Muzyka filmowa...

Coś dla ucha.

Moderator: Sorden

Postautor: Jakub Cieślak » wt 13.04.2004 23:19

O to to to! Dobry rzemieślnik, niestety ograniczony wyobraźnią. Trudno nie nazwać pozostałych wielkich kompozytorów muzyki filmowej rzemieślnikami- w końcu tworzą na zlecenie i często korzystają z doświadczeń kultury wzbogacając je i powielając celem uzyskania odpowiedniego efektu- nie dzieła sztuki, tylko świetnego materiału będącego uzupełnieniem filmowej komercji. Niektórzy z nich pozostają niezależni- Vangelis, Danny Elfman- nie żyją samą muzyką filmową. Williams bardzo związał się z przemysłem filmowych, choć miał epizody nie związane z filmem i na pewno jego dorobek jest już dziełem sztuki. Jednak uważam, że na starość zagubił się i stał się nieco powtarzalny, czasem wręcz banalny i kiczowaty (Chodzi o podkłady muzyczne od Epizodu I po serię Harrego Pottera, poprzez Jurassic Parki). Wcześniej każda kompozycja była kompletnym zaprzeczeniem poprzedniej, dla jednej serii tworzył zupełnie samodzielne tematy muzyczne, które nie przypominały poprzednich. Teraz niemal każdy utwór zawiera jakąś skazę naprowadzającą na poprzednie kompozycje. Wyczerpał się?

Acha, Azi- tak z tego wymienionego zestawu, spośród elementów autorstwa Zimmera wybrałbym dla siebie Twierdzę. Gladiatora ostatnio przesłuchałem i stracił moc. Kilka tematów- niestety nie stworzonych przez samego Zimmera dalej coś niosło. Reszta była kalką poprzednich produkcji.

EDIT odnośnie wypowiedzi Leszka: Mhm, Gregson- Williams też paluszki swoje włożył. Pewnie dlatego "The Rock" jest tak ciekawym zestawem kompozycji. Ten soundtrack jest dziełem aż trzech kompozytorów!
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Alganothorn » śr 14.04.2004 8:16

Jakub Cieślak pisze:EDIT odnośnie wypowiedzi Leszka: Mhm, Gregson- Williams też paluszki swoje włożył. Pewnie dlatego "The Rock" jest tak ciekawym zestawem kompozycji. Ten soundtrack jest dziełem aż trzech kompozytorów!

a teraz kolejny post z cyklu 'a ten to jak się uczepi...'
:D
JC pisze o trzech kompozytorach - to pikuś, twórcy filmu przyznają się do...
Original Music by
Nick Glennie-Smith
Harry Gregson-Williams (additional music)
Don Harper (additional music)
Steven M. Stern (additional music)
Hans Zimmer (two themes)

Non-Original Music by
John Lennon (song "World Without Love") (uncredited)

...czyli, jak widać, 5 kompozytorów
:-)

a bardziej ogólnie:
styl Zimmera nie wykracza poza rzemiosło - dobre, ale takie, które do błyśnięcia potrzebuje jeszcze kogoś, jakiegoś współpracownika - to dlatego Gladiator się tak wybija: nie to, że nagle Zimmer dostał olśnienia artystycznego, po prostu miał z kim pracować, miał go kto pokierować nieco...
z kolei 'mój' Horner jest przewidywalny do bólu: leci prawie całe ścieżki na jednym motywie, przeplatając go w co drugim, albo i w każdym utworze, ale mi to nie rpzeszkadza; poza tym dobiera instrumenty z 'różnych półek' co znacznie urozmaica ostateczną formę
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Jakub Cieślak » śr 14.04.2004 8:59

Oczywiście jednak zgodnie z zapisem na okładce płyty "The Rock" skupiamy się jednak na trzech nazwiskach- Zimmer, Gregson-Williams i Glennie-Smith.
Obrazek
Jeżeli jednak chcemy za każdym razem dopiłowywać każdy wydany soundtrack to Star Warsy miałyby nie jednego a kilku autorów (doszliby autorzy utworów z pałacu Jabby i kilku pomocników Williamsa). A o każdym filmie, w którym ilustracja muzyczna uzupełniana jest przez piosenki musielibyśmy pisać, że napisali do niego muzykę: J. Hendrix, J. Lennon, M. Monroe, ZZ Top i przy okazji na przykład James Horner. Nie tędy droga.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Alganothorn » śr 14.04.2004 9:29

Jakub Cieślak pisze: Jeżeli jednak chcemy za każdym razem dopiłowywać każdy wydany soundtrack to Star Warsy miałyby nie jednego a kilku autorów (doszliby autorzy utworów z pałacu Jabby i kilku pomocników Williamsa). A o każdym filmie, w którym ilustracja muzyczna uzupełniana jest przez piosenki musielibyśmy pisać, że napisali do niego muzykę: J. Hendrix, J. Lennon, M. Monroe, ZZ Top i przy okazji na przykład James Horner. Nie tędy droga.

bujda JC;
dałeś przykład SW? oki, sprawdziłem: jako twórca dla IV i V podawany jest jedynie John Williams, w VI dochodzą dwa nazwiska z konkretnymi informacjami:
Jerry Hey (song "Jedi Rocks" in Special Edition)
John Williams
Joseph Williams (Jizzwailer music) (original edition)
wszystko w kategorii 'original music';
jeśli podawane są piosenki ,to zupełnie oddzielnie, dla 'Twierdzy' nie podałem np. Sinatry...
ludzie wymienieni przez Ciebie nie pisali muzyki dla filmu, ale ich piosenki zostały wykorzystane - tu leży różnica, o której doskonale wiesz, między non-original music, a original music w filmie;
jeśli zarzut podpierasz przykładem to nie takim, który mogę obalić bez problemu...
;-)
w informacji przeze mnie podanej dla 'Twierdzy' jest jasno pokazane, że jedna osoba pisała, 3 współpracowały, a jedna napisała oddzielnie dwa utwory - dla mnie to istotna informacja, bo wyraźnie wskazuje, że Zimmer miał wpływ na dwa utwory, nie na całą ścieżkę (choć, rzecz jasna, istnieje możliwość, że całą ścieżkę konsultowali między sobą pisząc)
nie tędy droga? a którędy? dla mnie ejst ważne kto napisał, nawet, jeśli muszę nieco pogrzebać, żeby to odnaleźć...
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Jakub Cieślak » śr 14.04.2004 10:08

Cóż, ja po prostu sprawdzam autora muzyki w napisach początkowych filmu i na okładce soundtracku i w biografii kompozytora. Twój wywód nie stwierdza, czy FilmWeb postępuje odpowiednio podając J. Williamsa jako autora muzyki do Jaws 3 i 4, Goldsmitha jako autora muzyki do Aliens i Alien- Resurrection.
Oczywiście z dyskusji śmiało wyrzucamy utwory wykorzystane- piosenki, ale wtedy wypada z dyskusji problem FilmWebu.
Pamiętając o kompozytorze danego soundtracku skupiam się na naczelnym autorze wymienianym właśnie w napisach początkowych i na okładce płyty. Dodatkowych kompozytorów zapamiętuję jako ciekawostkę. Zabawne, że w serwisach podaje się Zimmera jako autora muzyki "The Rock" choć wydaje się, że najważniejszy był Glennie-Smith.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Alganothorn » śr 14.04.2004 10:39

dla mnie, jak już napisałem, ważne jest to za co kto odpowiada w danym 'oście'...
z moich danych wynika, że w rzeczy samej: Glennie-Smith to najważniejsza osoba w zespole, pytanie jednak, czy dwa utwory Zimmera nie są równie istotne;
on jest podawany, jako główny, bo ma najbardziej 'kasowe' nazwisko - o GS mało kto słyszał spoza zainteresowanych, o Zimmerze niemal każdy;
mój wywód roztrzyga kwestię Goldsmitha i Williamsa - odrębną kategorią jest original, odrębną non-orginal music, dla 'Jaws 3' zapis wygląda tak:
Original Music by
Alan Parker
Non-Original Music by
John Williams (from "Jaws (1975)")
jak widać jasno, każdy wie który z panów za co odpowiada i jaki miał wpływ na osta...
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Jakub Cieślak » śr 14.04.2004 11:26

Ten non-oryginal mi się nie podoba kompletnie. To nie jest stwierdzenie, że współautorem muzyki do choćby Jaws 3 jest Williams.
Zostaję przy swoim stanowisku odnośnie pamiętania autorów muzyk, zupełnie normalny i powszechnie używany sposób klasyfikowania autorów. Pamiętanie o tym, kto coś do czegoś dołożył swoje trzy grosze traktuję jako ciekawostkę. Nie dopinam tego do biografii autora.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Alganothorn » śr 14.04.2004 11:52

JC, słodkie są stwierdzenia, że Twoje stanowisko, to: 'zupełnie normalny i powszechnie używany sposób klasyfikowania autorów'...
...zwłaszcza urzekło mnie to 'normalny', co wyraźnie oddziela Twoje poglądy od całej reszty, zwłaszcza moich informacji...
:D
cóż, jeśli 'nienormalność' będzie synonimem 'dokładności', to mi nie przeszkadza...
(bo popraw mnie, jeśli się mylę: jeśli coś jest normalne, to coś, co jest inne z założenia normalne nie jest, prawda?)
;-)
ale to tak na marginesie...
określenia 'original' i 'non-original' pochodzą z branży filmowej, a nie muzycznej, tak jak i mamy określenia na scenariusze 'original' i 'adapted'...
'non-original' oznacza, że nie został napisany do tego konkretnego filmu, co nie znaczy, że nie do serii - dobrym przykładem są 'Szczęki', dla których temat Williamsa jest wizytówką, choć napisano go dla jedynki;
mi nie chodziło i nie chodzi o to, żeby zapamiętywać legion nazwisk, ale żeby widzieć różnice, operować ustaloną nomenklaturą zrozumiałą dla wszystkich rozmówców;
określenie o 'dokładaniu trzech groszy' nie będzie w tym wypadku przeze mnie używany chyba nigdy z racji prostego faktu, że nie mam zielonego pojęcia ile roboty kto włożył w efekt końcowy, a jakoś nie chciałbym nikogo 'kradać z własności intelektualnej' i pomijać zasługi...
...co nie znaczy, że muzykę z 'Twierdzy' określam inaczej, niż jako 'immer i inni' - tu nie chodzi o zapamiętywanie wszystkich, ale pamiętanie jaki kto miał udział...i że w ogóle miał
:-)
ot i tyle
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Jakub Cieślak » śr 14.04.2004 12:47

Algu, gadamy nie od wczoraj i jeżeli miałbym uznać czyjś sposób za nienormalny to mógłbyś już chyba wywnioskować, żebym to po prostu powiedział. To że uznaję swój za normalny (w tym sensie naturalny) nie oznacza, ze Twojego nie uznaję za normalny. Wiem, że jesteś niezmiernie skrupulatny i dociekliwy, bardzo chętnie pogłębiasz i później prezentujesz Swoją wiedzę odnośnie naprawdę wielu dziedziń. Niejednokrotnie Twoje szerokie pole zainteresowań i wiedzy mnie zaskoczyło. Jedyne, co w Twoim przypadku uznaję za nienormalne to pojemność Twojego mózgu i zapał do bycia ekspertem (tudzież guru :D) w wielu dziedzinach.
Pochodzenie nazw original i non-original nie jest dla mnie tajemnicą. Powtórzę po prostu, że zostaję przy pamiętaniu naczelnego kompozytora, inni niech pozostaną ciekawostką. Jeżeli jakiś utwór szczególnie mnie zaintryguje odmiennością stylu i klimatu wtedy z pewnością będę dociekał szczegółów. Tego problemu nie mam uznając za mistrza Johna Williamsa, lubiąc Goldsmitha, słuchając Allana Silvestri chociażby. Z tym adapted ładnie się przekłada problem wykorzystania utworów powstałych wcześniej (jaws 3, aliens-resurrection)- wymienisz w biografii Kinga, że był współautorem scenariusza do filmu "Misery"?
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Gvynbleid » śr 14.04.2004 15:22

Heh chyba mam akurat coś na temat - mianowicie OST z Mission Imposible 2, na płycie i w filmie (plakaty et cetera) pisze Music by Hans Zimmer. Ale jak odwrócimy płytę rewersem zobaczymy plejadę największych artystów haevy metalowych i jeden utwór Zimmera pod tytułem "Nyah" - jak widać iście Zimmerowska płyta :wink:

W tym wypadku sugerowanie się autorem ścieżki nie na wiele się zda a wręcz wprowadza w błąd.
Obrazek
Awatar użytkownika
Gvynbleid
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 808
Rejestracja: pn 16.02.2004 10:59
Lokalizacja: Silesia sweet Silesia

Postautor: Alganothorn » śr 14.04.2004 15:39

Gvyn > Zimmer zrobił całą muzykę, inni zrobili...piosenki
;-)
tak jest prawie zawsze na ostach stawiających raczej na piosenki, niż instrumentalne brzmienia, popatrz na 'Good morning Vietnam', albo chociaż 'Bezsenność w Seattle'...
JC> w przypadku Kinga mamy 'based on' - jeśli miałwpływ na adaptację inny, niż...napisanie 'podstawki', będzie wymieniony w credits jako współautor, jak najbardziej;
wiedza nie przeszkadza zachwycać się pięknem muzyki - można nie mieć pojęcia kto skomponował, a można znać nazwisko każdego skrzypka;
mi chodziło jedynie o posługiwanie się zrozumiałymi pojęciami - dla mnie 'non-original' to utwór nie przeznaczony oryginalnie dla danego filmu i tyle
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Jakub Cieślak » śr 14.04.2004 16:13

Właśnie Gvyn, na rynku zawsze możesz natrafić na przypadek wyjątkowej perfidii sprzedawców. Bardzo często filmy popularne pełne najnowszych kawałków różnych kapeli powodują, że wydawca produkuje dwa rodzaje soundtracków/ OSTów nie rozgraniczając tej nazwy. W jednym przypadku jest to "music included and inspired by..", w drugim przypadku jest to właśnie zestaw jedynie kompozycji stanowiących instrumentalne tło filmu. W Polsce czasem do sklepów trafiają jedynie te pierwsze, gdzie znajduje się jeden, bądź dwa utwory kompozytora i reszta to właśnie kawałki kapel, które albo słyszymy w filmie, albo mają go promować. W obu przypadkach jednak zawsze jest mowa o soundtracku, albo o OST. W ten sposób bardzo trudno jest wytropić muzykę Zimmera do Mission Impossible 2, w Polsce niedostępna jest kompozycja Goldenthala do Batman Forever i Batman and Robin. Za to kłopotu nie ma z dostaniem tych miszmaszów z kapelami.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Gvynbleid » śr 14.04.2004 17:00

No niestety, z taką sytuacją raz się spotkałem przy filmie Matrix, ach którz nie zna tych opiewanych i niezwykle popularnych utworów; ale o muzyce Dona Daviesa do pierwszej części Matrixa mało osób wie :cry:

No to teraz może coś polecę, by rozlużnić tragi-ekonomiczną atmosferę :wink:

Dwa utwory Dannyego Elfmana, a właściwie jedynie napisane przez niego z filmu Faceci w czerni - M. I. B. Main Theme i M. I. B. Closing Theme. Polecam jedynie dwa utwory ponieważ reszta jest mało instrumentalna i właściwie odpowiednia jedynie dla miłośników dobrze zmasterowanego rapu i soulu - tematy banalne ale wykonanie bardzo porządne.
Wracając jednak do utworów Elfmana - przewija się jeden motyw muzyczny ale obie melodie są bardzo zróżnicowane, w tle usłyszeć możemy nie tylko całą orkiestrę ale również i motywy gitarowe i parę aparatów perkusyjnych - całość bardzo ciekawa mimo że patosu brak :wink:

Pozdrawiam
Obrazek
Awatar użytkownika
Gvynbleid
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 808
Rejestracja: pn 16.02.2004 10:59
Lokalizacja: Silesia sweet Silesia

Postautor: Jakub Cieślak » śr 14.04.2004 17:22

Tak właśnie jest. MIB na polskim rynku nie zaistniało w innej postaci jak mix rapu, popu i dwóch utworów Danny'ego. Druga część doczekała się na szczęście już takiej wersji. Jak chcesz więc posłuchać pełnej instrumentalki, złap płytę z drugiej części. Matrix akurat dostępny był od początku w wersji instrumentalnej (której nie omieszkałem zaposiąść). Z następnych części gorąco polecam poszukanie instrumentalki z drugiego epizodu matrycowego.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Gvynbleid » czw 15.04.2004 15:24

Z Reloaded nie spotkałem się niestety z instrumentalnym OST-em, a znaleźć w necie trudno, nic jakoś przeboleję.

Do polecenia mam już pewnie trochę zakurzoną aczkolwiek zapewne dobrze znaną ścieżkę ze Skrzypka na dachu - musicalu z niesamowitym Topolem. Szczerze mówiąc nawet nie wiem jak to sklasyfikować - może muzyka folklorystyczne, ale żydzi raczej żadko śpiewają po angielsku :wink: . Nie mniej jednak musikal świetny więc tym samym OST również.

Najlepiej utkwiły mi dwie piosenki (oczywiście poza If i were a rich man i main theme), jedna której tutułu nie pamiętam ale w refrenie brzmiały życzenia ślubne - Masle Topf; oraz strasznie cyniczno - pesymistyczna aczkolwiek fenomenalna Anatevka. Kawał dobrej roboty.
Awatar użytkownika
Gvynbleid
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 808
Rejestracja: pn 16.02.2004 10:59
Lokalizacja: Silesia sweet Silesia

Postautor: Jakub Cieślak » czw 15.07.2004 12:57

Skrzypek na Dachu to rzeczywiście świetna robota kompozytora jak i śpiewających partie aktorów. Dużo smutku i nostalgii, ale też świetne piosenki "If I were a rich man" i "To life!"- dynamiczne i porywające. Jest to jeden jedyny muzikal, który sprawia, że za każdym razem muszę nieźle się napocić, żeby się nie poryczeć w kilku momentach. :D
Reloaded da się trafić- ja trafiłem. Jest słabszy od dwójki, ale całkiem zgrabnie uzupełniający całość.
Sporo ostatnio na mircu rozmawialiśmy o muzyce filmowej, może koledzy tu zapodają tamte tematy?
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Gvynbleid » sob 31.07.2004 15:01

A jakie wrażenia z Troji? W końcu James Horner - jeden z tych kompozytorów którzy praktycznia zawsze wnoszą coś nowego, tym razem się trochę zawiodłem, raz że soundtrack jest dosyć krótki a dwa że nie ma tam jakichś "egzotycznych" instrumentów typowych wszakrze dla Hornerra.
Obrazek
Awatar użytkownika
Gvynbleid
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 808
Rejestracja: pn 16.02.2004 10:59
Lokalizacja: Silesia sweet Silesia

Postautor: Hifidelic » sob 31.07.2004 20:06

Momentami pachnie Willow'em (wg moich przyjaciół zakrawa wręcz na autoplagiat, ale ja nie jestem tak surowy), bardzo dobry soundtrack, choć pozbawiony i świerzości i kopa.
Obrazek
Debian Sid i jest git!
Awatar użytkownika
Hifidelic
Spammer!!!
Spammer!!!
 
Posty: 1137
Rejestracja: ndz 13.07.2003 18:27
Lokalizacja: Uroczysko

Postautor: Gvynbleid » sob 31.07.2004 20:31

Dokładnie - zero świeżości, to samo zauważyłem w Królu Arturze (jeśli film jest nieciekawy zazwyczaj ostatkiem sił staram się przynajmniej wytężyć słuch:D), stare oklepane tematy muzyczne - plagiaty i autoplagiaty. Przydałaby się jakaś nutka nowatorstwa - zobaczymy co przyniesie Avs.P, Ja Robot i Hellboy - bo w gestii soundtracków te filmy moim zdaniem mogą coś wnieść - pożyjemy zobaczymy...
Obrazek
Awatar użytkownika
Gvynbleid
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 808
Rejestracja: pn 16.02.2004 10:59
Lokalizacja: Silesia sweet Silesia

Postautor: Breja » sob 31.07.2004 20:39

Bo muze do Artura robił hegemon Ostów Hans Zimmer.
Od dawna z kumplami podejrzewamy że Hansik ma super extra programik do robienia muzy , taki co to wpisujesz pożądane parametry "zakładka-patos" " zakładka - power" i kawałki wychodza same 8)
Zimmer osiągnął wyżyny przy Cienkiej Czerownej , kilka fajnych kawałków do Helikoptera reszta jest nudna , przewidywalna i spod jednego szablonu.

pozdro
Mamo !! Dzieci w szkole się ze mnie śmieją, że śmierdzę trupem - płacze Jasiu - mamo!!, mmaaamo, mamoooooo.....
Awatar użytkownika
Breja
Rycerz
Rycerz
 
Posty: 242
Rejestracja: czw 20.03.2003 0:34
Lokalizacja: z dupy

Postautor: RaF » ndz 01.08.2004 18:30

Jeśli o Troję chodzi, to robota Hornera w ogóle mi się nie podobała. Mnie tam nie Willowem to zalatuje, a raczej Zimmerowskim Gladiatorem. Nawet podobne smęcenie jest ;) Mam nadzieję, ze to tylko taka chwilowa wpadka Hornera, bo OSTorob z niego zły przeciez nie jest.
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks
Awatar użytkownika
RaF
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3498
Rejestracja: pt 04.10.2002 22:24
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Alganothorn » pn 02.08.2004 14:33

Horner, jak już pisałem kilka razy, to mój ulubieniec i napiszę tak: gdybym najpierw usłyszał Troję, nigdy by nim nie został...
mam ciągle wrażenie, jakby miałza mało czasu, albo wręcz przeciwnie - za dużo i z tego powodu albo nie otrzymałtego, co chciał, albo uzyskał, ale pomodyfikował i wyszło to...co wyszło
Willow jest o niebo lepszy muzycznie, w tym oście niezłe są może ze trzy utwory - w Willow pasuje mi ich znacznie więcej...
no i na deser typowa Hornerowska piosenka: delikatna, zawiązująca do całej oprawy muzycznej, mająca ze dwa ładne przejścia, ale ogólnie żałośnie płytka tekstowo
:-)
zawiódł mnie ten OST, ale czekam na coś lepszego o JH
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Jakub Cieślak » pt 10.09.2004 10:27

No muszę w końcu o tym napisać, choć wieść już nowością straszną nie jest. Ogromnie się cieszę, że niejaki Michael Giacchino, którego kompozycje umilały Wam czas podczas gry w Medal of Honor, Call of Duty i choćby Weapons over Normady w końcu został na serio wciągnięty do Hollywood. Tworzy muzykę do "The Incredibles", czyli po naszemu "Iniemamocni"- najnowszej produkcji Pixara. Mówiłem, mówiłem! Ten gość w pełni na to zasłużył! Oby szybko wszedł w czołówkę kompozytorów stając obok naczelnych twórców: Williamsa, Hornera, czy (niech Wam będzie) Zimmera.
Przy okazji nadmienię, że FilmWeb jest kompletnym śmieciem w kwestii informacji filmowej i wypisuje kompletne bzdury, wpisując w biografie poszczególnych ludzi filmu kompletne bzdury. Warto sprawdzić choćby nazwisko Giacchino i dowiedzieć, się, że ów pan napisał muzykę do filmu z 1948 roku... :D
Acha, jeszcze jedno: gorąco polecam muzykę do "Bourne Supremacy" imć Powella. Zaprawdę, powiadam Wam, kawał dynamicznego hiciora. Świetny na rower! Kierowco, nie włączaj tego podczas jazdy! :D Nie zauważysz nawet, kiedy pedał gazu będzie wbity w podłogę, a Ty będziesz kluczył pomiędzy autami próbując zgubić pościg... :D
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Gvynbleid » pt 10.09.2004 13:16

Osobiście czekam na nowego Vangelisa (Aleksander), ów arcymistrz nie napisał żadnego sondtracku od jakichś dziesięciu lat (od czasów 1492), ale nie znam osta jego autorstwa który by był chociażby przeciętny (a mam wszystkie :D ), z trailera mało można wywnioskować ale słyszałem trąby jakby rodem ze ścieżek Paledourisa, tak więc zapowiada się monumentalnie jak też na film przystało.

A z ostatnio przesłuchanych polecam ost z Solaris (tego nowego) autorstwa Cliffa Martineza, wcześniej nie znałem tego gościa a jego "przebieg filmowy" nie wydaje mi się być szczególnie imponującyy nie mniej jednak Solaris mnie ujęło - idealnie nadaje się do mrocznych sesji CP albo Neuroshimy.
Obrazek
Awatar użytkownika
Gvynbleid
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 808
Rejestracja: pn 16.02.2004 10:59
Lokalizacja: Silesia sweet Silesia

Postautor: Funeral » ndz 17.10.2004 16:35

Hehehe, tak samo jak przedmówca czeka z niecierpliwością na soundtracka wielkiego Vangelisa. Sam film interesuje mnie mniej, niż muzyka do niego:) A to dlatego że Ost z "Blade Runner" jest dla mnie nejlepszą ścieżką dziwękową do filmu, jak kiedykolwiek powstała!

Aha, z nowych rzeczy bardzo pozytywnie zaskoczył mnie ost "Van Helsing"! No, no, pan Silvestri przeszedł samego siebie i napisał fantastyczną muzyke. Szkoda że film raczej taki sobie:(
Keep on rotting , keep on hoping, keep on dreaming
One day maybe, keep on rotting, keep on hoping
Whilst in the real world you...
Awatar użytkownika
Funeral
Najemnik
Najemnik
 
Posty: 108
Rejestracja: ndz 09.03.2003 17:34
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Postautor: RaF » ndz 24.10.2004 12:11

Muzyka z Van Helsinga nieodparcie kojarzy mi się z muzyką z Baldur's Gate 2, a szczególnie z Trąbalem (ToB). Przynajmniej ten motyw "bitewny".
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks
Awatar użytkownika
RaF
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3498
Rejestracja: pt 04.10.2002 22:24
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Jakub Cieślak » ndz 24.10.2004 12:40

Alana lubię i cenię. Zwłaszcza za Predatora, za Beki do przeszłości, Mumię Bekającą. VH jest niezły, ale ma tą wadę filmu, że jest zbyt monotematyczny i przez to ciężkostrawny. Po przesłuchaniu całości człowiek z ulgą słucha ciszy...
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Gvynbleid » ndz 24.10.2004 14:35

Tak ostatnio odświeżyłem sobie soundtracki z filmów Quentina Tarrantino (jedynie trzy które mam - oba Kill Bille i Pulp Fiction), przyznacie że mają coś w sobie, coś orginalnego. Tak jakby wybrać najlepsze co w retro, piosenkach "radiowych-szosowych" lat 60-tych a do tego w niektórych miejscach (kill bille) dodać jeszcze beat z samplami, muzykę alternatywną i wykorzystać tak nośne gatunki jak hh ale jednocześnie wygenerowane je do tego stopnia że można je nazwać wręcz sztuką wyższą (RZA "Ode to Oren Ishi).
Obrazek
Awatar użytkownika
Gvynbleid
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 808
Rejestracja: pn 16.02.2004 10:59
Lokalizacja: Silesia sweet Silesia

Postautor: Jakub Cieślak » wt 26.10.2004 9:05

Nie ukrywam, że denerwuje mnie nazywanie soundtrackami albumów zawierających piosenki wykorzystane, bądź zainspirowane danym filmem. W wielu przypadkach takie wydania to czysty chwyt marketingowy (chłyt makertinkowy) o bardzo niskim poziomie artystycznym. Cwaniaki z wytwórni próbują łapać pieniądze na każdej rzeczy, która się tyczy danego przeboju kinowego. Nie oceniam w ten sposób zbiorów QT, ponieważ wiem, że rzeczywiście utwory te stanowią podkład muzyczny jego filmów. Niemniej jednak nie stanowi on jakby jednej konstrukcji melodycznej będącej czyimś dziełem, a jedynie wyborem kilkunastu utworów dokonanym przez pana reżysera. Omijam takie "soundtracki".
Zaśli zapraszam do całkiem przyjemnej kompozycji "Pojutrze" Haralda Klosera. Ten pan niewiele dotąd zdziałał i raczej mistrzem nie jest. Ostatnia produkcja "AVP" jego autorstwa jest pusta, niespójna i kompletnie nieklimatyczna (coraz więcej źródeł potwierdza, że dotyczy to także całego filmu). Jednak powrót do "Pojutrza" jest bardzo przyjemnym powrotem. Nie za długi to zbiór kompozycji muzycznych, nie jakiś niezwykły, ale naprawdę przyjemny dla ucha. Zwraca uwagę początkowa kompozycja o nostalgicznym brzmieniu, która unosi nas na skrzydłach wyobraźni w jakieś odległe krajobrazy. Do tego kilka naprawdę fajnych dynamicznych utworów. Przyjemne i nienachalne to wszystko. Myślę, że z tym panem będzie coraz lepiej.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Azirafal » pn 10.01.2005 3:27

Ja właśnie ściągnąłem OST do 'Confessions of a Dangerous Mind' (Niebezpieczny Umysł) i powiem tak - po części jest to to, czego JC nie nazywa prawdziwymi OSTami :P Na 13 kawałków jest tam 9 utworów-piosenek z lat '70, tak żeby tworzyły klimat filmu. Jest jeden 'mix', nazwijmy to. I są 3 mroczne, fajne, oparte na jednym motywie kawałki, których się spodziewałem i na które czekałem 30 dni, by je usłyszeć :) Muszę przyznać, że czekanie się opłaciło - Alex Wurman pokazał tu, że mroczny klimat nie jest mu obcy, a taki właśnie melancholijno - groźny klimat miał cały film i te jego utwory. Pychotka, zaprawdę powiadam Wam.

Polecam ściągnąć OSTa, gdyż oddaje dziwny i niepokojący klimat filmu, a zarazem daje okazję posłuchania muzyki 'z tamtych lat' (mój ojciec mnie nią katuje codziennie, więc już przywykłem :P ). Komu podobał się film i podobały się lecące w nim kawałki, temu spodoba się i soundtrack.

Ja ze swej strony daję 7/10 (a to za ogólnie małą ilość utworów :? ).
If you don't stand for something you'll fall for anything.
Awatar użytkownika
Azirafal
Arcypryk
 
Posty: 1938
Rejestracja: wt 07.01.2003 15:33
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Jakub Cieślak » wt 11.01.2005 16:23

Możesz mnie przy najbliższej okazji zaznajomić z tym "OSTem" :D, Azi.
Ja z kolei mogę się zrewanżować istną perełką. Otóż pamiętacie, że do 13ego Wojownika muzykę popełnił genialny Jerry Goldsmith (niestety już świętej pamięci)?
Otóż możecie się natknąć na kogoś, kto powie, że muzykę do tego filmu napisał Graeme Revel. I on będzie miał rację! Tym razem nie chodzi o wpadki mojego ulubionego FilmWebu. Dorwać można na sieci tzw. "odrzuconą" ścieżkę dźwiękową z 13ego Wojownika. Jest to naprawdę porządna muzyka, której byłoby szkoda, gdyby nie mogli słuchać jej tacy zapaleńcy jak ja. To obowiązkowa pozycja na sesje rpg fantasy. Mnóstwo dynamicznej, ostrej muzyki mieszającej klasyczne elementy, folk i gitarę elektryczną. Gdzieś w tym wszystkim siedzi duch utworów Clannadu, albo Michaela Kamena z Robina Hooda: Księcia Złodzieji.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Lilly » wt 11.01.2005 20:19

Muzyka filmowa to jeden z moich ulubionych rodzajow. Fascynacja zaczela sie od... "Krola lwa" :D Tak bardzo mi sie spodobala muzyka z tego filmu, ze naciegnelam rodzicow na kasete ;-) (jakies nascie lat mialam wtedy). Muzyka filmowa ma w sobie najwiecej emocji i najwiecej przekazuje.
Filmow, ktorych sciezka dzwiekowa mnie zauroczyla jest cala masa, wiec pewnie nie uda mi sie wymienic wszystkich. Teraz przychodza mi do glowy:
:arrow: "Ostatni Mohikanin"
:arrow: "Rekwijem dla snu"
:arrow: oba filmu o Bournie
:arrow: "Rydwany ognia"
:arrow: "Underworld"
:arrow: "Gwiezdne Wojny" - szczegolnie Imperium kontraatakuje
:arrow: "Matrix" (wszystkie w zasadzie)
...
i tak moglabym wymieniac...
Obrazek
Awatar użytkownika
Lilly
Lady
Lady
 
Posty: 941
Rejestracja: wt 09.09.2003 10:13
Lokalizacja: Wrocław/Częstochowa (Moonglade)

