No przez nockę się ściągnęło i niedawno obejrzałem. Hmmmm cóż mogę rzec....
Na początek klasycznie zjadę parę motywów
A co!
Oniiiiiii-chaaaaaaan
Reeeenaaaaa
Oniiiiiii-chaaaaaaan
Reeeenaaaaa
I tak w kółko. Rozumiem że to brat i siostra, że się kochają bla bla. Ale do jasnej cholery po 11 odcinkach można już mieć tego szczerze dość. Zeby nie te ich darcie się to faktycznie odcinek był by najlepszy ze wszystkich DUSKowych. Ale... ale Rena i jej design mnie po prostu dobija, Shugo i jego maniakalna miłość do siostry mnie już po prostu wpienia, a te ich darcie się to już wogóle masakra. Wiem, czepiam się, ale autentycznie im więcej tego słyszę i widzę to mnie szlag trafia coraz większy. Nawet Tsukase i Subaru taka gorąca love nie łączyła.
Pomijając to, pozostaje jeszcze kwestia tego że niewiele skapowałem z tego odcinka, bo widać że panowie z Bandai zagrali klasycznie. Czyli przez 10 odcinków NIC się nie wyjaśnia odnośnie głownej tajemnicy, a potem w ciągu 20 minut robią człowiekowi pranie mózgu. Dobra, obejrzę klika razy, przebrnę przez błedy tłumaczenia, to coś może wymyślę. Póki co kompletnie się zamotałem.
A że jestem w cholernie złym humorze, bo straciłem moje sliczne streszczonko Michaś Szołu, to popastwię się dalej nad DUSKiem.
Ostatnio spotkałem się z bardzo fajnym stwierdzeniem. A jest to kolejna różnica między DUSKiem a SIGNem. I to chyba by była najdobitniejsza różnica. Otóż dlaczego DUSK jest słabszy? Bo twórcy gdzieś zgubili największą zaletę SIGNa, to co czyniło z pierwszej serii taki fenomen. Czyli uczucie że to co widać na ekranie to GRA. W DUSKu wrażenie że to są postacie sterowane przez graczy, że jest jeszcze drugi zwykły świat kulturalnie poszło się czesać. Przypomnijcie sobie sceny z SIGNa. Bear który prowadzi dochodzenie w zwykłym świecie, Mimiru która gra całą noc bo czeka na Tsukasę, każdy z bohaterów miał GRACZA, drugą postać którą widz przez 26 odcinków poznawał poprzez zachowanie bohaterów. W SIGNie bohaterowie wylogowywali się, tam było czuć że to naprawdę jest gra. A w DUSKu? DUSK to zwykła bajka, z kolorowymi bohaterami, gdzie gdyby usunąć motyw że to jest gra, to wcale nic by to nie zmieniło. Tu nie czuć wcale że to są dwa oddzielne światy, The World i nasz zwykły, nie czuć że np taką Mirelle steruje człowiek. Bohaterowie DUSKa nie mają tego drugiego JA, które sprawiało że oni wyglądali jak postacie z gry. Taki Balmunk, Ouka, przecież oni równie dobrze mogli by być zwykłymi NPCami. Bo tak się zachowują, jakby byli grą, a nie graczami.
Dlatego DUSK nie ma już tego klimatu co SIGN, nie jest to już mmorpg zwany The World, tylko zwykła historyjka fantasy. Nie ma już graczy, nie ma naszego świata. Nie czuć tego po prostu.
Wydaje mi się że było by o wiele lepiej gdyby to DUSK był pierwszą serią, a w SIGNie dali zakończenie całego projektu. Bo miłooooośc braciszka i siostrzyczki jakoś mi nie komponuje się zbyt z totalnym zakończeniem.
Oczywiście nie mówię że DUSK jest zły, a szczególnie ostatni odcinek, ale brakuje mu klimatu. Dobre i to, trzeba się cieszyć, bo zakończenie mogło być znacznie gorsze.