A ja ostatnio odgrzebuję "stare śmieci". Z klasyka.do.pl ściągam starocie i zagrywam się w nie niczym dzika świnia!!!
Na pierwszy rzut poszło
One Must Fall 2097 - jedno z najlepszych mordobć jakie powstały na PC'ta. Nie tylko nawalanka i drabinka turniejowa, ale też kupowanie robotów, udoskonalanie ich jak i treningi pilota. Wszystko w ładnych kolorkach, z zajebistą "techniawą" muzyką i końcowymi wynikami meczu w formie reportażu sportowego z wiadomości telewizyjnych. Coś pięknego. Aż szkoda, że tak szybko człowiek zdobywa mistrzostwo i nic go już nie może ruszyć...
Potem ściągnąłem
Daggerfalla. Klasyka RPG'ów. Druga część serii Elder Scrolls (pierwsza część - Arena, trzecia - ostatni hicior RPG, Morrowind) - jednej z najlepszych serii RPG na PC'ty _ever_. Olbrzymi świat, wiele miejscowości, pełno umiejętności, profesji, czarów, gildii i organizacji, ciekawy wątek główny, groźni wrogowie... Czego więcej rządać od cRPG'a? Tak jak kiedyś się w to zagrywałem, teraz niestety nie było mi to dane - ściągnięta przeze mnie wersja była pełna bugów, bardziej niż spleśniały chlebek na śmietniku. Nad gierką posiedziałem tydzień. Dłużej niestety nie wytrzymałem z błędami uniemożliwiającyi dobrą zabawę. Chyba jeszcze posiedzę trochę przy Morrowindzie
Dalej -
Panzer General 2. Na nieszczęście nie zadziałał u mnie na komputerze fantasy General, ale znalazłem tego "generałka" i okazał się być w porządku. Pamiętam, że kiedyś grałem w jego demko i pełna wersja daje mi dokładnie to, czego się spodziewałem - dobra, inteligentna rozrywka przy strategii turowej. Usiąść, rozkazywać, dowodzić i wsłuchać się w wystrzały oraz krzyki zabijanych. Miodzio!
Z klasyki ostatnim ściągniętym był
Warhammer: Shadow of the Horned Rat. Od dawna chciałem zagrać w tą gierkę, słysząc o niej wiele dobrego i mając sentyment do wszystkiego co związane z WH (oprócz książek
). Na razie rozegrałem dopiero dwie bitwy w kampanii, ale i tak już mogę powiedzieć, że mi się podoba. Aha, wiem już także skąd wzięto pomysł na Myth
No a oprócz tego brat załatwił od kogoś starą ('96) zajebistą, porąbaną przygodówkę -
The Neverhood. Ta gra to jest arcydzieło krótkiej formy przygodowej!!! Boski, plastelinowy świat, gdzie wszystko może się zdarzyć, a humor nawiązuje w stylu do najlepszej burleski a la Warner Bros. Zajebista muzyka, piosenki bez słów - country, blues i bluegrass z mamroczącym, niezrozumiałym wokalem, które dodają tej grze atmosfery nierealności i zupełnego odjazdu! Świetne, dowcipne i bardzo ciekawe pomysły, zagadki, sytuacje, postaci i przede wszystkim śiwat, którego historia zajmuje 38 ekranów gry (tak tak, nie przesłyszeliście się). Boska grafika (jak na dzisiejsze czasy rozpikselowana, ale...), z wspaniałymi filmikami, ładnie narysowany i ulepiony plastelinowy świat, w którym dzieje się aż za wiele, by w pełni to wszystko docenić i poznać. No i super fabułka, zakręcona, totalnie wyjechana w przysłowiowy kosmos!!! Jak ktoś nie grał - to natychmiast musi zagrać i dać się wciągnąć w ten niesamowity plastelinowy świat cudów, gdzie nawet Klaymen może uratować... eeeee.... świat?
If you don't stand for something you'll fall for anything.