Powstanie Warszawskie

Czyli tutaj rozmawiamy o wszystkim i o niczym... ;)

Powstanie Warszawskie

Postautor: Alganothorn » wt 03.08.2004 12:17

wszelkie impresje na temat, oceny, komentarze, wrażenia...
wielki błąd, czy dobra decyzja, przejaw niekompetencji, czy przemyślana operacja, wreszcie: zdrada aliantów, czy niedopilnowanie własnych interesów przez rodaków...
rzecz jasna, też wrzucę kilka uwaga na ten temat
:-)
pozdrawiam
ps. miłej dyskusji...
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Hifidelic » wt 03.08.2004 12:34

Nie podejmę się kompleksowej obrony ani ataku.
Powiem natomiast, że gdybyśmy to my byli pod okupacją niemiecką, to chciałbym chwycić za broń i starać się wyzwolić ojczyznę, zanim "wyzwolą" ją ci ze wschodu...
Nawet jakbym miał zginąć. Myślę, że Polacy mają to w genach. To nawet nie jest do końca racjonalne. Polak musi po prostu walczyć o niepodległość i tyle. Wessał to wszak z mlekiem matki.
A to że niektórzy gubią swoją tożsamość
i nie myślą już w takich kategoriach
to zupełnie inna bajka....
Obrazek
Debian Sid i jest git!
Awatar użytkownika
Hifidelic
Spammer!!!
Spammer!!!
 
Posty: 1137
Rejestracja: ndz 13.07.2003 18:27
Lokalizacja: Uroczysko

Postautor: Jander » wt 03.08.2004 12:52

Zastanawiałem się nad założeniem takiego tematu ale "ktoś" mnie ubiegł :wink:
PW'44 to było następne nieudane powstanie, udały się tylko powstania śląskie :?
AK powinno się spodziewać, że ZSRR które już w '39 zadało nam cios w plecy teraz także będzie antagonistyczne (wyłapywanie dowódców AK, zakaz startowania samolotów z zaopatrzeniem z terenu Socjalistycznych Rebulik). Mogli przeczekać aż Wehrmacht ucieknie przed wschodnią potęgą, wtedy mieliby większy wybór i możliwość przeciwstawienia się rządowi komunistycznemu (który rządził do '89).
W każdym razie jestem dumny z patriotycznej postawy Polaków.
Mój dziadek w wieku 16 lat "poszedł na wojnę", w drodze na Berlin został ranny w nogę (pod Poznaniem). Teraz żyje i ma się dobrze. Chyba także bym poszedł, aczkolwiek nigdy nie byłem w takiej sytuacji(to chyba jasne) więc nie mogę powiedzieć, że napewno bym walczył.
Dla zainteresowanych: Artykuł Janusza Koriwna-Mikkego o Powstaniu '44
pozdrawiam
Awatar użytkownika
Jander
Czujnik ;-)
Czujnik ;-)
 
Posty: 1504
Rejestracja: sob 09.11.2002 23:07
Lokalizacja: Wrocław / Mysłowice

Postautor: Breja » wt 03.08.2004 13:02

Z tymi genami hajfi i z mlekiem matki to sie zgadzam.
Ostatnio gadałem z bardzo bliskim kumplem o obaj doszlismy do wspólnego wniosku.Gdybysmy mieszkali w Irlandii(powiedzmy że obaj bylibysmy z rocznika 70') to na bank bylibysmy w IRA.
To samo tyczy powstania.
Posiadam zbyt małą wiedze na ten temat , dlatego jestem daleki od formułowania jednoznacznych tez.
Obejrzałem sporo materiałów , troche mniej przeczytałem książek , wiem tylko że opinie sa bardzo rozbieżne , z pewnością jestem skłonny przychylić sie do zdania że ogromną wine ponosza nasi zachodni sojusznicy.Nie chodzi tu o pomoc materialną , bądź wojskową(chociaż o tą również , chociażby zorganizowanie przerzutu polskich żołnierzy do strefy okupowanej) raczej o wytargowanie tej pomocy u Stalina.Bo wtedy zarówno Churchill jak i Roosevelt(dobrze napisałem? :oops: ) mieli w rozmowach ze Stalinem bardzo silne atuty w ręku.Możliwe że rząd emigracyjny niedoinformował zachodu o wybuchu powstania.
A czy powstanie samo w sobie było mądrym posunięciem?Podobno w tym okresie Warszawa tak wrzała że wystarczyłaby jedna iskra i ludnośc cywilna rzuciłaby sie chaotycznie na Niemców.Co skończyłoby sie zapewne natychmiastową masakrą.
W powstaniu zginął kwiat polskiej inteligencji , ludzie którzy tworzyli duch naszego narodu , jednak wydaje mi sie że zbrojne wystąpienie przeciwko okupantowi było tym co w bardzo duzym stopniu definiuje tego ducha.
Gdyby nie zdecydowaliby sie na ten zryw to sami sobie by zaprzeczyli.
Gdyby podkulili ogony i "jakoś" przeżyli nie byliby "Kwiatem Narodu"
A tak dali nam lekcje której nie możemy zapomnieć , chyba że chcemy zapomnieć jakie obywatelstwo mamy wpisane w dowodzie osobistym...

pozdro
Mamo !! Dzieci w szkole się ze mnie śmieją, że śmierdzę trupem - płacze Jasiu - mamo!!, mmaaamo, mamoooooo.....
Awatar użytkownika
Breja
Rycerz
Rycerz
 
Posty: 242
Rejestracja: czw 20.03.2003 0:34
Lokalizacja: z dupy

Postautor: Alganothorn » wt 03.08.2004 13:27

Hifidelic pisze: Myślę, że Polacy mają to w genach. To nawet nie jest do końca racjonalne. Polak musi po prostu walczyć o niepodległość i tyle. Wessał to wszak z mlekiem matki.
A to że niektórzy gubią swoją tożsamość
i nie myślą już w takich kategoriach
to zupełnie inna bajka....

i oto on, młody Polak, nie myśli w takich kategoriach: nie uważa, żeby walka bez szansy na zwycięstwo była w jego genach...
nie wyssałem (tudzież wessałem ;-) ) )tego z mlekiem matki? jeśli 'nie myślę już w takich kategoriach' oznacza, że zagubiłem swoją tożsamość?
a zatem: chęć i wola walki o niepodległość, kiedy nie ma szansy na zwycięstwo, to cecha narodowa i jedyny wyznacznik tożsamości narodowej?
BEZ PRZESADY
to powstanie to był błąd: wielki, koszmarny, niezwykle kosztowny błąd i nic tego niezmieni, jak byśmy o tym nie mówili taki jest fakt;
powstanie nie 'musiało' wybuchać, jak twierdzą niektórzy - to dowódcy panują nad oddziałami, to oni odpowiadają za ich karność, twierdzenie, że powstańcy i tak chwyciliby za broń to jawna informacja, że byli niesubordynowani, bo złamaliby wyraźne rozkazy;
dowódca ma dwa zadania: jest odpowiedzialny za realizację celu, wojskowego bądź politycznego, oraz za życie swoich żołnierzy - szeregowy żołnierz powinien być gotów poświęcić swoje życie na rozkaz, ale dowódca musi to życie szanować...jak mamy oceniać rozkaz atakowania lotniska na Bemowie, chronionego nie tylko bronia maszynową, ale i działkami plot, które łatwo przestawiało się na strzelanie poziome...setki powstańców biegło po pasach startowych i zginęło w początku powstania...to było bohaterstwo? c'est magnifique, mais ce n'est pas la guerre jak powiedział prawie wiek wcześniej Bosquet, to jest karygodny błąd dowódców, którzy jednym rozkazem skazali na śmierć swoich żołnierzy...
ataki na umocnione budynki, których obrońcy wręcz kosili atakujących - to są kolejne błędy dowództwa;
ale to tylko poziom taktyczny, gdzie i tak realizacja była zadziwiająco sprawna, zwłaszcza w miarę rozwoju walk, tragedią była sytuacja strategiczna: broń wywożono z miasta jeszcze niecały miesiąc przed wybuchem powstania, ona nie zdążyła wrócić na czas; politycy w Londynie nie byli w stanie utargować żadnego wsparcia dla przyszłych walczących - tylko sympatii Churchilla zawdzięczali powstańcy skromne zrzuty zaopatrzenia...
na deser - kwestia ZSRR;
wszyscy wieszają psy na Rosjanach, którzy 'stali na drugim brzegu i czekali, aż Warszawa się wykrwawi'...czekali?
tak czekali, że w czasie bitwy warszawskiej (trwającej między 18 lipca a 31 października) tylko pomiędzy 1 sierpniem a 15 września Pierwszy Front Białoruski stracił 166 808 zabitych i rannych, w tym samym czasie Niemcy mieli straty rzędu 91 595...w ciągu pięciu dni sama 9 Armia niemiecka zniszczyła 249 czołgów sowieckich (18 - 22 sierpnia, rejon między Wołominem a Wyszkowem)
stali?
a naprzeciw nim stali chłopcy z dywizji SS 'Totenkopf' i 'Wiking', chłopcy z Goringa', którzy zafundowali kilka kontruderzeń i skutecznie odrzucali ataki Rosjan;
owszem, front sięgnął Warszawy, ale powstała niebezpieczna wyrwa w linii wojsk i np podczas działań pod koniec sierpnia w rękach niemieckich znajdował się jeszcze Węgrów i Nur - Rosjanie w pierwszym rzędzie zabezpieczali linie frontu, Warszawa była dla nich drugorzędna...
dla jasności: Stalin mógł rzucić swoje siły na Warszawę i odbić ją szybciej, ale po co? po co iść na rękę tym, którzy zerwali z nim stosunki dyplomatyczne (po ujawnieniu sprawy katyńskiej)? po co uderzać na w miarę pewny punkt frontu, kiedy trzeba zabezpieczyć inne rejony? nie można zapominać też o tym, że w tym czasie w toku była ofensywa bałkańska, która zabierała gros sił radzieckich...
do tego należy dodać próby desantów, których bilans to 1987 zabitych i zaginionych, 289 rannych z 1 Armii WP;
mogli zrobić więcej Rosjanie? mogli...
w tym sęk jednak, że KAŻDY mógł coś zrobić więcej, a jakoś dziwnym trafem popularnym jest obwiniać głównie Rosjan
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Hifidelic » wt 03.08.2004 14:00

Algi: możliwe, że się mylę w swoich interpretacjach; najczęściej innych oceniam swoją miarką.

Pytanie apropos pomocy sowietów:
czy to możliwe, że Berling dostał rozkaz STŁUMIENIA powstania, tylko go nie wykonał, nie zaś jak twierdzi w swoich wspomnieniach, złamał rozkazy, by iść na pomoc powstańcom?
Kres wspólnej działalności przyszedł niejako z winy samego dowódcy 1 Dywizji. Po zajęciu Pragi, 15 września 1944 r. wydał rozkaz o sforsowaniu Wisły z prawego brzegu i wsparciu powstania warszawskiego na odcinku Czerniakowa przez żołnierzy z 2 i 3 DP. Dwa tygodnie później, na rozkaz Stalina został odwołany z funkcji dowódcy 1 Armii. Według Berlinga powodem była właśnie próba przedarcia się do Warszawy.
Jest jednak inna teoria. Odwołanie nastąpiło przecież dopiero dwa tygodnie po wydaniu rozkazu, którego treść znana była sowietom za pośrednictwem szefa sztabu 1 Frontu Białoruskiego gen. M. Malinina. Odwołanie mogło więc nastąpić z przyczyn czysto wojskowych spowodowanych błędami popełnionymi w czasie ofensywy pod Dęblinem i Puławami. Duże znaczenie mogły też mieć walki o wpływy Stalina, toczone przez członków Biura Politycznego PPR i PKWN - a szczególnie Jakuba Bermana, Stanisława Radkiewicza i Wandę Wasilewską.
Mimo odwołania z dowództwa Armii, pozostał Berling zastępcą Naczelnego Dowódcy. Pozycja Żymierskiego zdecydowanie jednak wzrosła. Swoje "trzy grosze" dodał jeszcze Bierut. 25 listopada postawił wniosek o mianowanie byłego dowódcy, szefem Polskiej Misji Wojskowej w Moskwie. Berling zdawał sobie sprawę, iż oznacza to faktyczną degradację i odsunięcie od bieżącej polityki. Zareagował więc ostro. Odmówił przyjęcia tej funkcji i wysłał do Stalina telegram, pisząc: "Błagam Was, abyście ratowali Polskę dla Związku Radzieckiego z rąk bandy agentów i bandytów międzynarodowego trockizmu" (cytat za "Encyklopedią Białych Plam", t.2.).


Pytanie 2. czy możliwe jest, że faktycznie złamał dyscyplinę, bo bał się, ze otrzyma rozkaz stłumienia powstania?

Co o tym myślicie?
Obrazek
Debian Sid i jest git!
Awatar użytkownika
Hifidelic
Spammer!!!
Spammer!!!
 
Posty: 1137
Rejestracja: ndz 13.07.2003 18:27
Lokalizacja: Uroczysko

Postautor: Sheep » wt 03.08.2004 14:02

Nie odpowiadają mi takie patetyczno-patriotyczne sosy, jakimi się polewa obchody kolejnych rocznic. To oczywiste: należy oddać hołd ludziom, którzy walcząc oddawali swoje życie i uczcić ich pamięć.
Dlaczego jednak o powstaniu mówi się w kontekście: biedna Polska przez wszystkich opuszczona? Obraziliśmy się na ZSRR, nie było ostatecznych ustaleń z koalicjantami, czemu więc liczyliśmy na jakąkolwiek pomoc?
Nieprzemyślana organizacja, decyzje zmieniające się z dnia na dzień przed 01.08.
I jeszcze jednak kwestia: jakby nie liczyć zginęło 10 razy tylu cywilów co powstańców. Czy nie za łatwe rozporządzanie życiem innych?
Nie wiem, co by sie stało, gdyby powstanie nie wybuchło. Gdybologia stosowana... Ale chyba gorzej i tak być nie mogło...?

PS. A to jedyne zwycięskie powstanie, to nie wielkopolskie czasem...?
... pull please
Sheep
Pustelnik
Pustelnik
 
Posty: 20
Rejestracja: wt 27.07.2004 14:59

Postautor: Wotan » wt 03.08.2004 14:15

nie znam ludzi którzy walczyli w tym powstaniu. Trudno mi się wypowiedzieć na ten temat. Oczywiście mogę jedynie sobie wyobrażać np czytając pamiętnik z powstania warszawskiego Mirona Białoszewskiego, jak te czasy naprawdę wyglądały.

Ale gdybym znalazł się wtedy tam.. czy brałbym udział w powstaniu? Raczej nie - chcę żyć bez przemocy wobec kogokolwiek. Nawet kata...
http://www.allsecrets.co.uk
moj film...
http://www.well-known-artist.com
Moja nowa odkurzona www, zapraszam!
http://www.vimeo.com/1271372 - moj showreel
Wotan
Pretorianin
Pretorianin
 
Posty: 1160
Rejestracja: pt 04.10.2002 23:52
Lokalizacja: Varsovia

Postautor: Alganothorn » śr 04.08.2004 9:45

hifi>
Stalin wydałw połowie września rozkaz w którym padały słowa o 'udzieleniu powstańcom wszelkiej pomocy' - dlatego Rokossowski, jako dowódca całego 1 Frontu Białoruskiego, miał podstawy, żeby wspomóc działania Berlinga; jak wspomógł? choćby dając łodzie desantowe, których Polacy nie mieli...
ruchy kadrowe z Berlingiem - 1.X. awansował on na zastępcę naczelnego dowódcy WP (co nie zmienia faktu, że w grudniu 'złożył fuchę' i wyjechał do Moskwy)
co do ewentualnych rozkazów - nie wierzę w rozkaz pacyfikowania Warszawy, nie tak robili to Rosjanie ('wyzwalali', a potem nie jednostki liniowe zajmowały sie 'czyszczeniem') - mieli swój mo i trzymali się go dość mocno
pozdrawiam
ps. widzisz hifi, tu jest pytanie kto jest większym bohaterem: ten, kto rzuca się na kozaka z szablą i ginie, czy ten, kto całe życie uczy języka polskiego i polskiej historii...dla mnie patriotyzm to nie tylko umieranie dla idei, to także dla tej idei życie
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Zuhar » śr 04.08.2004 14:48

Osobiście obieram Powstanie Warszawskie jako niepotrzebny zryw. Heroiczny, ale nie potrzebny. Tylko z szacunku do biorących w nim udział ludzi nie nazwę go głupim.
Awatar użytkownika
Zuhar
Mechanik Pokładowy
Mechanik Pokładowy
 
Posty: 520
Rejestracja: śr 11.12.2002 14:13
Lokalizacja: Łódź

Postautor: Alganothorn » śr 04.08.2004 14:56

Zuhar, tutaj po prostu należy wyraźnie rozgraniczyć walczących powstańców od osób za jego organizację odpowiedzialnych;
walczącym należy się wielki szacunek i pamięć, uznanie i miejsce w historii, jednak dowódcy powstania popełnili szereg tak niewybaczalnych i kosztownych błędów, że ich działania są dla mnie ewidentnie błędne, jeśli nie wszystki, to duża ich część
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Zuhar » czw 05.08.2004 9:15

Amen.
Awatar użytkownika
Zuhar
Mechanik Pokładowy
Mechanik Pokładowy
 
Posty: 520
Rejestracja: śr 11.12.2002 14:13
Lokalizacja: Łódź

Postautor: Louen » sob 07.08.2004 0:54

potrzebne czy niepotrzebne, nie mnie to oceniać, nie było mnie tam, nie znam okoliczności i wszystkich, być może bardzo istotnych, szczegółów... można by było napisać: "historia oceni jak to było", ale historia rzadko bywa obiektywna...

dodam tylko, że skoro dowódcy podjęli decyzję o wybuchu powstania to znaczy, że widzieli szansę na zwycięstwo i to wystarczy... czasem trzeba zaryzykować, niestety nie zawsze się na tym dobrze wychodzi, ale my jesteśmy mądrzy po czasie... oni jasnowidzami nie byli... my możemy prowadzić kalkulację na chłodno, znając pewne fakty i przebieg zdarzeń, a ówcześni dowódcy takiego komfortu nie mieli...
wzorem dla mnie są zimą misie...
Awatar użytkownika
Louen
Rycerz
Rycerz
 
Posty: 412
Rejestracja: wt 02.09.2003 9:28
Lokalizacja: Łódź

Postautor: Alganothorn » pn 09.08.2004 8:12

Louen pisze:dodam tylko, że skoro dowódcy podjęli decyzję o wybuchu powstania to znaczy, że widzieli szansę na zwycięstwo i to wystarczy... czasem trzeba zaryzykować, niestety nie zawsze się na tym dobrze wychodzi, ale my jesteśmy mądrzy po czasie... oni jasnowidzami nie byli... my możemy prowadzić kalkulację na chłodno, znając pewne fakty i przebieg zdarzeń, a ówcześni dowódcy takiego komfortu nie mieli...

'jasnowidzami nie byli' - tak, dowódca rzadko bywa jasnowidzem, ale dlatego on dowodzi, bo musi umieć przewidywać konsekwencje swoich poczynań;
owszem, możemy także uznać, że kolejne ataki piechoty podczas pierwszej wojny światowej na karabiny maszynowe, które były niczym innym jak rzezią były efektem tego, że dowódcy 'widzieli szansę na zwycięstwo' - możemy, ale dziwnym trafem wszyscy są zgodni, że taka taktyka była najgłupszym z możliwych rozwiązań...
...mija dzieściakilka lat i dowódcy powstańczy wysyłają po idealnie płaskich pasach startowych żołnierzy do ataku na stanowiska niemieckie wyposażone w broń maszynową rozmaitych kalibrów...
my znamy pewne fakty, a oni nie? tak, bo Komorowski zdecydował o powstaniu sam, nie wysłuchując np. oficerów wywiadu, którzy meldowali o tym, że wojska radzieckie nie są szpicą natarcia, ale osłoną lewego skrzydła i nie ma szansy na ich pomoc podczas walk o miasto - ten błąd w rozpoznaniu, w decyzji wodza naczelnego powstania zaowocował do pewnego stopnia mitycznym 'staniem na pradze' wojsk radzieckich, a także uniemożliwił ich rzeczywistą interwencję;
powodem, dla którego dowódcą był Komorowski, a nie Antek Rozpylacz było to, że pan generał miałwiększe doświadczenie i znał się na walce; spoczywałą na nim odpowiedzialność za wszystkich podległych żołnierzy i w takiej sytuacji nie można tłumaczyć błędnych decyzji nieznajomością faktów i realiów - dowodzenie to nie tylko splendor, ale i odpowiedzialność, a takie posunięcia okołopowstaniowe to dla mnie ewidentne błędy
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Louen » pn 09.08.2004 13:29

oh oczywiście, że dowódca musi być przewidujący... może nawet dokładnie przewidzieć swoją przyszłą porażkę, ale przed bitwą to jest tylko jedna z opcji... faktycznie może dzięki temu w jakiś sposób się zabezpieczyc przed klęską, ale asekuracja nie jest zawsze wskazana i niestety tak jak pisałem wcześniej, aby osiagnąć sukces trzeba czasem zaryzykować, znając nawet tego konsekwencje w przypadku przegranej...
co do ataku na lotnisko to jesteś pewien, że tylko takie były założenia? biegnij a może sie uda? czy możliwe było, że jednak skończyło się tak przez to, że coś nie zostało zrealizowane, coś nie poszło tak jak miało i skończyło się tragedią i rzezią... być może było tak jak pisałeś, że był bezmyślny i bezsensowny rozkaz, a być może było troche inaczej i pominąłeś jakis szczegół, o którym poprostu nie możesz wiedzieć... BYĆ MOŻE... ja właśnie zakładam to "być może" bo wierzę w to iż historie i fakty nie są przedstawiane obiektywnie i w sposób pełny - z różnych przyczyn, nie ważne z jakich, ważne że przez to są przekłamane, dlatego nie podejmuje się oceny, oczywiście Ty Alganothornie możesz mieć całkowitą rację i mozliwe, że było tak jak pisałeś i twoje źródła dają tą pewność, ale ja jestem człowiekiem pełnym wątpliwości...
generał Komorowski co prawda podjął sam decyzję o wybuchu, ale uzyskał zgodę i akceptacje, rządu tymczasowego, a co za tym idzie liczył dość mocno na pomoc aliantów, zaopatrzenie, jakieś wsparcie lotnicze... co do Armii Czerwonej to z tego co wiem (choć wiedza moja jest raczej powierzchowna w tym temacie) to powstanie warszawskie miało uniemożliwic tejże armii wyzwolenie naszej stolicy, tzn. Rosjanie mieli wkroczyc już do Warszawy wolnej, bedącej w rękach Polaków... to był chyba jeden z motywów wybuchu powstania... co do rozpoznania to różnie z nim bywa, nie wykluczone iż inny, błędny meldunek mógł rowniez zaważyc na tej tragicznej, jak się okazało, decyzji.
jeśli chodzi o "fakty i realia" to nadal twierdzę, że nie mógł gen. Komorowski wiedzieć wszystkiego... nawet przy swoim doświadczeniu i umiejętnościach... my jesteśmy mądrzy równiez daletgo bo wiemy co się wydarzyło, ale niekoniecznie wiemy jak miało być... a czasami to może uspawiedliwić pewne motywy... my mamy pełny obraz sytuacji, zgromadzony i porządkowany przez lata, dysponujemy informacjami zarówno od strony niemieckiej jak i polskiej czy rosyjskiej, dlatego wiemy również to co dla tamtych ludzi było tajemnicą lub przypuszczeniem...
za porażki odpowiadają dowódcy - tak jest, oni sami o tym wiedzą... ale to najprosztrze i nie zawsze sprawiedliwe rozwiązanie...
wzorem dla mnie są zimą misie...
Awatar użytkownika
Louen
Rycerz
Rycerz
 
Posty: 412
Rejestracja: wt 02.09.2003 9:28
Lokalizacja: Łódź

Postautor: Tyhagara » pn 09.08.2004 14:26

Lepiej jest robić coś, niż nic nie robić. Pod warunkiem, że to coś, nie szkodzi. W tym wypadku postanowiono walczyć o niepodlegość, co samo w sobie jest celem szczytnym, a w pewnym sensie obowiązkiem. To jak walczono i czy ta walka przyniosła jakiś pozytywny efekt, to już inna sprawa.
Tyhagara
Paladyn
Paladyn
 
Posty: 704
Rejestracja: ndz 11.01.2004 15:30

Postautor: Alganothorn » pn 09.08.2004 15:00

bezpośrednie przyczyny wybuchu, przynajmniej te powszechnie podawane, to:
- wrzenie w mieście (i prawdopodobieństwo samoistnego podjęcia walki przez uzbrojonych przyszłych pwostańców)
- zbliżenie się wojsk radzieckich i chęć powitania ich w mieście już wyzwolonym
- zarządzenie niemieckie o konieczności zgłoszenia się 100 tys. młodych mężczyzn do prac fortyfikacyjnych itp, itd; zarządzenie zbojkotowano, liczono się z konsekwencjami;
ale jak się bliżej przyjrzeć, to:
- pierwszy punkt wyraźnie wskazuje na to, że dowódcy nie panowali w pełni nad podległymi jednostkami - w przypadku armii, nawet podziemnej, jest to wyjątkowo niebezpieczna sytuacja; żołnierz to przede wszystkim jednostka wykonująca rozkazy, podejmowanie decyzji o wymiarze strategicznym (taktycznym w sumie także) pozostawia się w wojsku dowódcom
- drugi punkt to ewidentna pomyłka Komorowskiego; gdyby przyjął swojego szefa wywiadu, gdyby decyzję o wybuchu powstania podejmowano w godzinę później, takiej decyzji by nie było...dlaczego? bo człowiek ów speszył zameldować, że to nie szpica radzieckiego natarcia, ale osłona lewej flanki i Rosjanie nie wejdą do Warszawy, ani walczyć o nią nie będą przez najbliższy czas...
- trzeci powód jest kwestią otwartą: trudno spekulować jakie byłyby losy ludzi z niemeickich list, gdyby nie wybuch powstania - w dużej mierze na dwoje babka wróżyła, jak to się popularnie określa...
to, czy lepiej robić, czy nie robić, zależy w dużej mierze od filozofii życiowej i mentalności danego człowieka: mnich buddyjski, praktykant zen i powstaniec mają na ten temat odmienne zdanie i każdy ma rację, bo...każdy pozostaje w zgodzie ze swoimi przekonaniami;
należy podziwiać bohaterstwo żołnierzy walczących z okupantem, ale nie można nie zadawać sobie pytania dlaczego tylu z nich zginęło i dlaczego ginęli w takich okolicznościach;
nie mam żadnych wątpliwości, że decyzję o wybuchu powstania podejmowano w przeświadczeniu, że to jest najlepsze rozwiązanie - nie zmienia to jednak w niczym faktu, że uważam, że takie decyzje powinno się podejmować z większym namysłem i po wnikliwej analizie sytuacji, czego, moim zdaniem, nie zrobiono właściwie
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Louen » pn 09.08.2004 15:21

chciałbym jeszcze wtrącić dwie rzeczy:
to, że od decyzji do wybuchu powstania minęło kilka dni, więc decyzję można było zmienić skoro raporty były tak nieprzychylne...
ale prawda jest tez taka, że pozostałe wymienione przez Ciebie okoliczności na pewno mocno determinowały Komorowskiego... i być może z wojskowego punktu widzenia wiedział, jak marne ma szanse, ale był zmuszony sytuacją jaka wtedy panowała w Warszawie...

piszesz Alganothornie o tym, że mogły być decyzje podejmowane z większym namysłem i po wnikliwej analizie sytuacji... no mogło nie być na to czasu, mogło nie być możliwości... to nie były komfortowe warunki...
choć być może na ich miejscu ktoś inny by się sprawdził lepiej...
wzorem dla mnie są zimą misie...
Awatar użytkownika
Louen
Rycerz
Rycerz
 
Posty: 412
Rejestracja: wt 02.09.2003 9:28
Lokalizacja: Łódź

Postautor: Alganothorn » pn 09.08.2004 15:39

Louen>
chciano zmienić decyzję, ale nie można było zatrzymać mechanizmu zawiadamiania poszczególnych grup - pamiętaj, że to nie epoka telefonów i netu, kiedy wysyłasz informację i po sekundach dociera ona do odbiorcy - tutaj trwało to dłużej, ponadto konspiracja uniemożliwiła wszelkie próby zatrzymania rozkazu; taka decyzja była nieodwołalna...
pozdrawiam
ps. powody, które wymieniłem, były jak najbardziej najważniejsze - problemem jest jednak to, jakie miały znaczenie faktyczne, o czym można się było przekonać choćby zwołując zwyczajowe zebranie (Komorowski miał podjęć decyzję o wybuchu powstania sam, pomijając konsultacje ze współpracownikami - w tym szefem wywiadu...)
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Tullaris » pn 23.08.2004 18:43

Mam w rodzinie osobą która brała udział w powstaniu i nadal żyje ...
Pytana o powstanie odwraca głowe i nie chce nic mówić - raz powiedział tylko że to było w innym życu i nie chce do tego wracać. Co chwile giną przyjaciele rodzina , inni walczący , nie można uciec , brak jedzenia amunicji , środków medycznych ... jednym słowem horror. Bedąc słuchaczem lub osobą czytającą ogarnięty zdziwieniem i brakiem zrozumienia dla bestialstwa hitlerowców. jeśli chodzi o to czy moim zdaniem dobrze że powstanie się odbyło nie moge jedno zancznie powiedziec tak lub nie , jak powiem tak to widze twarz prababki i w jej ozcacg te wszystkie wydarzenia śmierć tych ludzi i myśle że było nie potrzebne - z drugiej strony oceniając to bez emocji potrzebna była manifestacja polskości i próba zdobycia najbardziej cenionej przez Polaków rzeczy jaką jest niepodległość.
Stan : "Oh my God! They killed Kenny"
Kyle : "You bastards!"
Awatar użytkownika
Tullaris
Pretorianin
Pretorianin
 
Posty: 70
Rejestracja: czw 10.04.2003 18:25
Lokalizacja: Cynazja

Postautor: Browning » ndz 14.11.2004 0:03

JA w rodzinie również mam (miałem) osoby które brały udział w powstaniu albo przeżyły drugą wojnę światową. Mimo wszystko nie rozmawiamy zbyt często o tym. Ale ostatnio poznałem grupę powstańców (starsi ludzie) i oni po prostu pragną głosić światu o tym co wtedy było ponieważ uważają to za niezmiernie ważne aby młode pokolenie coklwiek o tym wiedziało. Zawsze byłem ciekawy jak czuli się ludzie w tamtym okresie ponieważ nie przeżyłem tego, ale dla tych ludzi na pewno była to wielka tragedia. Swoją drogą to szkoda że w powstaniu zginęło tylku ludzi, a stołeczne budynki zostały zniszczone, ale to była dla Warszawy/Polski przysłowiowa brzytwa bo nie mogła liczyć na wsparcie ( no dobra oprócz tych marnych zrzutów). Przynajmniej teraz urosło to do rangi mitu i wielu ludzi godnie obchodzi wyczyny chwalebnie poległych uczestników tamtych walk.
"Soldiers never die, they just go to hell to regroup"

Obrazek
Awatar użytkownika
Browning
Najemnik
Najemnik
 
Posty: 76
Rejestracja: pt 12.11.2004 19:06
Lokalizacja: Warszawa


Wróć do Offtopicownia

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 10 gości