wiecie? :twisted: Jedynym kawałkiem z obu OST'ów, który uważam za beznadziejny to Legato. Tej kakofonii nie da się słuchać i tyle... Ale reszta - doskonale pasująca do klimatu i stylu Triguna. Gdzie trzeba szybka i energiczna, gdzie trzeba smutna i wolna... Perełka dla każdego fana muzyki z anime!!!

P.S. A chciałem tylko napisać, że Trigun miał fajnego OST'a i co z tego mi wyszło?... :wink:

EDIT: Aż z tego wszystkiego zacząłem sobie słuchać wszystko co mam Triguna i dodam tu jeszcze kilka charakterystycznych, świetnie pasujących klimatem kawałków :mrgreen: :Blood and Thunder (jak ja mogłem o tym wcześniej zapomnieć :shock: ), Knives (to samo), Colorless Sky, Never Could Have Been Worse, Not an Angel, Permanent Vacation (super trąbka! :twisted: ), oczywiście Scattered Rain, Stories to Tell (słodki kawałek... :oops: ), Lowdown (nostalgiczny, smutny kawałek... przy nim się czuje, że dookoła nikogo nie ma, jedna wielka pustynia...).
Dobra wystarczy, bo będę tu bez sensu tytułami rzucał :mrgreen: Moment! Ja właśnie to zrobiłem!!! :P
If you don't stand for something you'll fall for anything.
Awatar użytkownika
Azirafal
Arcypryk
 
Posty: 1938
Rejestracja: wt 07.01.2003 15:33
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: hops » czw 27.11.2003 15:15

http://animexplosion.edwardk.info/bitto ... q6.torrent

22.06.2003r. napisałem:
Czekałem na ten OST dokładnie rok - Initial D Millennium Box 5 CD! Hahahaha! Nareszcie!


Eurobeat w najlepszym wydaniu :) Ta muza nigdy się nie nudzi. Gratka dla wszystkich fanów samochodowych ściganek po pokrętnych górzystych drogach ulokowanych w japońskich prowincjach :) Take Me Back to Tokyo! Gorąco polecam :)
"There is nothing amazing. Just the norm." - Naota, FLCL
http://www.stalin-vs-hitler.w.pl
Awatar użytkownika
hops
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 524
Rejestracja: śr 09.10.2002 19:01
Lokalizacja: Gdańsk

Postautor: Lechu » czw 11.12.2003 14:47

Ok, możecie zacząć się bać, bo oto kolejny post z cyklu WLP (Wujek Lechu Poleca):

Otóż stała się rzecz rzadka i nietypowa. Jednego dnia udało mi się dorwać dwa oczekiwane przeze mnie OSTy. Chyba się japońce zmówili przeciwko mnie :)
Anyway, do dzieła.