Postautor: Jakub Cieślak » czw 10.03.2005 23:46

Zatem nadrabiam zaległości w postowaniu. Było przydługo o moich wizytach w teatrach, a teraz będzie przydługo o muzyce filmowej.
Pierwsza rzecz- rozliczenie się z moim "proroctwem", czyli pierwsze poważne zadanie Michaela Giacchino w Hollywood. Człowiek, który dał nam najlepszą muzykę w klimatach II wojny światowej za pomocą gier MoH i CoD, wykonał właśnie muzykę do the Incredibles, czyli po naszemu (bardzo duże brawa dla tłumacza) Iniemamocni. Nie mogłem więc nie zaposiąść tytułu. Pierwsze wrażenie? Dość średnie. Zdecydowanie się przestraszyłem, że jednak zadanie przerosło tego kompozytora. Nie poddałem się jednak, przesłuchałem raz, drugi, trzeci. I wiecie, co? Spodobało mi się. To naprawdę kawał dobrej roboty, wytrawny w smaku, ale smakowity. Trzeba się po prostu wsłuchać. Po pierwsze, jest to hołd John'owi Barry'emu znanemu choćby z filmów o Bondzie. Sam film już nasuwa nam te klimaty, a muzyka idzie podobnym tropem. Nie wiem, czy jest to kwestia tego, że oryginalnie to właśnie Barry miał robić muzykę do tej animacji Pixara. Wiem, że Giacchino składa mu elegancki hołd. Z kolei jest bardzo trudno wyczuć kompozytorskie korzenie MG w tej kompozycji. Zdecydowanie jest to autor nietuzinkowy, nie uderzający non stop w jedną nutę jak choźby Zimmer, nie do rozpoznania jak wszędzie rozpoznawalny Elfman, czy Goldsmith. Zatem mamy OSTa o intrygującym brzmieniu klasycznych filmów akcji, do tego wyczuwalna maniera przypominająca, że mamy do czynienia z muzyką do kreskówki. Zatem jest ona czasem wyczuwalnie uproszczona, trywialna, sympatyczna i beztroska. Jak dla mnie jest to po prostu pojedynek z dobrym, wytrawnym winem, w którym można znaleźć różne smaki.
Punkt kolejny- the Timeline. Coś ciekawego się tu wydarzyło. Pamiętacie? Opowiadałem Wam o odrzuconym OSTie Revella do 13stego wojownika. Wtedy Revel został odrzucony, a muzykę napisał Goldsmith. Tymczasem kolejna ekranizacja prozy Crichtona zemściła się na samym Goldsmith'ie, którego kompozycje zostały odrzucone i zastąpione muzyką kogoś mi nieznanego. No i upolowałem ten odrzucony OST by rozbudować swoją kolekcję dzieł porzuconych. No to niestety nie jest żaden arcyOST. To Goldsmith w klasycznym, trochę nużącym stylu. Do tego niezbyt ciekawy motyw przewodni. No szkoda po prostu, że taka przygoda trafiła się na koniec temu człowiekowi. Jerry, będę Cię miał w pamięci za inne kompozycje- za świetne Rambo, za Mumię, za Sumę Wszystkich Strachów, za Star Treki. Ale timeline nie wyszedł. Dodam, że to nie oznacza, że to jest zły OST, to kawał dobrej roboty pod sesję rpg, gdzie w tle chcecie mieć dużo minut muzyki w jednym, stałym klimacie.
A kolekcja porzuconych powinna niebawem urosnąć. Znalazłem odrzuconego Allana Silvestri z Mission Impossible, do tego jeszcze chyba ze dwa tytuły. Będę opowiadał o wrażeniach.
A teraz o dwóch pakach, co ukradli mi serce. Czyli dźwiękościeżki z Waterworld i Apollo 13. Waterworld autorstwa zacnego Jamesa Newtona Howarda to dla mnie coś bardzo ważnego. To dla mnie ilustracja do całej sagi Wiedźmina. Tak bardzo mi on pasował do opowiadań, że puszczałem go sobie namiętnie do lektury kolejnych tomów sagi. I wiecie, co? Kapitalna sprawa! Do dziś będzie mi się kojarzyć z Wiedźmakiem. Do tego to naprawdę rasowy saundtrak. Ze świetnym wprowadzeniem i mistrzowskim motywem dynamicznym. Trochę słabiej jest z utworami spokojnymi i stonowanymi, trochę jakby mniej wciągającymi. Jednak jest tu cała masa samodzielnych tematów, motywów, z których każdy jest ciekawym elementem opowieści z pogranicza komiksu, dark fantasy, czy czegoś w tym guście. Obowiązkowa pozycja dla erpegowców!
Na koniec Apollo 13. Zdaje się, Horner ma tu swoich fanów, jak pamiętam. Ja osobiście mam do tego pana sentyment za wczesne produkcje (kilka Star Treków, genialny Aliens, cudowny Willow) i za kilka dokonań obecnych: właśnie Apollo 13, niezły Titanic i trudne do upolowania kompozycje do filmów o Jack'u Ryan'ie. Apollo jest w sumie czymś, co jest specjalnością Hornera. Podniosła historia o triumfie amerykańskiego ducha, solidarności i pomysłowości zilustrowana podniosłą muzyką dobrze dowartościowującą tą opowieść. Mam słabość do filmu, który popełnił Ron Howard umiejący lekko zagrać nawet w takich ciężkich klimatach, mam też słabość do tej muzyki, która zdaje się podnosić ducha amerykańskiej niezłomności swoimi werblami, chórami i ogólną widowiskowością kompozycji. Tak, tu właśnie ten charakter lekko kiczowatej twórczości dorosłego Hornera ma się dobrze. Jest wyrównany, wysmakowany i dobrze odmierzony. Bije nas więc w uczucia, łapie za czułe miejsca i targa nimi, kiedy przypominamy sobie sceny z filmu i niemalże odczuwamy wydarzenia na własnej skórze. Jako, że "score" uzupełniony jest dialogami z filmu, niemalże czujemy się jakbyśmy brali udział w akcji filmu. Wylatujemy na orbitę w momentach startu rakiety, przeżywamy wstrząs, kiedy chłopaki krzyczą "houston, we have a problem", a potem siedzimy z zapartym tchem i czekamy na powrót chłopaków na ziemię. Wszystko w rytmie Hornera- chóry, werble, dużo wstrząsających basów i głośnych trzasków. Wielka orkiestra, wielkie wydarzenie.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Jakub Cieślak » sob 12.03.2005 23:44

Krótko o najnowszej zdobyczy. Zaposiadłem Ghost & the Darkness autorstwa Jerry'ego Goldsmitha. Ten facet dobrze się czuje w klimatach afrykańskich. Ma dryg do kompozycji wzniosłych, klimatycznych i bardzo pobudzających. Do tego, podobnie jak w Kongu, bardzo ładnie zakomponowane chóry afrykańskie. Pyszka!
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Lilly » ndz 13.03.2005 0:50

O filmie zaraz napisze odpowiednim miejscu, ale tutaj warto dodac, ze muzyka z Constantine jest bardzo ciekawa. Naprawde w kilku momentach zwracala uwage - w pozytywny sposob. I przede wszystkim dobrze dopasowana do klimatu. Chyba sobie musze sciezke do tego filmu skombinowac.
Obrazek
Awatar użytkownika
Lilly
Lady
Lady
 
Posty: 941
Rejestracja: wt 09.09.2003 10:13
Lokalizacja: Wrocław/Częstochowa (Moonglade)

PoprzedniaNastępna

Wróć do Muzyka

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości