Temat, który chciałem Wam zaproponować, można potraktować dwojako:
---> poważnie, rozważając takie zagadnienia jak dostęp do informacji (różnego rodzaju, w tym publicznej), stawiane wobec niej wymagania, jej jakość czy istnienie bądź nie swoistej presji (czy to społecznej czy raczej związanej z epoką, w której żyjemy), przejawiającej się w tym, że o pewnych wydarzeniach po prostu należy (wypada?) wiedzieć i się nimi interesować.
---> pragmatycznie i bardziej na luzie, pisząc o swoich sposobach na zaspokajanie informacyjnego głodu, jego źródłach i zaletach. Gdzie poszukujecie interesujących Was informacji? Pochłaniacie wszystko "od deski do deski" (mam na myśli dane medium, np. gazetę), czy filtrujecie przekazywane treści? Liczy się dostępność, czas spędzony na "zasysaniu" newsów, ich jakość, a może coś zupełnie innego?
Rzucam powyższe pytania pod dyskusję. Skąd pomysł? Zwykle nie zastanawiamy się nad jakimś zorganizowanym systemem "pozyskiwania bieżących wiadomości", a może warto? Lektura gazet to nie tylko problem stosu makulatury, ale też niemałych nakładów czasu. Internet z kolei zawiera tak wiele, że czasem marzy mi się jakaś selekcja, otrzymanie tylko najistotniejszych, sprofilowanych materiałów. Telewizja? Radio? Jest wiele możliwości i być może warto zmienić codzienne nawyki.
Jak wyglądają Wasze zmagania z informacyjnym szumem? Apetyt dopisuje? Czy raczej stosujecie specjalne diety?