Avenger Original Soundtrack
Pierwszy z oczekiwanych. Ale nie dlatego, że mnie muzyka w tym anime urzekła. Oj nie, bo i anime i muzyka jak najbardziej przeciętna. Ale po kolei, bo znów zamotam :P
Awendżera widziałem dwa epizody. Po tych dwóch stwierdziłem, że nie jest wart oglądania. Dlaczego? Pisałem w innym topiku. Ale w czasie tych dwóch odcinków moją uwagę zwróciła muzyka. Nie dlatego, że była świetna, ciekawa, itp. Dlatego, że przypomniała mi dokonania pewnej pani. No i tak oglądałem (a raczej słuchałem, bo oglądać tam nie było za bardzo co) i się zastanawiałem - czy to przypadkiem nie jest dzieło mojej ukochanej Yuki Kajiury (dla tych co jeszcze nie wiedzą - ta od hack//SIGNa i Noira). Bo muzyka w brzmieniu była jak najbardziej w jej stylu. Taka elektronika połączona z pianinem i klasycznymi instrumentami. Poza tym anime bardzo przypomina Noira, a że Yuki robiła muzę do niego, to i byłem pewien że jest również odpowiedzialna za Avengera.
Do czasu. Bo po chwili stwierdziłem, że ta muza jest jakaś.... cienka? Słaba? Myślę sobie - hmmm za badziewne toto jak na panią Kajiurę. I tak przez dwa odcinki dumałem, czy to ona czy nie ona. Jak ona - to się wybitnie nie popisała, a jak nie ona, to ktoś nędznie podrabiał ją i tyle.
No i tak dumałem do wczoraj. Czyli do chwili aż dorwałem OSTa. Co się okazało? Ano:
Yuki jest niewinna. Za cały OST odpowiada grupa (dwuosobowa) zwana ALI PROJECT. A znani są oni z ekhm openingu do Noira. Tak, tego chamskiego, szalonego intra. Kto widział ten wie. W Avengerze zrobili nie tylko intro, ale i cały OST. Jak to wygląda w słuchaniu? Jak już pisałem - baaardzo podobne do dokonań Yuki Kajiury. Ale, o wiele wiele wiele słabsze. Nie, nie faworyzuję tu w żaden sposób mojej ulubionej kompozytorki. Stwierdzam tylko fakt - Ali Project bezczelnie podrobiło jej styl. Cały album jest dziwny. Zaczyna się kawałkiem z intra, baaardzo podobnym do tego z Noira (czy oni nic innego nie mogą wymyśleć? - nie mogą, jak sie potem przekonamy). Dalej jest jedyny chyba znosny kawałek, i to on właśnie mnie zmylił. "Reinforcement of Happiness" (durny tytuł) to bardzo przyjemny utwór, właśnie w stylu Yuki - melodyjna elektronika plus czyste, dzwięczne pianino. Miodzio. Ale dalej już jest gorzej. Mamu kilka utworów śpiewanych, albo balladowych, z dziwnym, niezbyt ciekawym wokalem kobiety z Ali Project, i klika w stylu tego z intra do Noira. Nic ciekawego, idziemy dalej. Mamy też kilka utworów orkiestrowych - nieciekawe, smętne i wogóle. No i główny motyw tego albumu - muzyka elektroniczna, wybitnie instrumentalna. Ale cienka, jak żebro bakterii. Sample jakieś badziewne, brzmienie tandetne, przypomina mi się pecetowe MIDI momentami. Słabiutko. Do tego utwory są dziwnie długie (po 5 minut), i szybko się nudzą.
Te słabe brzmienie i tandeta owszem, pasują do anime. Bo i anime, to słabe i tandetne sajens-fikszyn (z tego co po 2 odcinkach zauważyłem).
Można posłuchać. Soundtrack sam w sobie jest ciekawy, ma kilka zalet, kilka wartych usłyszenia utworów. Ale nie spodziewajcie się tutaj klimatu i umiejętności Yuki Kajiury. Co ważne, a szczególnie w porównaniu z następnym OSTem, jest długi, pełny i kompletny. Więc jeśli na chwilę zapomnieć o takich cudach jak OST z SIGNa, to Avenger OST staje się ciekawą pozycją. Na jedno przesłuchanie :D

PS Żeby już całkiem usprawiedliwić moją kochaną Yuki. Nie robiła OSTa do Avengera, choć pewinie by i robiła, gdyby nie to, że aktualnie pracuje nad soundtrackiem do Xenosagi 2. To, co słychać w trailerze tej gry, powala na kolana. Jeśli cały OST taki będzie, to będzie to najlepsze jej dzieło, jeśli nie najlepszy OST wogóle. A nie taki, fuuuj, Awendżer :P

