Final Fantasy

Dyskusje związane z grami komputerowymi ze wskazaniem na gatunki RPG-podobne.

Moderatorzy: Wotan, Azirafal

Postautor: Lechu » czw 06.03.2003 14:04

No cóż zanim ty się doczekasz FF12 ja dawno będę grał spokojnie w FFX-2 i podziwiał Yunę/Britney która występuje na scenie raptem kilka minut. Najpierw jednak chciałem zauważyć że nie wszystko co śpiewa to Britney, a poza tym gra ma wiele więcej rzeczy które mi odpowiadają. Ciekawie zapowiada się system rozwoju postaci, kupa fajnych klas, minigry też niczego sobie. FFX mi się cholernie podobało, FFX-2 spodoba jeszcze bardziej :) Poza tym w FF7 miałeś teatrzyk w Gold Saucer, w FF8 miałeś koncert, w FF9 też teatrzyk, no to w FFX-2 też zrobili koncert. Wielka mi rzecz :P

PS A co powiesz na dwie Britney w jednej grze? Widziałeś Ren/Lenne, nową postać? :P
My new Home:
Heroes Home
Obrazek
Awatar użytkownika
Lechu
Lord
Lord
 
Posty: 1638
Rejestracja: pt 06.12.2002 12:41
Lokalizacja: Guild Wars / Heroes Home

Postautor: Jander » czw 06.03.2003 20:18

Oby w FFX2 nie bylo duzo popowych aspektow (spiewanie Yuny) i zeby nie bylo jak w FF8 czyli zbyt mocny watek milosny. Ja chce powrot do korzeni czyli do sredniowiecza jak w FF od 1 do 6.
Awatar użytkownika
Jander
Czujnik ;-)
Czujnik ;-)
 
Posty: 1504
Rejestracja: sob 09.11.2002 23:07
Lokalizacja: Wrocław / Mysłowice

Postautor: Jander » pn 10.03.2003 10:07

Dal osob ktore skonczyly FF8 (masa spojlerow):
http://psxextreme.pl/forum/viewtopic.php?t=5488
Co o tym myslicie?

(mam dwa moje posty pod soba bo jak sie da edit to sie nie liczy jako nowy post)
Awatar użytkownika
Jander
Czujnik ;-)
Czujnik ;-)
 
Posty: 1504
Rejestracja: sob 09.11.2002 23:07
Lokalizacja: Wrocław / Mysłowice

Postautor: Lechu » pn 10.03.2003 11:10

Dla mnie sprawa jest oczywista - Squall zyje i ma się dobrze. Takie rzeczy wymyślają maniacy którzy spodziewają się że Square w każdym FF musi zrobić tragiczne a zarazem piękne zakończenie. Nie. W FF8 zakońćzenie jest jak najbardziej pozytywne. Nie widzę najmniejszych powodów dla których on miałby nie żyć. Błąka się chłopak, nie może znaleźć drogi do domu, więc musi przypomnieć sobie przyjaciół, osobę którą kocha, wtedy ta go odnajdzie i Squall wróci do domu. To jest sposób aby wydostać się z kompresji czasu i każdy w drużynie tak robił, jedynie Squall miał z tym problemy, z wiadomych powodów. Nie mógł sobie przypomnieć Rinoy, jej twarzy nawet nie pamiętał. (mogę tu podeprzeć się faktem że używanie GFów osłabia pamięć :) ) I co, błądził, błądził, już wszystko stracone, Squall umiera. Wtedy mamy pokazaną Rionę, która również próbuje sobie przypomnieć Squalla, i w końcu go znajduje. Ale niestety Squall jest już def. Rinoa płacze, i nagle (bo jest Sorceressa jak nie patrzeć) czy ona czy jej pragnienie przywrócenia Squalla do życia (kurde, w sumie nawet nie wiadomo czy on kompletne umarł, ale przyjmijmy że tak), puszcza jakiś czar czy co to było. Razem wracają do miejsca w którym Squall składał przysięgę dla Rinoa. A ta patrzy na niego i widzi jawnei że jej boy ożył (czy raczej się obudził). Proste.
Najpierw mamy filmik z udziałem Squalla i ten kończy sie niezbyt dobrze, a potem akcja pokazana jest ze strony Rinoy i ta znajduje Squalla i pomaga mu wrócić na łąkę. Nic więcej.
Dalej. Skoro Squall umarł, to dlaczego SeeD robią sobie imprezę? Aż tak nie lubili tego zrzędy że teraz balują jak go nie ma? Ja inaczej sobie wyobrażam rozpacz po stracie przyjaciela. A tu imprezka na maksa. W końcu widzimy Rinoę. Nawet Selphie cieszy się na widok jej I SQUALLA, którego nie widać, bo zobaczyła że nasza parka urządziła sobie romantyczną chwilę na balkonie, i pokazuje Irvinowi żeby ich filmował, niestety bateria akurat się kończy. Rinoa, zanim bateria siadła nie wygląda na osobę która straciła ukochanegom, patrzy się w jego stronę, uśmiecha się. Że co, odbiło jej? Widzi duchy? Hahaha. Nie. Widzi normalnego, żywego Squalla, którego jej miłość odnalazła i sprowadziła do teraźniejszości. Bzdurą by było gdyby Squall nie żył, wszyscy balowali z tego powodu a Rinoi odbiło i zaczęła widzieć jego ducha, nawet się z nim całować.
Proste i logiczne, nie widzę tu żadnych niedomówień. Square lubi robić wodę z mózgów graczy, po to daje takie niedomówienia, a gracze, którzy chcą jeszcze więcej wycisnąć z i tak już dobrej gry dopatrują sie takich cudów. Tak samo jest ze sprawą czy Rinoa to Ultimecia w przyszłości. Też można naciągać histroię jak ze śmiercią Squalla. I zamiast zwykłej złej sorceressy z przyszłości która po prostu chce zdobyć świat (czy pozbyć się Seedów), robią Rinoę, która żyła niewiadomo ileset lat, i zrobiła się zła bo jej Squall nie żyje. No ja przepraszam, skoro jej boyfreind nieżyje to po kiego wała ona chciała wywołać wojnę i wogóle? Fakt, teoria Rinoa=Ultimecia jest bardziej wiarygodna niż martwy Squall na koniec, i jej do końca nie zaprzeczam, mogło tak być.
Ale fakt faktem, FF8 kończy się jak najbardziej pozytywnie. I tyle

O dodam jeszcze, teraz mi się przypomniało. Squall CAŁĄ grę, całą głupią gierkę nawraca się i uczłowiecza, przekonuje się do miłości i przyjaźni, tylko po to żeby na koniec okazało się że jego miłość jest zbyt słaba, że nawet nie pamieta ukochanej osoby i że z tego powodu musi zginąć? Chore.

Nawet widać po zakończeniach FFów od 7 do 10, że Square lubi tragiczne zakończenia, które jednak okazują się pozytywne. Bo który z tych FFów zakończył się tak naprawdę tragicznie? Pomijam FFX, bo w to Jander rozumiem nie grałeś i nie znasz zakończenia.

Kurde, czyta ktoś jeszcze ten topik oprócz mnie i Jandera? Nikt więcej w FFy nie grał, nawet w jednego jRPGa?
My new Home:
Heroes Home
Obrazek
Awatar użytkownika
Lechu
Lord
Lord
 
Posty: 1638
Rejestracja: pt 06.12.2002 12:41
Lokalizacja: Guild Wars / Heroes Home

Postautor: Jander » pn 10.03.2003 12:15

Zauwaz, ze na stypie ludzie nie sa smutni tylko sie ciesza zeby osoba ktora odeszla nie czula sie samotnie itp.
Ehhhh jesli Squall nie zginal to w FF8 wszyscy przezyli. Jakos lubie jak jakas postac w RPGu umiera (byle nie z druzyny :!: ) bo sie to przezywa a w FF8 tylko milosc i przyjazn ehhhh...
Ale jakos lubie gdy glowny bohater w ostatniej scenie niby ginie ale na sam koniec powraca (Gandalf :) ).
OT: rekordzista w ilosciach trupow w RPG jest chyba Suikoden 1 (wojna to wojna i nie ma "Zmiluj sie"). W S2 juz troche mniej ginie (zalezy od zakonczenia) EndofOT.
Awatar użytkownika
Jander
Czujnik ;-)
Czujnik ;-)
 
Posty: 1504
Rejestracja: sob 09.11.2002 23:07
Lokalizacja: Wrocław / Mysłowice

Postautor: Lechu » pn 10.03.2003 14:13

Ahhh rozumiem :) To oni tą impre zrobili żeby Rinoa zapomniała o Squallu. A ona zamiast zapomnieć to ześwirowała :)
Każdy FF (z tych nowych) ma jakąs tragedię w swej fabule, jakiś moment przełomowy. W FF7 śmierć Aeris, w FF8 jest to atak na Trabia Garden (zginęło trochę ludzi :) ), w FF9 zniszczenie tego drzewa (o ile się nie mylę bo nie grałem do końca w 9). Wyjątkiem jest FF10, gdzie tych tragedii jest trochę więcej, bo Sin sporo ludzi zabił przez 1000 lat :) , ale takich dużych są dwie. Jest w FF10 jeszcze coś, ale nie będę spoilerował. Ale ta tragedia przebija wszystkie pozostałe.
Po prostu widać że Square nie chciało iść w monotonię, bo jakby co fajnala ginęła jedna z kluczowych postaci to by gracze przywykli i byś potem siedział w FF12 i obstawiał kto z bohaterów zginie :)
My new Home:
Heroes Home
Obrazek
Awatar użytkownika
Lechu
Lord
Lord
 
Posty: 1638
Rejestracja: pt 06.12.2002 12:41
Lokalizacja: Guild Wars / Heroes Home

Postautor: Lechu » czw 13.03.2003 11:23

Wczoraj jak wiadomo odbyła się premiera Final Fantasy X-2 w Japonii. Square podało że tego dnai do sklepów trafiło 1,8 miliona egzemplarzy. Ciekawe ile już się sprzedało :)
A tutaj kolejeczka przed sklepem:
http://www.the-magicbox.com/Mar03/ffx-2_08.jpg

Ja poszedlem spać, a jakieś żółte japończyki siedziały i grały..... ehhh ide popykam jeszcze w stare FFX :)
My new Home:
Heroes Home
Obrazek
Awatar użytkownika
Lechu
Lord
Lord
 
Posty: 1638
Rejestracja: pt 06.12.2002 12:41
Lokalizacja: Guild Wars / Heroes Home

Postautor: Kurushi » czw 13.03.2003 13:32

Uwaga z moim poście znajdują się praktycznie samie SPOILERY!!!

re:Lechu
Zniszczenie Iifa to moim zdaniem nie była taka tragedia, bo to w końcu to drzewo "produkowało" mgłę. Chyba większą tragedią było zniszczenie czterech najpotężniejszych królestw, na Mist Continent. Jeśli doszedłeś do Drzewa Iifa to powinieneś wiedzieć, o co mi chodzi. Może nie była to masakra na miarę tej, którą niósł Sin przez 1000 lat swej działalności, ale na pewno większa od tej, która spotkała Trabię.

