Strona 2 z 5

Post: pn 21.06.2004 15:58
autor: Breja
Ruda Wóda Na Myszach pfuuuuuj , błeeeee , chyba jeszcze nie jestem wystarczajaco stary jak na ten trunek :D
Z ostatnich odkryc polecam gorąco wódke "żołądkową".
Do niedawna byłem święcie przekonany że to jest jakieś gorzkie świństwo o posmaku lekarstwa a tymczasem...
Można łoić z gwinta bez popitki bardzo duże ilości 8)
Oczywiście łoić z gwinta bardzo duże ilości bez popitki mozna tylko i wyłącznie przy specjalnych okazjach takich jak: zdany b. trudny egzamin , narodziny dziecka itd

No i White Russian , dla mnie drink numero uno!!!!
wóka+mleko+calhua(nie wiem jak sie pisze kalua, nigdy sobie tego nie kupiłem . kosztuje 100złoty za pół litra)
Jesli ktoś wie jaka postac filmowa zapijała sie tym drinkiem toma u mnie wielkiego plusa :wink:

Post: pn 21.06.2004 19:47
autor: Alganothorn
zawsze uważałem, że picie drinków to porażka: dobry alkohol jest dobry sam, bez rozcieńczania, dodatków itp, itd...
to samo z popijaniem wódki - bezsensowny pomysł, ale swoją drogą przyjemnie popatrzeć jak zachowują się ludzie nie przywykli do picia bez zmieniacza smaku...
:-)
pozdrawiam

Post: pn 21.06.2004 20:06
autor: Breja
Alganothorn pisze:z
to samo z popijaniem wódki - bezsensowny pomysł
pozdrawiam


Wódki jeśli jest w kieliszku i jeśli jest zimna nie popijam nigdy.
Ale ja mówiłem o łojeniu dużych ilości z gwinta :wink: a takiego wyczynu moge dokonac jedynie z żółądkową 8)

pozdro

Post: pn 21.06.2004 20:15
autor: Alganothorn
Breja pisze: Wódki jeśli jest w kieliszku i jeśli jest zimna nie popijam nigdy.
Ale ja mówiłem o łojeniu dużych ilości z gwinta :wink: a takiego wyczynu moge dokonac jedynie z żółądkową 8)

ja nie mówiłem o dużych ilościach...
...choć 'duża ilość' jest kwestią dyskusyjną
;-)
co w niczym nie zmienia faktu, że zdania nie zmieniam:
Alganothorn pisze:to samo z popijaniem wódki - bezsensowny pomysł
pozdrawiam

:-)
pozdrawiam

Post: wt 22.06.2004 9:09
autor: Jakub Cieślak
Różne były moje przygody z polską tradycją wódkową i szczerze mówiąc nie mam czego wspominać. Oczywiście wyśmienite Finlandie, polskie szpetne czyste i żołądkowa była grana. Drinki, picie na czysto. Tak czy siak wniosek jest mój jeden: pić wolę dla smaku, a nie efektu. A wódka jakoś nie funkcjonuje u mnie jako smakołyk.

Post: wt 22.06.2004 9:23
autor: Alganothorn
i widzisz JC, sęk w tym, że rzadko można trafić dobrą wódkę, która może smakować...
problem np. taki, że idziesz do 'znajomego', który Ci mówi, że nie warto kupować przez najbliższe 3 miesiące Bolsa ani Finlandii, bo poza etykietką niewiele mają wspólnego z oryginałem;
aha, obsłużony został takim 'towarem' prawie cały kraj, więc stwierdzenie 'z dobrego sklepu' też nie ma racji bytu...
to, że takie osoby mają trunki sprowadzane z pominięciem akcyzy, które są rzeczywiście lepszej jakości w porównywalnej cenie to inna bajka, ale i tak sprawiło to, że jakoś wolę kupować poza granicami (tiaaa, oszukuję się, że takie 'akcje' to specyfika polska), a że pijam bardzo rzadko i niewiele, to i problemu w tym nie ma;
a dobra wódka jest smaczna - ba, nawet dobra bywa rakija, chociaż 95% rodaków kojarzy się z badziewnym syfem wypalającym cały przełyk i skręcającym trzewia...
wniosek jeden: alkohol, jak i wszystko inne, trzeba umieć kupować
;-)
pozdrawiam

Post: wt 22.06.2004 9:26
autor: -WasyL-
Ja po moich doswiadczeniach na Litwie calkiem zmienilem zdanie o wodce ,pilem do tej pory rozne swinstwa a takiego jak litewski "Ginas" nigdy wczesniej i mam nadzieje nigdy wiecej. Jak przypominam sobie smak tego czegos co mialo zaledwie 60% to mi sie kojazy z zapachem hmm mokrego siana ? albo plesni ^^
tak samo jak zawsze wczesniej staralem sie unikac wodki w plastyku a tam w pierwszym leprzym sklepie moj kumpel kupil ja w opakowaniu plastykowym ktore wygladalo jak przezroczyste opakowanie od jogurtu i miescilo rownowartosc mniej wiecej 2 kieliszkow...
Takich rzeczy nie pozna zapic ,to mozna tylko zajesc lub zwrocic. Btw obydwu wymienionych wyzej wynalazkow nie polecam i w pelni zgadzam sie ze zdaniem przedmowcy : trzeba patrzec co sie kupuje i umiec to robic :P
Miod pitny RoX :wink:

greteengs

Post: wt 22.06.2004 9:38
autor: Alganothorn
z miodów mam w tym momencie tylko dwa:
dwójniak 'Polonez', w sumie nic specjalnego i jak ktoś lubi miody to może spokojnie sobie darować (jak ktoś nie lubi, to tym bardziej; trzymam go jako półprodukt grzańcowy ;-) )
trójniak 'Bernardyński', całkiem zacny, gustowne laki i plecionki, a i smak przyzwoity...
za wschodnią granica jest kraina tysiąca i jednego wynalazku; to, że spędziłem tam swego czasu kawałek życia zaowocowało ciekawymi doświadczeniami i przekonaniem, że tak dobrego napitku, jak rosyjski cydr nie ma nigdzie; dosłownie - nigdzie nie spotkałem nic ani odrobinę przypominającego ten smak...najbliższy był cydr 'oryginalny', ale tamten nieco mocniejszy i nieco bardziej 'chropowaty'
;-)
polecam, zupełnie szczerze polecam
pozdrawiam

Post: wt 22.06.2004 10:03
autor: Wotan
najlepszy jest półtorak rycerski:-)

a btw Breja -> białbym rosjaninem toż się zapijał przez pół filmu sam Big Lebowski:-)

Post: wt 22.06.2004 10:34
autor: Jakub Cieślak
-> Algu, gdziekolwiek kupię wódkę, będzie to wódka. Produkt, do którego mnie nie ciągnie. Kwestia gustu i koniec.

Post: wt 22.06.2004 10:44
autor: Alganothorn
Wotan - kwestia gustu, swego czasu wolałem dwie jedynki, niż jeden półtorak :-)
JC - wyrobienie sobie opinii o wszystkich whisky/ey na podstawie produktu pt. 'dark horse' jest równie dobre, co wyrobienie sobie zdania o wódkach na podstawie np. chrzczonego bolsa...nikogo nie mam zamiaru namawiać, a już na pewno do wódki, po prostu pokreślam fakt, że ciężko trafić naprawdę przyzwoity produkt...
pozdrawiam

Post: wt 22.06.2004 11:04
autor: Jakub Cieślak
Nie mówmy, proszę, o wódkach typu Bols, polski Smirnoff, Premium, czy produkty klasy Lodowej. Wierz mi, miałem możliwość próbować każdej klasy wódki. Tu nie chodzi o jakość produktu, ale o jakość doznań smakowych. Ja lubię sączyć alkohol, a wódka nie jest raczej "sączalnym" alkoholem- nie w polskiej tradycji.

Post: wt 22.06.2004 11:36
autor: Alganothorn
JC>
ja rozumiem, że piłeś każdej klasy wódkę w każdy możliwy sposób i Ci nie podeszła;
ja pijałem wódkę rosyjską, bodajże kryształową (krystalicznaja) sącząc, nie czując żadnego palenia w gardle i nie czując żadnych skutków ubocznych na poziomie głowy - alkohol poszedł 'w nogi', jak to się popularnie mówi...akurat problemów z tym nie było w moim przypadku, ale parę osób nie znało takiej alternatywy i skoro nie czuli szumu we łbie, to lali więcej, niż powinni i trzeba było ich...zostawić
;-)
nigdy w Polsce nie spotkałem tej wódki, sprowadzali ją znajomi z Krymu, albo i dalej - z Tamania i to chyba najlepsza wódka jaką piłem w życiu;
nigdy nie przejmowałem się 'kulturą picia'; owszem, przyjmuje się, że wódka służy do upijania się, a nie smakowania - ja lubię smak naprawdę dobrej wódki, a że nie mam okazji takiej pijać to inna bajka - ale wiele sobie z tego nie robiłem;
tak samo jeśli chodzi o kwestię pasowania bądź nie wina do potraw - preferowałem postawę, która dopiero kilka lat temu zdobyła popularność i nie zmienię pewnie tego jak przestanie być modna...albo 'trendy'
;-)
zmienię, jak mi przestanie odpowiadać
:-)
w polskiej tradycji, jeśli do niej się odwołujemy, nie ma 'sączalnego' alkoholu: każdy wlewało się w siebie aż do poziomu upojenia; to, że łatwiej jest znaleźć 'sączalny' miód, piwo, wino czy koniak nie zmienia sytuacji, że dobrą wódkę można spokojnie sączyć
ale to tylko moje zdanie
;-)
pozdrawiam

Post: wt 22.06.2004 13:15
autor: Breja
Wotan pisze:a btw Breja -> białbym rosjaninem toż się zapijał przez pół filmu sam Big Lebowski:-)


Dude maaaaaaaaan , just call him Dude ;-)

Post: śr 23.06.2004 22:15
autor: Breja
w sumie to powinienem dac to do linków ale tu tez dobrze pasuje

http://www.wagenschenke.ch/

potrenujecie lepiej , nie ma to jak dobry symulator :wink:

ja miałem 77 m :mrgreen:

Clubbing ,drink'n'dance... itd. itp.

Post: pn 28.06.2004 12:00
autor: -WasyL-
Udzielily mi sie juz wakacje i przyszedl mi do glowy temat z cyklu "czy forumowicze/eRPeGowcy robia to i tamto ?" a ze lubie podkopywac dziwne stereotypy o fantastach i ludziach grajacych w RpG mam pytanko (moim zdaniem pasuje ono do tego tematu a nie oplacalo sie zakladac osobnego topicu)
Czy i do jakich klubow ,pubow ,barow dyskotek itp. uczeszczaja forumowicze ?? mile widziane bedzie rozwiniecie wypowiedzi o to co najbardziej lubicie ,klimat ,muze i oczywiscie napitki...

Ps. Sorr za niewielkiego offtopa ale i tak niewiele sie tu ostatnio dzialo :wink:

greteengs

Post: pn 28.06.2004 12:31
autor: Avathar
Hmm.. no powiem Wam, ze przez jakiś czas chodziłem do Jazz Clubu w Gdyni. Niestety to chodzenie ograniczało sie do siedzenia i słuchania muzyki. Bar jest od 21 lat. Chamstwo!! A więcej Jazzowych miejsc w Gdyni nie znam (chociaz pewnie są :) ). Jazz rządzi :D

Ale to nie znaczy, ze od czasu do czasu nie jest fajnie iść wyszalec sie przy zwykłym technaiczu :D

Pozdrawiam

Post: pn 28.06.2004 21:03
autor: Breja
no to jest offtopic co prawda , ale też sie wypowiem , najwyżej któryś z naszych miłych modów przytnie temat i załozy nowy :wink:
Ja jestem stałym bywalcem klubu bagdadcafe w Łodzi.
Mysle że ludzie z Łodzi wiedzą co to i gdzie to.
Taki miły klub połozony z daleka od Pietryny , z bardzo przyjazną atmosferą (no violence i są tam mili panowie którzy o to dbają) i ludzmi na poziomie.Szczególna lokalizacja(wspomniane już wczesniej oddalenie od Piotrkowskiej , oraz bliskość wielu różnych uczelni:uniwerek , medycyna , WSHE) powodują naturalną selekcje.Praktycznie brak żuli , prostaków , agresywnych kolesi , i dzieciaków.
W piatek i w sobote sa zawsze jakieś imprezy: zazwyczaj housowe , hip-hop/R'n'B i lub electro.
Gorąco polecam.
No jak nie tam to jeszcze zostaje Łódź Kaliska , takie rykowisko sie zrobiło ostatnio z tego miejsca , ale jest znośnie.No i przychodzi tam masa ludzi , zawsze można kogoś spotkać, czesto są to miłe niespodzianki , a jak niemiłe to mozna pójśc na inne pietro.

pzdr

Post: śr 30.06.2004 15:39
autor: Alganothorn
jestem nudny i nie bywam;
wyjątek dla pubu 'Cork' i cydru jaki tam serwują, ale wieeeki nie byłem...
pozdrawiam

Post: śr 30.06.2004 19:19
autor: Hifidelic
Też jestem nudny i nie bywam, wolę napić się piwa na łonie natury :)

Post: pn 14.02.2005 16:35
autor: Gvynbleid
Czy ktoś z was pił kiedyś Irish Whiskey i do jakiej grupy Whisky czy też Whiskey jest jej najbliżej :?: Ciekaw jestem bo to jedyna odmiana 'rudych' której nie miałem jeszcze okazji kosztować a smaczki mam przeogromne :wink:

Post: pn 14.02.2005 17:14
autor: Alganothorn
wiekszości znanych mi whiskey jest najbliżej do blendów, przy czym nie są takie 'płaskie' jak np. czerwony Walker czy (nieco mniej, ale zawsze) podstawowy Ballantines;
Jameson zdecydowanie najciekawszy z 'podstawowych rudych' (czyli klasyki: Danielsa z bourbonów, czerwonego jasia, ballantinesa z blendów itp) - po części dlatego, że każda przyzwoita whiskey jest trzykrotnie filtrowana, a nie dwa czy nawet raz;
najbardziej mi podeszła z whiskey Paddy, po części pewnie z racji butelki (;-) ), po części z tego, że jest dla mnie wyrazistsza niż Jameson;
rzecz jasna to są subiektywne wrażenia i nie jest poparte regularnym raczeniem się większym spectrum trunków
:-)
pozdrawiam

Post: pn 14.02.2005 17:27
autor: Gvynbleid
To dobrze bo blendy to jest to co lubię, niestety single są jak dla mnie za ostre i musiałbym je pić z toną lodu :wink: , aromat dymu jest najwyrazistrzy ale ta ostrość to jest coś czego nie potrafię przejść, może z czasem (w miarę starzenia) polubię taki hardcore ale póki co wolę delikatne uniwersalne scotch blended malt whisky.

Wotana będzie trzeba namówić na import :D

Post: wt 15.02.2005 9:14
autor: Alganothorn
jak uda ci się upolować single malt whiskey, zobaczysz jaka jest różnica i na tym polu - mi akurat bliżej do blendów irlandzkich i single maltów szkockich, ale skoro Ty masz na odwrót, to może owo 'na odwrót' ma wymiar kompleksowy
:D
blendy są dobre, ale jak dłużej poleżą i przejdą aromatem beczek, 10 lat to okolice minimum
;-)
pozdrawiam
ps. i to jeden z tych powdów, dla których za często nie pijam :D

Post: pt 04.03.2005 9:22
autor: Alganothorn
info dla miłośników blendów:
Johnnie Walker zielony w końcu pojawił się w naszym kraju
:-)
jako, jak dobrze pamiętam, 15-o latek plasuje się między czarnym a złotym, dla chętnych jest na pewno (no, wczoraj był ;-)) w Fine Wina & Spirits w stolicy przy Kredytowej;
nie mam pojęcia jak smakuje, jakoś mało mnie to interesuje
:D
pozdrawiam

Post: pt 04.03.2005 17:07
autor: Gvynbleid
Poszperałem i doszedłem dlaczego single dla mnie były za ostre - okazało się że rozcieńczanie wodą jest całkiem naturalną rzeczą - stężenie 40% i powyżej po prostu paraliżuje kubki smakowe (lód też), a w przypadku whisky mamy jeszcze ogień w ustach przy którym wódka jest łaskotaniem. Tak więc zacznę polowanie i degustację jak należy :wink:

Zielony walker jest już na rynku od paru miesięcy, ostatnio miałem okazję spróbować w Guinesie - niebo w gębie (zwłaszcza że dostałem dzbaneczek wody - jak kultura nakazuje) - pozycja warta poświęcenia dłuższej uwagi bo to prawdziwa whisky. Zielony to tzw. pure malt albo inaczej vatted whisky - czyli mieszanka maltów z różnych destylarni (bez żadnego kupażowania jak w blendach). Na prawdę dobra alternatywa gdy z różnych powodów nie możemy nabyć singli.

Post: pn 07.03.2005 9:44
autor: Alganothorn
nie wiedziałem, że zielony jest u nas już od dawna - jeszcze miesiąc z kawałkiem temu skarżono się przy mnie na importera generalnego, że nie dostarczył zamówień z początku roku, a po knajpach/ pubach nie łażę, więc i tego typu wieściami nie dysponuję;
w każdym bądź razie już jest nie tylko 'na miejscu', ale i 'na wynos'
;-)
swoją drogą Gvyn: co oznacza 'mieszanie, ale bez kupażowania'?
z resztą przy cenie Green Label lepiej albo uzbierać np. na Single Malt Ballantines (rarytas, każdemu, komu się zaproponuje oczęta wyjdą z orbit ze zdziwienia ;-)), albo na jakiegoś 'rasowego' single malta, masówka mnie nie rajcuje
:D
pozdrawiam

Post: pn 07.03.2005 15:21
autor: Gvynbleid
Kupażowanie to proces mieszania whisky słodowej z gorszej jakości whisky zbożową, w efekcie powstaje blend; te w której zawartość malt whisky jest większa to tzw. whisky de luxe (Johnie Walker Black Label, Chivas Regal - ogólnie pic na wode w fajnej buteleczce, troche bardziej wyraziste od zwykłego blenda, ale nie umywające się do jakiegokolwiek singla :wink: , słowem wyrzucony pieniądz)
Single malt jest mieszana z whisky słodowej w obrębie jednej destylarni (po prostu z różnych beczek danej wytwórni).
Zielony Johnie Walker to też whisky słodowa ale mieszana z whisky słodowych z różnych destylarni.
Jest jeszcze coś takiego jak single cask - czyli whisky z jednej wybranej beczki - najwyższa arystokracja, niestety nie miałem nigdy okazji kosztować bo ceny zaczynają się od 400 - 500 funtów w góre i nawet w srefach bezcłowych nie można dostać, pozostaje jedynie Szkocja :D

Post: wt 08.03.2005 9:58
autor: Alganothorn
można upolować single cask w wolnocłówce - na pewno był Auchentoschan single cask na lotnisku w Sofii 3 albo 4 lata temu; polowanie to też zmienianie rewirów łowieckich
;-)
co do traktowania de luxe'ów jak zmarnowane pieniądze to akurat bym się nie zgodził - to po prostu kwestia gustu, dla mnie kupowanie blendów to marnowanie pieniędzy, lepiej kupić za to lepsze wino albo odłożyć na single malta
:-)
pozdrawiam

Post: czw 17.11.2005 8:43
autor: Alganothorn
tylko w ramach przypomnienia: rusza dziś Beaujolais Nouveau
:-)
tegoroczny Duboeuf sprawia wrażenie ejszcze bardziej 'surowego' od ubiegłorocznego, czym jeszcze bardziej podkreśla wyjątkowość młodego wina...
wiem JC, komercha, ale za to całkiem sympatyczna, raz do roku można kilka butelek komerchy wypić, prawda?
;-)
z, nomen omen, innej beczki: winne wojaże doprowadziły do Andegawenii, Langwedocji, a także kilku ciekawych reserve z Bułgarii - wiele z tego dzięki tegorocznej edycji przewodnika po winach Europy ('Wina Europy 2005/2006'), polecam
:-)
pozdrawiam

Post: czw 17.11.2005 8:51
autor: Jakub Cieślak
Ja po prostu wolałbym święto Imiglykosa :D
Albo najlepiej Shiraza, który obecnie u mnie jest na topie. Cieszę się donosząc, że niedalekie mi Tesco bardzo poprawiło się w winach i mam teraz w czym przebierać.

Opowiedz coś o tym świecie przewodnikowym, bo poza tym, że poczytałeś o fajnych winach, to trzeba je jeszcze odszukać i zakupić. Wydaje mi się, że polski rynek win jest coraz lepszy i dostawcy naprawdę przedstawiają nam odpowiednią reprezentację win całego świata. Jednak tylko Ty mając przykładowo taki przewodnik i porównując to, co on proponuje z tym, co jest u nas do dostania, możesz ocenić, jak się ma nasz rynek.

Post: czw 17.11.2005 9:15
autor: Alganothorn
nasz rynek ma się źle;
brakuje mi całej masy win, całą masa win jest u nas o wiele droższa, niż w innych krajach europejskich, co kończy się mało fajną konstatacją, że wybór mamy ograniczony wbrew własnej woli...
to tyle z punktu widzenia pesymisty
;-)
optymista napisze, że mamy niezły 'Magazyn Wino', że mamy rokrocznie pojawiający się przewodnik duetu Bieńczyk - Bońkowski, który jest bardzo rzetelnym źródłem wiedzy (jak dla mnie znacznie lepszym od osławionego Parkera nawet, ale to opinia profana ;-)), że pojawiają się nie tylko sklapy z winami, ale i winiarnie, gdzie można wychylić kieliszek Riojy, na której butelkę najzwyczajniej w świecie jeszcze długo nie będzie mnie stać...no i, rzecz jasna, wybór win w super i hipermarketach się nieustannie poprawia, co akurat cieszy mnie chyba najbardziej (odwiedziny sklepów 'branżowych' to jedno, a polowania pomiędzy szukaniem jogurtu a filetów na obiad to drugie :-))
:-)
jak więc jest? powiedzmy, że idzie w dobrą stronę...
jeśli chodzi o szczepy, to chwilowo orbitujemy wokół Cabernet Sauvignon z wycieczkami kupażowymi (z Shiraz/Syrah/ Merlot, Cabaernet Franc itp, itd), jest całkiem miło, kilka fajnych win można ustrzelić, z zacnymi apelacjami (francuskie AOC, całkiem przyjemne, poniżej 20 pln to rzadkość, ale już nie wyjątek);
jeśli chodzi o przewodnik, to mam wrażenie, że mniej niż 20% opisywanych win jest u nas dostępnych, a już zwłaszcza w przypadku półki średniej i niższej; to, co jest jednak bardzo dobre, to charakterystyki regionów i namiary na wytwórców, w przypadku znakomicie opisanej Grecji (pierwszy raz widzę tak dokładnie opisany winiarsko ten kraj, na stronie greckiego stowarzyszenia producenta win nie ma tylu informacji) są to informacje bardzo przydatne dla osób planujących jakieś wojaże
;-)
pozdrawiam

Post: czw 17.11.2005 11:49
autor: Jakub Cieślak
Rozumiem, że te orbitowanie wokół Cabernet to w sensie, że czystego Cabernetu nie pijacie, tylko mieszanki z innymi szczepami. Samego czystego Cabernetu jakoś nie wielbę potwornie, dość sympatyczne można utrafić i to zewsząd, tylko nie z Francji (chyba, że jakaś naprawdę wyższa półka, której po prostu jeszcze nie ruszam, bo nie chcę zasmakować w czymś, co może mnie zruinować :D). Shiraz/Syrah- znalazłeś gdzieś wyjaśnienie tego rozdwojenia nazw?- to wciąż szczep, który wg mnie broni się jako samodzielne zjawisko jak i uzupełnienie innych szczepów.
Całkiem ciekawe też jest Carmenere, choć może nie wybitne.
Swego czasu zwiedzałem też półki win z regionu Mendoza (który niegdyś omyłkowo brałem za rodzaj szczepu...), który ma swoje charakterystyczne smaki. Tu też kilka smaków mi podpasowało.
Bardzo ciekawy, choć kompletnie przypadkowy wybór win oferują sklepy sieci Belweder. Można tam utrafić wina, których nie sposób uświadczyć w innych, bardziej specjalistycznych sklepach. Problem w tym jednak, że Belweder obrał bardzo dziwną strategię i nie bawi się w przyjmowanie kart płatniczych, co mnie osobiście się nie podoba.
Greckie wina nie mają zapewne wciąż uznania pośród autorytetów świata winiarzy. Coś mi się zdaje, że przewodnik Twój musi być skierowany raczej do ludzi chętnych poznania świata win i napisany przez ludzi, którzy nie chcą nikogo uczyć snobizmu i swojego sposobu myślenia o świecie win. Ot, po prostu pokazują, co ten świat ma ciekawego do pokazania. Chętnie przy okazji zajrzę do tej książki.

Post: pt 18.11.2005 16:52
autor: Jakub Cieślak
W ramach festiwalu Bożola dokonałem słusznej demonstracji własnych smaków i uraczyłem się z bliskimi: wspomnianą Rioją, kalifornianem i shirazem.
Na pierwszy ogień poszła Rioja "Roca Morino" (ok.20pln). Zapewne w tej cenie nie znajdzie się porządnego przedstawiciela tego gatunku, jednak ten model to przyjemny przedsmak. Zwraca uwagę, że- nie będąc wcale mocnym winem- bardzo uderza w głowę. Smak określiliśmy jako "mocno winny, mało owocowy".
Potem wypróbowaliśmy kalifornijski Cabernet Sauvignion (bez domieszek) "Gray Fox"- coś genialnego! Muszę przyznać, że dawno nie trafiłem w tak smacznego Caberneta. Smak mocno pożeczkowy, głęboki, bardzo w moim guście.
Na koniec "Quay Landing", australijski shiraz. Duże rozczarowanie. To, czego oczekuję po tym gatunku, nie znajduje się w butelkach tej marki. Widać, dobry shiraz nie może kosztować poniżej 20pln.

Post: pt 18.11.2005 23:19
autor: Alganothorn
a ja, jak wspominałem, krążę wokół rozmaitych wariacji na temat 'sowiniona', solo i w kupażach;
szczególnie godne polecenia są znakomite wina z serii Oriachovitza, najlepsze produkty bułgarskie jakie piłem u nas; próbowaliśmy już tak reservy, jak i gran reservy, gołe cs, jak i kupażowane z merlotem i wszystkie były bardzo dobre; co więcej, mają zacną cenę (można upolować koło 20 pln), a oceny branżowe są w ich przypadku bardzo pochlebne...
Shiraz/Syrah - przyjęte jest, z tego co zdążyłęm zauważyć i się dowiedzieć, żeby tej pierwszej wersji używać w odniesieniu do Nowego Świata, a drugiej - Starego, ale nawet choćby Trivento argentyński w niższej klasie używa Shiraz, w droższych - Syrah...może uznali, że Syrah nobilituje?
;-)
z ciekawostek, bardzo zacnie wypadają ostatnio wina z Minervois, nieco mniej ciekawie te z pobliskiego Corbieres (Langwedocja), a do polecenia, dla chętnych, Anjou Rouge jako przedstawiciel win z Andegawenii w przyzwoitej cenie i z klasową apelacją AOC (przyzwoita, to koło 20 pln za AOC - bardzo zacnie); wino typowe dla tego, czego można się spodziewać po butelce burgundzkiej - jakoś rzeczywiście stanowią miłą odmianę po bordoskich i ich zawartości...
;-)
pozdrawiam