Shingetsutan Tsukihime Original Sound Track 1 - Moonlit Archives
A tego oczekiwałem tak samo jak kolejnego odcinka tej fenomenalnej serii. Bo przez ostatnie 9 odcinków muzyka wybitnie była pierwszorzędna. A szczególnie intro.
Wczoraj więc doczekałem się. Album zaczyna się więc fenomenalnym, bajecznym intrem. "The Sacred Moon" przejdzie do historii jako jeden z najlepszych openingów :P To trzeba usłyszeć. Utwór niestety, kończy się bardzo szybko. To jest największa wada albumu - długość utworów. Jeszcze przeboleję, że reszta jest tragicznie krótka, ale intra nie daruję - 1:35 to zbrodnia.
Album więc składa się z 25! utworów, o średniej długości 2 minuty. W czasie słuchania to tak bardzo nie przeszkadza, jak się jednak okazuje. Utwory są oczywiście w klimacie anime - mroczne, cięzkie, a jednocześnie melodyjne i nastrojowe. Co ciekawe, nawet nie przypominam sobie, żeby w czasie anime ta muzyka była tak dobra! Połowy utworów jakoś nie kojarzę z anime, a mimo to są naprawdę świetne. Krótkie, ale intensywne. O ciekawym brzmieniu, bardzo nastrojowym, momentami elektronicznym, ale ze względu na swoje cięzkie brzmienie, nie słychać tego tak bardzo. Po częsci przypomina Witch Hunter Robin OST, ma jednak to czego WHR nie miało - wiele utworów na klasyczne instrumenty, o spokojnym, głębokim brzmieniu, jak "Destiny", bardzo często pojawiający sie w anime utwór na skrzypce i pianino, "Cherish", ciepły nostalgiczny kawałek, "Crescent", kolejne, smutniejsze połaczenie skrzypiec i pianina (jedna z bohaterek gra na skrzypcach, stąd tyle tego instrumentu). Jest kilka utworów o lżejszym brzmieniu - "Dusk" czy "Captive".
Całość kończy wersja TV endingu.
Świetny OST. Nie zawiódł (poza długością utworów). Róznorodne brzmienie, nie nudzi się, nie usypia co powinno raczej nastąpić przy anime o takim klimacie. A właśnie, OST perfekcyjnie oddaje klimat anime. Ktoś kto nawet Tsukihime nie widział, powinien to usłyszeć.
Polecam, naprawdę. Narazie mam to w 160kbps, ale jeśli tylko wyjdzie lepsza wersja, z pewnością wyląduje u mnie.

A dalej czekam na singla z pełną wersją "The Sacred Moon". AAARRRGHHHHHH A jak jeszcze wyjdzie wersja wokalna, to wogóle umrę szczęśliwy.
No i czekam na Gunslinger Girl. Chociaż najlepszy OST z tych oczekiwanych już mam :D
Idę pooglądać trailera z Xenosagi. I odliczać dni do premiery soundtracka.
My new Home:
Heroes Home
Obrazek
Awatar użytkownika
Lechu
Lord
Lord
 
Posty: 1638
Rejestracja: pt 06.12.2002 12:41
Lokalizacja: Guild Wars / Heroes Home

Postautor: Lechu » pt 23.01.2004 19:27

Wolf's Rain Original Soundtrack 2

Tak, już jest :D
Sam się zdziwiłem, bo zupełnie mi z głowy wyszło że premiera jest 21 stycznia. Anyway, miło mnie zaskoczył widok torrenta z takim właśnie tytułem.
Powiem szczerze, że bardzo czekałem na tego OSTa. Pierwszy OST do WR nie zrobił na mnie większego wrażenia, ot, kolejna praca Yoko Kanno, z paroma fenomenalnymi kawałkami, i resztą przeciętną. Ale czekałem na WR OST 2 jak na zaden inny OST do tej pory. Dlaczego? Bo pierwszy soundtrack nie spełnił moich oczekiwań - zabrakło na nim wielu świetnych utworów, które zrobiły na mnie wielkie wrażenie podczas oglądania anime. A ponieważ okazało się, że będzie OST 2, to i logicznym również było, że znajdą się na nim brakujące kawałki. Ale to jeszcze nic, bo pod koniec serii jesteśmy uraczeni dwoma fenomenalnymi utworami. Dwie lecące w tle (zaledwie fragmenty) piosenki, jedna Steve'a Conte druga Maayi Sakamoto. One musiały się znaleźć na drugim soundtracku, po prostu musiały! A ja czekałem właśnie na nie :)
Doczekałem się dzisiaj rano. Zarzuciłem muzę do winampa, nie patrząc nawet na spis utworów (wolałem żeby było niespodzianką co w nim jest) i zacząłem słuchać...
Soundtrack od razu mnie powalił. Zaczyna się właśnie wspomnianą piosenką Steve'a: "Heaven's not Enough". Przecudowna ballada, kolejny z majstersztyków wykonanych przez tego pana. Kolejne cudo na miarę "Call me call me" czy "Stray". Dla tej jednej piosenki warto dorwać OSTa.
Po niej następuje szereg BGMów, właśnie tych, na które czekałem. Mamy tu większość tych najlepszych, najbardziej rzucających się w uszy utworów lecących jako tło w anime. Po piosence Steve'a leci "Shiro, long tail's" - niesamowity, orkiestralny utwór na skrzypce, po prostu zapierający dech w piersiach. Dalej mamy kolejną piosenkę, śpiewaną przez Gabrielę Robin, piosenka bardzo przyjemna, coś ala "Valse de la Lune" z pierwszego OST, a wokalnie to "Watch'a gonna do?" z Escaflowne czy "Chicken Bone" z CB (bo to ta sama pani śpiewa :) ). Potem "Beyond me" - nastrojowe gitarowe granie plus orkiestra, która przewija się w bardzo wielu utworach. Potem mamy dwa "żywsze" utwory - "Mouth on Fire", "Hounds" - o etnicznym, rytmicznym brzmieniu, nie sądziłem że pani Kanno zabrnie w te dziedziny muzyki (brzmi to momentami jak muzyka do jRPGów, takie ludowe granie w stylu Mitsudy), ale utwory wyszły jej doskonale, i właśnie muzyki w tym stylu brakowało mi na pierwszym OST.
"Rain of Blossoms" i "Separated" to kolejne spokojne utwory, pierwszy to orkiestra, drugi bardziej balladowy, z gitarą, również nastrojowy i spokojny. "Escape" to znów etniczne granie, które jest chyba najmocniejszą stroną tego OSTa - tym razem nieco dramatyczniejsze, ze skrzypcami, ale nadal świetny rytm. Po nim cięzki "Face On", tu już wchodzi gitara elektryczna, plus skrzypce, pełen dramatu i desperacji - kolejny utwór którego brakowało na 1 OST, a który jest po prostu boski. Od razu po nim przechodzimy do kolejnego cięzkiego utworu, znów gitary - "Tsume no suna" jest bardziej "waleczny" od poprzednika, ale równie fenomenalny.
Po tych dwóch ostrzejszych utworach, chwila spokoju - "Night Owl" - ci co widzieli anime od razu skojarzą z tą ekhm gadającą sową, utwór tak samo dziwny jak postać, instrumenty mają chyba za zadanie przypominać odgłosy sowy, w tle oczywiście orkiestra. Ot, wyobraźcie sobie sowę, jak lata i się rusza i będziecie mieli pojęcie o tym utworze. Pod koniec kawałek jednak robi się ciekawszy, i bardzo klimatyczny. Po nim najmniej lubiany przeze mnie utwór - bo nie cierpię francuskiego - ballada w tym języku, śpiewana przez Ilarię Graziano. Taki sobie, dobrze że krótki, choć i tak lepszy niż niektóre piosenki na 1 OST, i ugh ten francuski :) Druga połowa kawałka lepsza - orkiestrowa plus chyba odgłosy natury.
Potem "Shi no Mori" - ciężka orkiestra, utwór mroczny i dynamiczny, stopniowo nabierający tempa i dramatyzmu. Świetna rzecz, kolejny plus dla OSTa. Po nim znów spokojnie - "Indiana", czyli utwór indiański :P Ot jakieś ludowe instrumenciki, piszczałki itp całkiem nastrojowy. W anime byli indianie, to i utwór swój mają. Po nim "Amore Amoro" - śpiewana przez Franco Sansalone ballada. Koleś ma zachrypniety głos, zmęczony i "staro" brzmiący - śpiewa bodajrze po hiszpańsku. Takie sobie, ale jak ktoś zna anime to mu się spodoba, no i dużo lepsze niż niektóre piosenki na 1 OST :P
"Friends" to lżejszy utwór na pianino, potem przechodzący w orkiestrę, o klimatach zgodnych z tytułem. Dalej mamy perełkę w postaci "Tell Me What the Rain Knows" śpiewany prze kochaną przez wszystkich Maayę - doskonała konkurencja dla Gravity z pierwszego soundtracka. Króciutki, ale jakże piękny. Ale to nie ten na który czekałem :P Po nim "Float", orkiestrowy, dość dziwnie brzmiący - wyraziste skrzypce i jakieś flety, "Trace" i "Sad Moon" znów na orkiestrze, bardzo spokojne i wybitnie świadczące że zaraz koniec. No i naprawdę pieknie brzmiące. A po nich drugi utwór dla którego warto posłuchać tego OSTa, i drugi na który tak bardzo czekałem: "Cloud 9" śpiewany przez panią Sakamoto. Dla kogoś kto jest tak jak ja zakochany w jej głosie, to jest czysty orgazm ;) Fenomenalna, najlepsza w swoim wydaniu Maaya, brak mi słów żeby opisać piękno tego utworu, słucham go w kółko od rana. Nie ma lepszej japońskiej wokalistki. I tyle, koniec dyskusji :P
Album kończy utwór o wiele mówiącym tytule "Go to Rakuen", pięciominutowy Ending Theme, orkiestrowy, nastrojowy, jak na końcowy utwór przystało.

Cóż mogę rzec - jest to zdecydowanie najlepszy dla mnie OST pani Kanno. W końcu, po tylu przesłuchanych jej albumach, trafiłem na soundtrack, w którym podobają mi się wszystkie piosenki! To nie Cowboy Bebop, którego słucham co trzeci kawałek, to nie nieciekawy wg mnie GitS SAC OST, ani nie cieniutki Wolf's Rain OST 1. Właśnie - bez porównania z pierwszym OST, drugi to jest po prostu poezja, majstersztyk, ma wszystko to, czego pierwszemu soundtrackowi brakowało, a nawet o wiele wiele więcej. Dawno OST z anime nie robił na mnie takiego wrażenia.
Grzechem po prostu jest go nie usłyszeć.Długo nie wyjdzie coś lepszego :) Ledwo styczeń, a już mamy soundtrack roku 2004.
Polecam, polecam i jeszcze raz polecam.
Wilki powróciły w chwale, i mimo że anime zawiodło, drugi soundtrack powala.

http://anime.mircx.com/download/9d1ee24 ... ee52f69f2b - link do torrenta, nieco ponad 100 mega, VBR. Chyba że ktoś chce poczekać na lepszą jakość :)
Ja i tak będę ściągał jeszcze raz jak wyjdzie w 320 :)
My new Home:
Heroes Home
Obrazek
Awatar użytkownika
Lechu
Lord
Lord
 
Posty: 1638
Rejestracja: pt 06.12.2002 12:41
Lokalizacja: Guild Wars / Heroes Home

Postautor: Lechu » pt 05.03.2004 9:59

Sorry za post za postem, ale myślę że nikt się nie obrazi :)


Innocence Movie Original Soundtrack

Tak - jeden z najbardziej kultowych filmów doczekał się kontynuacji (też mi odkrycie :P ) i jeden z najkultowniejszych soundtracków, teraz ma młodszego brata.

Przyznam się że za bardzo nie śledzę dat premier, więc mnie zaskoczyło pojawienie się torrenta. Myślę - zessam, najwyżej to nie będzie to. Zastanawiałem się również, jak to będzie brzmiało - czy będzie to to samo co na OST do 1, czy pan Kawai wymyśli coś nowego.

Mówiąc wprost - to jest to samo, a z drugiej strony nie.
Zaczyna się krótkim, ambientowym "Dungeon". Potem mamy świetne "Kugutsuuta Ura Mite Chiru" - bardzo przypomina "Making of a Cyborg" z OST do 1, te same chóry, podobne instrumenty, ale inna melodia i w połowie utwór dostaje niezłego kopa. Świetna rzecz. Po nim jest "Type 2052 'Hadaly'", typowo ghostowy, ambientowy kawałek, bardzo podobny do tych z pierwszego OST.
Kolejny utwór "Crystal River" to coś nowego w GitSie - śpiewana przez znaną już nam Kimiko Ito bluesowa ballada (coś w tym stylu, nie znam się na tym żeby dokładnie sprecyzować) - saksofon, pianino, miekka perkusja i smętny wokal tej pani. Dziwna rzecz jak na GitSa, ale da się przełknąć.
Dalej mamy "Attack the Wakabayashi" - dynamiczny kawałek z mocną perkusją, orkiestrowym brzmieniem - znów coś nowego. Lubie takie utwory - zresztą pan Kawai trochę podobnych zrobił - posłuchajcie Patlabora któregoś. Jest w nim trochę GitSowego klimatu jednak.
"Etorofu" - to powrót do typowych brzmień z jedynki, znów ambientowe brzmienie. Potem jest "Kugutsuuta Aratayo ni Kamutsudo Hite" - znów GitSowy chórek, znów te same klimaty. i znów jak w drugim utworze kawałek dostaje kopa w połowie... dziwne...... ale fajne. Pod koniec chór cichnie i utwór robi się typowo ambientowy by na koniec znów wybuchnąć - pan Kawai wydziwia ostro :P
Dalej mamy "The Doll House I" i "The Doll House II", krótkie utwory - pierwszy - to dziwne połaczenie GitSowych klimatów z typowo horrorowymi melodiami - kolejna dziwna rzecz, coś w stylu pozytywki, takie cymbałki czy jaka cholera - kurde matoł muzyczny jestem i się nie znam :) Drugi utwór to w sumie to samo co pierwszy, pod koniec tylko zmienia się melodia i dochodzą orkiestrowe skrzypce - fajna rzecz, całkiem klimatyczna.
"Kugutsuuta Kagirohi ha Yomi ni Mata Muto" - zaczyna się elektornicznym beatem, by nagle wybuchnąc znanym nam chórkiem i znaną z poprzednich utworów etniczną perkusją. Potem chórek cichnie a perkusja dostaje jakby "solówkę" uwielbiam takie granie - jest gites (nie mylić z gits ;) ). Dalej robi się zupełnie dynamicznie i naprawdę podoba mi się ta cała wariacja na temat chórku z pierwszego OSTa. Dalej wchodzą znów cymbałki znane z wcześniejszych dwóch utworów, wszystko się fajnie miesza, w tle mamy skrzypce, troche ambientu - kwintesencja tego OSTa jak nie patrzeć. Najlepszy utwór jak narazie. No i ku mojej uciesze trwa ponad 9 minut :D
Next is "Tohokami Emi Tame" króciutki utworek, prawie sam chórek śpiewający słowa z tytułu.
No i na koniec utwór znany z trailera - fantastyczne "Follow Me" pani Ito. Aha - jest to inna wersja - pianino w tle zamiast tych fajnych bebenków w oryginale. Zgaduję że to kawałek z napisów końcowych, bo ma smutne, orkiestrowe brzmienie. Ładna rzecz.

No i to tyle. Krótki OST, zresztą jak pierwszy. Cóż mogę powiedzieć po jednym przesłuchaniu....
Mocna rzecz, świetnie i profesjonalnie zrobiona - czuć że to muzyka do FILMU a nie do iluśtam odcinkowej seryjki lecącej w TV. Powiem tak, żeby nikt potem się nie czepiał - po części jest to stary OST, po części coś zupełnie nowego. Stary OST był w jednym klimacie utrzymany, poza ostatnim kawałkiem - i za to go sobie ludzie cenią, za klimat. Ten OST ma klimat nieco inny - nadal gdzieś w głębi jest to stary GitS, ale z drugiej strony jest to bardziej różnorodna rzecz.
Jeśli ktoś szuka czegoś identycznego jak poprzedni OST, niech uwaza, bo to nie do końca to samo. Jeśli ktoś szuka bardzo dobrego OSTa, ma link poniżej - myślę że się nie zawiedzie.
Mi osobiście się bardzo podobało. Nie lubię OSTa do 1 za jego monotonność - szanuję klimat i wykonanie, ale mnie nudzi. Mogę posłuchać jednego czy dwóch kawałków i wystarczy. Tutaj jest lepiej przez tę róznorodnośc i swego rodzaju dynamizm, który sobie cenię w utworach. No i podoba mi się pewnie dlatego że to coś nowego - starego OSTa zna się do bólu już.
Zresztą - naprawdę polecam - posłuchajcie sami i oceńcie czy jest to godny następca pierwszego soundtracka....

http://anime.mircx.com/download/e4fbbed ... 69a07bb5bd

Link jest do wersji 192 cbr, czyli średnio. Ssijta teraz, albo poczekajcie na 320 cbr. Ja oczywiście będę pobierał tę najlepszą - bo kurde muza jest warta tego :D
My new Home:
Heroes Home
Obrazek
Awatar użytkownika
Lechu
Lord
Lord
 
Posty: 1638
Rejestracja: pt 06.12.2002 12:41
Lokalizacja: Guild Wars / Heroes Home

Postautor: Funeral » śr 02.03.2005 13:44

Hmmm zakurzony ten temat bardzo, Lechu się sam produkował i mu się chyba znudziło A tak fajnie się te jego wypociny czyta:)

Dzisiaj przesłuchane Osty:
Princess Mononoke - Joe Hisaishi
Neko No Ongaeshi - Rlz TenTai
Yoko Kanno - Chikyuu Shoujo Arjuna 1 & 2
Macross Plus The Cream P.U.F / Sharon Apple

Z tym że ostatni z oryginalnego Cd, reszta niestety format mp3!
Pierwszy soundtrack dobrze znany, więc dzisiaj tylko sobie go odświeżyłem. Fantastyczna muzyka i klimat.
Dwa następne to zupełnie nowe rzeczy jak dla mnie i było to moje pierwsze ich przesłuchanie.
Neko No Ongaeshi - Rlz TenTai - bardzo spokojny, nostalgiczny wręcz klimat, fantastyczna orkiestra. Pod koniec robi się bardziej podniośle, utwory są mocniejsze.
Yoko Kanno - Chikyuu Shoujo Arjuna - tu zaskoczyłem się bardzo pozytywnie, nie spodziewałem się tak zróżnicowanego soundtracku. Muzyka jest fantastyczna. Nie widziałem całej serii, wprawdzie czytałem recenzje na forum (raczej nie za dobrze), nie mogę więc oceniać samego anime. Muzyka natomiast stoi na bardzo wysokim poziomie, nie wiem czemu wam się nie podoba!
Macross Plus The Cream P.U.F / Sharon Apple - o, to jest rodzynek w mojej kolekcji, kupiłem to bardzo dawno temu, ale dopiero niedawno przekonałem się że jest to fantastyczny kawałek muzyki. Bardzo zróżnicowane utwory. Polecam.

No cóż, mam nadzieje że ktoś tu ze mną podyskutuje na ten temat! Lechu??

A w kolejce czeka muzyka z Noir, posłucham to coś naskrobie, o ile komuś będzie się chciało to czytać. Pozdrawiam.
Keep on rotting , keep on hoping, keep on dreaming
One day maybe, keep on rotting, keep on hoping
Whilst in the real world you...
Awatar użytkownika
Funeral
Najemnik
Najemnik
 
Posty: 108
Rejestracja: ndz 09.03.2003 17:34
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Postautor: Leuś » pt 03.02.2006 12:53

Będę tu zapewne dziwadłem... I kompletnym laikiem. Bo nie widziałam jeszcze żadnego filmu anime. Muzykę z czegoś takiego jak Rurouni Kenshin poznałam gdzieś indziej :wink: I podoba mi się bardzo, takie utwory jak Kaoru's Love Theme, Departure, Labyrinth, ale również wokalne. Wymieniłabym parę tytułów, ale ich nie znam... :) Mam tylko nienazwane pliki, a obecnie bawię się w poszukiwanie ich tytułów i "rodzeństwa". Nie powiem, to całkiem przyjemne odkrywanie... choć proponowane przez Was style są przeróżne i jestem dopiero w połowie ich "sprawdzania". Np wokal Amyumi Hamasaki mi nie podszedł za bardzo.
W każdym razie ciekawy świat tu macie. Pokręcę się trochę.
i lu telitha...
Awatar użytkownika
Leuś
Lady
Lady
 
Posty: 31
Rejestracja: pt 03.09.2004 12:42
Lokalizacja: Stąd

Poprzednia

Wróć do Manga & Anime

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 12 gości