Ale chyba nie o to chodzi, gdzie zginęło więcej ludzi, tylko jaki gracz ma to tego stosunek. Osobiście nie przejęłam się tak bardzo, gdy zniszczyli Alexandrię, trochę bardziej poruszyło mnie, gdy zbombardowana była Trabia (po części udzielił mi się smutek Selphie, chyba;)). Dla mnie największą tragedią była śmierć Aeris z FF7 (moja ulubiona postać, zabita już na 1CD :'( , co prawda czytałam gdzieś o tym, że umrze, lecz po rozpoczęciu gry wydawało mi się to coraz bardziej nie możliwe, sama nie wiem dlaczego -_-)

Co do śmierci Squall'a to także nie zgadzam się, aby takowa miała miejsce. Twierdzenie, że reszta próbowała pocieszyć Rinoę organizując imprezę wydaje mi się bez sensu, ponieważ oni sami musieliby się najpierw podźwignąć po stracie przyjaciela. Zwłaszcza, że dowiedzieli się o wspólnym dorastaniu w sierocińcu Edei, czy też może Edey ;)

Przy okazji to byłam raz na stypie i tam jakoś nikt się nie cieszył, żeby ktoś się nie poczuł samotny, bo to chyba miałoby wręcz odwrotny efekt.


Zastanawiam się czy śpiewająca Yuna pojawi się w grze czy to po prostu taki bajerek. Niestety nie ściągnęłam jeszcze filmu (ach te modemy...) i muszę przekonać swoją koleżankę by zrobiła to za mnie, a potem wypaliła mi na CD :)

Co do wątków miłosnych to moja koleżanka gra w FFX TYLKO dla Tidusa i Yuny :) Walki by najchętniej "przeskakiwała", z kolei druga najchętniej walczyłaby do upadłego :) Jak widać są gusta i guściki :)


Kurushi - miłośnik Squall'a ^^
Kurushi
Lady
Lady
 
Posty: 7
Rejestracja: czw 13.03.2003 12:22
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Lechu » czw 13.03.2003 14:19

Witamy na forum, Kurushi, miło widzieć nowych ludzi szczególnie w tym topiku :)

Hmmm to ja musiałem coś pokręcić, bo mi chodziło o te miasto co je Odin niszczy. Zresztą biorac pod uwagę ile ja w FF9 grałem, to pomylić się mogłem, ale ćóż nie wnikajmy w szczegóły :) O co chodzi wiem, nie martw sie, może nie grałem dużo ale fabułe znam :)

Największa tragedia? Hmmm

UWAGA SPOILER Z FFX, kto nie grał niech nie czyta od żadnym pozorem.

Dla mnie największą tragedią jest to co spotyka biedną Yunę na koniec. Wogóle cała jej postać jest dla mnie chyba najtragiczniejszą z FFów w które grałem. Tak się dziewczyna starała, gotowa była nawet umrzeć za odrobinę spokoju dla Spiry, a kiedy na koniec udało się pokonać Sina i wszystko miało się szczęśliwie dla niej skończyć, Tidus mówi papa :)

FFX-2 jesli spartoli moją piękną wizję tej bohaterki, to będzie to ostatni fajnal w jakiego grałem. I już. A czy śpiewa w grze? Myślę że śpiewa - z kilku powodów - filmik w którym pokazany jest jej występ zawiera elementy będące częścią gry, do tego jest taki jobs jak Singer (stąd Yuna wogóle śpiewa) i mamy też dodatkową postać czyli Ren, która wygląda prawie identycznie i też śpiewa. Zresztą niedługo się dowiemy, bo gra już wyszła i za moment pełno będzie stron jej poświęconych.

Ja w FFX gram dla czystej przyjemności. Po prostu walka i pakowanie postaci jest tak fantastyczne, że po 230 godzinach jeszcze nie mam dość :)

Lechu - miłośnik Yuny :)
My new Home:
Heroes Home
Obrazek
Awatar użytkownika
Lechu
Lord
Lord
 
Posty: 1638
Rejestracja: pt 06.12.2002 12:41
Lokalizacja: Guild Wars / Heroes Home

Postautor: Kurushi » czw 13.03.2003 15:00

Dziękuję, mi również jest miło, zwarzywszy na to, że dotychczasowe forum o ff, na którym się udzielałam, była jakieś takie... niemrawe :) A FF wręcz uwielbiam ^^

:!: UWAGA SPOILER :!:
Biedna Yuna? Raczej biedny Tidus, kto tu się rozpłynął w nicość? ^_-
Jednak w miarę upływu czasu i wciąż nowych wiadomości o FFX-2 coraz bardziej mi jej żal. A zakończenie FFX było jednym z najbardziej przygnębiających, jakie ostatnio widziałam. Te sceny, gdy Tidus mówi o ostatniej walce i w końcu kluczowy moment, gdy zaczyna się rozpływać, a reszta bezradnie patrzy na odejście przyjaciela. T_T



Przy okazji zawsze chciałam spotkać jakiegoś fana Yuny, by dowiedzieć się, co tak bardzo podoba mu się w tej postaci. Gdy widziałam zapowiedzi FFX to strasznie mi się spodobała, jej wygląd i w ogóle. Ale podczas gry miejscami zaczęła mnie denerwować, lecz to chyba wina aktorki, która podkładała jej głos. Jakoś "japońska" Yuna mówiła z większą werwą, a nie takim słabym głosikiem...
Jestem zdecydowanie zwolennikiem Rikku
Kurushi
Lady
Lady
 
Posty: 7
Rejestracja: czw 13.03.2003 12:22
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Lechu » czw 13.03.2003 15:42

To też mrawe zbytnio nie jest :) Ale myślę że odrobina chęci i da sie rozruszać ten topik.

SPOILERY na temat FFX :)

Co mi się w niej podoba? Nie wiem - miłość jest ślepa podobno :wink: A tak na poważnie to trudno powiedzieć. Wcześniejsze bohaterki jakoś do mnie nie przemawiały - Aeris padła już na początku, zresztą i tak mi się nie podobała, Tifa była OK, ale nic poza tym, Rinoa też niczym się nie wyróżniała, a Garnet to już wogóle dno :) A Yuna? Wystarczy przyjrzeć się uważnie tej postaci. Po pierwsze mamy fantastyczny design - nie, nie chodzi mi o ten nowy z kusymi gatkami, mi bardziej odpowiadał tamten stary. Strój idealnie do niej pasujący, miał w sobie coś co od razu przyciąga uwagę. Jesli znów mam porównywać do innych bohaterek, to wcześniejsze jak zwykle niczym się nie wyróżniały, Lulu to z deka przegięcie, a Al-bhedowy strój Rikku jakoś mi nie przypadł do gustu. Ale wystarczy, nie dla stroju jestem jej fanem :) Chodzi o osobowość. Fakt, ze czasem jest naiwna jak dziecko, lezie na tego Sina jak za przeproszeniem bydło na rzeź, tylko po to żeby ci biedni ludkowie na Spirze mieli trochę spokoju. A może AŻ po to :) Właśnie ta determinacja, gotowość do poświęcenia się, oddania życia za innych czyni z niej tak wyjątkową postać. To w jaki sposób jest pokazana cała jej pielgrzymka, to jak walczy sama z sobą - kiedy wszystko po drodze mówi jej żeby zawróciła, ona idzie dalej. To jak żegna się z miejscami które widzi po raz ostatni, jak uśmiecha się na siłę - bo jest ostatnią nadzieją tych biednych ludzi. I pomimo że ten gupi Tidus (fakt że wynika to z jego niewiedzy), ciągle mówi jej że pokona Sina i że będzie dobrze, ona nic nie mówi ale jak to ten blondas ładnie ujął: "tylko się uśmiecha". Po prostu jest to pierwsza (pomijając Squalla) postać w którą tak bardzo się wczułem. Bo przez te kilkadziesiąt godzin gry człowiek zastanawia się co musi czuć ta biedna dziewczyna, jak musi cierpieć. A żeby było weselej, po tym wszystkim, kiedy wydaje się że jej cierpienia się skończyły, ona w nagrodę traci osobę którą najbardziej kocha.
Fantastyczny jest koniec w wersji japońskiej. Yuna kiedy wstaje po "przeleceniu" przez Tidusa mówi "arigato" Nie durne "I love you" którym amerykanie spartolili te zakończenie, ale "dziękuję". Końcowy film widziałem zanim wogóle zagrałem w FFX (wiem, debil ze mnie, ale wtedy nawet nie pomyślałem że zagram wogóle w ta grę) i pamiętam że omal się nie poryczałem kiedy ona własnie mówi to "dziękuję". Dlaczego? Dlatego że to był tak piękny gest z jej strony. Yuna całą grę jest niesamowicie silna - to widać. Ale jej siłę psychiczną widać najbardziej właśnie po tych słowach (czy raczej słowie). Tidus ma za chwilę zniknąć. Odejśc po prostu. A co Yuna na to? "Dziękuję" - dziękuję za to co dla mnie zrobiłeś - za to że dzięki tobie żyję i zaszłam tak daleko - za to że każdy człowiek na Spirze jest szczęsliwy i zawsze będzie. Nie krzyczy do niego żeby został, nie płacze nawet - ona godzi się z tym, że jego niedługo nie będzie. Jak ona w tej chwili musi cierpieć, co przeżywać to jest dla mnie nie pojęte.
No i jeszcze dodajmy do tego że jest summonerką :) Kiedyś w FFach wszyscy mogli summonować, a tu mamy ją jedyną, przez co tylko spotęgowana jest jej wyjątkowość. Chyba tylko ja jedyny do tej pory mam ustawione Aeony na default, bo uwielbiam moment kiedy Yuna przywołuje :) To jest takie majestatyczne... 8)

A co do jej głosu - to muszę powiedzieć że jestem rozdarty wewnętrznie - najpiękniejsza postać w historii FFów - i najbrzydszy głos. Koszmar nie głos, tragedia. W całej grze jest tylko jedno zdanie które ona mówi porządnie - nie pamietam dokładnie, ale było to na statku kiedy płynęli do Luca. Ale mówi tak szybko że człowiek nawet nie zauważa - o, ona mówi normalnie. No i jeszcze jej przemówienie na koniec, też jest w porządku. A reszta wynika z tego, że głupia istota która jej podkłada głos, zamiast zrobić żeby dało się go słuchać, to specjalnie mówiła tak, żeby pasowało to do ruchu ust. Stąd... te koszmarne .... przerwy wtedy..... kiedy normalnie nie .... powinno ich ..... być. Pomijam fakt że ten głos kompletnie nie pasuje do Yuny. Zastanawiam się tylko czy w FFX-2 znów uslyszymy ten piękny głosik. I czy ten piekny głosik zaśpiewa tak jak w filmiku. Nawet japończycy wynajęli zawodową piosenkarkę żeby zaśpiewała zamiast seiyuu podkładającej głos Yunie, bo chcieli żeby jednak Yuna porządnie zaśpiewała. A Amerykańcy mają problem teraz, czy zostawić w oryginale, czy znaleźć też jakąs piosenkarkę, czy może w ostateczności niech to spiewa ten koszmarek :)

Rikku za to ma chyba najlepszy głos ze wszystkich :) I fajnie że będzie tego więcej w FFX-2.
My new Home:
Heroes Home
Obrazek
Awatar użytkownika
Lechu
Lord
Lord
 
Posty: 1638
Rejestracja: pt 06.12.2002 12:41
Lokalizacja: Guild Wars / Heroes Home

Postautor: Jander » czw 13.03.2003 17:40

Jak was czytam to az mi sie odechcewa grac w Finala 10 - jak watek milosny jest mocniejszy od FF8 to ja podziekuje, postoje. Watki milosne mnie ani troche nie ciekawia, sa nudne i smiac mi sie z nich chce. Az mnie "cos" bierze zeby ziXowac caly taki dialog... OT: Jak chce sobie pograc w FFX to musze naprawic konsole (czyt kupic nowa) ale glupi Microsoft wprowadza zmiany w rynku konsolowym i PS3 bedzie szybciej jakies 2 razy niz PS2 w czasach PSXa (a tera sobie nawet zamowilem nowego RPGa na PSX - Star Ocean 2 - mam w co grac na PS2 ale potrzebuje RPGa - te wszystkie hamsko robione gierki na Czarnulke [bardzo irytujace] juz mnie tak wnerwily, ze gram w 2 gry naprzemian [Morrowind i WE6:FE - zalezy co wolne] EndofOT.

Spojlery ktore zepsuly mi m.in. FF7

Smierc Aeris jak juz mowilem ani troche mnie nie wzruszyla bo wszystko o tym wiedzialem. O zniszczeniu Trabia Garden nawet zapomnialem wczesniej - zbyt mala ingerencja w zycie BG.
Jakby nie bylo spiewajaca Yuna to komercha jakis duzo w naszym (nie) kochanym swiecie.
Co prawda nie skonczylem FFX ale zakonczenie znam (bez szczegolow) wiec o zakonczeniu moge troszke pogadac. Tidus i Yuna wcale nie sa biedni bo w FFX-2 (zamiast 2 chcialem napisac komercha ale sie powstrzymalem) znowuż sie spotykaja (nie znam szczegolow).
Koniec spojlerow ktore mi zepsuly gre.

Zeby bylo cos nowego:
Co najbardziej cenicie w cRPGu? (nie koniecznie FF)
Dla mnie wazne sa: (w nawiasie pisze przyklad ktory mnie sie nie podobal)

- walki nie ograczniczajace sie do ciskania jednego przycisku (vide FF8 - w losowych walkach wystarczy naciskac tylko X lub O w zaleznosci od wersji) np Legend of Dragoon, Valkiria Profile

- fabula bez mocnych watkow milosnych (vide FF8,10- zbyt mocny watek) S2, Legend of Dragoon (watek milosny sredni), Valkiria Profile

- jakies tragedie ktore chwytaja za serce (w FF7 i 8 nic ciekawego - tylko Bugenhagen w 7 mnie "zainteresowal") np jak w S2 oberwalem w twarz to az to poczulem, znowu Legend of Dragoon (wojna), Valkiria Profile (cala fabula opiera sie na smierci bohaterow - w koncu to GB to valkiria czyli bogini zabierajaca bohaterow ktorzy zgineli do Asgardu)

- odpowiedni poziom trudnosci (czyt trudna czyli FF od 7 wzwyz odpada) np Legend of Dragoon, FF1 (wymieklem na pierwszym bossie i systemie saveow ale po odpowiednim pakowaniu postaci rozwalilem goscia), FF5 (tez musialem niezle pakowac)

- gloeny bohater musi byc przecietnym gostkiem ktory byl w niewlasciwym miejscu o niewlasciwym czasie (Cloud, Zidane i Squall [Square :D ] mi nie przypasili bo byli "nienormalni") np obywda Suikodeny (1 i 2) i poprzednie przyklady (w Valkirii poprostu niby pech lub szczescie)

To (chyba) wszystko co zadam od cRPGa zeby mi sie spodobal ale FF nie spelnia moich wymogow.
Awatar użytkownika
Jander
Czujnik ;-)
Czujnik ;-)
 
Posty: 1504
Rejestracja: sob 09.11.2002 23:07
Lokalizacja: Wrocław / Mysłowice

Postautor: Lechu » czw 13.03.2003 18:19

Nie wiem Jander czemu ty się tak nie lubisz tych wątków miłosnych, do tego stopnia że rezygnujesz z gry. Ale rozuiem, takie masz gusta i dlatego nie będę wcale namawiał cię do grania w dziesiątego fajnala.
Sęk w tym że w FFX wątek miłosny jest zupełnie inny niż w FF8 - w 8 mamy po prostu dwoje nastolatków którzy się w sobie zakochują. W 10 sprawa jest o tyle ciekawa że tego wątku tak bardzo nie widać. Bo o ile w FF8 głownym tematem jest miłość właśnie, to w FFX wątek przewodni jest zupełnie inny i grając nawet się nie zastanawiasz co ten Tidus czuje do tej Yuny, zresztą oczywiste jest że będzie coś miedzy nimi. I relacje Tidus - Yuna są po prostu wplecione w znacznie większy wątek jakim jest pielgrzymka Yuny. Nie ma tam dialogów o miłości które byś chciał Xować, a przynajmniej ja nie zauważyłem. Zresztą co ja ci będę tłumaczył, będziesz chciał zagrać to zobaczysz w czym rzecz, jak nie to żałuj i tyle :)
Bynajmniej nie powinieneś się kierować moim poprzednim postem, bo takie wnioski jak tam masz to tylko w moim umyśle powstają, a poza tym dotyczy to tylko i wyłacznie ostatnich 10 minut gry.

Jander pisze:Tidus i Yuna wcale nie sa biedni bo w FFX-2 (zamiast 2 chcialem napisac komercha ale sie powstrzymalem) znowuż sie spotykaja (nie znam szczegolow).


A już miałem ci darować ale jak czytam te zdanie to wybacz, ale muszę dalej ciągnac poprzedni akapit :) Skąd wiesz że będą razem? Przez całe FFX wydaje sie zę będą razem a na koniec nie są, więc może w FFX-2 będzie tak samo? Nie grałeś a szukasz tylko okazji żeby napsioczyć na FFX-2. Zagramy, wtedy będziemy dyskutować.

Co sobię cenię w RPGu? Hmmm tak jak wcześniej napisałem:
To że siedzę przy nim 230 godzin, nadal jeszcze nie wszystko zrobiłem i nadal ta gra mnie tak samo rajcuje jak na początku :P

Zresztą nie widzę powodu dla którego mam rozdrabniać na walki, fabuły czy postacie. RPg ma mieć to COŚ, co mnie wciągnie, nie będzie dawało spokoju nawet po wyłaczeniu konsoli, które nawet pomimo błedów czy denerwujących motywów nadal będzie mnie zmuszało do grania. A że IMHO nie istnieje erpeg który miałby wszystkie te elementy idealne, to trzeba się cieszyć tym co jest.
Ale skoro mam byc szczególowy to niech będzie.
Fabuła na pierwszym miejscu, Jeśli jest odpowiednio dobra, to choćby nie wiem jak denne były postacie, denny system walki to i tak będę grał żeby ją poznać. Fabuła, scenariusz, dialogi itp.
Potem mamy postacie - wolę te które są naprawdę bogate i ciekawe, nie lubię postaci (mówię tu o głównych bohaterach) które nic w sobie nie mają albo są zwykłe i pospolite. Mogą być nawet szajbniete czy z deka psychiczne, byle by były ciekawe i dawały mi dostatecznie dużo materiału nad którym mógłbym siedziec i rozważać. Po prostu lubię rozpracowywać trudnych bohaterów. jak widać o samej biednej Yunie mogę pisać i pisać :)
System walki? Niech sobie będzie, jakoś narazie nie trafiłem na taki który by mi nie odpowiadał czy mnie drażnił.
Trudność? Nie musi być trudny. Skoro erpeg jest wciągający i ciekawy, to nie wymagam żeby jeszcze był trudny. Zresztą jakby było ciężko grać to człowiek łatwo nabawia się nerwicy, bo chce grać dalej ale nie może bossa rozwalić :)


FF nie spełnia wymogów Jander? Hmmm szkoda. A mi akurat spełnia i dzięki temu mam od groma zabawy :) Myślę że takim mało wybrednym ludziom jak ja łatwiej jest żyć :) A przynajmniej więcej jest gier przy których się dobrze bawię. Bo tak naprawdę to najbardziej sie liczy.
My new Home:
Heroes Home
Obrazek
Awatar użytkownika
Lechu
Lord
Lord
 
Posty: 1638
Rejestracja: pt 06.12.2002 12:41
Lokalizacja: Guild Wars / Heroes Home

Postautor: Kurushi » czw 13.03.2003 23:20

Co do stroju Yuny, to zdecydowanie wolę stary. Naprawdę wyglądała w nim prześlicznie. To był jeden z najładniejszych designów kobiecej postaci jaki widziałam w FF.
Gdy zobaczyłam jej nowe ubranie to szczęka mi opadła i jedyne co mogłam wykrztusić to: "Co oni jej zrobili"

SPOILERY
Tematyka FFX faktycznie nie kręci się wokół uczuć dwójki głównych bohaterów tak jak to miało miejsce w FF8. Właściwie to trochę mnie zastanawia dlaczego Tidus wybrał sobie właśnie Yunę na obiekt swych westchnień. W końcu nie spędzali wyłącznie ze sobą aż tak wiele czasu, ot okazjonalne pogawędki od czasu do czasu i to też jakoś tak niezbyt często o ile pamięć mnie nie myli. Czasem zastanawiam się czy nie połączyli ich uczuciem tylko tak „dla zasady”.
W sumie zastanawia mnie taka wielka niechęć do wątków miłosnych, jakoś nawet mi w FF8 specjalnie nie przeszkadzał, ale to kwestia gustu i nie ma sensu o tym dyskutować.

