wybrali sobie prezydenta, ich święte prawo;
nie czuję się predystynowany do oceniania czy dla Amerykanów lepszym prezydentem jest 'prosty kowboj' czy 'niezdecydowany intelektualista' - to, co wiadomo o stanie gospodarki USA wskazywałoby, że, eufemistycznie rzecz ujmując, Walker nieco przecholował z wydatkami i niedługo przyjdzie za to zapłacić, ale czy żyje im się lepiej czy gorzej to akurat zielonego pojęcia nie mam;
co do 'reszty świata' to podejrzewam, że jednak opcja odrzucająca unilateralizm i stawiająca na porozumienie prezentowana przez Kerry'ego byłaby lepszym rozwiązaniem, ale prezydenta nie wybiera się dla dobra świata, ale dla swojego
co do sytuacji Polski, to obie kandydatury niosły ze sobą tyle samo szans co i zagrożeń dla naszej pozycji w relacjach międzynarodowych;
cóż, obaczymy, czy młody Krzak czegoś się nauczył przez te 4 lata - czegoś innego, niż 'atakujemy teraz, planujemy później'
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.