590 albo smierć

Czyli tutaj rozmawiamy o wszystkim i o niczym... ;)

590 albo smierć

Postautor: Bloody » ndz 09.04.2006 22:31

Że w Polsce dobrze nie ejst to wiedza wszyscy, ale chyba nie wszyscy wiedzą ze po części sami ejsteśmy sobie temu winni, o czym w poniźszym tekście:

590 albo śmierć!
(Patriotyzm gospodarczo-rynkowy).

Wstęp
Zapewne niejednokrotnie zastanawialiście się dlaczego tak często bankrutują nasze rodzime przedsiębiorstwa, obcy kapitał zaś z taką łatwością wdziera się na nasz rynek. Nieraz też pewnie myśleliście o tym, dlaczego nikt nie walczy z tym że pieniądze wypływają z naszego kraju za granicę nie wątłą strużką, lecz płyną szeroką strugą niczym wezbrana rzeka w czasie powodzi. Wiele razy dało się już słyszeć głosy, iż to wszystko "żydowsko-masoński spisek", iż to rząd wyprzedaje nas zachodowi, Niemcom, Żydom, itd... Daleki jestem od stwierdzenia, że powyższe tezy są chybione, muszę jednak z bólem przyznać że wina leży równo po obu stronach, to znaczy zarówno po stronie rządzących, podejmujących kluczowe dla kraju decyzje, jak i po naszej stronie, stronie zwykłego, szarego obywatela, po stronie całego społeczeństwa. Główną winą elit rządzących jest oczywiście wyprzedaż majątku narodowego, doprowadzanie rodzimych przedsiębiorstw do sytuacji zapaści finansowej, by potem firmy będące na skraju bankructwa sprzedać za bezcen zachodniemu kapitałowi, samemu zgarniając niemałe prowizje od tych transakcji. Tak samo ponoszą oni winę za "owczy pęd" w kierunku Unii Europejskiej za cenę tak zwanego "dostosowywania naszego prawodawstwa do norm unijnych". W ten sposób skreślono karę śmierci dla bandytów całkowicie odstępując od jej orzekania i wykonywania (szkoda tylko że nasi rodzimi bandyc i "wspaniałomyślnie" nie zaprzestalli wykonywać wyroków śmierci na członkach społeczeńsywa), zmieniono w sposób szkodliwy wiele ustaw, norm i przepisów. Ale jednym z największych błędów, które doprowadzają nasze przedsiębiorstwa do ruiny jest błąd, który popełniamy my sami, z elitami rządzącymi mający tak naprawdę nieiele wspólnego. Tym błędem jest bezmyślność. Nasza nezmyślność, kiedy idziemy do sklepu, lub co gorsza do supermarketu, i bez jakiegokolwiek zastanowienia pakujemy do koszyka różnego rodzaju produkty kierując się kryteriami cenowymi, atrakcyjnością opakowania itd...W ten sposób kupujemy z reguły importowane produkty zachodich wytwórów doprowadzając rodzimy przemysł, będący i tak w fatalnej już kondycji, na skraj przepaści. Szczególnie dotyczy to rolnictwa i przemysłu spożywczego. A wystarczyłoby tylko dobrze obejrzeć kilka podobnych produktów znajdujących się obok siebie na półce i odrobinę pomyśleć...

590 albo śmierć!
Pierwsza rzecz jaką powinniśmy zrobić przed zakupem jakiegokolwiek produktu to sprawdzenie znajdującego się na nim kodu kreskowego. Początkowo służył on li tylko i wyłącznie do usprawnienia pracy w wielkich zachodnich supermarketach, gdzie pracownikom przy kasie ciężko było zapamiętać ceny wszystkich dostępnych towarów. Z czasem przyjął wiele innych funkcji i zaczął przekazywać coraz więcej informacji dotyczących produktu. Dziś zawiera m.in. informacje na temat producenta i kraju pochodzenia. I właśnie ta informacja powinna być dla nas najistotniejsza. Polska otrzymała prefiks 590, oznacza to, że tylko towary, których kod kreskowy zaczyna się liczbą 590 zostały wyprodukowane w Polsce. W konsekwencji, zakup towaru z każdym innym prefiksem w kodzie kreskowym to napychanie cudzej kieszeni i "puszczanie z tobami" rodzimych przedsiębiorstw. Niemały szok przeżyłem podczas studiów na Słowacji, gdzie w każdym z bloków akademika studenci sami porozwieszali odezwy dotyczące zakupu rodzimych produktów. Mało tego, na wielu drzwiach od komórek mieszkalnych znalazły się plakaty z olbrzymim kodem kreskowym zaczynającym się na 858 i tekstem podobnym tekstowi tego felietonu. Kilka razy doszło nawet do sytuacji, że przychodzący do mnie w gości słowaccy studenci rozpoczynali wizytę w moim pokoju od obejrzenia sobie przechowywanych przeze mnie (z reguły na balkonie, bo tam temperatura w związku z porą roku, była idealnie zgodna z temperaturą w lodówce) produktów spożywczych i sprawdzenia na nich kodów kreskowych. Pamiętam, jak dziś, ich zadowolenie, że prawie wszystkie produkty miały kod "słowacki", ewentualnie "czeski" lub "polski", nie było natomiast np. kodu "węgierskiego". Podobny "szowinizm gospodarczy" powinien zapanować i u nas. Uchroniłoby to niejedno polskie przedsiębiorstwo przed bankructwem, bądź trudną sytuacją finansową. Efekt? Niejeden z nas, być może naszych krewnych, w konsekwencji nie straci pracy lub otrzyma wypłatę albo premię na czas. Pieniądze "nie uciekną" tym sposobem za granicę, zostaną w kraju. Jeżeli chcecie wiedzieć dokąd do tej pory szły wasze pieniądze proponuję przeprowadzić prosty eksperyment. Dołączony do felietonu wykaz zawiera prefiksy kodów kreskowych znacznej większości krajów, w tym wszystkich liczących się. Proponuję udać się na mały spacer po swoim domu (do kuchni, do łazienki...) i sprawdzić czyj przemysł narodowy wspieracie wy, i wasze rodziny. Czy aby na pewno polski (bądź innych krajów słowiańskich)? A może zachodni, np. niemiecki? Im bardziej szokujący okaże się wynik tej konfrontacji tym uważniej będziecie robić następne zakupy... Kiedyś wprowadzając "nowy porządek" na Kubie Fidel Castro upowszechnił wśród społeczeństwa hasło "Socjalizm albo śmierć!" a społeczństwo z ochotą wykrzykiwało go z chorą ekstazą wypisaną na twarzach. Dziś pozostaje mi sparafrazować to hasło i zaproponować: "590 albo śmierć!" Choć samo 590 to jeszcze nie wszystko...

cudze choć swoje
Prefiks (czyli cyfry początkowe) kodu kreskowego zawiera informacje o kraju wyprodukowania, nie zaś o kraju macierzystym danego wytwórcy. Tym sposobem zakup niektórych produktów, mimo że "kreskowo poprawnych" i tak będzie napychał cudze kieszenie. Ale po pierwsze: będą one przynajmniej wytworzone w Polsce (podatek zostanie zawsze w naszym kraju), po drugie zawsze można sprawdzić nazwę wytwórcy. Zdecydowana większyść towarów "typu 590" to produkty czysto polskie. Jeżeli mamy do czynienia z zachodnim (bądź dalekowschodnim) kapitałem posiadającym w naszym kraju zakłady produkcyjne (tam przynajmniej zatrudnieni są nasi obywatele) łatwo to odcyfrować z informacji na temat wytwórcy. Z reguły świadczy o tym informacja że jest to zagraniczna filia bądź oddział w Polsce lub firma nazywa się według wzorów "American Business Poland" lub "Deutche Fabrik Polen". Takich produktów, mimo iż są 590 kompatybilne, także należy unikać. Unikać także należy jeszcze jednej rzeczy...

pośrednik też zarabia
A w zasadzie, w dzisiejszym świecie, pośrednik zarabia najwięcej. Stąd np. tak fatalna sytuacja naszego rolnictwa, bo z pracy jednego rolnika "wyżywić" (choć raczej trzeba by to określić pasożytnictwem) się musi kilku pośredników. Skoro więc największe pieniądze zarabia pośrednik, trzeba automatycznie zwracać uwagę gdzie kupujemy. Oczywiście najwygodniej jest udać się do dużego supermarketu i kupić wszystko razem w jednym miejscu (udając się po dokonaniu takich zakupów do znajdującego się w pobliżu McDonalda). Problem tkwi w tym że gros z nich to zachodni kapitał... Nieliczne polskie prywatne markety zrzeszone są w sieci Lewiatan (niech mi będzie odpuszczona ta kryptoreklama, wszystko to w dobrej wierze) a jedyny polski hipermarket ma w swoim logo hipopotama. Pozostałe to firmy niemieckie (w przeważającej większości, niektóre z nich wcale się z tym nie kryją eksponując to w swoich nazwach), francuskie czy angielskie. Aby nie być posądzonym (lub co gorsza pozwanym do sądu) o antyreklamę nie wymienię tutaj żadnych nazw, zaproponuję wam natomiast wnikliwą analizę wszystkich nazw supermarketów i zastanowienie się: "skąd ta nazwa może pochodzić?". Zaręczam że wasze domysły będą w dziewięćdziesięciu paru procentach trafne. Poza tym zakupy w supermarketach to wyniszczanie rodzimych sklepikarzy. W supermarkecie zawsze będzie taniej: kupuje on przecież hurtowe ilości danego produktu, nierzadko wytwarzanego na zamówienie takiego supermarketu, handluje na zasadzie ogólno dostępnej hurtowni, na dużej powierzchni, często poza miastem, ma nieskończoną ilośc produktów... Jak z nim mają konkurować osiedlowi sklepikarze płacący krocie za sklepik w centrum osiedla, kupujący produkty spożywcze w hurtowniach na potrzeby "zaledwie" kilkunastu bloków, bez upustów i rabatów z reguły za gotówkę, nie zaś na kredyt. Jak mają sprostać takiej konkurencji? Tymczasem jeden, jedyny supermarket jest w stanie wykończyć do kilkudziesięciu sklepikarzy zatrudniających z reguły po 2-3 osoby dając w zamian zatrudnienie tylko kilkunastu osobom. A potem nasze społeczeństwo płacze że mamy tak wysokie bezrobocie!

kryteria wyboru
Co jednak zrobić kiedy mamy ochotę na, dajmy na to orzeszki arachidowe, a na całym osiedlu nie ma takiego produktu z kodem zaczynającym się na 590? Oczywiście można sobie odmówić i zamiast tego zjeść np. prażoną kukurydzę, choć nie jest to rozwiązanie które wydaje się być najatrakcyjniejsze. Większy sens ma znalezienie sobie tychże orzeszków z kodem innego państwa słowiańskiego (np. Czechy lub Słowacja). Z dwojga złego lepiej już wspierać przemysł innych państw słowiańskich niż zachodni w szczególności zaś niemiecki. Na Słowacji, bądź co bądź kraju w którym zrodziła się idea Panslawizmu) zdziwiło mnie nie tylko to że z takim "obłędem w oczach" wszyscy tropili kody kreskowe ale także to, że większośc studentów wiedziała że 859 to produkt czeski a 590 polski! Przyznajmy się szczerze, kto z was wiedział wcześciej jak rozpoznać po kodzie kreskowym produkty czeskie lub słowackie, ba!, kto znał prefiks naszego kraju? Na pewno wszyscy?

zamiast zakończenia
Mam nadzieję że zaproponowana przeze mnie idea znajdzie na tyle wielu zwolenników że uchroni to przynajmniej część złotówek od zamiany w transferowego dolara czy markę a rodzimych wytwórców od przekwalifikowania się w pracowników najemnych będących tanią siłą roboczą dla zachodniego kapitału. Pamiętacie stary dowcip z czasów komunistycznych, opowiadający o wspaniałej współpracy polsko-radzieckiej polegającej na tym, że my dajemy "ruskim" tonę stali a oni w zamian za to zabierają od nas tonę cukru? Oby za parę lat Niemcy nie opowiadali o nas podobnych dowcipów, że w zamian za to że wykupują oni u nas nagminnie ziemię, my wykupujemy w sklepach ich (nierzadko szkodliwe lub przeterminowane) produkty. Z naszego punktu widzenia byłby to bardzo, bardzo smutny dowcip...


Smutne, tym bardziej smutne że sam nie wiedziałem ze ansz kod to 590 :(....
Excitate vos somnus non eat....
Awatar użytkownika
Bloody
Najemnik
Najemnik
 
Posty: 68
Rejestracja: śr 10.03.2004 4:38
Lokalizacja: Wieszowa

Postautor: Jander » ndz 09.04.2006 22:56

Ot, kapitalizm.
Awatar użytkownika
Jander
Czujnik ;-)
Czujnik ;-)
 
Posty: 1504
Rejestracja: sob 09.11.2002 23:07
Lokalizacja: Wrocław / Mysłowice

Postautor: Avathar » ndz 09.04.2006 23:22

Jander pisze:Ot, kapitalizm.


nic dodac nic ująć.
Obrazek
Avathar
Lord
Lord
 
Posty: 1245
Rejestracja: sob 02.11.2002 0:18
Lokalizacja: Gdynia / Poznań

Postautor: RaF » pn 10.04.2006 0:05

Cóż, Ameryki ten autor nie odkrył. Od dawna już toczą się kampanie medialne zachęcające do kupowania polskich produktów (poczynając od starego jak świat loga Teraz Polska po całkiem niedawną ofensywę z hasłem "Kupując polskie produkty dajesz pracę"). Jakoś nikomu się nie chce o to dbać. Jeśli o mnie chodzi, produkty polskie zawsze mają u mnie fory w stosunku do zagranicznych, ale pod warunkiem, że nie ustępują im jakościowo. Całe szczęście coraz więcej tego typu produktów, najczęściej tańszych niż zachodnie odpowiedniki - kolejny argument dla biednego studenta ;)

Problem jednak nie jest taki łatwy, jak imć autor cytowanego felietonu go przedstawia. Skądinąd LPR też go tak upraszcza. Po pierwsze, kody paskowe są różne i jest ich całe mrowie. Kody typu EAN-13, o których tu jest mowa, faktycznie dominują i są standardem, ale poza nimi spotyka się jeszcze kody typu EAN-8, UPC czy nawet kody EAN-13, które znajdują się na produktach produkowanych w Polsce, ale o prefiksach 20- (choć te prefiksy mogą odnosić się równie dobrze do towarów w Polsce nie produkowanych, pewności tutaj żadnej nie ma). Po drugie, w Polsce póki co nie ma kapitalizmu, bo nie ma i kapitału. Kapitał jest na Zachodzie i polskie firmy często chętnie z niego korzystają - dlatego też dyskusyjne jest, czy kupując produkty takiego np. rodzimego Wedla naprawdę dajemy Polakom pracę, czy może raczej nabijamy kiesę Anglikom z Cadbury, a pijąc Żywca - Holendrom z Heinekena.

Naiwne jest jednak przekonanie, że "Akcja Polskie Kupowanie" spowoduje, że zachodni kapitał nagle zacznie mieć trudności z wykupywaniem polskich firm i, jak to się modnie określa, wysysaniem pieniędzy z Polski do siebie. Żeby stawić mu czoła, kapitał musi wreszcie zacząć akumulować się w Polsce, czemu skutecznie kłody pod nogi rzucają inteligenci mówiący o "Polsce solidarnej" jako tej dobrej i "Polsce liberalnej" jako tej złej (jakby pomiędzy solidarnością a liberalizmem był jakikolwiek antagonizm).

Cóż, mimo wszystko jestem jednak zwolennikiem polskich wyrobów, zwłaszcza że w większości krajów obowiązuje taki "szowinizm konsumencki". Jestem jak najbardziej zwolennikiem świadomej konsumpcji (czego niestety w naszym społeczeństwie ogromnie mi brakuje, nawet gdy 95% osób z pełnym przekonaniem odpowie, że jest jak najbardziej świadoma). Głupotą jednak byłoby przesadzić i nie kupować rzeczy tylko dlatego, że są nie-polskie. Zdrowy rozsądek musi być ;)

EDIT: Ach, no i jeszcze nie można zapominać o kodach EAN-13 drukowanych na książkach, a którymi kodowany jest numer ISBN. Tak tylko mówię profilaktycznie, żeby ktoś opętany żądzą kupowania polskości czasem włosów z głowy sobie nie wyrwał, szukając książki "made in Poland" z prefiksem 590 ;)
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks
Awatar użytkownika
RaF
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3498
Rejestracja: pt 04.10.2002 22:24
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Bloody » pn 10.04.2006 1:49

Książki to raczej mozna poznac po autorach, Sapkowski to raczej nasz człowiek. Zresztą Sapek trzymie sie histori bądź mitologi polskiej ( słowiańskiej) nie pozwalając byśmy całkowicie popadli w uwielbienie do zachodniej kultury.

"Polacy nie gęsi, też swój język mają" - Cytat ten można by odnieść nie tylko do języka, ale do całokształtu Polskiej produkcji. Po okresie komunistycznym gdzie wszystko robiło się na odwal, rozpowszechniło się że wszystko co zachodnie to lepsze, kiedys moze to była rpawda, ale teraz Polacy zrobili dość znaczne postępy i wiele rzeczy potrafią zrobić nie gorzej od zachodu.
Kiedys rpacowałem w pewnej firmie zajmującej się produkcją uchwytów frezarskich. Cała robota była wykonywana u nas, potem szło to za zachód gdzie przyklejało się "Made in Germany" co od razu zwięskzało cene. Firmy oczywiście uznawały że to dobry produkt bo niemiecki. Jak ktos powiedział, ludzie kochaja wydawać kasę na swój snobizm, niestety Polakom też to sie ostatnio udzieliło.
Excitate vos somnus non eat....
Awatar użytkownika
Bloody
Najemnik
Najemnik
 
Posty: 68
Rejestracja: śr 10.03.2004 4:38
Lokalizacja: Wieszowa

Postautor: RaF » pn 10.04.2006 16:55

To o książkach było pół-żartem; autor, nie autor, kod paskowy i tak będzie miał prefiks 978, a nie 590 ;)

Niestety prawdą jest, że produkty "made in Poland" za granicą mogą kojarzyć się z produktami pośledniejszej jakości, tak jak w Polsce produkty rosyjskie czy ukraińskie. No ale jednak mimo wszystko jakość naszych wyrobów się poprawia, zaś ceny i tak są bardzo konkurencyjne, więc koniec końców zachodni konsumenci zaczną rewidować swoje poglądy, jak mniemam. To jest jednak kwestia odpowiedniej nazwijmy to: propagandy.
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks
Awatar użytkownika
RaF
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3498
Rejestracja: pt 04.10.2002 22:24
Lokalizacja: Warszawa

Postautor: Bloody » pn 10.04.2006 18:33

Pewnie wtedy jak wszystko będzie tu zachodnie za wyjątkiem pracowników :)
Excitate vos somnus non eat....
Awatar użytkownika
Bloody
Najemnik
Najemnik
 
Posty: 68
Rejestracja: śr 10.03.2004 4:38
Lokalizacja: Wieszowa

Postautor: Lechu » pn 10.04.2006 18:57

Cóż, post ciekawy, jakaś tam wizja leczenia naszego rynku jest.
Osobiście nie będę zabierał głosu w sprawie samej wizji, jednak przytoczę małą anegdotkę, jakże pasującą do tego przydługiego :P cytatu.
W hurtowni w której pracuję, 75% towaru to zabawki. 99,9% (nie licząc drogich rzeczy jak Mattel, Simba, Lego) ma kod 590. Ba, znam na pamięc pierwsze 7 cyfr kodów większości firm (każda ma swój "początek"). Ze szkolnych artykułów również 99% ma kod 590. Nie licząc kolorowanek (ISBN itp) innych książeczek dla dzieci, no i paru produktów czysto importowych (Staedtler, Pilot, itp).
Teraz można by pomyśleć - no pięknie, 99% towaru w mojej hurtowni wyprodukowali Polacy. Mojemu szefostwu należy się medal za wspieranie polskiego rynku.
I tu jest bzdura tego cytatu. Bo na 99& zabawek, 90% to głęboka, orientalna China, PRCh czy inny czort. W szkole tak samo, procent ciut mniejszy. Ot, Chińczyk dostaje nalepkę z polskim kodem 590 i tłucze ją na milionach produkowanych zabawek.
Przychodzi do hurtowni czy sklepu klient po lekturze tego pouczającego i inspirującego cytatu. Nooooo wszystko polskie to kupujemy.
A tu zonk. Tymbardziej, że pośrednik (importer) kupił to w Chinach za grosze (czy nawet ułamki groszy), dowalił swojej marży, myśmy to kupili i tak tanio, dodajcie naszą marżę, i jeszcze marżę sklepikarza (największą ze wszystkich jakie po drodze ten produkt dostaje). No i zgoda, Polacy na tym zarabiają (importer jest Polakiem, mój szef jest Polakiem, sklepikarz jest Polakiem). Tyle że produkt nie jest Made in Poland.
Po co to piszę? Żeby pokazać że nie zawsze rzeczywistość jest tak prosta jakby się w tym cytacie wydawało. Ot, zachodzi sobie młoda mamusia do sklepiku, kupuje mleczko 590 i wszyscy są hepi. Tylko że tak nie jest.
A najwięcej radości i tak daje marża :P

Ot takie luźne myślenie, z lekka wypaczone moją nudną codziennością w firmie :P
My new Home:
Heroes Home
Obrazek
Awatar użytkownika
Lechu
Lord
Lord
 
Posty: 1638
Rejestracja: pt 06.12.2002 12:41
Lokalizacja: Guild Wars / Heroes Home

Postautor: RaF » pn 10.04.2006 19:41

A pewnie. Teoretycznie prefiksy krajowe tak naprawdę są nie tyle oznaczeniem kraju, co raczej organizacji zajmującej się przydzielaniem tychże kodów - w naszym przypadku EAN Polska. Towary mogą być wytwarzane w Chinach czy nawet na Marsie, ale jeśli produkowane są na zamówienie firmy polskiej, która to firma polska sprzedaje te produkty pod własnym szyldem, wtedy prefiks na opakowaniu takiego produktu tak czy siak będzie 590, czyli, prawda, rodzimy. I nici z patriotycznego kupowania tanich, polskich podkoszulków :)

Chociaż nie oszukujmy się, w takich przypadkach marże pośredników potrafią sięgać kilkuset procent, a do chińskich fabryk idą nędzne grosze.
"Diese nadmierne sformalizowanie starożytnego prawa zeigt Jurisprudenz jako rzecz tego samego rodzaju, als d. religiösen Formalitäten z B. Auguris etc. od. d. Hokus Pokus des znachorów der savages" -- Karol Marks
Awatar użytkownika
RaF
Katedralny Malkontent
 
Posty: 3498
Rejestracja: pt 04.10.2002 22:24
Lokalizacja: Warszawa


Wróć do Offtopicownia

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 26 gości

cron