Chyba też zbyt wybredna to nie jestem, ale FF spełnia kilka moich wymogów. Oprócz wciągającej fabuły i ciekawych postaci. Ma jak dla mnie kilka podstawowych zalet, które są natury czysto technicznej.
- walki podzielone na tury,
nie przepadam za takimi atrakcjami jak bieganie i klikanie muszką na wszystko co się rusza, bo przypomina mi to Diablo, albo jakąś bezmyślną rąbanę. Kiedy walczę lubię się zastanowić jak wszystko rozegram itd. a podczas walki nie podzielonej na kolejki jakoś ciężko mi się czasem ogarnąć i lecę na oślep siekając wszystko co mi pod kursor podejdzie :) Ostatnio jednak pod wpływem innej gry Square, takie bieganie przestało mnie nawet irytować i stało się rzeczą do przetrawienia.
- główny bohater nie ogranicza się tylko do chodzenia i okazyjnego odpowiadania NPC’om zaznaczonej prze zemnie odpowiedzi,
taka sprawa denerwuje mnie o wiele bardziej, nie podoba mi się gdy moja postać przechodzi z miejsca na miejsce i czasem tylko otwiera buzię ze zdziwienia czy coś w tym stylu. Na pewno nie pomaga mi to utożsamić się bohaterem, a odpowiedzi do wyboru zwykle mi nie odpowiadają, lub pojawiają się „od święta”. Coś takiego przerabiałam w „Legend of Legia” i nie koniecznie mi się podobało.
- w czasie gry w kółko nie leci wciąż ten sam utwór,
tego z kolei doświadczyłam w „Arcanum” przez cały czas, gdziekolwiek bym się nie znalazła wciąż jakiś biedny muzyk gra mi na szkrzypcach tą samą melodyjkę. Mimo, że uwielbiam ten instrument, to od lasu oczekiwałam jakiś odgłosów natury czy czegoś innego w tym guście.
Do różnego podejścia do rozwoju postaci łatwo się przyzwyczajam i właściwie nie jest to dla mnie kłopot.
Uups, chyba piszę już mało na temat ^^;;;

W FFX gram już ok. 93h i mam (może chorą) ambicję zapełnić każdej postaci całą tablicę z umiejętnościami, dlatego teraz snuję się po Spirze łapiąc różne potworki do areny tudzież skacząc sobie na Thunder Plains (przy okazji, gdzie podział się kuferek z nagrodami?!).

Skoro FFX-2 ma być komerchą, to niech będzie komerchą z happy end’em. Nie chcę w to grać, żeby znów wszyscy byli przygnębieni bo Tidus zrobił papa na amen. Już wolałabym FFX bez kontynuacji.
Może śpiewająca Yuna to nie taki zły pomysł, koncert z FF8 mi się podobał ^^ Wątpię także aby śpiewała ta sama aktorka, która podkłada jej głos, przecież nawet w filmach na ogół śpiewa kto inny i gra kto inny.

Re:Lechu
SPOILER FFX I VII
Przy okazji Yuny to czasem wydawała mi się... nie wiem jak to ująć, chyba czasem jej dążenia były zbyt fanatyczne. Ot poświęcić wszystko, bez wahania, by uratować ludzi i nic innego się przy tym nie liczy. Mimo, że sytuacja Aeris jest w pewnym sensie analogiczna do Yuny to radzi sobie z tym zupełnie inaczej. Czerpie jeszcze z życia różne przyjemności, mimo, że także wie, iż czeka ją śmierć.


Re: Jander
W FF8 podczas walki nie naciskasz tylko X, czasem też R1, żeby wzmocnić atak Squalla ;).
BTW: czy ja Cię z Rzarza nie znam?
Kurushi
Lady
Lady
 
Posty: 7
Rejestracja: czw 13.03.2003 12:22
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Lechu » pt 14.03.2003 0:16

Dokładnie, nowy strój jest dużo gorszy od starego, no ale cóż, dobre i to w sumie :)

SPOILERY itp

Od początku wiadomo że watek miłosny będzie dotyczył Tidusa i Yuny, tą oczywsitość Square nadrobiło zakończeniem. Ja patrzę na sytuację Yuna-Tidus pod kątem własnie tego "dziękuję" z zakończenia. Czyli nie traktuję tego dosłownie jako miłość. To jest może bardziej dopiero zauroczenie, Yuna i tak przez większość gry stara się nie odwzajemnić uczucia - ma inne rzeczy na głowie, a po Tidusie widać że jedynie Yuna mu się podoba. Ten związek po prostu rosnie gdzieś w głębi tych dwóch postaci bez uwydatniania się na zewnątrz. Scena pod drzewkiem :) była wynikiem tego że oboje byli po ciężkich przeżyciach, Yuna była załamana, a Tidus po prostu chciał ją pocieszyć. Mi takie coś odpowiada, nie ma wprost pokazanego że oni się kochają, możemy jedynie się domyślać (stąd moje obrzydzenie tym "i love you" na koniec" - cały czas mamy uczucie którego tak do końca nie widać, a tu nagle jak strzał w mordę Yunę naszło na wyznania miłosne). Trudno mi wyjaśnić dokładnie co i jak, nie jestem dobry w pisaniu o tych sprawach :) A ja już widzę jak się Jander krzywi to czytając :D

Fanatyczne dążenia? A powiedz mi co jest głównym motywem tej gry? Ahaaa, fanatyzm religijny! Dokładnie. Ta gra pokazuje do czego prowadzi ślepe podążanie za tym co głosi religia. Zresztą co innego ma się dla Yuny liczyć skoro i tak umrze? A im mniej będzie wiązać się i uzalezniać od życia, tym łatwiej jej będzie iść do przodu. Poza tym Yunę od Aeris rózni motywacja. Sin terroryzuje Spirę przez tysiąc lat, przez ten czas zginęło baaaardzo dużo ludzi. Spróbuj wyobrazić sobie jak bardzo ci ludzie na Spirze są zdesperowani. Choćby kilka lat życia bez martwienia się o Sina to olbrzymi skarb, dla którego Yuna jest gotowa się poświęcić. Aeris była w zupełnie innej sytuacji, a nawet jeśli w podobnej, to Yuna była i tak w znacznie gorszej.
Zresztą mów co chcesz, mi się Aeris zupełnie nie podobała - nie miała takiego wyrazu jak Yuna. Jak już coś to w FF7 wolałem Tifę, i to nie tylko za jej hmmm... tylko za jej osobowość. IMHO była o wieeele ciekawsza od cnotliwej Aeris która ledwo co pożyła i już ją zabili.

Mi przed chwilą stuknęło 235 godzin (nie licząc tych 70 które grałem wczesniej, ale spartoliłem bo Animy nie mogłem zdobyć, i zacząłem od nowa) - SG (ten zaawansowany) przeszedłem wszystkimi postaciami, i to po kilka razy. Bo samo przejście tego który jest na początku nic nie daje, trzeba praktycznie cały układ kulek zmieniać od nowa, a to jest straaasznie mozolne, bo jak zmieni się u jednej postaci, to trzeba innymi jeszcze raz zapamiętywać to miejsce. Teraz moja ekipa ma po 255 każdego statusa, oprócz Luck, który doładowałem do 110 u każdego i więcej w sumie nie potrzeba, poza tym mają po około 85 000 życia, każdy ma swoją Celestial Weapon z full abilitiesami, do tego u każdego siedzi Armor z Ribbonem, Auto-Protectem, HP +30% i Break HP Limitem. Pokonałem wszystkie Dark Aeony własnoręcznie (oprócz Magus Sisters, które zabiłem przy użyciu Yojimbo) i teraz praktycznie oprócz pokonania Penance nie mam nic więcej do roboty. Zdobyłem wszystkie Limity Rikku, przy okazji wszystkie Itemy w grze, a teraz zdobywam Power Sphery i podnosze Animie życie :) Jestem z moich osiągnięć cholernie dumny, więc proszę o wbaczenie za te przechwalstwa. A przed tobą Kurushi jeszcze dłuuuuuga droga :D W razie czego oczywiście służę poradą. Skrzynka będzie po 50, 100, 150 i 200 unikach (pod rząd oczywiście), stoi przy wejściu do Agencji na TP :)
Tak na marginesie dodam że unikanie lajtningów to największa zmora z jaką przyszło mi się zmierzyć. Ta gierka tak psychicznie mnie wykańczała, że dopiero jakiś tydzień temu ją przeszedłem. I więcej nie mam zamiaru :) Wogóle dochodzę do wniosku że FFX jest grą na jeden raz. Jakbym musiał jeszcze raz to samo zdobywac, to brrrr. Chociarz można odwrotnie, próbowac na NSG. Może kiedyś...

PS Co by się nie mówiło na FFX-2, to i tak dla mnie, zagorzałego fana Yuny, ta "komercha" jest w tej chwili najbardziej wyczekiwaną grą. Po prostu: MORE YUNA!!!! :D :D
My new Home:
Heroes Home
Obrazek
Awatar użytkownika
Lechu
Lord
Lord
 
Posty: 1638
Rejestracja: pt 06.12.2002 12:41
Lokalizacja: Guild Wars / Heroes Home

Postautor: Kurushi » pt 14.03.2003 12:36

Tradycyjnie spoilery FFX i FFVII

Za to Aeris miała świadomość tego, że jeśli czegoś nie zrobi to zginie CAŁA planeta. Sin zabijał ludzi, ale zawsze istniała jakaś nadzieja, że zostanie zniszczony (próby podejmowane przez Al Bhed), jeśli meteor by spadł na ziemię to byłby już koniec wszystkiego.
Nadal twierdzę, że ich sytuacja była podobna, bo Aeris także odbyła cos na wzór pielgrzymki i była w gorszej sytuacji, ponieważ Yuna mogła się w każdej chwili wycofać (fakt nie zrobiła tego i tym pokazała swoją wewnętrzną siłę, jedna zawsze miała świadomość odwrotu), a za Aeris nikt inny nie mógł odwalić czarnej roboty.
Gdybym miała umierać to nie odmawiałabym sobie różnych przyjemności, wręcz przeciwnie. W końcu skoro mam z góry ograniczony czas to chciałabym sobie trochę pokorzystać jeszcze z życia.
Co do Tify to za nią zdecydowanie nie przepadam (kompleks Aeris :D). I w ogóle dziwi mnie jej postawa. Nie mogła powiedzieć czegoś gdy Cloud po raz pierwszy mówił o wydarzeniach w ich rodzinnym mieście? Podejrzana sprawa. W dodatku nadal myślę, że ona do samego końca była zakochana w jego wizerunku tj. osobowości jaką sobie stworzył na wzór Zacka.
IMHO była o wieeele ciekawsza od cnotliwej Aeris która ledwo co pożyła i już ją zabili.

A Tifa to jaka niby była, nie cnotliwa? ;) Ja bym się szczególnie nie obraziła gdyby Tifa przez przypadek wleciała zamiast Aeris pod miecz Sephirota ;)

Uczucie Yuny i Tidusa tłumaczyłam sobie zawsze jako fascynację tej pierwszej opowieściami Tidusa i jego ojca, który Zanarkand przedstawiali pewnie jako nieziemską sielankę. Początkowe zainteresowanie Tidusa Yuną tłumaczę sobie prostym faktem, że z Tadzia to po prostu kobieciarz był i tyle ;)
Scena pod drzewkiem była wynikiem tego że oboje byli po ciężkich przeżyciach, Yuna była załamana, a Tidus po prostu chciał ją pocieszyć.

hmm, to solidnie ją pocieszył :)


:shock: kiedy przeczytałam o tych statystykach to musiałam na chwilkę odejść od monitora. A ja kiedyś byłam szczęśliwa z powodu całej drużyny na 100 i 9999 HP w FF8 -_- gdy przeszłam Ultimecię byłam prawie w 7 niebie. Grałam w FF8 TRZY razy, bo zawsze save mi się kasował albo cos takiego, więc chciałam jak najszybciej pokonać Ultimecię i zobaczyć zakończenie. Dlatego nie pokonałam wszystkich bossów z zamku, czyli odblokowałam sobie tylko kilka umiejętności (summon, magic, item, save) i stwierdziłam, że bez reszty sobie poradzę i po co mi jakieś głupie resurrection -_- że też skojarzyłam po fakcie -_________-

BTW: ja tam pioruny lubię, to moja ulubiona mini gerka po blitzballu ^^, a wtedy udało mi się uniknąć ok. 63 o ile mnie pamięć nie myli. Trudno może następnym razem.

Także nie mogę się doczekać FFX-2, ale raczej z powodu MORE RIKKU ^^ Ponieważ ubrania można zmieniać, więc strój Yuny już mnie tak nie martwi, ubranko białego maga będzie dla niej w sam raz ^^

BTW: proponuję zajrzeć na http://www.ffcompendium.com/h/index.shtml do działu Flash, nalezy pamiętać, aby głośniki były włączone ^^
Kurushi
Lady
Lady
 
Posty: 7
Rejestracja: czw 13.03.2003 12:22
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Jander » pt 14.03.2003 13:02

Jak widze jakiekolwiek szczesliwe sceny pocalunkow to az mnie "cos" bierze zeby szybko sie skonczylo. Scena koncertu w FF8 mnie bardzo draznila (te glupie odzywki Squalla ehh). Watkow milosnych nie lubie bo... moze kiedys opisze to w temacie "Zauroczenia" .
Wczoraj zdobylem pelnego OST z FF7 (zajmuje cale 1mb :!: ) - jak sobie przypomnialem rozne momenty z gry to sie zastanowilem czy moze FF7 nie jest lepszy i... Stawiam go troche wyzej niz FF5 czyli jest moim ulubionym Finalem (a co by bylo gdyby nie zmascili Clouda...).
Smierc Aeris moze przydala sie mi w lepszej fabule bo gdyby przezyla to watek milosny by sie wtracil i zniszczyl FF7.
Szkoda, ze jakby nie bylo teraz Finale robia pod publike czyli FFX-2 i zmniejszaja jeszcze poziom trudnosci (juz jest bardzo prosta).

PS: Mial ktos doła z powodu gier?
BTW: Kurushi - ano na Rzarzu napisalem pare postow ale to forum nie dla mnie.
Awatar użytkownika
Jander
Czujnik ;-)
Czujnik ;-)
 
Posty: 1504
Rejestracja: sob 09.11.2002 23:07
Lokalizacja: Wrocław / Mysłowice

Postautor: Lechu » pt 14.03.2003 13:49

Klasycznie i tradycyjnie - SPOILERY

Zalerzy jak patrzeć na tą gorszą sytuację - Aeris była jedyną która mogła uratować świat i było jej łatwiej. A dlaczego? Bo tylko ona mogła to zrobić i nie było odwrotu. A Yuna nie musiała tego robić - a jednak robiła. Myślę że to jest ta drobna róznica.
Nawet jeśli ich sytuacje były podobne, to ich osobowości inne. Aeris była dojrzalsza, była jakby przygotowana i od początku nastawiona na to co ją spotka. Niby to samo co u Yuny, ale jednak obserwując Aeris miałem wrażenie że jej to nie przeszkadza, że ona po prostu uważa to za "normlaną" rzecz, że musi oddać życie za innych. Nie chcę tu sypać jakichś herezji, ale postać Aeris to odwzorowanie osoby Jezusa - przynajmniej ja to tak odbieram. Yuna za to była zwykłą dziewczyną, która w pewnym momencie zdecydowała się że zginie za innych. Jej charakter jest zupełnie inny niż Aeris - Yuna po prostu trudniej znosi tą pielgrzymkę. Wie, że nawet jeśli zginie to i tak zrobi to praktycznie na marne, bo Sin i tak wróci. Wie, że w każdej chwili może powiedzieć Nie i zawrócić, i partycznie nic złego się nie stanie, kto inny pójdzie i zrobi to za nią. W tym leży jej problem - ona cały czas walczy ze sobą. Jej siła i determinacja sprawia że jednak idzie dalej. Mi się wydaje że Aeris po prostu jak wyruszyła na śmierć tak i szła sobie nawet się nad tym pewnie nie zastanawiając, tak jakby była zaprogramowana do tego. A Yuna jest bardziej ludzka. Square wzorowało ją na Aeris, ale nieco bardziej rozwinęło ten schemat postaci :)
Tak na marginesie - Tidus nakłonił Yunę że jest inne wyjście, i ona przeżyła. Aeris niestety zginęła - i w sumie na marne, bo Holy nic nie zdziałało przeciw Meteorowi :)

Wolę Tifę i niech tak zostanie - pewnie dlatego że jej postać była bardziej skomplikowana od tej zaprogramowanej Aeris :)

Na pewno była to fascynacja, a może Yuna zaczęła mieć nadzieje że ten pajac który pojawił się z nikąd może jej rzeczywiście pomóc? Mozna sobie pozastanawiać się co by wolała Yuna. Czy iść samemu w towarzystwie tych smętnych Guardianów którzy dawno już pogodzili sie (teoretycznie) z jej śmiercią, czy też mieć przy sobie Tidusa który z jednej strony będzie utrudniał jej pielgrzymkę, a z drugiej stanowił doskonałe odwrócenie uwagi od myśli że tak powiem samobójczych. Zresztą właśnie tymi opowieściami o Zanarkand odwracał jej uwagę. Faktem jest że Tidus był dla niej dodatkowym ciężarem, a ona całą drogę musiała dodatkowo jeszcze walczyć ze sobą żeby nie poddać się miłości i nie zawrócić.
A z Tidusem dokładnie tak jak mówisz - kobieciarz i tyle. Zresztą chyba oczywiste, skoro jest gwiazdą, sportowcem i do tego luzakiem. Drażni mnie tylko ten wciśniety na siłę motyw Tidusa - beksy. Niby ma być że taki wspaniały chłopak a jednak wadliwy - bo płacze ciągle. W sumie nic to nie wnosi do fabuły, po prostu postać Tidusa jako głównego bohatera nie mogła być tak idealnie czysta. O ile przyjmiemy że to główny bohater :)

W FF8 grałem na pececie :) Więc miałem ułatwione życie z kilku powodów. Filmy oglądałem kiedy chciałem - mały programik i po kłopocie, sejwy też kłopotów nie sprawiały, a dodatkowo miałem Chocobo World - nieskończone źródło Itemów i to tych najlepszych. Za pierwszym razem kiedy przechodziłem, to pamiętam Ultimecję biłem gdzieś koło 40 lewelu, również nie wszystkich bossów wcześniej rozwaliłem - dobijała mnie ta zagadka z windą, dopiero potem wpadłem na pomysł że faceci są cięźsi od dziewczyn :) I niestety padłem :D Pamiętam że do ostatniej walki z samą Ultimecją doszedłem tylko z żywym Squallem który niestety padł od razu. Dopiero potem wróciłem sie, przypakowałem i ją rozwaliłem. I muszę powiedzieć że to była najbardziej emocjonująca walka :) A potem w nagrodę końcowy film po którym chodziłem jak na ostrym haju :) Za drugim razem już zrobiłem wszystko, napakowałem ich na maksa, 100 lewel - pamiętam jak się zdziwiłem, bo w FF8 każdy lewel to 1000 exp. Nie rozwaliłem tylko Omegi, bo niestety dla postaci na 100 lewelu to było zbyt duże wyzwanie. Pewnie bym go rozwalił, ale już potem mi się nie chciało.

Ciekawa sprawa była z FF7 u mnie. Otóż również grałem w nią na piecu. Stare czasy jeszcze, pentium 166 :) Ale okazało się że druga płyta jest zwalona. okładnie zacinało się na filmiku gdy Weapony wylatują z Northern Crater. Tak myślałem że to wina płyty była :) A gra mi się tak podobała, że dla samej fazy łaziłem Cloudem w kółko po lokacji zaraz za Forgotten Capital, walczyłem z tymi głupimi jeżami i w ten sposób nabiłem 99 lewel u Clouda, zdobyłem wszystkie limity wszystkim (oprócz ostatnich oczywiście) materii namnożyłem od cholery. A potem padł mi Cd-rom. Kupiłem nowy i co się okazało? Mogłem przejść dalej bo filmik już się nie wieszał :D Grałem później jeszcze dużo dłużej, na pewno dłużej niż teraz w FFX. Każdy miał zestawik wszystkich Master Materii. plus te pozostałe najlepsze, i pewnie grałbym dalej gdyby nie FF8.

Te zmiany ubrań - czy ttansformacje to ciekawa sprawa będzie, Tylko dlatego drużyne zmniejszono do 3 osób, za to masz kilka róznych postaci. Nie wiem tylko czemu kojarzy mi się to z Czarodziejką z Księżyca :D
A że można ubrania zmieniać to tłumaczy nowy wygląd Yuny - po prostu akurat w takim stroju ją zrobili i to jej podstawowy jobs, mogli równie dobrze zrobić ją Samurajem czy Beast Masterem czy w ostateczności Singerem.

Hehe widziałem już to jakis czas temu - świetne, Aeris tłukąca Syfiroda i ekipa Cidów :lol:
I might have a shallow mind
but you can kiss my behind
:)
My new Home:
Heroes Home
Obrazek
Awatar użytkownika
Lechu
Lord
Lord
 
Posty: 1638
Rejestracja: pt 06.12.2002 12:41
Lokalizacja: Guild Wars / Heroes Home

Postautor: hops » wt 18.03.2003 0:13

Kurushi pisze:Także nie mogę się doczekać FFX-2, ale raczej z powodu MORE RIKKU ^^ Ponieważ ubrania można zmieniać, więc strój Yuny już mnie tak nie martwi, ubranko białego maga będzie dla niej w sam raz ^^

Nareszcie jakaś entuzjastka Rikku :)) Ja też czekam na X-2 z jej względu :) I nie wiem, czy nie zacznę ściągać kilkupłytowej wersji CD żeby sobie popatrzeć :))

BTW Lechu, na katedrowym forum zaglądam jedynie do Anime i Filmów. Do gier wpadam rzadko, bo nie grywam w to co inni :) Żyje we własnym świecie :)
"There is nothing amazing. Just the norm." - Naota, FLCL
http://www.stalin-vs-hitler.w.pl
Awatar użytkownika
hops
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 524
Rejestracja: śr 09.10.2002 19:01
Lokalizacja: Gdańsk

Postautor: Lechu » wt 18.03.2003 13:32

No, brawo hejhops. Zajrzałeś jednak, zajrzysz jeszcze nie raz. Bo jak nie grasz w jRPGi ani w klasyczne pecetowe, to nie wiem w co. Tylko jakoś mi się nie chce wierzyć że nic w tym topiku do powiedzenia nie masz. Leń jesteś i tyle :wink:
My new Home:
Heroes Home
Obrazek
Awatar użytkownika
Lechu
Lord
Lord
 
Posty: 1638
Rejestracja: pt 06.12.2002 12:41
Lokalizacja: Guild Wars / Heroes Home

Postautor: Kurushi » wt 18.03.2003 17:25

Re:hejhops
Yeah Rikku górą!!! ^^

SPOILERY

Zalerzy jak patrzeć na tą gorszą sytuację - Aeris była jedyną która mogła uratować świat i było jej łatwiej. A dlaczego? Bo tylko ona mogła to zrobić i nie było odwrotu. A Yuna nie musiała tego robić - a jednak robiła. Myślę że to jest ta drobna róznica.

Nie jestem pewna czy było jej łatwiej. Moim zdaniem mogła czuć większą presję. Yuna mogła powiedzieć „przykro mi, nie czuję się na siłach” i właściwie nic takiego by się nie stało. To było na porządku dziennym, że summonerzy rezygnowali z dalszej pielgrzymi i decydowali się pomóc ludziom ze Spiry w inny sposób. I jeśli spojrzymy na to z szerszej perspektywy to nic by się nie stało, po prostu kto inny poświęcił by swoje życie.
Z Aeris było inaczej, ponieważ jako jedyna żyjąca Cetra, mogła uratować planetę. Moim zdaniem to większa presja, dlatego, bo nie mogła pozwolić sobie przez to na wahanie.

Wie, że nawet jeśli zginie to i tak zrobi to praktycznie na marne, bo Sin i tak wróci.

Nie wie, w tym tkwił haczyk. Każdy summoner idący na śmierć miał nadzieję, że Sin już się nie odrodzi. To też mówiły nauki Yevonu. Gdy ludzie przestaną używać maszyn i się nimi wysługiwać i jeśli ogólnie „poprawią” swoje zachowanie Sin już nie powróci.
Właśnie, gdy Yuna i reszta dowiaduję się o tym, iż summonerzy ginęli na „darmo” postanawiają „ubić” Sin w inny sposób.

Mi się wydaje że Aeris po prostu jak wyruszyła na śmierć tak i szła sobie nawet się nad tym pewnie nie zastanawiając, tak jakby była zaprogramowana do tego.

O ile dobrze wiemy to w grze nie jest pokazane kiedy Aeris postanawia umrzeć. Może podejmuję tą decyzję dopiero gdy tak nagle znika. Trzeba także mieć na uwadze, to co powiedziała podczas snu Clouda.

Aeris niestety zginęła - i w sumie na marne, bo Holy nic nie zdziałało przeciw Meteorowi

Nie zupełnie, pamiętasz moment, w którym bohaterowie stwierdzają, że Holy ma odwrotny efekt i zaczyna wspomagać meteor? Wtedy z ziemi zaczynają wyrastać zielone pędy lifestream? Muzyka wtedy też się zmienia na lżejszą i bardziej optymistyczną. Chyba Square nie cieszy się, że Ziemia i ludzie zaraz przestaną istnieć :) Widzimy też wtedy Aeris, która tu może okazać się jakimś symbolem życia (jak dla mnie odniesienie do tego tkwi w jej kościelnym ogródku).

Hehe widziałem już to jakis czas temu - świetne, Aeris tłukąca Syfiroda i ekipa Cidów

Należało mu się :) Mnie zamurowały scenki z Quistis ;)

Kurushi

[/quote]
Kurushi
Lady
Lady
 
Posty: 7
Rejestracja: czw 13.03.2003 12:22
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Lechu » wt 18.03.2003 18:37

Nie będę cytował bo post kilometrowy by wyszedł, więc zrobię to metodą klasyczną:

SPOILERY itp.

> Yuna mogła powiedzieć "przykro mi, nie czuję się na siłach" i właściwie nic takiego by się nie stało.
Ale nie mogła. Po pierwsze zbyt zalerzało jej na ludziach, przyjaciołach, bliskich itp, żeby ot tak zrezygnowac. Gdyby zrezygnowała, Sin mógłby spokojnie zabijać dalej. Poza tym jest coś takiego jak presja - Yuna była córką summonera który jak nie patrzeć pokonał Sina - a przez to ludzie spodziewają się tego samego po niej, że jest tak samo silna i zdolna jak jej ojciec. W tym problem że niby mogła zrezygnowac, ale tak naprawdę nie chciała zawieść innych ani ryzykować, że akurat jej pisane było że pokona Sina raz na zawsze.

>Z Aeris było inaczej, ponieważ jako jedyna żyjąca Cetra, mogła uratować planetę. Moim zdaniem to większa presja, dlatego, bo nie mogła pozwolić sobie przez to na wahanie
A skoro nie mogła się wahać, to mogła pozwolić sobie na spokój. Wiesz, kiedy człowiek nie ma innego wyjścia mówi sobie po prostu ok, niech będzie. I wtedy jest zero presji. Bo ona pogodziła się dawno ze swoim losem.

>Nie wie, w tym tkwił haczyk. Każdy summoner idący na śmierć miał nadzieję, że Sin już się nie odrodzi. To też mówiły nauki Yevonu.
Tak jak wyżej pisałem - Nie wie i dlatego jest jej tak ciężko. Gdyby wiedziała, tak jak Aeris że na pewno ona jedyna może uratować świat, to nie było by problemu. A tak jest jej cięzko, bo nie wie czy przypadkiem jak zrezygnuje to nie straci szansy na zabicie Sina i boi się że zawiedzie innych.

>Właśnie, gdy Yuna i reszta dowiaduję się o tym, iż summonerzy ginęli na "darmo"; postanawiają "ubić"; Sin w inny sposób.
I właśnie wtedy na pewno ona jedna może pokonać Sina i dlatego od tamtej pory jest jej łatwiej - staje się wolna od presji. Od tamtej pory zaczyna odwzajemniać uczucie Tidusa, zaczyna żyć swobodniej.

>O ile dobrze wiemy to w grze nie jest pokazane kiedy Aeris postanawia umrzeć. Może podejmuję tą decyzję dopiero gdy tak nagle znika. Trzeba także mieć na uwadze, to co powiedziała podczas snu Clouda
Dokładnie. Dlatego też jeśli przyjmiemy że nie wiedziała na początku co ją czeka, to żyła sobie spokojnie w slumsach. A potem okazało się że ona jedna może uratować świat i dlatego że charakter Aeris jest taki a nie inny, zgodziła się na to. Mozna też przyjąć że od początku wiedziała, ponieważ była Cetrą, jaki los ją czeka. Wtedy też miała duuuużo czasu żeby się z własnym losem pogodzić i żyć spokojnie.

Zresztą ja aż tak dobrze FF7 nie pamietam. Ale według mnie Aeris po prostu miała inny charakter, łatwiej jej było pogodzić się ze śmiercią. Gdyby Aeris i Yuna to były dwie te same osoby, moglibysmy się kłócić. A tak mamy różne charaktery, różne sytuacje. Owszem, są do siebie podobne z tego względu że projektowane są według podobnych schematów - jak większość postaci w FFach, ale róznią się nieco - bo czymś się przecierz różnić muszą - Square głupie nie jest żeby dawać dwie identyczne postacie.

Mi się zawsze wydawało że Aeris zginęła żeby przenieść się do hmmm wnętrza ziemi i stamtąd modlić się o uratowanie ludzi i całej planety. A Holy była bronią która miała być uzyta przeciw Meteorowi - tak myślał Cloud i tak myśli gracz do końca gry. Mówiąc najprościej to Aeris z wnętrza ziemi miała użyć materii. Problem powstał taki że Syfirod zablokował Holy, i modlitwa Aeris nie odnosiła skutku. Cloud i ekipa poszli sklepać Syfiroda, żeby uwolnić Holy, co im się w ostatniej chwili udało. Niestety Holy okazała się za słaba. I wtedy okazuje się że ta materia to w sumie ściema. Planeta sama obroniła się przed Meteorem, przy okazji likwidując wszystkie brudy jakie jej szkodziły. Zlikwidowała by też ludzi, gdyby nie prawdziwy powód dla którego Aeris się modliła - bo ona chciała przekonać Planetę że ludzie nie są źli. Tak mi się wydaje, może trochę niejasno to napisałem. Jak coś nie jasne w tej pokręconej wypowiedzi to chętnie wyjaśnię - bo sam jeszcze dopiero to sobie układam :)
My new Home:
Heroes Home
Obrazek
Awatar użytkownika
Lechu
Lord
Lord
 
Posty: 1638
Rejestracja: pt 06.12.2002 12:41
Lokalizacja: Guild Wars / Heroes Home

Postautor: Lechu » wt 18.03.2003 22:58

Sorry Jander, nie zauwazyłem twego postu w tym zamieszaniu :) Wybacz :D
Jander pisze: Watkow milosnych nie lubie bo... moze kiedys opisze to w temacie "Zauroczenia" .

No ja jestem ciekaw co cię tak bardzo odstrasza :)
Jander pisze:Wczoraj zdobylem pelnego OST z FF7 (zajmuje cale 1mb :!: ) - jak sobie przypomnialem rozne momenty z gry to sie zastanowilem czy moze FF7 nie jest lepszy i... Stawiam go troche wyzej niz FF5 czyli jest moim ulubionym Finalem (a co by bylo gdyby nie zmascili Clouda...).

Nooo a to się nazywa sentyment. Ileż to ja razy słuchałem muzy z FF7. Denna jakość - PSX potrafi znacznie lepsze MIDI generować - patrz XG i CC, ale jednak słuchanie tej muzy przywraca wspomnienia. Ehhhh jakie to piękne czasy były. One Winged Angel w tle i Sephiroth puszczający Supernove.

Jander pisze:PS: Mial ktos doła z powodu gier?

Zalerzy jakiego doła. Czy po przejściu gry masz doła bo już się skończyło, czy masz doła bo byś chciał zagrać a nie możesz, czy masz doła bo spodziewałeś się ekstra gry a dostałeś jakiś szajs, czy też masz doła bo... bo lubisz się dołować?
Dół pojęcie względne :D
My new Home:
Heroes Home
Obrazek
Awatar użytkownika
Lechu
Lord
Lord
 
Posty: 1638
Rejestracja: pt 06.12.2002 12:41
Lokalizacja: Guild Wars / Heroes Home

Postautor: Jander » pn 24.03.2003 17:40

Slyszlalem juz conieco o FFX-2 i moge powiedziec tyle:
- przez cala gre ma sie 3 postacie (Yuna, Rikku, Pain)
- calutka gra dzieli sie na misje ktore wybieramy
- profesje znajdujemy w sferach-ubrankach
- jest do przechodzenia kilkakrotnego (New game + czyli prawdopodobniw e krotka)
- lokacje zwiedza sie podobno jak w Tomb Raiderze (skakanie itp)
- zakonczen jest wiecej niz jedno
- wersja USA jeszcze nie wyszla
- nie ma sphere board jest natomiast zdobywanie leveli przez expa ktore to dostajemy podczas walki a nie jak ja skonczymy
- drastyczne zmiany przez co jedni moga znienawidzic a drudzy pokochac
- jak mi sie zechce to poszukam jeszcze jakichs informacji

PS: Dola mialem bo nie mialem w co grac a ze nic innego nie robie tylko gram to i sie bardzo nudzilem wiec mialem dola (nic mi sie nie chcialo).
Awatar użytkownika
Jander
Czujnik ;-)
Czujnik ;-)
 
Posty: 1504
Rejestracja: sob 09.11.2002 23:07
Lokalizacja: Wrocław / Mysłowice

Postautor: Lechu » pn 24.03.2003 19:04

Hmm co ja widzę Jander FFX-2 się zainteresował :) Naprawdę musisz się nudzić chłopie, ale się nie dziwię, ja z nudów streszczenia o Michasiu piszę to ty masz prawo o FFX-2 info wynajdywać.

Większość z tych rzeczy któe wypisałeś to dla mnie nic nowego, mogę jedynie dodać coś od siebie i trochę skomentować. Najpierw komentarze więc:
- 3 postacie ale każda ma kilkanaście różnych jobsów, co za tym idzie inny wygląd i umiejętności
- misje są kompletnie nieliniowe, co jest wyjątkową nowością jak na FFa. Najpierw przechodzimy dwie pierwsze misje obowiązkowo a potem dostajemy Airshipa i wio, róbta co chceta, gra posiada tzw Story Level, który w procentach pokazuje ile przeszlismy gry
- sfery te układamy na tzw Result plate, czyli bardzo zminiaturyzowanym Sphere Gridzie z FFX-1. Zaleznie jak ułorzymy, w takie postacie będziemy mogli się zmieniać
- kilkukrotne przechodzenie nie znaczy że gra jest krótka. Jest to spowodowane właśnie brakiem liniowości, a co za tym idzie nie da się przejśc gry zdobywając wszystko, i dlatego mamy New Game +, które pozwala nam na przejście gry jeszcze raz z zachowaniem poprzednich zdobytych rzeczy i do tego zodbycie tych których nie udało się w poprzedniej grze. jest to o tyle ciekawe że np FFX-1 był grą która była wybitnie na jeden raz. Jeden ale bardzo długi i wyczrepujący raz.
- skakanie również jest jedynie maleńkim dodatkiem, do Tomb raidera mu daleko i równie dobrze mogło by praktycznie go nie być.
- zakończeń jest kilka, ale masz New Game +, i możesz próbować przechodzić grę na różne sposoby, coś ala CC
- logiczne że nie wyszła, przecierz wersja japońska dopiero tydzien temu się ukazała. Wyjdzie pod koniec lata, a w PALu ma być zimą
- nie ma sphere board (czy grid jak to się powinno prawidłowo nazywać), ale jak już mówiłem masz Result Plate, Exp zdobywa się własnie za wykonywanie różnych akcji w czasie walki, a nie na koniec z wszystko łącznie
- zmiany są drastyczne w sferze klimatu. FFX była ponura, smutna i przygnębiająca, FFX-2, ponieważ świat już jest wolny od Sina, jest wesoła, kolorowa, bardziej dziecinna. Chociarz jak znam Square to nie obejdzie się bez dramatu i powagi.

Teraz coś z mojej strony do tego:
- Nie ma Overdrive'ów (czyli starych limitów), jest za to coś takiego jak Special Sphere, i tu uwaga miałem przyjemność ogladania jak takie coś działa w praktyce. Dziwne to to było. Otóż te Special Sphery pozwalają zmieniać się naszym bohaterkom w ....hmmm potwory, coś na kształt Aeonów z FFX-1. Więc widziałem Yunę która za pomocą takiej sphery zmieniałą się w jakiś wielki kwiat. Nie powiem, ładnie to wyglądało (Yuna z białymi włosami, mniam), ale jakieś takie było nijakie i trochę dziwne. Aha, kiedy dana postać zmienia się w takiego summona, pozostałe laski uciekają z areny, a w nowej postaci dochodzą nowe umiejętności.
- Blitzball is back. Podobno (nie jestem pewien) znów można grać w podwodną piłkę. I myślę że jest tym razem lepiej, bo nie ma Tidusa, który w FFX-1 wystarczył żeby rozwalić mecz 10 - 1
- Z dodatkowych minigier mamy jakąś grę monetami, które zdobywamy od potworów, musimy też ratować O'akę, sprzedawcę z FFX-1, i jest też gierka w strzelanie do potworów w różnych lokacjach. No i oczywiście chodowanie Chocobosów.

Z pewnością jest to coś zupełnie innego niż FFX-1. O ile FFX-1 był jak dla mnie wspaniałą grą właśnie przez klimat, to do FFX-2 trudno mi się ustosunkować. Czy zmiana klimatu mi się spodoba nie wiem, ale myślę że nie będzie aż tak źle. grunt żebym się dobrze bawił.
Zresztą jak ktoś chce więcej, na www.gamefaqs.com na pewno już są opisy całej gry, a jak nie to na forum tamtejszej strony z pewnością można poznać wszystko o FFX-2.
My new Home:
Heroes Home
Obrazek
Awatar użytkownika
Lechu
Lord
Lord
 
Posty: 1638
Rejestracja: pt 06.12.2002 12:41
Lokalizacja: Guild Wars / Heroes Home

Postautor: Kurushi » ndz 30.03.2003 20:26

Spoilery FFX-2
Mogę powiedzieć że nareszcie co nieco mi się rozjaśniło jeśli chodzi o ten koncert i obecność Ren czy też Lenne. Jeśli wierzyć informacjom zaczerpniętym z innego forum, to Yuna jest prawdopodobnie wcieleniem niesamowicie utalentowanej piosenkarki, która żyła w czasach wojny Bevele - Zanarkand. W niektórych skanach z japońskich gazet pojawiał się tajemniczy młodzieniec bardzo podobny do Tidusa. Podono jest to ukochany Lenne, który by ją uratować użył zakazanej broni (w czasach Yuny wskrzesił dark aeony), niestety został rostrzelany razem Lenne, podczas bodajże próby ucieczki. W filmie promującym grę gdzie widać m.i. koncert, na samym końcu pokazane jest jak Yuna (w sowim ładnym, NORMALNYM ubraniu) ucieka razem z Tadziem, przed żołnierzami.

BTW to mam dziwne przeczucie, że cała wyprawa mająca na celu odnalezienie Tadzia zakończy się klapą i Yuna zostanie zauroczona przez jakiegoś nowego faceta.

Co do Blitzballa cieszy mnie jego powrót, a bez Tidusa to rzeczywiście jakaś odmiana, nie będzie już celnych strzałów z połowy boiska :)
Kurushi
Lady
Lady
 
Posty: 7
Rejestracja: czw 13.03.2003 12:22
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Lechu » ndz 30.03.2003 21:21

Niezbyt duże spoilery FFX-2

Hmm też słyszałem o tych róznych wcieleniach. Podobno to za sprawą tych dress sphere, bo w nich są zapisane wspomnienia ludzi z przeszłości, i własnie ta "yuna" na początku co śpiewa to nie jest Yuna itp pokręcone historie. W sumie obiecałem sobie w przeciwieństwie do FFX starego nie interesowac się kompletnie fabułą, ale patrze nie da się od tego uciec.
Co jeszcze wykryłem. Gra ma 5 zakończeń. 2 pozytywne (czyli może jednak spotyka Tidusa), dwa smutne (czyli pewnie nie) i piąte ukryte, i chyba właściwe zakończenie, bo dostaje się je po ukończeniu gry w 100%. A problem jest taki że gra jest olbrzymia podobno i 100% to nie takie proste zadanie.

Z połowy? Hehe Sphere Shotem dałem radę spod swojej bramki załadować gola :) Jak mnie mecze zaczynały nudzić to próbowałem wklepać tyle goli ile wlezie Tidusem. Rekord 15:0 z Ronso :)

A jutro wychodzi OST z FFX-2, a ja już szykuję się do ściągnęcia jak tylko będzie dostępny. Real Emotion i 100 no Kotoba skatowałem już na maksa, pora na więcej muzy. Muszę jednak przyznać że mam mieszane uczucia co do tego OSTa, bo dane mi było słyszeć muzykę z walki i wniosek był jeden: SYF. Za muzykę odpowiada dwójka kompozytorów z Bouncera, czyli żadna rewelka. Ehhh gdyby tak Mitsuda zrobił ten soundtrack..... No cóz niedługo się przekonamy.
My new Home:
Heroes Home
Obrazek
Awatar użytkownika
Lechu
Lord
Lord
 
Posty: 1638
Rejestracja: pt 06.12.2002 12:41
Lokalizacja: Guild Wars / Heroes Home

Postautor: Ryan O'Connell » wt 29.04.2003 19:05

Moim zdaniem to jedynie rzemieślnicza robota. Ponad przeciętność się nie wybija. Może filmiki FF10+, ale nic więcej. Przeważnie trzyma klimat, ale liniowość fabuł (jej głównego nurtu) mnie zniechęca. System walki tak kretyński, że powinien dostać plastykową malinę... Ogólnie? 4/10, nie więcej...
Awatar użytkownika
Ryan O'Connell
Rycerz
Rycerz
 
Posty: 270
Rejestracja: wt 29.04.2003 12:44
Lokalizacja: Częstochowa / Wrocław

Postautor: Jander » ndz 04.05.2003 16:18

Ryan: Mowisz o calej serii FF, czy o FFX-2 lub moze innej?
Awatar użytkownika
Jander
Czujnik ;-)
Czujnik ;-)
 
Posty: 1504
Rejestracja: sob 09.11.2002 23:07
Lokalizacja: Wrocław / Mysłowice

Postautor: Ryan O'Connell » ndz 04.05.2003 16:26

Jander: o każdej, którą widziałem. To jest 1-3 na GB, :) 7-8 na PC, 9 na PSX i 10 jedynie filmiki. :D
Awatar użytkownika
Ryan O'Connell
Rycerz
Rycerz
 
Posty: 270
Rejestracja: wt 29.04.2003 12:44
Lokalizacja: Częstochowa / Wrocław

Postautor: Ryan O'Connell » ndz 04.05.2003 16:28

Nie lubię odpowiadać na włąsne listy, ale spieszę uprzedzić pytania: grałem w 1-3, 7, 8 a w 9 już się nie odważyłem (ale mój współlokator zaraz się za nią drugi raz bierze - "tyle subquestów nie wypełniłem..."). :)
Awatar użytkownika
Ryan O'Connell
Rycerz
Rycerz
 
Posty: 270
Rejestracja: wt 29.04.2003 12:44
Lokalizacja: Częstochowa / Wrocław

Postautor: Jander » ndz 04.05.2003 16:39

W takim razie polemizujmy:
Liniowosc fabul: To nie jest cRPG w ktorym bardzo liczy sie nieliniowosc, to jest jRPG robione przez Japonczykow (jak sama nazwa wskazuje). Linowosc w takich RPGach jest normalna, niektorzy wola miec liniowosc ale bardzo dopracowana fabule.
System walki: w kazdej czesci byl lepszy niz w takim Morrowindzie (ciach, ciach, ciach myszka naprzemian z wyleczaniem i czasem jakas magia rzucana drugim przyciskiem, totalna prostota). System jest podstawowy: atak, obrona, magia, ucieczka to podstawa. Dochodza jeszcze umiejetnosci dodatkowe. FF8 napewno nie mozna zarzucic zlego systemu walki: "pakowanie" GF jest ekstra ("tylko 120 wyciagnales? oj cienusio, dawaj teraz ja" multiplayer :wink: ), limity sa jeszcze lepsze (renzokuken, ataki Zella :!: , Irvine'a). System W. w kazdej czesci jest podobny, to juz tradycja.
W jRPG liczy sie przedewszystkim fabula.
Szkoda, ze nie wymieniles wiecej "wad" bo nie mam co robic :wink:
Awatar użytkownika
Jander
Czujnik ;-)
Czujnik ;-)
 
Posty: 1504
Rejestracja: sob 09.11.2002 23:07
Lokalizacja: Wrocław / Mysłowice

Postautor: Ryan O'Connell » ndz 04.05.2003 17:30

Więc odpieram...
To, że mamy do czynienia z jRPG niczego nie zmienia. Liniowość jest (dla mnie) minusem i, skoro się z nią zgadzasz (bo jakże by nie!), tak póki co pozostaje. To, że japońce tylko zakuwają i grają a że i tak świrują, to choć gra powinna być mało wymagająca intelektualnie (znaczne uproszczenie ;) ) nic dla mnie nie znaczy. :lol: System walki w Morrow tym się różni od FF, że nie widzisz pasków ładowania możliwości ataku (dzieje się to naturalnie, niemalże RealTime). Stanie naprzeciw stutonowego potwora, podbieganie do niego i okradanie go w czasie walki (FF9), czy w ogóle taka walka podjazdowa ma tyle z realizmu, co ja z chrabąszcza. :) Umiejętności specjalne i czary to już kwestia upodobania. Wychowany na zwykłych RPG nie mogę się przekonać do wzywania potworów przez uprawiającego trzy dni magię bohatera (ja wiem, że on jest Ten Jeden i świat uratuje, ale wszystko ma swoje granice). Poza tym ile razy można oglądać tą samą scenkę? Tym bardziej w takim FF7, gdzie grafika woła o pomstę do nieba! Ale o tym dalej. Co do innych wad (cobyś miał co robić)... Drużyna w jednej osobie. Ma to pewne uzasadnienie w technice poruszania grupą, ale jest jak dla mnie be (szczególnie postaci "wychodzące" z Clouda, żeby pogadać). I grafika... W to można grać tylko na konsoli. Rozdzielczość teł (bo do IX póki co nie doczekaliśmy się niczego bardziej rewolucyjnego) woła o pomstę do nieda. To się nadaje na blur w TV ale nie na monitor (i dlatego nie ma IX na PC). Poziom technologiczny kodu też nie zachwyca. Kiedy w epoce VooDoo przeniesiono VII na PC to myślałem, że się posikam. Gdzie tekstury, pytam (pomijam teksy na twarzach - jedyne w grze)? A poligony? No dobrze, takie czasy konsol, ale w takim razie po co przenosić? Poza tym istniały już wtedy gry na konsole o znacznie lepszej grafie... Co do filmików: Od czasu VIII widać wyraźną poprawę. Iskry spod OPON motoru Clouda to porażka. Animacja postaci w VIII kulała, ale modele były już niczego sobie. IX to powrót do baśni, lekkie deformacje, ale render poprawny. X to ukłon w stronę FF:TheMivie i ładne filmiki, ale gra dla filmików? Mnie to nie jara. Gram dla przyjemności. FF może się podobać, ale nie mnie. Liniowość mnie dobija, sam GamePlay też. O mechanice nie wspomnę (bo bym się powtarzał ;) ). To tyle. Czekam... :D
Awatar użytkownika
Ryan O'Connell
Rycerz
Rycerz
 
Posty: 270
Rejestracja: wt 29.04.2003 12:44
Lokalizacja: Częstochowa / Wrocław

Postautor: Lechu » ndz 04.05.2003 18:06

A o co tu się wogóle kłócić. To co tobie Ryan tak bardzo się nie podoba, mi przeciwnie. Kwestia gustu i tyle, więc nie ma sensu dla mnie taka dyskusja. No chyba że z nudów albo dla nabicia postów.
Mego zdania co do jRPGów nie zmienisz, w pecetowe gram również i nie narzekam (jak ty na jRPGi) i tak pewnie zostanie. Grunt żeby grało się dobrze i przyjemnie.
My new Home:
Heroes Home
Obrazek
Awatar użytkownika
Lechu
Lord
Lord
 
Posty: 1638
Rejestracja: pt 06.12.2002 12:41
Lokalizacja: Guild Wars / Heroes Home

Postautor: Jander » ndz 04.05.2003 18:11

Jak juz mowilem linowosc jest spowodowana robieniem jak najlepszej fabuly. Japonce nie robia RPG "nie wymagajace intelektualnie" : zwlaszcza Xenogears jest tego dowodem.
Dopoki grafika nie przeszkadza w rozgrywce to moze byc dowolna, jedyne co jest zle to bohaterow w FF7.
Te gry zostaly stworzone do gry na konsoli, ktora ma 33 mhz, 2 mb ramu i 1 mb pamieci graficznej. Liczy sie tu tylko fabula i tylko z powodu fabuly zostala przeniesiona na piecyki (zreszta konwersje jRPG na pc jest porazka, poniewaz nie przypasi to takim osobom jak ty z powodu grafy...).Mowisz "po co przenosic?" Napewno nie dla dobrej grafiki. W moim przypadku grafika jest najmniej waznym elementem gry, byleby nie przeszkadzala. Postaci wychodzace z innych musialy zostal zaimplementowane poniewaz konsola mialaby problemy z utrzymaniem calej 9 osobwej druzynki. Tak wiec grafa nie jest dla mnie powodem do dyskusji. System walki jest normalny, zostawanie po ataku to tylko maly szczegol (poruszanie postaci po planszy jest m.in. w Skies of Arcadia na DC, widzialem jak to dziala, to zwykly szczegol ktory moze jedynie wydluzyc rozgrywke). Okradanie podczas walki: czy ktos mowil, ze jrpg sa bardzo realistyczne? Nauka magii w 3 dni: w tym swiecie (FF7) magia zalezy od kulek materii, w FF8 wszyscy sa uczeni poslugiwania sie magia w Gardenach itp "instytucjach".
Mowisz: "4/10" a jaki inny jrpg (w ktorych fabula jest najwazniejsza)dostalby u ciebie wiecej?
Awatar użytkownika
Jander
Czujnik ;-)
Czujnik ;-)
 
Posty: 1504
Rejestracja: sob 09.11.2002 23:07
Lokalizacja: Wrocław / Mysłowice

PoprzedniaNastępna

Wróć do Gry komputerowe (w tym cRPG)

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości