No właśnie, jest pomysł i co dalej?
Jak taki pomysł sie rozwija?
Taki pomysł przeradza się w anime (czasami kilka sezonów), mangę, grę (sequele i prequele), film kinowy, live action (nie wiem czy dobrze pisze ), ale są stuację kiedy zachacza o kilka z wymienionych dziedzin.
Czy to dobrze?
Jaki tor rozwoju jest najlepszy?
manga -> anime -> gra?
gra -> aniem -> kinówka?
manga -> live action -> kinówka?
Osobiście miałem do czynienia z Ragnarok-iem; widziałem anime, zagrałem w grę. Gra, jak to MMO, no ale historia do anime, to po prostu dno.
Podobnie jest z XenoSagą, tylę że tu mamy j-RPGa, który ma już historię (i to podobno całkiem niekiepskawą), a od twórców anime oczekiwane było jedynie przedstawienie jej. Niestey kolejna klapa.
Nie mozna jednak powiedzieć, że układ gra -> anime jest zły, gryż pomysł FMA to gra -> anime -> komiks -> kinówka nie okazał się niewypałem. Aniem oglądałem z zapartym tchem, mangi przeczytałem kilka tomów, a kinówki nie moge się doczekac.
Animacje Oh My Goddess i Akira spowodowały, że postanowiłem posiąść ich papierowe wersje i w obu przypadkach nie zawiodłem się, podobnie było z Evangelionem. Natomiast Dragon Ball, hmm... tu już druga seria to była miernota, więc nawet nie zamierzałem zagladać do mangi.
Równiez w tym temacie chciałbym poruszyc sensowność tworzenia sequeli i prequeli do róznych pomysłów: Final Fantasy, GitS, Silent Hill (do którego pojawił sie komiks), "Xeno-".
Kiedy to ma racje bytu?
Co stanowi o sukcesie takiego poczynania?
Zapraszam do dyskusji
Pozdrawiam!!!!!!!