Byłem kierowcą Wotana

Czyli tutaj rozmawiamy o wszystkim i o niczym... ;)

Byłem kierowcą Wotana

Postautor: Jakub Cieślak » pn 29.09.2003 13:34

Podczas tego wspólnego wypadu rowerowego z Algiem, Wotanem i jego znajomym przedstawiono mi propozycję bycia kierowcą na planie najnowszej niezależnej produkcji naszego dzielnego filmowca. Wotan chciał nakręcić sceny finałowe swojego najnowszego dziecka na "Fallout Party" odbywające się pod Tczewem, gdzie mógły skorzystać z darmowej siły statystów poubieranych w ubiory klimatem odpowiadające jego filmowi. Uznałem, że przyjemnie będzie wyrwać się choć na weekend z Warszawy i podpatrzeć twórcze starania Wotana. Zgodziłem się więc od razu i czekałem na potwierdzenie i podanie szczegółów wyjazdu. Gdzieś, koło czwartku dostałem sygnał, że będziemy ruszać w sobotę bladym świtem. Miałem się pojawić pod domem reżysera o godzinie 6:30. Wyjątkowo barbarzyńska godzina. Kiedy wstawałem tego dnia mocno zastanawiałem się, czy nie zadzwonić do Wotana i mu powiedzieć, że mam całość w głębokim powarzaniu i idę spać, i że nie będę w środku nocy wystawiał nogi poza łóżko. Przeważyła jednak dyscyplina, ospale zwlokłem się z materaca, przeprowadziłem w bardzo ponurej atmosferze wszelkie czynności reaktywacyjno przygotowawcze i zszedłem do oczekującej już taksówki. Dotarłem na miejsce, dałem znać Wotanowi i czekałem spokojnie na jego zejście. Wotan przedstawił mi moje narzędzie pracy. Niejaki Polonez Caro już z okresu panowania Daewoo w Polsce wytworzył pewien niepokój w mojej duszy. Nigdy dotąd nie miałem okazji, ani specjalnie nie pragnąłem sprawdzać swoich umiejętności pilotażowych na rodzimej produkcji automobilowej. Poldosław, jak go w duchu ochrzciłem, okazał się bestią pełną osobistych nawyków i preferencji. Przyszło mi je poznawać samodzielnie bez pomocy doświadczonego użytkownika tego transportu. Pan reżyser zaznajomił mnie jedynie z obsługą urządzeń zabezpieczających, lecz z całą resztą zostałem sam na sam. Co zabawne, reżyser próbując dostać się do bagażnika otworzył klapę silnika, lub chcąc sprawdzić stronę ulokowania wlewu paliwowego szukał go gdzieś z przodu. W końcu on jest reżyserem, a ja szoferem, więc nie miałem doń żadnego żalu.
Tak też po załadunku bagaży i zaokrętowaniu załogi reprezentowanej przez Franka Asystenta i Marcina Głównego Bohatera (którego to mocno wymęczonego po zabawie odbieraliśmy z niejakiej Kobyłki, co oczywiście dostarczyło nam mnóstwa radości w prowadzeniu nawigacji w terenie nieznanym) ruszyliśmy w drogę do Tczewa. Wybrałem trasę gdańską uznając ją za prostszą i szybszą (co wcale nie oznacza, że lepszą, jak mawiają Jedi) i wkroczyłem w cudowny świat kierowania Poldosławem na trasie szybkiego ruchu. Poldosław pokazał, że nie lubi wzniesień (dociskanie gazu nic nie dawało, a Poldosław powoli wytracał prędkość), przy hamowaniu Poldosław znosił nieco na prawo i bardzo nie lubił gwałtownych manewrów. W drodze powrotnej dodatkowo wypowiadał się poprzez jakieś niezidentyfikowane stuki i puki, ale uznałem, że nigdy nie zrozumiem tego języka. Za postój gastronomiczny obraliśmy bardzo przyjemną karczmę przed Ostródą, uprzednio uciekając w popłochu z jakiegoś Grilla Przy Drodze. Tam też poznałem bardzo zróżnicowane apetyty ekipy filmowej. Franek Asystent wraz z Wotanem ReZyserem dokonali konsumpcji pożądnego obiadu (a były okolice godziny 10:00...), Marcin Główny Bohater wciąż nie najlepiej wyglądał i ograniczył się jedynie do herbaty. Ja sam skonsumowałem Sałatkę Grecką co wcale Grecką nie była. Nie mniej jednak miejsce było zacne i godne polecenia. Ruszyliśmy w dalszą trasę umilając sobie czas muzyką ze standartowego radia Poldosława, mianując operatorem sonara Wotana. Kolejne przygody z serii nawigacja na azymut w kompletnie nieznanym miejscu spotkały nas w Tczewie, gdzie mieliśmy się kierować na kościół ze skocznią narciarską i duży komin. Kościół się znalazł, ale kominów była masa, tak więc musieliśmy zasięgnąć porady miejscowych po którymś tam przejechaniu tą samą drogą. No i dotarliśmy na "Fallout Party". Widok spowodował u mnie lekkie poluzowanie dolnej partii szczęki. O to na niewielkim terenie bardzo klimatycznym (zdezelowane baraki, jakieś zbite drewniane konstrukcje, taczka z dymiącym popiołem) rozsiana siedziała grupa ludzi poubieranych w różne para militarne gadżety. Z tym, że przewarzającym rekwizytem była puszka piwa. Podobno oprócz tego urządzali jakieś larpy i strzelanki, nie wiem- nie widziałem. No ale gadżety mieli fajne, jakieś M-16, ktoś miał Kałasznikowa, były też jakieś MP-5. Wszystko to na takie małe plastikowe kuleczki (tak zwana broń sprężynowa). Po jakiś trzech piwach zarządono wypad na plan zdjęciowy. W postaci planu występowała lekko zruinowana i zmenelizowana fabryczka, gdzie wyniesiono wszystko, co nadawało się na złom, a wniesiono dużo tłuczki szklanej. Miejsce w sam raz na produkcję niskobudżetowego filmu sci-fi. Zacząłem więc aktywnie pełnić rolę fotokronikarza produkcji. Obstrykałem wszystkich statystów, statywy, niestatyczne obrazy, statecznych nieprzytomnych (jeden z falloutowców zrobił fall out i po spożyciu jednej puszki za dużo zapadł w sen i nie obudził się w zasadzie do końca zajęć ruchowych) i inne takie. Pan ReZyser dzielnie komenderował ekipą i filmował dzielnych artystów. W pracy można go było raczej porównać do Lucasa, który jest raczej reżyserem cichym i pozwalającym działać aktorom według własnej wiedzy i koncepcji. Nie jest on jak Hoffman impulsywny i agresywny, nie wrzeszczał, nie robił tysiąca dubli, nie poprawiał byle pierdółki. Nie tworzył tego filmu ogniem i mieczem, tylko sympatią i spokojem. Po skończeniu zdjęć pożegnaliśmy się z Fallout'owcami robiąc sobie pamiątkowe wzdęcia i ściskając sobie ręce na zasadzie "doktor, doktor, doktor, doktor iiiiii doktor!". Chłopcy w międzyczasie jeszcze wykonali kilka "strzelanek" (biegali z tymi giwerami i strzelali do siebie, całkiem fajnie to wyglądało) i mogliśmy ruszać do Sztumu, gdzie na zamku mieli nas ugościć ludzie z lokalnego bractwa. Tak też kołem godziny 19:00 zawitaliśmy na zamku mogąc na dzień dobry pooglądać sobie naukę walki mieczami prowadzoną przez mistrza bractwa imć Andrzeja. Ja zakończyłem swój dyżur za kierownicą i powoli zacząłem szukać możliwości wypicia z kimś zakupionego wina (nie żebym był pijakiem, ale na takich wyjazdach miło się z kimś napić, a reszta ekipy filmowej miała już wcześniej okazje psyknąć się piwkami). Wyszło jednak na to, że dyrekcja zamku jest jak pani nauczycielka na wycieczkach szkolnych. Strach się pokazać z butelkami i generalnie atmosfera panowała konfidencji i konspiracji. Zapoznałem się więc w międzyczasie ze zbrojownią, gdzie urzędowało bractwo. Proszę mi teraz opowiedzieć, co powinienem zastać w zbrojowni bractwa, a czego nie powinienem. Bo zastałem tam dużo komputerów i ludzi grających w Black Hawk Down i co rusz ktoś się mnie pytał, czy nie mam kabla USB do podłączenia aparatu cyfrowego do komputera. A ja w głowie miałem taką romantyczną wizję... Jakieś zbroje, jakieś miecze, surowość, prostota, żadnej techniki. Ech, ci nowocześni rycerze. No, ale po pełnym zakonspirowaniu wreszcie usiedliśmy w kole i oddaliśmy się prostackiej rozrywce biesiadnej za wyłączeniem zmęczonego Marcina Głównego Bohatera. Tenże udał się na przedwczesny, w pełni zasłużony spoczynek, celem odespania poprzedniej nocy hulaszczej. Po zaaplikowaniu odpowiedniej ilości historii z życia uczestników naszej biesiady, wymiany poglądów i uzupełnieniu płynów chwielnym krokiem udaliśmy się na spoczynek. Rano spożytkowałem znakomitą grudziącką maślankę, która nie była normalizowana, zregenerowałem siły za pomocą spreparowanych na prędce kanapek i udałem się w mini spacer wokół Sztumu. Wraz z Marcinem obeszliśmy kasztel, cyknęliśmy kilka fotek i sprawdziliśmy, gdzie ludzie w Sztumie chodzą po mszy niedzielnej. Znaleźliśmy też intrygujący "Wirtualny Świat" zlokalizowany w niewielkiej budce a'la blaszaczek. Pożegnaliśmy się z braćmi ze Sztumu i udaliśmy się do Malborka, gdzie Wotan mógł rozwinąć przed nami nieco swojego uroku historycznego. Poopowiadał ciekawie i mądrze i pokazał co i jak, dzięki czemu mogłem na nowo przeżyć wizytę w tym wzorcowym zamku. Ja wykonałem potajemnie kilka fotek (nie kupując oczywiście dodatkowego biletu na możliwość robienia zdjęć po paskudnie wysokiej cenie, już same wejściówki były nieprzyzwoicie drogie), podejrzałem najnowsze zdobycze technologiczne u grupy japońskich turystów- pan przewodnik miał mini mikrofon, a panowie turyści mieli mini odbiorniki. Sami też byli mini i fajnie to całe mini wyglądało. Zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia w krzyżackiej latrynie i uciekliśmy przed najazdem wycieczek ukraińskich. Znów byliśmy w drodze. Wracaliśmy na stolicę tą samą trasą zaliczając tą samą knajpę. Ja tam wykazałem się wyjątkowym brakiem wiedzy kulinarnej próbując zamówić babę z ziemniakami z czosnkiem. Pani przyjmująca jednak mnie uświadomiła, że baba jest właśnie z ziemniaków i bez sensu jest zamawiać dodatkowe. Skonsumowaliśmy i wypadliśmy na trasę gnając Poldosławem po całkiem pustej trasie gdańskiej. W Kobyłce Marcina natrafiliśmy na brak drogi, który nie został przez nikogo nam zapowiedziany, więc podstępnie wyrzuciliśmy naszą gwiazdę wcześniej, niż on tego chciał. Nawróciliśmy na dom zmęczeni i brudni, ale szczęśliwi i zadowoleni z wyjazdu. Pożegnałem się sucho z Poldosławem i Wotanem. Zamówiłem sobie taksówkę i z ogromnym uczuciem satysfakcji dałem się zawieźć komuś innemu. Tu szybko przeżuciłem wszystkie osiemdziesiąt zdjęć na dysk i wysłałem je wszystkim zainteresowanym, bądź nie. Chętnie zapiszę się na kolejny taki wyjazd. Jednak okrutnie muszę odmówić sobie przyjemności ponownego spotkania z Poldosławem. Myślę, że Poldosław i ja nigdy nie zostaniemy przyjaciółmi.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Wotan » wt 30.09.2003 20:05

taak sypatycznie było i jak dla mnie super zakończenie wakacji (zauważyliście że dokładnie w poniedziałek spieprzyła się pogoda)
w każdym razie załączam fotke ekipy prawie w komplecie (bo Kuba robił więc siłą rzeczy go nie ma)
za rok kolejne fallout party i jedziemy większą ekipą, tym razem nie Poldosławem mam nadzieję
Obrazek
http://www.allsecrets.co.uk
moj film...
http://www.well-known-artist.com
Moja nowa odkurzona www, zapraszam!
http://www.vimeo.com/1271372 - moj showreel
Wotan
Pretorianin
Pretorianin
 
Posty: 1160
Rejestracja: pt 04.10.2002 23:52
Lokalizacja: Varsovia

Postautor: Chaon » wt 30.09.2003 22:30

Ale czemu Poldosława nie ma na zdjęciu? :(
Świetne sprawozdanie Jakubie :)
Pozdrawiam
Czy nie czujesz całą swoją duszą jak staliśmy się niczym bogowie?
Awatar użytkownika
Chaon
Lord
Lord
 
Posty: 1065
Rejestracja: pn 16.12.2002 23:20
Lokalizacja: Szczecin

Postautor: Jakub Cieślak » wt 30.09.2003 23:51

Wotanie, chętnie uczynię ci ponownie tą usługę szoferowania zwłaszcza, że i mi sprawiła cała wyprawa ogromną radość. Poldosława jednak pozostawmy rękom mu znanym i lubianym. Mam nadzieję, że będę mógł porwać dla tych celów swojego Srebrnego Szerszenia. A poldosława przedstawię przy okazji, Chaonie.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Hifidelic » wt 21.10.2003 9:37

Poprawiłeś mi humor :)
Widać, że pisanie tego sprawozdania sprawiało Ci przyjemność - czytanie mi również.
....
No i ten widok Japoneczek w mini... :)
Obrazek
Debian Sid i jest git!
Awatar użytkownika
Hifidelic
Spammer!!!
Spammer!!!
 
Posty: 1137
Rejestracja: ndz 13.07.2003 18:27
Lokalizacja: Uroczysko

Postautor: Jakub Cieślak » wt 21.10.2003 15:20

Dziękuję, dziś też byłem szoferem Wotana. Tym razem miałem do dyspozycji Srebrnego Szerszenia. Ciekawe, czy Wotanowi nie przeszkadzało, że przekraczałem prędkość 120km/h. Uch, czasem wychodzi ze mnie bestia kierowcy polskiego...
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Hifidelic » wt 21.10.2003 15:37

Może jakieś sprawozdanie szersze? Akurat będę miał coś, co podniesie mnie jutro w czasie tej pierwszej (cięższej) połówki dnia.
---------
Z prędkością uważaj - w ciągu ostatnich trzech miesięcy straciłem 2 bardzo dobrych kumpli w 2 wypadkach drogowych.
Obrazek
Debian Sid i jest git!
Awatar użytkownika
Hifidelic
Spammer!!!
Spammer!!!
 
Posty: 1137
Rejestracja: ndz 13.07.2003 18:27
Lokalizacja: Uroczysko

Postautor: Jakub Cieślak » wt 21.10.2003 16:01

W zasadzie to był krótki wyjazd. Zdradzę jedynie, że poszukiwaliśmy pewnej wrednej budowli, która cały czas nam uciekała, kryła się po krzakach i myliła tropy. W końcu ją zauważyliśmy na drugim brzegu Narwii. Złośliwa cholera skryła się na terenie jednostki wojskowej. Ale jeszcze ją dopadniemy!
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka

Postautor: Wotan » wt 21.10.2003 19:25

Ano!
Dopadniemy jeszcze,
a swoją drogą to zamiast tej budowli znaleźliśmy jedną opuszczoną dwupiętrową chatę, całkiem miłą i przytulną, tylko okien nie było
no i ten duuuży dom w którym stał wielki zardzewiały i martwy agregat prądotwórczy (chyba;-) )
no a szukaliśmy dojścia do starego zrujnowanego i ogromnego spichlerza z XIX w, położonego na półwyspie w miejscu gdzie łączy się Wisła i Bugonarew...
może następnym razem się uda tam dotrzeć
http://www.allsecrets.co.uk
moj film...
http://www.well-known-artist.com
Moja nowa odkurzona www, zapraszam!
http://www.vimeo.com/1271372 - moj showreel
Wotan
Pretorianin
Pretorianin
 
Posty: 1160
Rejestracja: pt 04.10.2002 23:52
Lokalizacja: Varsovia

Postautor: Alganothorn » wt 21.10.2003 21:23

mógłbym straszyć, ale po co;
napiszę tylko:
jeśli się zabijesz JC, to będę zaglądałze zniczami w Święto Zmarłych, też mam kilkoro znajomych, któzy lubili jeździć szybciej, niż ustawodawca to założyłza bezpieczne, a także takich, któzy nie wzięli pod uwagę, że z naprzeciwka nadjedzie podobny...
po prostu: na znicz ode mnie możesz liczyć
pozdrawiam
We've all been raised on television to believe that one day we'd all be millionaires, and movie gods, and rock stars. But we won't. And we're slowly learning that fact. And we're very, very pissed off.
Awatar użytkownika
Alganothorn
Monarcha
Monarcha
 
Posty: 5085
Rejestracja: pn 06.01.2003 23:02
Lokalizacja: point of no return

Postautor: Hifidelic » śr 22.10.2003 8:57

Kiedyś poszukiwałem twierdzy Modlin... Misja zakończona sukcesem: odkryliśmy działobitnię Kaleń i starego Flopa Księcia Józefa... (czytaj: jeden wielki śmietnik)
Jednak wyprawę w te okolice polecam, ponieważ na lewym brzegu wisły są fantastyczne rejony umocnione z czasów II wś. (łuk modliński - mapki do znalezienia w necie)
______
Z innej beczki: JC przygotowuje kampanię autorską do systemu Wight, o tytule "Zniczmistrz"
Obrazek
Debian Sid i jest git!
Awatar użytkownika
Hifidelic
Spammer!!!
Spammer!!!
 
Posty: 1137
Rejestracja: ndz 13.07.2003 18:27
Lokalizacja: Uroczysko

Postautor: Jakub Cieślak » śr 22.10.2003 15:21

Przyznaję się do wszystkich stawianych mi zarzutów. Srebrnym Szerszeniem jednak nie grzeję powyżej 130km/h. Szybko jeżdżę tylko na niezatłoczonych dwupasmówkach. Nie lubię też wyprzedzania, a w nocy to już kompletnie nie wyprzedzam. Nie lubię kompletnie jeździć po zmierzchu. Z powodu mojego temperamentu kierowcowego omijam szerokim łukiem zawody, gdzie musiałbym jeździć służbowo. Zabiłbym się po miesiącu pracy.
Obrazek
Mistrz Gimli powiada:
Cisza nie leży w naturze krasnoludów. Jednakże w lochach pełnych orków jest ona jak najbardziej wskazana.
Awatar użytkownika
Jakub Cieślak
Prefekt
Prefekt
 
Posty: 4010
Rejestracja: czw 12.12.2002 22:24
Lokalizacja: JózefOFF k. Otwocka


Wróć do Offtopicownia

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości

cron