Mój post wczorajszy przepadł gdzieś w mrokach, więc napiszę krócej to samo - krócej, bo część pojawiła się już w postach JC
temat> każde zdjęcie ma temat, myśl przewodnią, coś, co jest dla niego najważniejsze; jeśli nie wiadomo, jaki jest temat, mamy do czynienia z problemem po stronie widza (ja mam ten problem z niektórymi dziełami sztuki nowoczesnej, przyznaję się bez bicia) lub autora (na ogół częstsza przypadłość); kiedy mamy temat ustalony, zaczyna się zabawa w to, jak go chcemy pokazać i tutaj pomaga nam...
kompozycja> od tego zależy, jak zdjęcie będzie wyglądać; teoretycznie najłatwiej wypracować sobie dobry warsztat w zakresie kompozycji skupiając się na zdjęciach czarno-białych, gdzie kwestia koloru nie odwraca uwagi widza, ale to w pewnym sensie pozorna łatwość: kolor sam w sobie bywa bardzo często tematem przewodnim i jako taki podporządkowuje sobie kompozycję...
kompozycja uwzględnia połączenie planów, na ogół pierwszego, drugiego i dalszego (tła), ale planów może być mniej (np. zdjęcia powierzchni, bądź często fotografowane przeze mnie mury - tu mamy tylko jeden plan); nie ma zasady, są narzędzia, które pomagają; kompozycja to umieszczenie tematu przewodniego z jednej strony na konkretnym planie (nie musi i często nie jest to plan pierwszy), a także w konkretnym punkcie zdjęcia (złoty podział malarstwa renesansowego lub dowolna inna zasada; z reguły unika się kadrów centralnych, ale wszystko zależy od koncepcji fotografa)
przechodząc konkretniej na fotkę z Gdańska (pierwsza mi się nie otwiera):
-> nie dobrałeś tematu przewodniego; spośród wszystkich tam obecnych wybrałbym latarnię, architekturę lub ludzi (typ reporterski: grupa z balonami na drugim, prawym planie); pokazanie wszystkiego to nie pokazanie niczego w tym sensie, że oglądający nie ma pojęcia, na czym zawiesić oko...
-> zaryzykowałbym zabawę z dłuższym naświetlanie, koło 1/2 sekundy - tyle można od biedy zrobić z ręki (potrzeba nieco wprawy), a efekt 'rozmazania' postaci ludzkich, a zwłaszcza połączenie elementów rozmytych z nieruchomymi daje znakomite rezultaty; może banalne, ale mi i tak się podobają
obróbka JC> zdjęcia z kadrem centralnym są trudne - są trudne dlatego, że oko ludzkie ma pewien feler przy ocenie proporcji i harmonii: starożytni kiedy budowali świątynie poszerzali środkowe bębny kolumn, a na dodatek ustawiali je lekko nachylone, żeby widz uznał, że wszystkie stoją równo...
do czego piję? tutaj pochylenie drzew jest w pełni zamierzone i działa jako atut (problem mamy z architekturą, gdzie albo PS, albo obiektywy z korekcją perspektywy, albo baaaaardzo trudne kadrowanie), ale już linia horyzontu, widoczna jedynie na krótkim odcinku na ostatnim planie, wydaje się przechylona w prawo (prawo dól, lewo góra);
kadr centralny tylko wydaje się prosty, nie mając statywu na ogół się na niego nie decyduję...
zdjęcie jest dla mnie nienaturalne: kolory liści nie grają z typem światła, przy takim oświetleniu spodziewałbym się ciemniejszych kolorów; jeśli jesteśmy przy barwach: takie zdjęcie stanowi dla mnie zawsze dowód na złośliwość aury: akurat, kiedy mamy czas, aparat i sposobność światło zabija kolory, przygasza, mówiąc krótko - słońce za chmurami; cały problem polega na tym, że niewiele z tym można zrobić (nie mówiąc o tym, że czasami masz coś takiego, kiedy masz jeden jedyny dzień na zwiedzanie i focenie, wtedy to już w ogóle kaszana...
); kolory są przygaszone, ewidentnie pozbawione słońca, z kolei drzewa są zbyt jasne, jak na niebo - całość jest dla mnie po prostu nienaturalna i pierwszym skojarzeniem jest tu fotoszopa;
co do kompozycji, to nie da się ukryć, prawdopodobnie wydobyłeś JC z tych zdjęć najwięcej dobrego
mam ten problem, że obróbka zdjęć po ich zrobieniu jest mi obca ideologicznie i widzę w niej grafikę, nie fotografię: pod tym względem łatwiej mi zachować obiektywizm w kwestii kompozycji, niż całokształtu (a już zwłaszcza kolorystyki)
pozdrawiam